” Niewiele myśląc wyrwie kańczug kręty I nim po pludrach mierzy spore pręty. Chłopek go przecię wyniósł z owej toni, A Niemiec wtenczas porwie się do broni,
Ale już golca Punkt Honoru minął, Rzecz swą sprawiwszy, wnet mu z oczu zginął.
„Wróćmy się — rzekę — bracie do gospody, By nas ten punkcik nie nabawił szkody!” Nie żart to, widzę! Co postąpim krokiem, Nowym się strachać potrzeba widokiem. Wchodzim do domu, aż mąż bije żonę. Chcąc się przysłuchać, poszliśmy na stronę. Mąż tłucze, woła, by język trzymała, „Niedoczekanie twoje, bym milczała! — Okrzyknie żona —
” Niewiele myśląc wyrwie kańczug kręty I nim po pludrach mierzy spore pręty. Chłopek go przecię wyniósł z owej toni, A Niemiec wtenczas porwie się do broni,
Ale już golca Punkt Honoru minął, Rzecz swą sprawiwszy, wnet mu z oczu zginął.
„Wróćmy się — rzekę — bracie do gospody, By nas ten punkcik nie nabawił szkody!” Nie żart to, widzę! Co postąpim krokiem, Nowym się strachać potrzeba widokiem. Wchodzim do domu, aż mąż bije żonę. Chcąc się przysłuchać, poszliśmy na stronę. Mąż tłucze, woła, by język trzymała, „Niedoczekanie twoje, bym milczała! — Okrzyknie żona —
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 484
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
chylące się, i końce stalne. Do rysowania Cyrkułów, potrzeba w ostrzu jednej nóżki, piełką subtelną Slosarską albo Złotniczą, naciąć rysę, w którejby inkaust mógł się otrzymać.
Cyrkiel, który ma jednę nożkę na spreżynce stalowej z śróbką, jest rzecz nie przepłacona do rozdzielania linij na równe części. Gdyż śróbka nasubtelniejszy punkcik przyda, albo ujmie według potrzeby. Nauka II. O Węgielnicy. ACz się Geometra Polski w rozmierzaniu wszelkich długości, może obeść bez Węgielnice, mając Tablicę mierniczą, o której będzie niżej: Wszakże iż wroźnych okazjach tak Geometra jako i Architekt potrzebują Węgielnice, nie zdało mi się jej opuścić między Instrumentami.
Węgielnica tedy
chylące się, y końce stálne. Do rysowánia Cyrkułow, potrzebá w ostrzu iedney nożki, piełką subtelną Slosárską álbo Złotniczą, náćiąć rysę, w ktoreyby inkaust mogł się otrzymáć.
Cyrkiel, ktory ma iednę nożkę ná spreżynce stálowey z szrobką, iest rzecz nie przepłácona do rozdżielánia liniy ná rowne częśći. Gdyż szrobka nasubtelnieyszy punktćik przyda, álbo vymie według potrzeby. NAVKA II. O Węgielnicy. ACz się Geometrá Polski w rozmierzániu wszelkich długośći, może obeść bez Węgielnice, máiąc Tablicę mierniczą, o ktorey będźie niżey: Wszákże iż wroźnych okázyách ták Geometrá iáko y Architekt potrzebuią Węgielnice, nie zdáło mi się iey opuśćić między Instrumentámi.
Węgielnicá tedy
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 2
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
koniec linijki ed, rozdzielonej (na 20 części) i przez igłę e, rzuć okiem do Q: a tym czasem pomocnik. Niech koniec noża, ostrzem obróciwszy ku tobie, prowadży po linii db, póki nie napadnie na linią wzrokową eQ. w punkcie q. O czym przestrzeżony pomocnik niech zpilnością nanotuje subtelny punkcik q, na linii db. Nakoniec. Przemierz linią dq, częściami samej de: A będziesz wiedżyał Odległość DQ w łokciach. Ponieważ tyle łokci będzie wodległości DQ, ile części zabiera dq, takich jakie ma de. Dla proporcjonalnych ścian ed, i ED; dq, i DQ w triangułach równokątnych edq,
koniec liniyki ed, rozdźieloney (ná 20 częśći) y przez igłę e, rzuć okiem do Q: á tym czásem pomocnik. Niech koniec nożá, ostrzem obroćiwszy ku tobie, prowádżi po linii db, poki nie nápádnie ná liniią wzrokową eQ. w punkćie q. O czym przestrzeżony pomocnik niech zpilnośćią nánotuie subtelny punktćik q, ná linii db. Nákoniec. Przemierz liniią dq, częśćiámi sámey de: A będżiesz wiedżiał Odległość DQ w łokćiach. Ponieważ tyle łokći będżie wodległośći DQ, ile częśći zábiera dq, tákich iákie ma de. Dla proporcyonálnych śćián ed, y ED; dq, y DQ w tryángułách rownokątnych edq,
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 24
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
, wszyscy prawie radzą, co muszą, co sercu, woli najwyższej i potrzebie przyjemno. Próżne panegiryki, wielbienia klemencji pańskiej, ojcowskiego około dobra pospolitego pieczołowania, fatyg, odwag i zdrowia na nie dyspensowania i tam inszych atrybutów naładują mowę. Ustawiczne dygi, zadków od krzeseł i drążków podnoszenia i owe za każdym punkcikiem, aż słuchać przykro, ciągnące się „Najjaśniejszy, miłościwy Panie, Panie a Panie nasz miłościwy” inwokacyje, zatrudnią czas i zabiorą, aż tandem skończy się rzecz zbawienna na niczym. Zginęła prawda w ustach, bo tego nie powiedzą, co ukrzywdzony prawem dolegliwości rzetelnie przekłada, ani odpowiedzą ustom prawdy, powagi i rzetelności
, wszyscy prawie radzą, co muszą, co sercu, woli najwyższej i potrzebie przyjemno. Próżne panegiryki, wielbienia klemencyi pańskiej, ojcowskiego około dobra pospolitego pieczołowania, fatyg, odwag i zdrowia na nie dyspensowania i tam inszych atrybutów naładują mowę. Ustawiczne dygi, zadków od krzeseł i drążków podnoszenia i owe za każdym punkcikiem, aż słuchać przykro, ciągnące się „Najjaśniejszy, miłościwy Panie, Panie a Panie nasz miłościwy” inwokacyje, zatrudnią czas i zabiorą, aż tandem skończy się rzecz zbawienna na niczym. Zginęła prawda w ustach, bo tego nie powiedzą, co ukrzywdzony prawem dolegliwości rzetelnie przekłada, ani odpowiedzą ustom prawdy, powagi i rzetelności
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 174
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
dalej to gorzej ztobą będzie/ bo ognia ogniem nie zgasisz/ ani olilwą. Podobno jao Teolog/ wspomniał co Hieronim ś. napisał o jednym: Pisze/ mówi/ Seneka/ iż znał człowieka zacnego/ który gdy miał z domu wyniść/ pasem/ abo taśmą żeniną piersi swoje przewięzywał/ i ani na jeden punkcik czasu/ nie mógł pobyć bez obecności jej; napoju żadnego nie tknął/ jedno aż pierwej tknęła go wargami swoimi żona: toż czyniła wzajem i sama. Czynili i drugie nie mniejsze marności/ do których ich zaprowaszał nieopatrzny gwałt miłości: więc początek miłości był uczciwy/ ale wielkość szkaradna; a niewiele na tym jeśli kto
dáley to gorzey ztobą będźie/ bo ogniá ogniem nie zgáśisz/ áni olilwą. Podobno iáo Theolog/ wspomniał co Hieronym ś. nápisał o iednym: Pisze/ mowi/ Seneká/ iż znał człowieká zacnego/ który gdy miał z domu wyniść/ pásem/ ábo táśmą żeniną pierśi swoie przewięzywał/ y áni ná ieden punkćik czásu/ nie mogł pobyć bez obecnośći iey; napoiu żadnego nie tknął/ iedno áż pierwey tknęłá go wárgámi swoimi żoná: toż czyniłá wzáiem y sámá. Czynili y drugie nie mnieysze márnośći/ do których ich záprowászał nieopátrzny gwałt miłośći: więc początek miłośći był vczćiwy/ ále wielkość szkárádna; á niewiele ná tym iesli kto
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 76
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
ADDERE semper Acervo, MULTIPLICARE nihil, DIVIDE tutus eris. GEOMETRIA
Zsamego Imienia znaczy Dymensyę, albo Rozmierzanie. Wsamej także rzeczy, jest Scjencja koło rozmierzania swoje mająca operationes i O WAGACH i MIARACH
zabawy. I tej Ściencyj głębokości nie siągając, to tylko na oko proponuję, co jest clarius, et usitatius, a raczej punkcik tylko preliminarnej tej wspominam Scjencyj.
GEOMETRICZNYCH MIAR SPECIES In usu Hebrajczyków, Greków i Rzymianów obserwowane, z wielu Autorów wybrane, to jest z Herodota, Juliusza, Polluksa, Liwiusza, Plutarcha, Witruwiusza, Pliniusza, Warrona, Kolumelli. Apiana, Budeusza, Willilpanda, Wincentego Skamucjusza, Kirchera, Tyryna.
Granum jest
ADDERE semper Acervo, MULTIPLICARE nihil, DIVIDE tutus eris. GEOMETRIA
Zsamego Imieniá znaczy Dimensyę, albó Rozmierzanie. Wsamey także rzeczy, iest Scyencya koło rozmierzania swoie maiąca operationes y O WAGACH y MIARACH
zabawy. I tey Sciencyi głębokości nie siągaiąc, to tylko na oko proponuię, co iest clarius, et usitatius, a raczey punkcik tylko preliminarney tey wspominam Scyencyi.
GEOMETRICZNYCH MIAR SPECIES In usu Hebrayczykow, Grekow y Rzymianow obserwowane, z wielu Autorow wybrane, to iest z Herodota, Iuliusza, Polluxa, Liwiusza, Plutarcha, Witruwiusza, Pliniusza, Wárrona, Kolumelli. Appiana, Budeusza, Willilpanda, Wincentego Skamucyusza, Kirchera, Tyryná.
Granum iest
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 159
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
jako by ten jeżeli nie dla nadziei bogatej Sukcesiej/ pewnie dla bojaźni sromotnej śmierci/ całe dni i nocy z łuku do celu, mierząc trawił/ aby gdy czas naznaczony przyjdzie celu niechybił. Czas ten życia naszego na to nam jest od Boga pozwolony/ abyśmy w tym trudnym ostatniego momentu/ do wiecznej sfery punkciku nie zmylili. Inaczej bez żadnego wątpienia przyjdzie/ albo być dziedzicem w niebie/ albo wieczną żałosną jadowitych sępów strawą zostawać w piekle. 5. Nuż gdy przyjdzie umierać/ co rozumiesz w jakich człowiek obrotach będzie? kiedy choroba tężej wzmagać/ bole ostrzej napierać/ smusły znaczniej słabieć i ustawać poczną; wszytek człowiek nie tylko
iáko by ten ieżeli nie dlá nádźiei bogátey sukcessiey/ pewnie dlá boiaźni sromotney śmierći/ całe dni y nocy z łuku do celu, mierząc trawił/ áby gdy czas náznáczony przyidźie celu niechybił. Czas ten żyćia nászego ná to nám iest od Bogá pozwolony/ abysmy w tym trudnym ostátniego momentu/ do wieczney sfery punkćiku nie zmylili. Ináczey bez żadnego wątpieniá przyidźie/ álbo być dźiedźicem w niebie/ álbo wieczną żałosną iádowitych sępow stráwą zostawáć w piekle. 5. Nuż gdy przyidźie umierać/ co rozumiesz w iákich człowiek obrotách będźie? kiedy chorobá tężey wzmagać/ bole ostrzey nápieráć/ smusły znáczniey słábieć y ustawać poczną; wszytek człowiek nie tylko
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 123
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
samej uciechy nie miłosiernie co dał wydziera: że się na przyjaźniach zawodziemy/ że z mienia/ jak z lodu ślizko się zmykamy/ zjeżdżamy. Iob. 21. Ze ze czci o której mizerny punkt (punctum honoris) tak barzo stoim/ in puncto ad inferna descendimus, za lada pochyleniem fortuny/ z tego ostrego punkciku/ na którego się ostrzu nazazszy jakie krótkie aequilibrium, to jabłuszko wahało/ spadamy. Ze wszytkie uciechy jako w jesienny lód stopniawszy w obrzydłe błoto idą. Greg: Hom: 28. Ecce iam mundus in se ipso aruit; ubiq; mors, ubiq; luctus, ubiq; desolatio, undiq; percutimur. Wszak
samey ućiechy nie miłośiernie co dał wydźiera: że się ná przyiáźniách záwodźiemy/ że z mienia/ iák z lodu ślizko się zmykamy/ zieżdżamy. Iob. 21. Ze ze czći o ktorey mizerny punkt (punctum honoris) ták bárzo stoim/ in puncto ad inferna descendimus, zá ladá pochyleniem fortuny/ z tego ostrego punkćiku/ ná ktorego się ostrzu názázszy iákie krotkie aequilibrium, to iábłuszko wahało/ spádamy. Ze wszytkie ućiechy iáko w ieśienny lod stopniáwszy w obrzydłe błoto idą. Greg: Hom: 28. Ecce iam mundus in se ipso aruit; ubiq; mors, ubiq; luctus, ubiq; desolatio, undiq; percutimur. Wszák
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 409
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Bóg napisał i zaraz otworzył, Jako go, i człowieka w raju na nim, stworzył. Co karta, to rok; co wiersz, to dzień na niej znaczy; Bo co przed wieki widział, jużeż być inaczej Nie może; czas lektorem, co tę księgę czyta, Każda litera twardym diamentem ryta, W punkciku nie omyli, nie opuści kreski, Aż skoro ją przeczyta od deski do deski; Dopiero wtenczas zawrze, skoro wszytkich rzeczy, I światu przyjdzie koniec ostatni, i człeczy. Znowu nie zawrze, ale jako przy statucie Z niej ludzi i wszytek świat osądzi w minucie. Nie chce się żadną miarą luter w tym obaczyć
Bóg napisał i zaraz otworzył, Jako go, i człowieka w raju na nim, stworzył. Co karta, to rok; co wiersz, to dzień na niej znaczy; Bo co przed wieki widział, jużeż być inaczej Nie może; czas lektorem, co tę księgę czyta, Każda litera twardym dyjamentem ryta, W punkciku nie omyli, nie opuści kreski, Aż skoro ją przeczyta od deski do deski; Dopiero wtenczas zawrze, skoro wszytkich rzeczy, I światu przyjdzie koniec ostatni, i człeczy. Znowu nie zawrze, ale jako przy statucie Z niej ludzi i wszytek świat osądzi w minucie. Nie chce się żadną miarą luter w tym obaczyć
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 569
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
żyć Na wieki. WALETA ŚWIATA 1
Wzdumiałym w sobie uważeniem zdjęty, Rzuciłem oko na wsze świata strony, Jaki to koniec życia niepojęty I kres fortunie ludzkiej wymierzony. Gdy mu postawią przed oczy cel święty, Do niego sercem śpieszy zapędzony, Być mu koniecznie w kwadransie, w godzinie, Gdzie stanąć trzeba, w punkciku nie minie. 2
I lubo czasem serce się uwiedzie W daleką drogę, próżnością zwiedzione, Z swego niestatku w cudzy kraj wyjedzie, Pochlebnym zmysłu wiatrem uniesione: Ciało opieszy, a serce na przedzie Swej ciekawości trunkiem napojone, Przecież mu stanąć wpół samego biegu, Czy wysieść trzeba ku którego brzegu. 3
Puszczony
żyć Na wieki. WALETA ŚWIATA 1
Wzdumiałym w sobie uważeniem zdjęty, Rzuciłem oko na wsze świata strony, Jaki to koniec życia niepojęty I kres fortunie ludzkiej wymierzony. Gdy mu postawią przed oczy cel święty, Do niego sercem śpieszy zapędzony, Być mu koniecznie w kwadransie, w godzinie, Gdzie stanąć trzeba, w punkciku nie minie. 2
I lubo czasem serce się uwiedzie W daleką drogę, próżnością zwiedzione, Z swego niestatku w cudzy kraj wyjedzie, Pochlebnym zmysłu wiatrem uniesione: Ciało opieszy, a serce na przedzie Swej ciekawości trunkiem napojone, Przecież mu stanąć wpół samego biegu, Czy wysieść trzeba ku którego brzegu. 3
Puszczony
Skrót tekstu: KolBar_II
Strona: 678
Tytuł:
Kolędy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
kolędy i pastorałki
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1721
Data wydania (nie wcześniej niż):
1721
Data wydania (nie później niż):
1721
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965