; Nie doczeka się, żeby parnaskie mu dziewki Poprawiły pod płaszczem wytartym podszewki. 303. EPITALAMIUM JEGOMOŚCI PANU STAROŚCIE WSCHOWSKIEMU Z JEJMOŚCIĄ PANNĄ WOJEWODZIANKĄ RUSKĄ JABŁONOWSKĄ, I JEGOMOŚCI PANU WOJEWODZIE PODLASKIEMU Z JEJMOŚCIĄ KSIĘŻNĄ WIŚNIOWIECKĄ, OBIEMA LESZCZYŃSKIM, NA Koronacji KRÓLESTWA ICHMOŚCI
Bliskiej znak wiosny i żyznego lata: Drzewo się z drzewem dobrowolnie splata. Puknęła jabłoń, gotują się wiśnie, Kiedy krzewista leszczyna je ściśnie, Która, jako mi wieszcze wróży serce, Nie po jednemu, po dwie da jąderce, Rodzący między wiekopomne Lechy Miasto skorupy w żelazie orzechy. Przyrodzenie jest takiego owocu, Że w którymkolwiek naszczepisz go klocu, Lubo to w wiśni, lubo to w jabłoni
; Nie doczeka się, żeby parnaskie mu dziewki Poprawiły pod płaszczem wytartym podszewki. 303. EPITALAMIUM JEGOMOŚCI PANU STAROŚCIE WSCHOWSKIEMU Z JEJMOŚCIĄ PANNĄ WOJEWODZIANKĄ RUSKĄ JABŁONOWSKĄ, I JEGOMOŚCI PANU WOJEWODZIE PODLASKIEMU Z JEJMOŚCIĄ KSIĘŻNĄ WIŚNIOWIECKĄ, OBIEMA LESZCZYŃSKIM, NA KORONACJEJ KRÓLESTWA ICHMOŚCI
Bliskiej znak wiosny i żyznego lata: Drzewo się z drzewem dobrowolnie splata. Puknęła jabłoń, gotują się wiśnie, Kiedy krzewista leszczyna je ściśnie, Która, jako mi wieszcze wróży serce, Nie po jednemu, po dwie da jąderce, Rodzący między wiekopomne Lechy Miasto skorupy w żelezie orzechy. Przyrodzenie jest takiego owocu, Że w którymkolwiek naszczepisz go klocu, Lubo to w wiśni, lubo to w jabłoni
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 320
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w kiermasz triumfować, Kupiwszy prochu, dał go gospodyni schować. Więc kiedy przyszło strzelać, owa w nocy ślepej, Miasto prochu, nasiennej podała mu rzepy. Nabił ksiądz hakownicę i na długie drzewce Wetknąwszy knot, rozkaże palić na panewce. Mierzy klecha, przytyka, przeciera i dmucha; Ksiądz stoi za parkanem: jako puknie, słucha. A rzepa tylko sapi; toż, wziąwszy latarnie, Przypatruje się z bliska i dwie zgryzie ziarnie, A poznawszy omyłkę, łaje gospodyni, Że z niego żart i ludzkie śmiechowisko czyni. A owa: „Niewielem ci zgrzeszyła, mój panie: I rzepać, powiedają, za nabicie stanie. Nie
w kiermasz tryumfować, Kupiwszy prochu, dał go gospodyni schować. Więc kiedy przyszło strzelać, owa w nocy ślepej, Miasto prochu, nasiennej podała mu rzepy. Nabił ksiądz hakownicę i na długie drzewce Wetknąwszy knot, rozkaże palić na panewce. Mierzy klecha, przytyka, przeciera i dmucha; Ksiądz stoi za parkanem: jako puknie, słucha. A rzepa tylko sapi; toż, wziąwszy latarnie, Przypatruje się z bliska i dwie zgryzie ziarnie, A poznawszy omyłkę, łaje gospodyni, Że z niego żart i ludzkie śmiechowisko czyni. A owa: „Niewielem ci zgrzeszyła, mój panie: I rzepać, powiedają, za nabicie stanie. Nie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 376
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dojrzeć, i takie oko nie byłoby Chrystusowi sposobne. Będzie pasterz jako ręka, karność trzyma, w-klubę bierze, ubogim dodaje, Budynki Kościelne buduje, Ręka to Chrystusowa, ale gdyby ta ręka nazbyt ściskać miała, wszystko wyżymać, o nie byłaby to ręka ciała Chrystusowego, dopieroż gdyby klunęła, puknęła i tego i owego, a kogo innego głaskała. Drugi Pasterz jest jako nogi, na których stoi i opiera się cały ciężar Pasterstwa, i to nogi ciała Chrystusowego. Lecz gdyby te nogi z-wzgorszeniem krążyć miały, albo w nogach uszy mieć, nie byłyby to nogi Chrystusowe. Święci jednak Pasterze, Rządzcy
doyrzeć, i tákie oko nie byłoby Chrystusowi sposobne. Będźie pásterz iáko ręká, karność trzyma, w-klubę bierze, vbogim dodáie, Budynki Kośćielne buduie, Ręká to Chrystusowa, ále gdyby ta ręká názbyt ściskáć miáłá, wszystko wyżymáć, o nie byłáby to ręká ćiáłá Chrystusowego, dopieroż gdyby klunęłá, puknęłá i tego i owego, á kogo innego głaskáłá. Drugi Pásterz iest iáko nogi, ná ktorych stoi i opiera się cáły ciężár Pásterstwá, i to nogi ćiáłá Chrystusowego. Lecz gdyby te nogi z-wzgorszeniem krążyć miáły, álbo w nogach vszy mieć, nie byłyby to nogi Chrystusowe. Swięći iednák Pásterze, Rządzcy
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 62
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
to jest śwęte Pańskie/ w swojej dosojności. Chciał usieść był na gorze Testamentu niekiedy Nabuchodonozor/ zleciał z niej/ a nie oparł się aż o dno piekielne. Pomknął się też był Osman na górę obojga Testamentu/ i starego/ i nowego; tę rozkopywać chciał/ a na to miejsce plugawy swój Alkoran prowadzić. Puknęły nadzieje jego wiatrem nadziane/ od obudwu testamentu porażone. Kserkses Ato górę chciał był rozkopać/ gdy do grecji z wojskiem niezliczonym nadciągał/ jako pisze Plutarchus; nie mógłci tego dokazać: Ato po dziś dzień górą stoi/ a górą świętą/ na której Kaloitrowie mieszkają. Osman na Testamenty święte/ które na
to iest śwęte Páńskie/ w swoiey dosoynośći. Chćiał vśieść był ná gorze Testámentu niekiedy Nábuchodonozor/ zlećiał z niey/ á nie opárł się áż o dno piekielne. Pomknął się też był Osman ná gorę oboygá Testámentu/ y stárego/ y nowego; tę roskopywáć chćiał/ á ná to mieysce plugáwy swoy Alkoran prowádźić. Puknęły nadźieie iego wiátrem nádźiane/ od obudwu testámentu poráżone. Xerxes Ato gorę chćiał był roskopáć/ gdy do grecyey z woyskiem niezliczonym nádćiągał/ iako pisze Plutarchus; nie mogłći tego dokazáć: Ato po dźiś dźień gorą stoi/ á gorą świętą/ ná ktorey Káloitrowie mieszkáią. Osman ná Testámenty święte/ ktore ná
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 42
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
trzy dni wino się zacznie naprawiać znacznie, a woda się zaśmierdzi w dzbanuszku, który wyciągni, i znowu to uczyń wdrugim dzbanuszku, poty póki wina nie naprawisz. Szentywani radzi flaszę gorzałki zaszpuntowaną, wpuścić w beczkę Wina kwasniejącego, naprawi się. Albo też w wino kwasniejące włożyć nasienia czosnkowego: albo pszenicę warzonej aż puknie, włożyć w wino, zaszpuntować. Wino białe szczerwienieje, kiedy miodu przaśnego, potężnie usmażonego, że aż będzie miał konsystencją kamienną, jak ostygnie, drobno na proszek utłuczesz, tyle ile potrzeba, i w beczkę wina wrzucisz. Mizaldus. Toż sięsamo stanie, gdy w wino wrzucisz szczawiu kobylego, mówi tenże
trzy dni wino się zacznie naprawiać znacznie, á woda się zaśmierdzi w dzbanuszku, ktory wyciągni, y znowu to uczyń wdrugim dzbanuszku, poty poki wina nie naprawisz. Szentywani radzi flaszę gorzałki zaszpuntowaną, wpuścić w beczkę Wina kwasnieiącego, naprawi się. Albo też w wino kwasnieiące włożyć nasienia czosnkowego: albo pszenicę warzoney aż puknie, włożyć w wino, zaszpuntować. Wino białe sczerwienieie, kiedy miodu przaśnego, potężnie usmażonego, że aż będzie miał konsystencyą kamienną, iak ostygnie, drobno na proszek utłuczesz, tyle ile potrzeba, y w beczkę wina wrzucisz. Mizaldus. Toż sięsamo stanie, gdy w wino wrzucisz szczawiu kobylego, mowi tenże
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 490
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
go już dochodząc chce trzymać, Rączo poskoczy i nie da się imać. ... KSIĘGI CZWARTE ... 24
Rzekł potem Jezus: „Tak się właśnie dzieje Porządek sprawy Królestwa Bożego,
Jako gdy człowiek nasieniem zasieje Ziemię uprawną, potem snu nocnego Zażywa i zaś wstanie, gdy odnieje, Tymczasem ziarna zboża posianego Pukną i trawę z siebie puszczą potym, A ów, który siał, człowiek nie wie o tym. 25
Albowiem ziemia ma to przyrodzenie, Iż z siebie owoc dobrowolnie dawa, Skoro wrzucone przyjmie w się nasienie, Z którego naprzód pokaże się trawa, Która codziennie biorąc pomnożenie Rośnie w kłos, potem pełna się dostawa W
go już dochodząc chce trzymać, Rączo poskoczy i nie da się imać. ... KSIĘGI CZWARTE ... 24
Rzekł potem Jezus: „Tak się właśnie dzieje Porządek sprawy Królestwa Bożego,
Jako gdy człowiek nasieniem zasieje Ziemię uprawną, potem snu nocnego Zażywa i zaś wstanie, gdy odnieje, Tymczasem ziarna zboża posianego Pukną i trawę z siebie puszczą potym, A ów, który siał, człowiek nie wie o tym. 25
Albowiem ziemia ma to przyrodzenie, Iż z siebie owoc dobrowolnie dawa, Skoro wrzucone przyjmie w się nasienie, Z którego naprzód pokaże się trawa, Która codziennie biorąc pomnożenie Rośnie w kłos, potem pełna się dostawa W
Skrót tekstu: OdymWŚwiatBar_I
Strona: 824
Tytuł:
Świata naprawionego od Jezusa Chrystusa ...
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
lezą; Skąd od samych wrót skoro jesień ich postraszy, Z raka się na zająca przesiadają naszy. Co przez pół roka uszli, piętnasty dzień wróci: Tak się prędko remora w delfina obróci. Orda drwi, nawiązawszy i ludzi, i koni; Co już miała uciekać, to ich nazad goni. Wiatrem nadziane nasze puknęły nadzieje: Moskal urąga, Francuz cieszy, Niemiec śmieje. A Jassy i Wołosza, już zawojowana Od nas, do dawnego się powróciła pana. Przepadły miliony z srogim ludzkim skwierkiem, Prowadzą nas Tatarzy do granic nazierkiem. 65. NA EKSPEDYCJĄ POLSKĄ POD KAMIENIEC 1690
A dokądże Polacy? znać, że gdzieś nieblisko Z tak
lezą; Skąd od samych wrót skoro jesień ich postraszy, Z raka się na zająca przesiadają naszy. Co przez pół roka uszli, piętnasty dzień wróci: Tak się prędko remora w delfina obróci. Orda drwi, nawiązawszy i ludzi, i koni; Co już miała uciekać, to ich nazad goni. Wiatrem nadziane nasze puknęły nadzieje: Moskal urąga, Francuz cieszy, Niemiec śmieje. A Jassy i Wołosza, już zawojowana Od nas, do dawnego się powróciła pana. Przepadły milijony z srogim ludzkim skwierkiem, Prowadzą nas Tatarzy do granic nazierkiem. 65. NA EKSPEDYCJĄ POLSKĄ POD KAMIENIEC 1690
A dokądże Polacy? znać, że gdzieś nieblisko Z tak
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 554
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
OD JESIENI
Żyzna jesień! To, co się na wiosnę zieleni, Co przez lato dojźreje, zbieramy w jesieni. Trzeszczą piętra pod żytem, Są i pszenice przy tem.
Są owsy, są jęczmiony, grochy i tatarki, Za ziarko dał Bóg dziesięć, bodaj z nim frymarki! Że nawieziono szumno, Ledwie nie puknie gumno.
Leżą drzewa w połogu i nie darmo sochy Stawiał pod nie gospodarz, opatrował lochy, Słusznie się cieszył sadem — Lecą owoce gradem.
Jedne na strychy, drugie wynoszą na lasy; Kto się umie z tym obejść, może i do prasy. Te chowa, drugie suszy: I jabłecznik nie puszy.
To
OD JESIENI
Żyzna jesień! To, co się na wiosnę zieleni, Co przez lato dojźreje, zbieramy w jesieni. Trzeszczą piętra pod żytem, Są i pszenice przy tem.
Są owsy, są jęczmiony, grochy i tatarki, Za ziarko dał Bóg dziesięć, bodaj z nim frymarki! Że nawieziono szumno, Ledwie nie puknie gumno.
Leżą drzewa w połogu i nie darmo sochy Stawiał pod nie gospodarz, opatrował lochy, Słusznie się cieszył sadem — Lecą owoce gradem.
Jedne na strychy, drugie wynoszą na lasy; Kto się umie z tym obejść, może i do prasy. Te chowa, drugie suszy: I jabłecznik nie puszy.
To
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 526
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
bogdajże mię była/ Pierwej straszna piekielna mara udawiła. Niż mi do tego przyszło. Tamże/ który w ręku Powróz przyniósł/ wysoko zawadził do sęku. Miłosierdziam nie godzien/ (wielkim głosem rzecze) Ale niech mię grzesznika zła rozpacz nie piecze. Zadziergnąwszy w pół szyje/ rzuci mocno sobą/ Telbuch jak bęben puknie: a płuca z wątrobą/ I wszytkie się wnętrzności wyleją na ziemię: Otoż tobie łakome diabelskie plemię. Matt: Pamiątka
Niegodzieneś był dusze wypuścić ustami/ Któreś Pańskiemi świeżo napasł świątościami. Miejże piekło/ ponieważ niegodnym się czujesz/ I miłosierdzia z nieba już nie potrzebujesz. A książęta pieniądze pozbierawszy one/ Niesłuszna
bogdayże mię byłá/ Pierwey strászna piekielna márá vdawiłá. Niż mi do tego przyszło. Támże/ ktory w ręku Powroz przyniosł/ wysoko záwádził do sęku. Miłośierdźiam nie godźien/ (wielkim głosem rzecze) Ale niech mię grzeszniká zła rospácz nie piecze. Zádźiergnąwszy w poł szyie/ rzuci mocno sobą/ Telbuch iák bęben puknie: á płucá z wątrobą/ I wszytkie się wnętrznośći wyleią ná źiemię: Otoż tobie łákome dyabelskie plemię. Matt: Pámiątká
Niegodźieneś był dusze wypuśćić vstámi/ Ktoreś Páńskiemi świeżo nápásł świątośćiámi. Mieyże piekło/ ponieważ niegodnym się czuiesz/ I miłośierdźia z niebá iuż nie potrzebuiesz. A kśiążętá pieniądze pozbierawszy one/ Niesłuszna
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 35.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
, Poszła na góry owe, o których to piszą, Że długo odymają nad jedną się myszą. Pełna tytułów karta wierzchu się nie tyka, Uczyć i obiecując cieszyć czytelnika; Czytam, uciechy abo szukając nauki. Dalej, plunąwszy cisnę, że to poszło w druki: Odmie, jako bru kopa, że tylko nie puknie. Ręce prałat, osiadszy ambonę, wysmuknie: Chryzostom, nim przemówi, rzekłbyś, złotousty; Pocznie co, aż z stodoły sowa szczytem pustej. Wyleciał, jako Rusin mówi, wrrabec z chaty, Skazau, jak pup u córkwi: niczoho słuchaty. 214. KWAPIĄC SUKA ŚLEPO RODZI SZCZENIĘTA
Ślepo suka szczenięta
, Poszła na góry owe, o których to piszą, Że długo odymają nad jedną się myszą. Pełna tytułów karta wierzchu się nie tyka, Uczyć i obiecując cieszyć czytelnika; Czytam, uciechy abo szukając nauki. Dalej, plunąwszy cisnę, że to poszło w druki: Odmie, jako bru kopa, że tylko nie puknie. Ręce prałat, osiadszy ambonę, wysmuknie: Chryzostom, nim przemówi, rzekłbyś, złotousty; Pocznie co, aż z stodoły sowa szczytem pustej. Wyleciał, jako Rusin mówi, wrrabec z chaty, Skazau, jak pup u corkwi: niczoho słuchaty. 214. KWAPIĄC SUKA ŚLEPO RODZI SZCZENIĘTA
Ślepo suka szczenięta
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 125
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987