okzazja przemierzać Łęg jaki długi, albo drogę od terminu do terminu opisanym Wozkiem Mierniczym. Tedy jeden człowiek niech się nagotuje do rachowania głosów, które sprężyna drewniana RDB, podniesiona od palca R, i spuszczona na palec C, musi wydawać. A ten powinien mieć grochu ziarn z pięć set w kieszeni, i woreczek albo pudełko, na ich odkładanie po każdym głosie sprężynki dziesiątym. Drugi zaś człowiek niech się jymie Wozka za jego rękojeści T, który go będzie miał prowadzić aż do drugiego terminu; i niech koło L, tak postawi na pierwszym terminie: żeby spód jego w ten czas został na terminie, kiedy sprężynka RDB, spadnie z palca
okzázya przemierzáć Łęg iáki długi, álbo drogę od terminu do terminu opisánym Wozkiem Mierniczym. Tedy ieden człowiek niech się nágotuie do ráchowánia głosow, ktore sprężyná drewniána RDB, podnieśiona od pálcá R, y spuszczona ná pálec C, muśi wydawáć. A ten powinien mieć grochu źiarn z pięć set w kieszeni, y woreczek álbo pudełko, ná ich odkładánie po káżdym głośie sprężynki dżieśiątym. Drugi záś człowiek niech się iymie Wozká zá iego rękoieśći T, ktory go będżie miał prowádźić áż do drugiego terminu; y niech koło L, ták postáwi ná pierwszym terminie: żeby spod iego w ten czas został ná terminie, kiedy sprężynká RDB, spádnie z pálcá
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 7
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
dziesiąci do dziesiąci, mówiąc: Pierwszy, Wtóry, Trzeci, Czwąrty, Piąty Szósty, Siódmy, Ósmy, Dziewiąty, Dziesiąty. Pierwszy, Wtóry, etc. i tak dalej: póki Wozek nie stanie na drugim terminie. A za każdym słowem: Dziesiąty: niechaj żyarko grochu odłoży w woreczek próżny, albo w pudełko na to zgotowane. Toż gdy kółko stanie na terminie naznaczonym, Rachmistrz niech ogląda, i odliczy łokcie na Dzwonach kołka, wiele ich kółko przeszło po ziemi, po ostatnim głosie: których łokci może być jeden, 2, 3, albo 4. Do tego nięch pamięta i nanotuje wiele głosów odliczył po ostatnim dziesiątym.
dźieśiąći do dźieśiąći, mowiąc: Pierwszy, Wtory, Trzeći, Czwąrty, Piąty Szosty, Siodmy, Osmy, Dźiewiąty, Dźieśiąty. Pierwszy, Wtory, etc. y ták dáley: poki Wozek nie stánie ná drugim terminie. A zá káżdym słowem: Dźieśiąty: niechay żiarko grochu odłoży w woreczek prożny, álbo w pudełko ná to zgotowáne. Toż gdy kołko stánie ná terminie náznáczonym, Ráchmistrz niech ogląda, y odliczy łokćie ná Dzwonách kołká, wiele ich kołko przeszło po źięmi, po ostátnim głośie: ktorych łokći może bydź ieden, 2, 3, álbo 4. Do tego nięch pámięta y nánotuie wiele głosow odliczył po ostátnim dżieśiątym.
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 7
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
barzo potrawy/ i kosztowne napoje dawano: tu Ciało i krew samego Monarchy nieba i ziemie/ za pokarm i napój dają/ czego żaden z Królów uczynić niemógł/ i niemiłował tak poddanych swoich/ aby im samego siebie dał za pokarm na bankiecie. Jeśli Caligula Cesarz chleb dał pozłocisty/ aboli też w pudełkach złotych na kształt bochenków robionych zawarty; ale chleb przecie był prosty/ który jedząc pomarli ci wszyscy co na onym bankiecie byli. Ale Chrystus Pan chleb daje niebieski/ który żywot wiekuisty nam przynosi/ i którego pożywając bogami wewszytko bogatemi się staniemy: jako tenże Cyrylus święty powiada. Trzy rzeczy tedy na dzisiejszym kazaniu
bárzo potráwy/ y kosztowne napoie dawano: tu Ciáło y krew sámego Monárchy niebá y źiemie/ zá pokarm y napoy dáią/ czego żaden z Krolow vczynić niemogł/ y niemiłował ták poddánych swoich/ áby im sámego siebie dał zá pokarm ná bánkiećie. Ieśli Caligulà Cesarz chleb dał pozłoćisty/ áboli też w pudełkách złotych ná kształt bochenkow robionych záwárty; ále chleb przećie był prosty/ ktory iedząc pomárli ći wszyscy co ná onym bánkiećie byli. Ale Chrystus Pan chleb dáie niebieski/ ktory żywot wiekuisty nam przynośi/ y ktorego pożywáiąc bogámi wewszytko bogátemi się stániemy: iako tenże Cyrillus święty powiáda. Trzy rzeczy tedy na dźiśieyszym kazániu
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 65
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
grzebiąc znaleźli. Gdy to katolicy postrzegli, donieśli do dworu. Ojca mego naówczas w Rasnej nie było. Był w województwie płockim, tylko matka moja w Rasnej była. Kazała Żyda wziąć do turmy. Kweres uczyniono, znaleziono u tegoż Żyda Wolfa monstrancji kawałki, kielich i patynę. Wzięto to do dworu i w pudełko schowawszy, oddała matka moja podstarościemu rasińskiemu, Antoniemu Zawadzkiemu, i przed ojcem moim, zaniedbawszy, o tym nie powiedziała. Nawet z nas synów żaden o tym nie wiedział. Żyd zaś Wolf, źle pilnowany, uciekł z turmy i nie wiedzieć dotąd, gdzie się podział.
Był także u rodziców moich służący, Regi
grzebiąc znaleźli. Gdy to katolicy postrzegli, donieśli do dworu. Ojca mego naówczas w Rasnej nie było. Był w województwie płockim, tylko matka moja w Rasnej była. Kazała Żyda wziąć do turmy. Kweres uczyniono, znaleziono u tegoż Żyda Wolfa monstrancji kawałki, kielich i patynę. Wzięto to do dworu i w pudełko schowawszy, oddała matka moja podstarościemu rasińskiemu, Antoniemu Zawadzkiemu, i przed ojcem moim, zaniedbawszy, o tym nie powiedziała. Nawet z nas synów żaden o tym nie wiedział. Żyd zaś Wolf, źle pilnowany, uciekł z turmy i nie wiedzieć dotąd, gdzie się podział.
Był także u rodziców moich służący, Regi
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 117
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
tym nie powiedziała. Nawet z nas synów żaden o tym nie wiedział. Żyd zaś Wolf, źle pilnowany, uciekł z turmy i nie wiedzieć dotąd, gdzie się podział.
Był także u rodziców moich służący, Regi nazwany. A jak czeladź między sobą lepszą mają konfidencją, tak on z dyskursu dowiedziawszy się o tym pudełku z srebrem kościelnym, a spodziewając się za zdradę swoją nadgrody, doniósł o tym Sapiezie, generałowi artylerii lit., w Wysokiem mieszkającemu, oprócz tego na rodziców moich zajętrzonemu. Wziął coś za to Regi, wykradł owe pudełko i uciekł, a jakoby z rozkazu spowiednika to uczynił, rozgłosiwszy, reponował też pudełko w
tym nie powiedziała. Nawet z nas synów żaden o tym nie wiedział. Żyd zaś Wolf, źle pilnowany, uciekł z turmy i nie wiedzieć dotąd, gdzie się podział.
Był także u rodziców moich służący, Regi nazwany. A jak czeladź między sobą lepszą mają konfidencją, tak on z dyskursu dowiedziawszy się o tym pudełku z srebrem kościelnym, a spodziewając się za zdradę swoją nadgrody, doniósł o tym Sapiezie, generałowi artylerii lit., w Wysokiem mieszkającemu, oprócz tego na rodziców moich zajętrzonemu. Wziął coś za to Regi, wykradł owe pudełko i uciekł, a jakoby z rozkazu spowiednika to uczynił, rozgłosiwszy, reponował też pudełko w
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 117
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
A jak czeladź między sobą lepszą mają konfidencją, tak on z dyskursu dowiedziawszy się o tym pudełku z srebrem kościelnym, a spodziewając się za zdradę swoją nadgrody, doniósł o tym Sapiezie, generałowi artylerii lit., w Wysokiem mieszkającemu, oprócz tego na rodziców moich zajętrzonemu. Wziął coś za to Regi, wykradł owe pudełko i uciekł, a jakoby z rozkazu spowiednika to uczynił, rozgłosiwszy, reponował też pudełko w konsystorzu janowskim.
Poszedł fałszywy odgłos z tej okazji o rodzicach moich, jakoby przechowywaniem takich rzeczy bawili się i fortunę stąd zbierali. Niechętnych dość było w województwie brzeskim przez oszczędność i przez uczynione repulsy konkurentom cale godnym o siostry moje.
A jak czeladź między sobą lepszą mają konfidencją, tak on z dyskursu dowiedziawszy się o tym pudełku z srebrem kościelnym, a spodziewając się za zdradę swoją nadgrody, doniósł o tym Sapiezie, generałowi artylerii lit., w Wysokiem mieszkającemu, oprócz tego na rodziców moich zajętrzonemu. Wziął coś za to Regi, wykradł owe pudełko i uciekł, a jakoby z rozkazu spowiednika to uczynił, rozgłosiwszy, reponował też pudełko w konsystorzu janowskim.
Poszedł fałszywy odgłos z tej okazji o rodzicach moich, jakoby przechowywaniem takich rzeczy bawili się i fortunę stąd zbierali. Niechętnych dość było w województwie brzeskim przez oszczędność i przez uczynione repulsy konkurentom cale godnym o siostry moje.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 117
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
tym pudełku z srebrem kościelnym, a spodziewając się za zdradę swoją nadgrody, doniósł o tym Sapiezie, generałowi artylerii lit., w Wysokiem mieszkającemu, oprócz tego na rodziców moich zajętrzonemu. Wziął coś za to Regi, wykradł owe pudełko i uciekł, a jakoby z rozkazu spowiednika to uczynił, rozgłosiwszy, reponował też pudełko w konsystorzu janowskim.
Poszedł fałszywy odgłos z tej okazji o rodzicach moich, jakoby przechowywaniem takich rzeczy bawili się i fortunę stąd zbierali. Niechętnych dość było w województwie brzeskim przez oszczędność i przez uczynione repulsy konkurentom cale godnym o siostry moje. Generał artylerii Sapieha dawał kalumniatorom otuchę. Konsystorz też janowski rad był tej sprawie dla zdarcia
tym pudełku z srebrem kościelnym, a spodziewając się za zdradę swoją nadgrody, doniósł o tym Sapiezie, generałowi artylerii lit., w Wysokiem mieszkającemu, oprócz tego na rodziców moich zajętrzonemu. Wziął coś za to Regi, wykradł owe pudełko i uciekł, a jakoby z rozkazu spowiednika to uczynił, rozgłosiwszy, reponował też pudełko w konsystorzu janowskim.
Poszedł fałszywy odgłos z tej okazji o rodzicach moich, jakoby przechowywaniem takich rzeczy bawili się i fortunę stąd zbierali. Niechętnych dość było w województwie brzeskim przez oszczędność i przez uczynione repulsy konkurentom cale godnym o siostry moje. Generał artylerii Sapieha dawał kalumniatorom otuchę. Konsystorz też janowski rad był tej sprawie dla zdarcia
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 117
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
mówi Pliniusz. Rośnie te drzewo na karpackich i na bieskadach górach, w Rawskim też Województwie wiele z niego Kościołów tot saeculis stojących, zgnielizny nieczujacych. Grecja tego nie zna drzewa według Belloniusza. Ródzi się pod tym drzewem Agaricum to jest modrzewowa gębka, na wiele defektów pomagająca. Robią z Modrzejowego drzewa skrzynie, walizy, pudełka, z racyj, iż się mul w nich nie zamnoży.
LAUROWEGO albo Bobkowego drzewa Pliniusz w Księdze 15. w rozdziale 30. wylicza rodzajów trzynaście. Na gorze Parnassie najcełniejsze były. Kładli starożytni na noc pod głowę sobie, a to, żeby sny się weryfikowały; z tej racyj wiersopisy, wieszczkowie, gałązkami z
mowi Pliniusz. Rośnie te drzewo na karpackich y na bieskadach gorach, w Rawskim też Woiewodztwie wiele z niego Kościołow tot saeculis stoiących, zgnielizny nieczuiacych. Grecya tego nie zna drzewa według Belloniusza. Rodzi się pod tym drzewem Agaricum to iest modrzewowa gębka, na wiele defektow pomagaiąca. Robią z Modrzeiowego drzewa skrzynie, walizy, pudełka, z racyi, iż się mul w nich nie zamnoży.
LAUROWEGO albo Bobkowego drzewa Pliniusz w Księdze 15. w rozdziale 30. wylicza rodzaiow trzynaście. Na gorze Parnassie naycełnieysze były. Kładli starożytni na noc pod głowe sobie, á to, żeby sny się weryfikowały; z tey racyi wiersopisy, wiesczkowie, gałązkami z
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 328
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
zasuszonych (jakie są w Kairze mieście Egipskim pod Piramidami) to Głowy; to zęby wielorybów, to Lampy z grobów Rzymskich, w których się wieczne alias pułtora tysiąca i więcej ogień palił w grobie zacnego Rzymianina którego; różne Pisma różnych Nacyj; wyobrażenie niewiasty z Malaki wyspy lat 180 żyjącej: Boty z Ludzkiej skory, pudełka jaj krokodylowych z Egiptu z donatywy Książęcia Maurycego. Tu Miasto Rotterdam nad rzeką Leck, czyli nad Rottą i Mosą. Pełne Miasto kanałów. Wtym tu Mieście urodził się Desiderius Erasmus Rotterdamus, wielkiego rozumu człowiek, Kanonik Regularny Z. Augustyna w Klasztorze Stein, blisko Rotterdamu Miasta mieszkający, potym vagus po Akademiach Europejskich, przecie
zasuszonych (iakie są w Kairze mieście Egypskim pod Pyrámidami) to Głowy; to zęby wielorybow, to Lampy z grobow Rzymskich, w ktorych się wieczne alias pułtora tysiąca y więcey ogień palił w grobie zacnego Rzymianina ktorego; rożne Pisma rożnych Nacyi; wyobrażenie niewiasty z Malaki wyspy lat 180 żyiącey: Boty z Ludzkiey skory, pudełka iay krokodylowych z Egyptu z donatywy Xiążęcia Maurycego. Tu Miasto Rotterdam nad rzeką Leck, czyli nad Rottą y Mosą. Pełne Miasto kanałow. Wtym tu Mieście urodził się Desiderius Erasmus Rotterdamus, wielkiego rozumu człowiek, Kanonik Regularny S. Augustyna w Klasztorze Stein, blisko Rotterdamu Miasta mieszkaiący, potym vagus po Akademiach Europeyskich, przecie
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 243
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
albo cztery i dalej godziny potrzymają: soli popiołu nie żałują do garka/ w którym roztapiają/ żeby w ogniu wytrzymał. Przydatek 1. Mosiądz i inszy metal w zimne formy lać może/ a wnet padnie; tak: Weź formzantu jak najsubtelniejszego/ lepiej piasku na kamieniu malarskim utartego dwie części/ kienrauchu albo sadzy z pudełek/ część jednę. Skrop olejem lnianym/ umieszaj mocno z sobą/ formuj co chcesz w tym formzancie we flaszkach drewnianych/ na koniec/ przez chustkę potrząśnij troszeczkę mąką piękną/ lej mosiądz w te zimne formy/ a wnet padnie. Przydatek 2. Formę z wielkiego na mniejszy/ (a takiż właśnie) metal
álbo cztery i daley godziny potrzymáią: soli popiołu nie záłuią do garka/ w ktorym roztapiáią/ żeby w ogniu wytrzymał. Przydatek 1. Mośiądz i inszy metal w źimne formy lać może/ á wnet pádnie; ták: Weź formzantu iák naysubtelnieyszego/ lepiey piasku ná kámieniu málárskim utartego dwie częśći/ kienrauchu álbo sadzy z pudełek/ część iednę. Skrop oleiem lniánym/ umieszáy mocno z sobą/ formuy co chcesz w tym formzánćie we flászkach drewniánych/ ná koniec/ przeż chustkę potrząśniy troszeczkę mąką piękną/ ley mośiądz w te zimne formy/ á wnet pádnie. Przydatek 2. Formę z wielkiego ná mnieyszy/ (á tákiż właśnie) metal
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 279
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689