Alboć flintą da po ziobrach Rajtar, gdy się opije. Wybacz, że ci rząd odbierze W całej własnej chałupie I z pluder się swych rozbierze, Choć przy córek twych kupie. Że zamokłe w kale gdziesi Za babami po trecieW głowach żony twej zawiesi Przy gazowym kornecie, A sam do niej wlezie knechta Pod puchową pierzynę, Czasem z sobą i nabechta Spodobawszy zwierzynę. Że cię w ciężkim smutku znuży, Ze wszytkiego odrapie, Dla przewodni i dla stróży Często włócząc przy szkapie. Że ci z własnych zamtuz córek I z chałupy uczyni, A za podły pereł sznurek Macierzyństwa przyczyni. Wybacz, mówię, że cię boli Tam, gdzie
Alboć flintą da po ziobrach Rajtar, gdy się opije. Wybacz, że ci rząd odbierze W całej własnej chałupie I z pluder się swych rozbierze, Choć przy córek twych kupie. Że zamokłe w kale gdziesi Za babami po trecieW głowach żony twej zawiesi Przy gazowym kornecie, A sam do niej wlezie knechta Pod puchową pierzynę, Czasem z sobą i nabechta Spodobawszy zwierzynę. Że cię w ciężkim smutku znuży, Ze wszytkiego odrapie, Dla przewodni i dla stróży Często włócząc przy szkapie. Że ci z własnych zamtuz córek I z chałupy uczyni, A za podły pereł sznurek Macierzyństwa przyczyni. Wybacz, mówię, że cię boli Tam, gdzie
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 196
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Czemu Matysa wżdy nieboszczyka, Sławnego w Wilnie wam cyrulika, Czemu Arenta też Engielbrechta, Albo zmarłego inszego knechta, Nie wyznawacie wżdy za świętego I nie święcicie za chwalebnego? A wszak ci byli mienia dobrego, Ba, i żywota świątobliwego. Matys nic w piątki nigdy nie jadał, Na materacu nigdy nie siadał, Bety puchowe czasem na stronę Rzucał, a członki ogołocone Kład więc na drewna, albo na ławę, Chcąc złemu wnętę znieść i zabawę. Kamień pod głowy kładł podczas sobie, Pod dachem leżąc właśnie jak w grobie.
Stanisław święty - Matys nie święty! Skąd rozdział taki od was przyjęty? Pono Stanisław cuda miał święty, Kto
Czemu Matysa wżdy nieboszczyka, Sławnego w Wilnie wam cyrulika, Czemu Arenta też Engielbrechta, Albo zmarłego inszego knechta, Nie wyznawacie wżdy za świętego I nie święcicie za chwalebnego? A wszak ci byli mienia dobrego, Ba, i żywota świątobliwego. Matys nic w piątki nigdy nie jadał, Na materacu nigdy nie siadał, Bety puchowe czasem na strone Rzucał, a członki ogołocone Kład więc na drewna, albo na ławę, Chcąc złemu wnętę znieść i zabawę. Kamień pod głowy kładł podczas sobie, Pod dachem leżąc właśnie jak w grobie.
Stanisław święty - Matys nie święty! Skąd rozdział taki od was przyjęty? Pono Stanisław cuda miał święty, Kto
Skrót tekstu: TajRadKontr
Strona: 281
Tytuł:
Tajemna rada
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
przerażają wrzaski/ wycia/ bluźnierstwa. Nozdrza swąd nieznosny/ jako psów zgniłych i śmierdzących wieprzów ze symi barłogami opalonych dusi. Smak/ wiecznym głodem i pragnieniem zgorzały siarczystemi wodami/ smoczym sluzem jadowitymi ropami czarci poniewoli w rozdarte paszczęki leją: słowem całe kiedyś pieskliwe ciało/ któremu to listek jeden rożany/ nie równo na puchowym materacu ułożony dolegał: górejące pożary pieką/ ostre czartowskie pazury szarpią/ drą/ roziątrzają. Ale osobliwie tym smysłom barziej tam dojmują których niegodnicy żyjąc/ swowolniej na obrazę Boską zażywali na tym najbarziej ucierpią/ w czy barziej grzeszyli. Hardy ciężką pogardą; Łakomy/ większym niedostatkiem; Obżarty/ ostrzejszym głodem; Leniwy/ kłotliwszym
przerażaią wrzaski/ wyćiá/ bluznierstwá. Nozdrzá swąd nieznosny/ iáko psow zgniłych y śmierdzących wieprzow ze symi barłogámi opálonych duśi. Smak/ wiecznym głodem y pragnieniem zgorzały śiárczystemi wodámi/ smoczym sluzem iádowitymi ropámi czárći poniewoli w rozdarte paszczęki leią: słowem cáłe kiedyś pieskliwe ćiáło/ ktoremu to listek ieden rożany/ nie rowno ná puchowym máteracu vłożony dolegał: goreiące pożary pieką/ ostre czártowskie pazury szarpią/ drą/ roziątrzaią. Ale osobliwie tym smysłom bárźiey tám doymuią ktorych niegodnicy żyiąc/ swowolniey ná obrazę Boską záżywáli ná tym náybárźiey ućierpią/ w czý bárźiey grzeszyli. Hardy ćięszką pogárdą; Łakomy/ większym niedostátkiem; Obżarty/ ostrzeyszym głodem; Leniwy/ kłotliwszym
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 163
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
rad nowego Ducha w Króla włożył, By mu zdrowia, czerstwości, życia, sił, przymnożył. Wiatrowi nań przykremu zawionąć nie dadzą, Jakby go w dalsze lata konserwować radzą, A gdy naturalnego Dawid pozbył ciepła, Krew się zastanowiła w żyłach, bo już skrżepła, Przez co tak ostygł, że go pierzyną puchową Zagrzaną u komina, nakrywano z głową. Ale mało pomogło oziębłemu Panu, Choć mu z winem dawano dostatek Szafranu, Ostatnia Alkiermesem starego rozgrzewać, Tu mu dadzą kordiał, ten zaczyna ziewać. Któryś Doktor wyczytał sekret z Pliniusza, Co ludzi starych na czas do ciepła porusza, Młodziuchną, piekną, ładną, sprowadzić Panienkę
rad nowego Ducha w Krola włożył, By mu zdrowia, czerstwości, życiá, sił, przymnożył. Wiatrowi nań przykremu záwionąć nie dadzą, Jákby go w dalsze láta konserwować rádzą, A gdy náturalnego Dawid pozbył ciepła, Krew się zástanowiła w żyłach, bo już skrżepła, Przez co ták ostygł, że go pierzyną puchową Zágrźaną u komina, nákrywano z głową. Ale máło pomogło oziębłemu Panu, Choć mu z winem dawano dostátek Száfranu, Ostátnia Alkiermesem starego rozgrzewać, Tu mu dadzą kordyał, ten záczyna ziewać. Ktoryś Doktor wyczytał sekret z Pliniusza, Co ludzi stárych ná czas do ciepła porusza, Młodziuchną, piekną, łádną, sprowadzić Panienkę
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 139
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
się i Pan prawie we trzy kłęby, Jak wietrzne Bogi otworzyły gęby. Bo z jednej mroźne wychodziły trżony, Z drugiej zaś mgliste wybuchały Dymy, Z trzeciej huk jęczał, by Kościelne Dzwony, Z czwartej wypada lód, jak w pośród zimy, Owym przy ustach zaraz marzły słowa Ci śniegi sypią, z kąd droga puchowa. Starszy zaczyna chwalić się przed młodzią, Siła okrętów wojennych rozpędził; Ten mówi, a Jam zaś płynących łodzią Potopił; potym na lądach powędził, Ów rzekł: Jam słotę w ciasne skały wegnał, Tam się nie jeden, z tym światem pożegnał.
Wzięli głos młodsi, i my niepośledni, W swej
się y Pan práwie we trzy kłęby, Jak wietrzne Bogi otworzyły gęby. Bo z iedney mroźne wychodziły trżony, Z drugiey zaś mgliste wybucháły Dymy, Z trzeciey huk ięczał, by Kościelne Dzwony, Z czwártey wypáda lod, iák w pośrod zimy, Owym przy ustach záraz márzły słowa Ci śniegi sypią, z kąd droga puchowa. Stárszy záczyna chwálić się przed młodzią, Siła okrętow woiennych rozpędził; Ten mowi, á Jam zaś płynących łodzią Potopił; potym ná lądach powędził, Ow rzekł: Jam słotę w ciasne skáły wegnał, Tam się nie ieden, z tym światem pożegnał.
Wzieli głos młodsi, y my niepośledni, W swey
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 14
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
nowy, gronostajami centkowanemi podszyty, do niego rękawy takież.
Płaszczyk hatłasowy, biały, białym futrem podszyty.
Kamizelka hatłasowa, biała, nocna.
Spódniczek barakanowych dwie, jedna nowa, a druga stara. Pościel
Piernat musulbasowy i wał takiż.
Poduszek kitajkowych, karmazynowych, dwie wielkich, a trzecia mała.
Kołdra puchowa, kitajkowa, szafirowa.
Firanek szwabskich pół dwie.
Portera zielona, hatłasem podszyta. Srebro
Pudełek srebrnych na gotowalnie dwie No 2
Skrzyneczka z jadwiszką, we srebro oprawna No 1
Kubek srebrny, z nakrywką srebrną No 1
Sztuciec srebrny, nóż, łyżka i grabki No 3
Czarka srebrna, jedna No 1
Miednica turecka,
nowy, gronostajami centkowanemi podszyty, do niego rękawy takież.
Płaszczyk hatłasowy, biały, białym futrem podszyty.
Kamizelka hatłasowa, biała, nocna.
Spódniczek barakanowych dwie, jedna nowa, a druga stara. Pościel
Piernat musulbasowy i wał takiż.
Poduszek kitajkowych, karmazynowych, dwie wielkich, a trzecia mała.
Kołdra puchowa, kitajkowa, szafirowa.
Firanek szwabskich pół dwie.
Portera zielona, hatłasem podszyta. Srebro
Pudełek srebrnych na gotowalnie dwie No 2
Skrzyneczka z jadwiszką, we srebro oprawna No 1
Kubek srebrny, z nakrywką srebrną No 1
Sztuciec srebrny, nóż, łyżka i grabki No 3
Czarka srebrna, jedna No 1
Miednica turecka,
Skrót tekstu: WypKRzewGęb
Strona: 234
Tytuł:
Spis wyprawy zakonnej Katarzyny Rzewuskiej z 1749 r.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
jakiej zasłonie nic się nie boi: i żadne pczoły od zimna nie zdechną. A co zimie zdychają, to albo od głodu, albo od smrodu, albo za zdechnieniem matki, ale od zimna nigdy; i kto zimie między roj, który w głowie leży włoży rękę, cieplej tam najdzie, niźli bywa w narozegrzańszej puchowej pościeli. A jako głód pczole przynosi, albo zbytnie podebranie, albo niedodanie ratunku, która sama dostatecznej żywności sobie dorobić nie mogła; tak zasię zmród: stęchlina, i zatym choroby narychlej przypadają, kiedy miodu i roboty który nad swą potrzebę naprzątneła, z ula nie wyjąwszy, pczoły na zimę zawrzesz. A iżby vácuum
iákiey zásłonie nic się nie boi: y żádne pczoły od źimná nie zdechną. A co źimie zdycháią, to álbo od głodu, álbo od smrodu, álbo zá zdechnieniem mátki, ále od źimná nigdy; y kto źimie między roy, ktory w głowie leży włoży rękę, ciepley tám náydźie, niźli bywá w nározegrzáńszey puchowey pośćieli. A iáko głod pczole przynośi, álbo zbytnie podebránie, albo niedodánie rátunku, ktorá sámá dostáteczney żywności sobie dorobić nie mogłá; ták záśię zmrod: stęchliná, y zátym choroby nárychley przypádáią, kiedy miodu y roboty ktory nád swą potrzebę náprzątnełá, z vlá nie wyiąwszy, pczoły ná źimę záwrzesz. A iżby vácuum
Skrót tekstu: OstrorNauka
Strona: Dv
Tytuł:
Nauka koło pasiek
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Marcin Łęcki
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
, proszę, by nie znali, gdyż to jest najpirwszy i najzdrowszy trunek, przytomności w człeku nigdy nie tracący, z której korzyść nigdy w dobroci nie opisana, gdy ją Bóg kogo obdarzy. Na ból zaś żołądka do tejże cynamonu przymieszać. 10. Pościel onych do lat sześciu: dwa materace włosiane, poduszek puchowych dużo wypchanych trzy, kołderka i pawilonik z płotkiem, kitajczane, a barziej jeszcze z chyńskiego białego adamaszku, który się zawsze prać może, rzecz srodze czysta i trwała. Przy tym raz w tygodniu, co piątek, na gołej ziemi płaszcz rozesławszy, mają noc całą spać, by rumatyzmom, których pradziadowie nasi nie znali
, proszę, by nie znali, gdyż to jest najpirwszy i najzdrowszy trunek, przytomności w człeku nigdy nie tracący, z której korzyść nigdy w dobroci nie opisana, gdy ją Bóg kogo obdarzy. Na ból zaś żołądka do tejże cynamonu przymieszać. 10. Pościel onych do lat sześciu: dwa materace włosiane, poduszek puchowych dużo wypchanych trzy, kołderka i pawilonik z płotkiem, kitajczane, a barziej jeszcze z chyńskiego białego adamaszku, który się zawsze prać może, rzecz srodze czysta i trwała. Przy tym raz w tygodniu, co piątek, na gołej ziemi płaszcz rozesławszy, mają noc całą spać, by rumatyzmom, których pradziadowie nasi nie znali
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 186
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
piękne: wynikłe z topoliej Bursztyny/ ku swej k temu przybiera ją woliej. Kładzie perły na palce/ na szyję łancuszy/ Wiesza na pierś zaponki/ u uszu zauszki. Onej wszytko przystoi/ toż nagiej przypada/ W szkarłatnej ją kosztownej pościeli pokłada: Zoną mieni/ i szyję w stronę się chylącą/ Na puchowych poduszkach sadzi jak czującą. Był po wszem Cyprze sławny dzień święty Wenerzẽ/ I jałowicę w złotym po rogach ubierze/ Z białemi/ porzeżane leżały szyjami/ I kadzidła skwarły się; gdy upominkami Ołtarz nadawszy/ stanął/ i jął z strachem prawić: Wamli jest/ o Bogowie/ możno wszytko sprawić? Niech mi się
piękne: wynikłe z topoliey Bursztyny/ ku swey k temu przybiera ią woliey. Kłádźie perły ná pálce/ ná szyię łáncuszi/ Wiesza ná pierś záponki/ v vszu záuszki. Oney wszytko przystoi/ toż nágiey przypada/ W szkárłatney ią kosztowney pośćieli pokłáda: Zoną mieni/ y szyię w stronę się chylącą/ Ná puchowych poduszkách sadźi iák czuiącą. Był po wszem Cyprze sławny dźien święty Wenerzẽ/ Y iáłowicę w złotym po rogách vbierze/ Z białemi/ porzeżáne leżáły szyiámi/ Y kádźidłá skwárły się; gdy vpominkámi Ołtarz nádawszy/ stánął/ y iął z strachem práwić: Wamli iest/ o Bogowie/ możno wszytko spráwić? Niech mi się
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 251
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
się ryje Sny smaczne burczącemi stroi kamyszczkami. Maku bez miary kwitnie/ przed jaskinie drzwiami. Ziół rzecz nie przeliczona/ z tych mleka sny zbiera Noc mokra/ i po ciemnej ziemi rozpościera. Futry by snadź zawiasy nie skrzypiały/ w domu Nie pytaj/ odźwiernictwa nie zdano nikomu. Pośrzód lochu z Hebanu łoże znamienite/ Puchowe/ w barwie/ kołdrą żałobną przykryte. Na nim sam bóg spoczywa/ słab ze mdłej choroby: Koło niego przybranych w różne Snów osoby/ Zewsząd leży bez luczby: tylo zniwo niesie Kłosia/ brzeg tylo piasków/ liścia tyle w lesie. Gdzie jak weszła/ a ręka dziewoja zraziła Sny przeciwne/ świetną się
się ryie Sny smácżne burczącemi stroi kámyszczkámi. Máku bez miáry kwitnie/ przed iáskinie drzwiámi. Zioł rzecz nie przeliczona/ z tych mleká sny zbiera Noc mokra/ y po ćiemney źiemi rospośćiera. Futry by snadź záwiásy nie skrzypiáły/ w domu Nie pytay/ odźwiernictwá nie zdano nikomu. Pośrzod lochu z Hebanu łoże znamienite/ Puchowe/ w bárwie/ kołdrą żałobną przykryte. Ná nim sam bog spoczywa/ słab ze mdłey choroby: Koło niego przybránych w rożne Snow osoby/ Zewsząd leży bez luczby: tylo zniwo nieśie Kłośia/ brzeg tylo piaskow/ lisćia tyle w leśie. Gdźie iák weszłá/ á ręká dźiewoia zraźiłá Sny przećiwne/ świetną się
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 287
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636