kiedy się kto w ich cieniu przechodzi, ledwo zasłyszeć może wrzask kawek na wierzchołkach gnieżdżących się, Głosy te rozliczne i przerażające cieszą mnie niezmiernie, gdy sobie myślę, iż to są modlitwy i pienia któremi każde stworzenie wielbi Opatrzność Najwyższego udzielającą, jak mówi Pismo, żywoności ptaszętom które do niego wołają.
Miejsce to dzikie i puste dla tej przyczyny miłą mi się staje przechadzką, iż w okolicy powszechna jest tradycją, że w tych ruinach strachy częstokroć przebywają, i jak lud prosty mówi złe mieszka. Przestrzegany bywałem abym tam nie chodził po zachodzie słońca; gdym się pytał o przyczynę; zaraz mi opowiedziane były wielorakie aparycje, jedne od
kiedy się kto w ich cieniu przechodzi, ledwo zasłyszeć może wrzask kawek na wierzchołkach gnieżdżących się, Głosy te rozliczne y przerażaiące cieszą mnie niezmiernie, gdy sobie myślę, iż to są modlitwy y pienia ktoremi każde stworzenie wielbi Opatrzność Naywyższego udzielaiącą, iak mowi Pismo, żywoności ptaszętom ktore do niego wołaią.
Mieysce to dzikie y puste dla tey przyczyny miłą mi się staie przechadzką, iż w okolicy powszechna iest tradycyą, że w tych ruinach strachy częstokroć przebywaią, y iak lud prosty mowi złe mieszka. Przestrzegany bywałem abym tam nie chodził po zachodzie słońca; gdym się pytał o przyczynę; zaraz mi opowiedziane były wielorakie apparycye, iedne od
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 108
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
, samą tylko polskiego narodu konniwencyją. Oto nie insza czeka wszystkich konsekwencja, tylko że wzmocniona niemiecka potencja, która gdy tak dobrze w Polaków wgrażać się poczęła, na przyszłą pewnie jesień i zimę non aliam sortem, chyba tyranidem od nich wam, Polacy, czekać potrzeba albo żeby tak jak w Wielkiej Polsce miasta i wsi puste burzanem pozarastały.
4. Oto za własne pieniądze polskie samychże was zawojować mogą, bo gdy mają gotowość, miecz i worek w ręku, czegóż im więcej potrzeba będzie, Polacy zaś gdy czekać tego będą, ani wsiąść na co a żyć czym będzie. Potem toć już gotowa będzie niewola i zguba. Jeżeli tedy
, samą tylko polskiego narodu konniwencyją. Oto nie insza czeka wszystkich konsekwencyja, tylko że wzmocniona niemiecka potencyja, która gdy tak dobrze w Polaków wgrażać się poczęła, na przyszłą pewnie jesień i zimę non aliam sortem, chyba tyranidem od nich wam, Polacy, czekać potrzeba albo żeby tak jak w Wielkiej Polsce miasta i wsi puste burzanem pozarastały.
4. Oto za własne pieniądze polskie samychże was zawojować mogą, bo gdy mają gotowość, miecz i worek w ręku, czegóż im więcej potrzeba będzie, Polacy zaś gdy czekać tego będą, ani wsiąść na co a żyć czym będzie. Potem toć już gotowa będzie niewola i zguba. Jeżeli tedy
Skrót tekstu: ZgubWolRzecz
Strona: 198
Tytuł:
Przestroga generalna stanów Rzpltej…
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1713 a 1714
Data wydania (nie wcześniej niż):
1713
Data wydania (nie później niż):
1714
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
jesteście, a gdy kto na was uporczywie następować będzie iustitiam causae i uczynionej prawu i wolności krzywdy pro crimine wam reputando, możecie bezpiecznie violentiam fortitudine animi vim vi repellere et uniformitate zgodny Rzpltej na targającą się na was niemiecką potencyją położyć hamulec.
26. Każdy w tym może być asekurowany, że gdy podczas teraźniejszej Niemców konsystencji puste i funditus zniszczo¬ nie zostały wsi, pieniądze wybrane i ze wszystkiego populus zdarty, na przyszłą tedy zimę zostaną się tylko same dwory szlacheckie pro alimentation i ci, których teraz trzymano w ochronie. Toż dopiero wtenczas nastanie ostatnie stanowi szlacheckiemu naprzykrzenie się, płacz et gemitus , albowiem taka już u dworu na zniszczenie stanęła trądycja
jesteście, a gdy kto na was uporczywie następować będzie iustitiam causae i uczynionej prawu i wolności krzywdy pro crimine wam reputando, możecie bezpiecznie violentiam fortitudine animi vim vi repellere et uniformitate zgodny Rzpltej na targającą się na was niemiecką potencyją położyć hamulec.
26. Każdy w tym może być assekurowany, że gdy podczas teraźniejszej Niemców konsystencyi puste i funditus zniszczo¬ ne zostały wsi, pieniądze wybrane i ze wszystkiego populus zdarty, na przyszłą tedy zimę zostaną się tylko same dwory szlacheckie pro alimentation i ci, których teraz trzymano w ochronie. Toż dopiero wtenczas nastanie ostatnie stanowi szlacheckiemu naprzykrzenie się, płacz et gemitus , albowiem taka już u dworu na zniszczenie stanęła trądycyja
Skrót tekstu: ZgubWolRzecz
Strona: 209
Tytuł:
Przestroga generalna stanów Rzpltej…
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1713 a 1714
Data wydania (nie wcześniej niż):
1713
Data wydania (nie później niż):
1714
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
Rohotnej 18 Octobris, stanąłem 19^go^. Był u mnie 21^go^ ip. Zawisza chorąży miński, brat mój, ip. Tołokoński, ip. Tomaszewic, ip. Jacynicz, z którymi jeździłem nazajutrz po ostępach, koło Horki, Sadzinek, Wiszowa, Wysocka i koło Błosznej, gdzie haniebnie piękne ostępy znalazłem ale puste, i tak nie ucieszywszy się, wróciłem się 23^go^ do Rohotnej.
W dzień św. Szymona i Judy, pod Kostakami przy psach ubito niedźwiedzia. Jamem sam nie był w polu observando uroczystość, ułożyłem alias rozsądziłem sprawę wielką iks. Giedminta plebana, z Turlajem zawiadowcą rohoteńskim, i miałem u siebie
Rohotnéj 18 Octobris, stanąłem 19^go^. Był u mnie 21^go^ jp. Zawisza chorąży miński, brat mój, jp. Tołokoński, jp. Tomaszewic, jp. Jacynicz, z którymi jeździłem nazajutrz po ostępach, koło Horki, Sadzinek, Wiszowa, Wysocka i koło Błosznéj, gdzie haniebnie piękne ostępy znalazłem ale puste, i tak nie ucieszywszy się, wróciłem się 23^go^ do Rohotnéj.
W dzień św. Szymona i Judy, pod Kostakami przy psach ubito niedźwiedzia. Jamem sam nie był w polu observando uroczystość, ułożyłem alias rozsądziłem sprawę wielką jks. Giedminta plebana, z Turlajem zawiadowcą rohoteńskim, i miałem u siebie
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 62
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Więcej w gębie niż w głowie czując, ta przyczyna, Że się z głowy do gęby przeniosła czupryna; Ale miałać się i tu po nieszczęścia kwapić, Boć i gęba nic więcej, tylko ziewać a pić. Słowa dobrze nie rzeką, choć kosmate, usta, Wiatr tylko jak z komina, kiedy głowa pusta. 48 (F). GADKA
Powiedz mi, teologu, albo ty, biskupie, Który to prorok, nim go zawieszą na słupie, Ocet pije przez dzięki, a skoro tak skrusze, W piekło wprzód, potem w żywy grób idzie bez dusze; Nie dziw, że gwałtem pijał, kto gwałtem i jadał
Więcej w gębie niż w głowie czując, ta przyczyna, Że się z głowy do gęby przeniosła czupryna; Ale miałać się i tu po nieszczęścia kwapić, Boć i gęba nic więcej, tylko ziewać a pić. Słowa dobrze nie rzeką, choć kosmate, usta, Wiatr tylko jak z komina, kiedy głowa pusta. 48 (F). GADKA
Powiedz mi, teologu, albo ty, biskupie, Który to prorok, nim go zawieszą na słupie, Ocet pije przez dzięki, a skoro tak skrusze, W piekło wprzód, potem w żywy grób idzie bez dusze; Nie dziw, że gwałtem pijał, kto gwałtem i jadał
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 30
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Lubo nie; do obojga przypytać się gotów, Wyliczając Cetysów, Bobolów, Cyngotów. Dla onego obroku i pieczeni sztuki, Jeszcze mu dawne szkolne wspomina nauki. Przyznam, żem nigdy nierad takim bywał gościem. Trafiło się, że mnie noc zaszła pod Zamościem I przyszło mi noclegiem stanąć we wsi pewnej. Karczma pusta. Kto, pytam, panem? Aż mój krewny, Jużeśmy się dwadzieścia nie widzieli roków. Ślę z pieniędzmi do dwora sługę dla obroków, Aleć był tak dyskretny, że mi bez pieniędzy Owsa i czego trzeba przysyłał co prędzej, Z tą jednak kondycyją, żebym się nie kwapił Z jego wsi,
, Lubo nie; do obojga przypytać się gotów, Wyliczając Cetysów, Bobolów, Cyngotów. Dla onego obroku i pieczeni sztuki, Jeszcze mu dawne szkolne wspomina nauki. Przyznam, żem nigdy nierad takim bywał gościem. Trafiło się, że mnie noc zaszła pod Zamościem I przyszło mi noclegiem stanąć we wsi pewnej. Karczma pusta. Kto, pytam, panem? Aż mój krewny, Jużeśmy się dwadzieścia nie widzieli roków. Ślę z pieniądzmi do dwora sługę dla obroków, Aleć był tak dyskretny, że mi bez pieniędzy Owsa i czego trzeba przysyłał co prędzej, Z tą jednak kondycyją, żebym się nie kwapił Z jego wsi,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 133
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
czego Grekowie nieprzyjmowali czyśćcu: a dla czego my przyjąć mamy.
O CZYSCV zaś rozumieli Grekowie/ że Rzymianie przez wyznanie mąk w nim doczesnych/ wieczne męki piekielne znoszą/ i tak rozumieją/ jak rozumiał Orygenes/ że nietylko wszyscy ludzie/ ale i diabli zmiłowania się nad sobą Bożego dostąpią: a piekło zostanie puste. i zadawali im stąd Herezję Orygenesową. Lecz gdy Rzymianie Grekom to o sobie wiedzieć dali/ że oni wszytkim Poganom niewiernikom/ Heretikom/ Schismatykom/ diabłom/ i samym Katolikom w grzechu śmiertelnym bez pokuty ztego świata zeszłym przyznawajią męki wieczne/ nieodzowne/ miłosierdziu Boskiemu wszelako niepodległe. Adoczesne męki stanowią tym wiernym/ którzy
czego Graekowie nieprzyimowáli czyścu: á dla czego my przyiąć mamy.
O CZYSCV záś rozumieli Grękowie/ że Rzymiánie przez wyznánie mąk w nim docżesnych/ wieczne męki piekielne znoszą/ y ták rozumieią/ iák rozumiał Origenes/ że nietylko wszyscy ludźie/ ále y dyabli zmiłowánia sie nád sobą Boże^o^ dostąpią: á piekło zostánie puste. y zádawali im ztąd Hęrezyę Origenesową. Lecż gdy Rzymiánie Grękom to o sobie wiedźieć dáli/ że oni wszytkim Pogánom niewiernikom/ Hęretikom/ Schismátykom/ dyabłom/ y samym Kátholikom w grzechu śmiertelnym bez pokuty zte^o^ świátá zeszłym przyznawáiią męki wieczne/ nieodzowne/ miłośierdźiu Boskie^v^ wszeláko niepodległe. Adocżesne męki stánowią tym wiernym/ ktorzy
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 114
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
. My brzydzimy się Czyścem nie z inszej przyczyny/ tylko iż rozumiemy/ że Rzymianie wierzą przez ogień Czyścowy czysczone być dusze niezbożne. Śmiertelnymi grzechami obciążone/ bez żadnej pokuty z tego świata schodzące/ i z świętymi pomieszczane. A ognień ony nieugaszający Piekielny wszelako czasu swego zniesiony być i wniwecz obrócony/ i Piekło uczynione być puste. Z którego swego o nich rozumienia/ przypisujemy im Herezję Orygenesową: jakoby oni wierzyli/ że mękom wiecznym będzie kiedy koniec. Co na Rzymian jest szczera potwarz.
Uważenie Szóste. Poniechawszy ognia Materialnego/ który i Rzymianom nie jest Artykuł wiary/ konieczna zbawienna potrzeba na nas Wschodniej Cerkwie wyznawcach wyciąga/ abyśmy wyjąwszy niebo
. My brzydźimy sie Czyścem nie z inszey przyczyny/ tylko iż rozumiemy/ że Rzymiánie wierzą przez ogień Czyścowy cżyscżone bydź dusze niezbożne. Smiertelnymi grzechámi obćiążone/ bez żadney pokuty z tego świátá schodzące/ y z świętymi pomieszczáne. A ognień ony nieugászáiący Piekielny wszeláko cżasu swego znieśiony bydź y wniwecz obrocony/ y Piekło vczynione bydź puste. Z ktorego swego o nich rozumienia/ przypisuiemy im Hęrezyę Origenesową: iákoby oni wierzyli/ że mękom wiecżnym będźie kiedy koniec. Co ná Rzymian iest szczera potwarz.
Vważenie Szoste. Poniechawszy ogniá Máteriálnego/ ktory y Rzymiánom nie iest Artykuł wiáry/ konieczna zbáwienna potrzebá ná nas Wschodney Cerkwie wyznawcách wyćiąga/ ábysmy wyiąwszy niebo
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 148
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Neuburska fortuna była pretekstem rwania Sejmów, ale barziej Fakcja Francuska przez Królowę. Roku 1690. Królewic Jakub ożeniony z Jadwigą Księżniczką Neuburską Sejm pod dyrekcją Działyńskiego doszedł, Tatarowie w tym Roku plądrowali Ruskie Prowincje, Brandenburczyk począł myślić o Koronie Pruskiej. Roku 1691. Król Poszedł z Wojskiem aż do Siedmiogrodzkiej Ziemi, ale z Kraju pustego z niszczym wrócił, nigdzie Nieprzyjaciela nie znalazłszy. Fortece poosadzał w Wołochach, dla bronienia prowiantów do Kamieńca. Roku 1692. 1693. były Sejmy ale zawsze zrywane dla Scysyj Nejburgskiej, Tatarowie granice Ruskie często najeźdżali, ale też często plagę brali od Polaków. Roku 1694. Król Jan Córkę swoję wydał za Książęcia Elektora Bawarskiego
Neuburska fortuna była pretextem rwania Seymów, ale barźiey Fakcya Francuska przez Królowę. Roku 1690. Krolewic Jakub ożeniony z Jadwigą Xiężniczką Neuburską Seym pod dyrekcyą Dźiałyńskiego doszedł, Tatarowie w tym Roku plądrowali Ruskie Prowincye, Brandeburczyk począł myślić o Koronie Pruskiey. Roku 1691. Król Poszedł z Woyskiem aż do Siedmiogrodzkiey Ziemi, ale z Kraju pustego z niszczym wróćił, nigdźie Nieprzyjaćiela nie znalazłszy. Fortece poosadzał w Wołochach, dla bronienia prowiantów do Kamieńca. Roku 1692. 1693. były Seymy ale zawsze zrywane dla Scyssyi Neyburgskiey, Tatarowie granice Ruskie często najeźdżali, ale też często plagę brali od Polaków. Roku 1694. Król Jan Córkę swoję wydał za Xiążęćia Elektora Bawarskiego
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 117
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
choćby się sprzykrzyły, Jeszcze ci, co są na tak gorzkim chlebie, Nie będą w niebie.
Bo to rzecz pewna, niech kto co chce mówi, Kto wiadom a da miejsce rozumowi, Niech przyzna, jeśli żołnierz który żywy Był sprawiedliwy.
Gdy na włość przyjdzie, tam dobry mierniczy Tak sprawiedliwie łany pograniczy, Pustych od całych nic nie odejmuje, Wraz to spisuje
I tak porządne sprawi inwentarze, Że się dziwują sami gospodarze Nie wiedząc tego, co rewizor nowy, Ani połowy.
Biedny karwasz rznąc to co żołnierzowi Ze środka połcia, a gospodarzowi Kawałki tylko jeden od ogona, Drugi z zęboma.
Toć sprawiedliwość. Nuż one korbony
choćby się sprzykrzyły, Jeszcze ci, co są na tak gorzkim chlebie, Nie będą w niebie.
Bo to rzecz pewna, niech kto co chce mowi, Kto wiadom a da miejsce rozumowi, Niech przyzna, jeśli żołnierz ktory żywy Był sprawiedliwy.
Gdy na włość przyjdzie, tam dobry mierniczy Tak sprawiedliwie łany pograniczy, Pustych od całych nic nie odejmuje, Wraz to spisuje
I tak porządne sprawi inwentarze, Że się dziwują sami gospodarze Nie wiedząc tego, co rewizor nowy, Ani połowy.
Biedny karwasz rznąc to co żołnierzowi Ze środka połcia, a gospodarzowi Kawałki tylko jeden od ogona, Drugi z zęboma.
Toć sprawiedliwość. Nuż one korbony
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 345
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910