tej miłość chce słodyczy/ Inszej czeka dziś zdobyczy.
Jaką więc zwykła odbierać w Cytaerze/ Do niej się spieszno/ bo noc krótka bierze/ Widzisz tego Kawalera/ Wnim Marsowa wszytka Cera.
Humor zwrodzoną wespół wspaniałością/ A oczy żywą pałają miłością. Wejrz na Damę zwątpisz zgoła/ Człeka widzisz czy Anioła.
Jak purpurowym spłonąwszy rumiencem/ Smutne ma zlubym pożegnanie wieńcem. Jak do swej się bierze do ni/ Lubo ona trochę stroni. Księgi Trzecie.
Ale pość musi: takim Magnes czynem/ Mknie za żelażem/ zdziebło za burztynem. Acz się pierwszej lęka proby/ Gdy Panieństwa zbyć ozdoby.
Leć ty Królowa/ chciej się wstawić
tey miłość chce słodyczy/ Inszey czeká dźiś zdobyczy.
Iáką więc zwykłá odbieráć w Cythaerze/ Do niey się spieszno/ bo noc krotka bierze/ Widźisz tego Káwálerá/ Wnim Mársowa wszytká Cerá.
Humor zwrodzoną wespoł wspániałośćią/ A oczy żywą pałáią miłośćią. Weyrz ná Dámę zwątpisz zgoła/ Człeká widźisz czy Anyołá.
Iák purpurowym spłonąwszy rumięncem/ Smutne ma zlubym pożegnánie wieńcem. Iák do swey się bierze do ni/ Lubo ona trochę stroni. Kśięgi Trzećie.
Ale pość muśi: tákim Mágnes czynem/ Mknie zá żeláżem/ zdźiebło zá burztynęm. Acz się pierwszey lęka proby/ Gdy Pánieństwá zbydź ozdoby.
Leć ty Krolowá/ chćiey się wstáwić
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 164
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
, żebyś się nie omylił w łowię, Ze wszytkich ptasząt będą najpiękniejsze sowie.” Nie wymawia się jastrząb, bo słuszną rzecz słyszy; Z tym on na ptaki, sowa leciała na myszy. Toż, gdy lotem nad puszczą krąży niedościgłem, Widzi zieloną żołnę, widzi czyża z szczygłem, Szaromodre grzywacze, purpurowe gile, I jako na siostrzeńców patrzy na nich mile; Malowane dzięcioły, na kobuzach cynki Mija, czcze połykając z apetytu ślinki. Dopieroż kiedy widzi pstrego dudka w czubie, Pisane jemiołuchy, albo jeśli skubie
Młoda soja farbami nakrapiane piórka: O, jako, myśli, matce niepodobna córka. Widzi iry i zięby
, żebyś się nie omylił w łowię, Ze wszytkich ptasząt będą najpiękniejsze sowie.” Nie wymawia się jastrząb, bo słuszną rzecz słyszy; Z tym on na ptaki, sowa leciała na myszy. Toż, gdy lotem nad puszczą krąży niedościgłem, Widzi zieloną żołnę, widzi czyża z szczygłem, Szaromodre grzywacze, purpurowe gile, I jako na siestrzeńców patrzy na nich mile; Malowane dzięcioły, na kobuzach cynki Mija, czcze połykając z apetytu ślinki. Dopieroż kiedy widzi pstrego dudka w czubie, Pisane jemiołuchy, albo jeśli skubie
Młoda soja farbami nakrapiane piórka: O, jako, myśli, matce niepodobna córka. Widzi iry i zięby
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 81
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dopiero Arcybiskupowi Gnieźnieńskiemu na koronacją Króla Jana III. kiedy mu Trzebicki był przeciwny, jeżeliby zaś i Biskupa Kujawskiego nie było, tedy Biskup Poznański powinien być najpierwszy jako Wielkopolski Biskup, ale choć przy prezencyj Hozjusza Biskupa Poznańskiego, j[...] dnak teraźniejszego Regnanta Koronował Lipski Biskup Krakowski potym Kardynał, Arcybiskup Gnieźnieński każdy z dawności zażywa stroju purpurowego nakształt Kardynalskiego, jako o tym świadczy Ceremoniale po Włosku opisane przez Mareskottego Nuncjusza, a potym Kardynała, które podał w Rzymie do sekretaryj 10. Lipca Roku 1669. i toż samo ingrossowane w Archiwie Gnieźnieńskim. Ma zawsze Kanonika Gnieźnieńskiego Krucyfera, który przez nim Krzyż srebrny nosi w Senacie i w Pokoju Królewskim podczas Audiencyj
dopiero Arcybiskupowi Gnieznieńskiemu na koronacyą Króla Jana III. kiedy mu Trzebicki był przećiwny, jeżeliby zaś i Biskupa Kujawskiego nie było, tedy Biskup Poznański powinien być naypierwszy jako Wielkopolski Biskup, ale choć przy prezencyi Hozyusza Biskupa Poznańskiego, j[...] dnak teraznieyszego Regnanta Koronował Lipski Biskup Krakowski potym Kardynał, Arcybiskup Gnieznieński każdy z dawnośći zażywa stroju purpurowego nakształt Kardynalskiego, jako o tym świadczy Ceremoniale po Włosku opisane przez Mareskottego Nuncyusza, á potym Kardynała, które podał w Rzymie do sekretaryi 10. Lipca Roku 1669. i toż samo ingrossowane w Archiwie Gnieznieńskim. Ma zawsze Kanonika Gnieznieńskiego Krucyfera, który przez nim Krzyż srebrny nośi w Senaćie i w Pokoju Królewskim podczas Audyencyi
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 166
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
nie szanuje, Którego mężny żołnierz naśladuje: Rękę swą paszę ciął, lud pospolity Od wojska bity.
Tamże wziął i znak hussejmowej sławy Buńczuk turecki. Szczęśliwe buławy
W tak mężnych ręku, szczęśliwa ojczyzna W te cnoty żyzna.
Tam jedni zbici, drudzy potopieni, Rzeka się od krwi pogańskiej rumieni, Płyną pospołu z trupy purpurowe Nurty dniestrowe.
A i ci, którzy przez most się przebili, Tam na bankiet nie lepszy trafili, Trupy ich aż po kamienieckie skały Drogę usłały.
Pełne przyległe pola i okopy, Pełen i majdan trupów, świetne szopy, Płoty, namioty drogo haftowane, Krwią popluskane.
Samych janczarów legło ośm tysięcy, Gwałt ottomańskich
nie szanuje, Ktorego mężny żołnierz naśladuje: Rękę swą paszę ciął, lud pospolity Od wojska bity.
Tamże wziął i znak hussejmowej sławy Buńczuk turecki. Szczęśliwe buławy
W tak mężnych ręku, szczęśliwa ojczyzna W te cnoty żyzna.
Tam jedni zbici, drudzy potopieni, Rzeka się od krwi pogańskiej rumieni, Płyną pospołu z trupy purpurowe Nurty dniestrowe.
A i ci, ktorzy przez most się przebili, Tam na bankiet nie lepszy trafili, Trupy ich aż po kamienieckie skały Drogę usłały.
Pełne przyległe pola i okopy, Pełen i majdan trupow, świetne szopy, Płoty, namioty drogo haftowane, Krwią popluskane.
Samych janczarow legło ośm tysięcy, Gwałt ottomańskich
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 491
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
ołtarzem cicha, Pierwej przebita miłością wydycha.
Potem się Pan krwawym poci: Malarz w nauce swojej doświadczony, Co krwawym pędzlem pisze i cynobrem, Jak ciężko cierpi, jako nam jest dobrem; Poci się krwią (o dobroci!): Król, który własnej dochodząc korony, W szkarłatnej rosie na ubiór bogaty Namacza swoje purpurowe szaty.
Poci się krwią i już mdleje: Najwyższa litość, co na cudze winy Płacząc, że na to nie dosyć dwie oczy, Z całego te łzy krwawe ciała toczy, Poci się krwią i truchleje: Wstyd święty, który czując bez przyczyny Zelżywość swoję, tak się w sercu burzy, Że się przez skórę
ołtarzem cicha, Pierwej przebita miłością wydycha.
Potem się Pan krwawym poci: Malarz w nauce swojej doświadczony, Co krwawym pędzlem pisze i cynobrem, Jak ciężko cierpi, jako nam jest dobrem; Poci się krwią (o dobroci!): Król, który własnej dochodząc korony, W szkarłatnej rosie na ubiór bogaty Namacza swoje purpurowe szaty.
Poci się krwią i już mdleje: Najwyższa litość, co na cudze winy Płacząc, że na to nie dosyć dwie oczy, Z całego te łzy krwawe ciała toczy, Poci się krwią i truchleje: Wstyd święty, który czując bez przyczyny Zelżywość swoję, tak się w sercu burzy, Że się przez skórę
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 219
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ubiory. Gdzie co Karamania i diabekitskie Mogły kuźnie, co uwlec haftyrki missytskie Z wełen złotych umiały, wszystka się ich zniosła Na on prezent robota, tak zacnego posła. Cóż, gdy szumny przebywszy próg Kapitolina, Nogi święte całował wielkiego Kwiryna? A w one się rozpłynął auzońskiej wymowy Zrzódła złote, jako się on tam purpurowy Zdumiał poczet, a oraz i zawstydził siebie, Że co w cieniu północnym i nieludzkiem niebie Miał nas za wychowańce grube gdzieś Dnieprowe, Swoje widział powstawać Tulliusze nowe. Słusznieby mu sarmackie laury należały. Tu druga Radzimińska jako także siłaWnosi z sobą familij! A te urodziła Radzimińska żona tegoż wojewody, a matka
ubiory. Gdzie co Karamania i dyabekitskie Mogły kuźnie, co uwlec haftyrki missytskie Z wełen złotych umiały, wszystka się ich zniosła Na on prezent robota, tak zacnego posła. Cóż, gdy szumny przebywszy próg Kapitolina, Nogi święte całował wielkiego Kwiryna? A w one się rozpłynął auzońskiej wymowy Zrzódła złote, jako się on tam purpurowy Zdumiał poczet, a oraz i zawstydził siebie, Że co w cieniu północnym i nieludzkiem niebie Miał nas za wychowańce grube gdzieś Dnieprowe, Swoje widział powstawać Tulliusze nowe. Słusznieby mu sarmackie laury należały. Tu druga Radzimińska jako także siłaWnosi z sobą familij! A te urodziła Radzimińska żona tegoż wojewody, a matka
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 121
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
ś dalecy perscy Azerumi, I bośnieńscy junacy, i które przykroić Może fozy Albańczyk, albo się ustroić Na swój umie Bajuran aga wielki, który Pod natknioną szkofią żórawiemi pióry, Przyjeżdżając do Porty; nie inakszą słynie Różnością swą tulipan, kiedy się rozwinie W barw tysiącu na wiosnę; albo jakie owe Po brzegach propontydskich konchy purpurowe; Ma z czego się ukochać ludzkie chciwe oko, Gdzie jako tylko może utonąć głęboko. Który tym koryguje porządkiem. Wozy wprzód. Kawalkata. Stroje alamody różne dzisiejszej cery.
Taki pozór, te i tu różne husarszczyzny, Jakoby się do jednej wszystkie tej ojczyzny Przeniosły Diaberki, widzą się i cery, Jakimi świat tylko
ś dalecy perscy Azerumi, I bośnieńscy junacy, i które przykroić Może fozy Albańczyk, albo się ustroić Na swój umie Bajuran aga wielki, który Pod natknioną szkofią żórawiemi pióry, Przyjeżdżając do Porty; nie inakszą słynie Różnością swą tulipan, kiedy się rozwinie W barw tysiącu na wiosnę; albo jakie owe Po brzegach propontydskich konchy purpurowe; Ma z czego się ukochać ludzkie chciwe oko, Gdzie jako tylko może utonąć głęboko. Który tym koryguje porządkiem. Wozy wprzód. Kawalkata. Stroje alamody różne dzisiejszej cery.
Taki pozór, te i tu różne husarszczyzny, Jakoby się do jednej wszystkie tej ojczyzny Przeniosły Dyaberki, widzą się i cery, Jakiemi świat tylko
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 124
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
tobie, Tak i i więcej nie mogę życzyć i sam sobie. Gdzieżbym to na dzisiejsze ku twej czci ofiary, Heleno, ma trojańska, mógł się zdobyć dary, Lub jakie śmiały żeglarz aż od dalekiego Eou gdzieś przywozi, lub co kosztownego Indie szlą hiszpańskie, z przewybornych owych, Orientalskich pereł i konch purpurowych. Ćoż kiedy mię fortuna w tym stanie mieć chciała, Dawszy ochotę, wielkich dostatków zajrzała. Złota mi Ganges nie śle a w cieniach domowych O złotych ledwom słyszał piaskach Tagusowych. I nie byłem tam nigdy, gdzie morze głębokie Rzuca kosztowne perły na brzegi szerokie. Nie mogąc tedy darem obesłać cię drogim,
tobie, Tak i i więcej nie mogę życzyć i sam sobie. Gdzieżbym to na dzisiejsze ku twej czci ofiary, Heleno, ma trojańska, mogł się zdobyć dary, Lub jakie śmiały żeglarz aż od dalekiego Eou gdzieś przywozi, lub co kosztownego Indye szlą hiszpańskie, z przewybornych owych, Oryentalskich pereł i konch purpurowych. Ćoż kiedy mię fortuna w tym stanie mieć chciała, Dawszy ochotę, wielkich dostatkow zajrzała. Złota mi Ganges nie śle a w cieniach domowych O złotych ledwom słyszał piaskach Tagusowych. I nie byłem tam nigdy, gdzie morze głębokie Rzuca kosztowne perły na brzegi szyrokie. Nie mogąc tedy darem obesłać cię drogim,
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 240
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
nagła i wielka w Riponden w Yorkshire, woda podniesiona na 10 stop obaliła 4, lub 5 młynów, 9 mostów kamiennych etc.
1 Września P. Langwit widział cztery razem tęcze, pierwsza miała wszystkie kolory sobie własne, druga, we srzodku pierwszej, miała kolory zielony, ciemnozielony, i purowy, trzecia zielony i purpurowy: czwarta zielony i purpurowy mniej żywy jak innych. Pierwsza tęcza tak szeroka była, jak trzy inne razem złączone: Tych ostatnich części bliższe ziemi widome nie były, lubo w tych miejscach pierwszej tęczy kolory najżywiej wydawały się.
2 i 3 Listopada: dwa słońca, i korona koło słońca widziane w Londynie i na innych
nagła y wielka w Riponden w Yorkshire, woda podniesiona na 10 stop obaliła 4, lub 5 młynow, 9 mostow kamiennych etc.
1 Września P. Langwith widział cztery razem tęcze, pierwsza miała wszystkie kolory sobie własne, druga, we srzodku pierwszey, miała kolory zielony, ciemnozielony, y purowy, trzecia zielony y purpurowy: czwarta zielony y purpurowy mniey żywy iak innych. Pierwsza tęcza tak szeroka była, iak trzy inne razem złączone: Tych ostatnich części bliższe ziemi widome nie były, lubo w tych mieyscach pierwszey tęczy kolory nayżywiey wydawały się.
2 y 3 Listopada: dwa słońca, y korona koło słońca widziane w Londynie y na innych
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 176
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
w Yorkshire, woda podniesiona na 10 stop obaliła 4, lub 5 młynów, 9 mostów kamiennych etc.
1 Września P. Langwit widział cztery razem tęcze, pierwsza miała wszystkie kolory sobie własne, druga, we srzodku pierwszej, miała kolory zielony, ciemnozielony, i purowy, trzecia zielony i purpurowy: czwarta zielony i purpurowy mniej żywy jak innych. Pierwsza tęcza tak szeroka była, jak trzy inne razem złączone: Tych ostatnich części bliższe ziemi widome nie były, lubo w tych miejscach pierwszej tęczy kolory najżywiej wydawały się.
2 i 3 Listopada: dwa słońca, i korona koło słońca widziane w Londynie i na innych miejscach w Anglij,
Czterdzieści
w Yorkshire, woda podniesiona na 10 stop obaliła 4, lub 5 młynow, 9 mostow kamiennych etc.
1 Września P. Langwith widział cztery razem tęcze, pierwsza miała wszystkie kolory sobie własne, druga, we srzodku pierwszey, miała kolory zielony, ciemnozielony, y purowy, trzecia zielony y purpurowy: czwarta zielony y purpurowy mniey żywy iak innych. Pierwsza tęcza tak szeroka była, iak trzy inne razem złączone: Tych ostatnich części bliższe ziemi widome nie były, lubo w tych mieyscach pierwszey tęczy kolory nayżywiey wydawały się.
2 y 3 Listopada: dwa słońca, y korona koło słońca widziane w Londynie y na innych mieyscach w Angliy,
Czterdzieści
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 176
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770