. Laet. pagin. in. 118.
Takiemi byli owi Epikurejczycy we Gdańsku/ którzy takie miedzy sobą byli uczynili przymierze/ że przez nie mały czas ani się myć: ani się Bogu rano i na wieczor/ przed jedzeniem i po jedzeniu modlić nie chcieli; i owszem ci Niecnotowie jak nagorzej i nabarzej mogli/ pustowali i szaleli; Lecz cóż się stało? Ledwie dwa dni minęły/ a onę krotofilę albo igrzysko płodzili/ aż ona ich swawola i rozpusta zły koniec wzięła/ a że tak rzekę/ szyję złamała: Bo gdy żartując jednego z Towarzyszów swoich niby niejaką tłustą pieczenią do różna przywiązali/ i ku ogniu przystawili/ jakoby miał
. Laet. pagin. in. 118.
Tákiemi byli owi Epikureyczycy we Gdańsku/ ktorzy tákie miedzy sobą byli uczynili przymierze/ że przez nie máły czás áni śię myć: áni śię Bogu ráno y ná wieczor/ przed jedzeniem y po jedzeniu modlić nie chćieli; y owszem ći Niecnotowie ják nagorzey y nabárzey mogli/ pustowáli y száleli; Lecz coż śię stáło? Ledwie dwá dni minęły/ á onę krotofilę álbo igrzysko płodźili/ aż oná ich swawola y rospustá zły koniec wźięłá/ á że ták rzekę/ szyję złamáłá: Bo gdy żártując jednego z Towárzyszow swoich niby niejáką tłustą pieczenią do rożná przywiązáli/ y ku ogniu przystáwili/ jákoby miał
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 4.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
doskonale utraktowani, tak że się ten viceprinceps z nóg spił, co u Włochów wielka raritas. Przed północkiem rozjechali się.
Dnia 28 Decembris. Jechaliśmy za mil trzy włoskich morzem na jedna wysepkę kędy jest klasztor ojców reformatorów św. Franciszka.
To miejsce nazywa się pustynią, z tej racji, że tam to miejsce pustowało, a było in possesione jednego szlachcica weneckiego. Ten miał wielką inklinacją do zakonu
św. Franciszka, który novo w ten czas dilatabatur za żywota św. Franciszka samego. Jechał na to miejsce, chcąc tę wysepkę darować św. Franciszkowi. Wtym poczęło się morze burzyć i fale niezmierne statek jego quassare. Mocą Boska kazał
doskonale utraktowani, tak że się ten viceprinceps z nóg spił, co u Włochów wielka raritas. Przed północkiem rozjechali się.
Dnia 28 Decembris. Jechaliśmy za mil trzy włoskich morzem na jedna wysepkę kędy jest klasztor ojców reformatorów św. Franciszka.
To miejsce nazywa się pustynią, z tej racjej, że tam to miejsce pustowało, a było in possesione jednego szlachcica weneckiego. Ten miał wielką inklinacją do zakonu
św. Franciszka, który novo w ten czas dilatabatur za żywota św. Franciszka samego. Jechał na to miejsce, chcąc tę wysepkę darować św. Franciszkowi. Wtym poczęło się morze burzyć i fale niezmierne statek jego quassare. Mocą Boska kazał
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 167
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
. Silvestri pontificis, pierwszy chrześcijanin cesarz et propagator fidei christianae na tym miejscu był ochrzczony. Około tej kaplicy są cztery kapliczki mniejsze, kędy ciała święte leżą, miedzy inszemi św. Justyna i innych wiele.
Przy samym kościele tym jest pałac wielki barzo i poważny Ojca Świętego, jeno że w nim nikt nie mieszka; pustuje et intus destruitur, bo miał specialiter malowania w sobie wyborne barzo.
Niedaleko stamtąd kaplica jest jedna, która się nazywa Sancta Sanctorum, wysoka na podmurowaniu. Do niej idą - jest troje gradusów, śrzednie wschody vocantur Scala Domini - gradusy z marmuru białego, któremi Chrystus Dominus flagellatus, sanguine manans, ductus fuit
. Silvestri pontificis, pierwszy chrześcianin cesarz et propagator fidei christianae na tym miejscu był ochrzczony. Około tej kaplicy są cztery kapliczki mniejsze, kędy ciała święte leżą, miedzy inszemi św. Justyna i innych wiele.
Przy samym kościele tym jest pałac wielki barzo i poważny Ojca Świętego, jeno że w nim nicht nie mieszka; pustuje et intus destruitur, bo miał specialiter malowania w sobie wyborne barzo.
Niedaleko stamtąd kaplica jest jedna, która się nazywa Sancta Sanctorum, wysoka na podmurowaniu. Do niej idą - jest troje gradusów, śrzednie wschody vocantur Scala Domini - gradusy z marmuru białego, któremi Christus Dominus flagellatus, sanguine manans, ductus fuit
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 205
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
i wspaniała. Kaplica w nim teraz perficitur, wszytka z marmuru czarnego, wyśmienitą strukturą. 76v Przed pałacem wielka piacia. Sam pałac nowo wystawiony, jeszcze nie ze wszytkim perfectum opus.
Jest też drugi, niedaleko nowego, staroświecki, grande opus ze szterma wieżami, gdzie przedtym bywała rezydencja książąt, ale i teraz nie pustuje; opatrzona dobrze; dwór tam księcia ma swoje stancje.
Po południu chodziła procesja bractwa Naświętszej Panny Zwiastowania i damy w kapach po niektórych kościołach z muzyka, kędy i egzorty bywały. Wiejcej też nabożeństwa nie masz, ponieważ zwyczaj ten nie jest, aby groby ubierać mieli, jako u nas i nawiedzać w kapach; różne
i wspaniała. Kaplica w nim teraz perficitur, wszytka z marmuru czarnego, wyśmienitą strukturą. 76v Przed pałacem wielka piacia. Sam pałac nowo wystawiony, jeszcze nie ze wszytkim perfectum opus.
Jest też drugi, niedaleko nowego, staroświecki, grande opus ze szterma wieżami, gdzie przedtym bywała rezydencja książąt, ale i teraz nie pustuje; opatrzona dobrze; dwór tam księcia ma swoje stancje.
Po południu chodziła procesja bractwa Naświętszej Panny Zwiastowania i damy w kapach po niektórych kościołach z muzyka, kędy i egzorty bywały. Wiejcej też nabożeństwa nie masz, ponieważ zwyczaj ten nie jest, aby groby ubierać mieli, jako u nas i nawiedzać w kapach; różne
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 270
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
/ jakoby ono dziecię mogło być ratowane/ aż nawet/ Szlachcic do jednego najwierniejszego Sługi swego rzekł: Idź/ a sprobuj w imię Pańskie/ jeślibyś dziecięcia ratować nie mógł. Ksiądz mu też serca dodawał/ i cieszył go/ dawając mu błogosławieństwo ze słowa Bożego. Poszedszy tedy przyszedł przed gmach/ gdzie źli Duchowie pustowali i szaleli; pierwej jednak niż do izby wszedł/ upadł na kolana swe/ Bogu się poruszył/ i drzwi w imię Pańskie otworzył. One pokusy Szatańskie/ które w człowieczej i strasznych zwierząt postaci/ tam i sam po gmachu chodziły/ pędem wielkim przeciw niemu bieżały/ i pytały/ czego by chciał? Ale on
/ iákoby ono dźiećię mogło bydź rátowáne/ aż náwet/ Szláchćic do iednego naywiernieyszego Sługi swego rzekł: Idź/ á sprobuy w imię Páńskie/ ieślibyś dźiećięćiá rátowáć nie mogł. Xiądz mu też sercá dodawał/ y ćieszył go/ dawáiąc mu błogosłáwieństwo ze słowá Bożego. Poszedszy tedy przyszedł przed gmách/ gdźie źli Duchowie pustowáli y száleli; pierwey iednák niż do izby wszedł/ upadł ná koláná swe/ Bogu śię poruszył/ y drzwi w imię Páńskie otworzył. One pokusy Szátáńskie/ ktore w człowieczey y strásznych zwierząt postáći/ tám y sám po gmáchu chodźiły/ pędem wielkim przeciw niemu bieżáły/ y pytáły/ czego by chćiał? Ale on
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Bbiii
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
.
O Roku Platonowym. Do Platonistów. CZy przed/ czy po Sądnym dniu Rok Platonów będzie? Powiedźcie Platoniste/ w którym go kłaść rzędzie?
Zla zona. DObremu mężu dana jest zła Zona. Moję wyraża myśl oboja strona.
Z Anakreonta. CHłopię małe pięknej Matki/ Syn Wenery/ między kwiatki/ Gdy pustuje/ i kochanyj Księżnie swej/ kwiat rwie rożany; Pszczołeczka go/ co na spodzie Wonnych listków była/ zbodzie Swym żądełkiem nieobacznie/ W maleńki paluszek znacznie. Która do pszczelniczej Matki Spół drugiemi/ swe dostatki Słodki zbior do majętności/ Niosła hołd ten swe słodkości. Krzyknie Dziecko i tej chwili/ W płacz serdeczny
.
O Roku Plátonowym. Do Plátonistow. CZy przed/ czy po Sądnym dniu Rok Plátonow będźie? Powiedźćie Plátoniste/ w ktorym go kłáść rzędzie?
Zla zoná. DObremu mężu dána iest zła Zoná. Moię wyraża myśl oboia stroná.
Z Anákreontá. CHłopię máłe piękney Mátki/ Syn Wenery/ między kwiatki/ Gdy pustuie/ y kochányy Xiężnie swey/ kwiát rwie rożány; Psczołeczká go/ co na spodźie Wonnych listkow byłá/ zbodźie Swym żądełkiem nieobacznie/ W maleńki páluszek znácznie. Ktora do psczelniczey Mátki Społ drugiemi/ swe dostátki Słodki zbior do máiętności/ Niosłá hołd ten swe słodkośći. Krzyknie Dźiecko y tey chwili/ W plácz serdeczny
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 54
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
Uczycielu/ ten (ta) nie chce mi dać pokoj. A cóżci czyni? Trąca mię/ bije mię/ wyrządz mi złość/ przezywa mię. Roźlał (roźlała) mi inkaust/ pomazał/ (pomazała) mi księgi/ wydrapał (wydrapała) mi kartę z ksiąg. Siedźcie z pokojem/ anie pustujcie/ bo weźmiecie chłostę. Bo cię każę rozciągnąć na ławce. Daj sam rozgę/ a rozciągni mi go. Namilszy Panie Uczycielu/ do śmierci się tego nie dopuszczę. A widzisz ty to/ kiedybyś był dobry (była dobra) a uczył się (uczyła się) pilno/ tedyby cię nie bito
Vcżyćielu/ ten (tá) nie chce mi dáć pokoy. A cożći cżyni? Trąca mię/ biie mię/ wyrządz mi złość/ przezywa mię. Roźlał (roźláłá) mi inkaust/ pomázał/ (pomázáłá) mi kśięgi/ wydrapał (wydrapáłá) mi kártę z kśiąg. Siedźćie z pokoiem/ ánie pustuyćie/ bo weźmiećie chłostę. Bo ćię każę rozćiągnąć ná ławce. Day sám rozgę/ á rozćiągni mi go. Namilszy Pánie Vcżyćielu/ do śmierći śię tego nie dopuszcżę. A widźisz ty to/ kiedybyś był dobry (byłá dobra) á ucżył śię (vcżyłá śię) pilno/ tedyby ćię nie bito
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 18v
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
na tej ławce/ i chłostę wźjąć/ a umiesz mi to zgadnąć. Prosimy o przepuszczenie/ nie dopuściemy się tego więcej. Jako się tego drugi raz dopuścicie/ uźrzycie/ że wam nie przepuszczę. Idźcież teraz do domu dziatki/ a po obiedzie przydźcie wczas. Idźcie skromnie a obyczajnie/ nie wołajcie/ ani pustujcie na ulicy. Słysz/ przydź po obiedzie do mnie. A cóż u ciebie mam czynić? Będziewa z sobą grać. Nie śmiem z domu wyniść. Lajałby mi Pan Ociec. Ubiłaby mię Pani matka. Muszę doma zostać/ chociam nie rad (rada.) Cóż doma czynisz/ działasz? Mam ja
ná tey ławce/ y chłostę wźjąć/ á umiesz mi to zgádnąć. Prośimy o przepuszcżenie/ nie dopuśćiemy się tego więcey. Iáko śię tego drugi raz dopuśćićie/ uźrzyćie/ że wam nie przepuszcżę. Idźcież teraz do domu dźiatki/ á po obiedźie przydźćie wcżás. Idźćie skromnie á obycżáynie/ nie wołayćie/ áni pustuyćie ná ulicy. Słysz/ przydź po obiedzie do mnie. A coż u ciebie mam cżynić? Będźiewá z sobą gráć. Nie śmiem z domu wyniść. Lájałby mi Pan Oćiec. Vbiłáby mię Páni mátká. Muszę domá zostáć/ choćiam nie rad (rádá.) Coż domá cżynisz/ dźiáłasz? Mam ja
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 22v
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
/ jeśli co mogę sprawić. Panie Stryju/ dozwolcie waszemu synowi/ aby z nami mógł wyniść za miasto/ wszak teraz psie dni. Pani Ciotko/ dozwolcie waszej córce/ abi z nami mogła wyniść do sadu. Będziem grać/ kwiatki rwać/ wianki wić. Tego nie dopuszczę/ bo ja wiem/ że będziecie pustować/ i jedno drugiemu złość wyrządzać. Możecie/ ale zachowajcie się skromnie/ żeby na was skarga nie przyszła. Podź/ jużci Pan Ociec dozwolił. A cóż będziem grać? Każdy ma sobie grę wybierać/ a co on obierze/ to drudzy z nim mają grać. A któż pierwej pocznie? Będziem o to
/ jesli co mogę spráwić. Pánie Stryju/ dozwolćie waszemu synowi/ áby z námi mogł wyniść zá miásto/ wszák teraz psie dni. Páni Ciotko/ dozwolćie wászey corce/ ábi z námi mogłá wyniść do sádu. Będźiem gráć/ kwiatki rwáć/ wianki wić. Tego nie dopuszcżę/ bo ja wiem/ że będźiećie pustowáć/ y jedno drugiemu złość wyrządzáć. Możećie/ ále záchowayćie się skromnie/ żeby ná was skárgá nie przyszłá. Podź/ jużći Pan Oćiec dozwolił. A coż będźiem gráć? Káżdy ma sobie grę wybieráć/ á co on objerze/ to drudzy z nim máją gráć. A ktoż pierwey pocżnie? Będźiem o to
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 55v
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612