rozkoszy/ Odbiegszy mię wlot rozpłoszy. I ono śliczne widziadło/ Z oczu moich się wykradło. Pieśń X Madrygał. Albo Prawda na jawi.
ZWojali to twarz? czyli kobyla? Niech mię uroda ta nie omyla/ Twasz to postawa? twojesz to lice? Czy w dziesiąci lat młody źrebice.
Cwój ze to pyszczek? czyli kiernozi/ Krzywym Załomkiem co ludziom grozi. Twojesz to oczy? czyli od sowy/ w Więzieniu trzymasz/ na wnątrzu głowy. Brwiczki przyprawne/ Przyjemna sztuka/ Ale tak wdzięczne/ jak u Borsuka. Nos jako siekacz/ a płeć tej barwy/ Jako Malarze malują larwy. Księgi Trzecie.
Ząbki
roskoszy/ Odbiegszy mię wlot rozpłoszy. Y ono śliczne widźiádło/ Z oczu moich się wykrádło. PIESN X Madrygał. Albo Prawdá ná iáwi.
ZWoiáli to twarz? czyli kobyla? Niech mię urodá tá nie omyla/ Twász to postáwá? twoiesz to lice? Czy w dźieśiąći lat młody źrebice.
Cwoy ze to pyszczek? czyli kiernoźi/ Krzywym Załomkiem co ludźiom groźi. Twoiesz to oczy? czyli od sowy/ w Więźięńiu trzymasz/ ná wnątrzu głowy. Brwiczki przypráwne/ Przyiemna sztuká/ Ale ták wdźięczne/ iák v Borsuká. Nos iáko śiekacz/ á płeć tey bárwy/ Iáko Málárze máluią lárwy. Kśięgi Trzećie.
Ząbki
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 162
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
mi dokuczają z gruntu, Każę go sobie naważyć pół funtu. Więc ledwie siędę w gospodzie na łóżku, Pchła mi przypomni, jako tego proszku Zażywać trzeba: „Biegaj, chłopcze, lotem, I pytaj, co z tym robić antydotem.” Pyta go chłopiec, a Włoch się uśmiechnie: „Której nasypiesz w pyszczek, zaraz zdechnie.” Chociem ort stracił dla onego prochu, Większy wstyd niż żal; dajże pokój, Włochu. 260. ROGI
Kiedy z Góry Synajskiej, jak dziki żubr z Idy, Schodził Mojżesz, rogami straszył wszytkie Żydy, Które konwersacja i z Bogiem rozmowy,
Że ją musiał zakrywać, wyraszczały z głowy
mi dokuczają z gruntu, Każę go sobie naważyć pół funtu. Więc ledwie siędę w gospodzie na łóżku, Pchła mi przypomni, jako tego proszku Zażywać trzeba: „Biegaj, chłopcze, lotem, I pytaj, co z tym robić antydotem.” Pyta go chłopiec, a Włoch się uśmiechnie: „Której nasypiesz w pyszczek, zaraz zdechnie.” Chociem ort stracił dla onego prochu, Większy wstyd niż żal; dajże pokój, Włochu. 260. ROGI
Kiedy z Góry Synajskiej, jak dziki żubr z Idy, Schodził Mojżesz, rogami straszył wszytkie Żydy, Które konwersacyja i z Bogiem rozmowy,
Że ją musiał zakrywać, wyraszczały z głowy
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 304
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
bestia, quae cibet nazwana. Perfumy, quae in triplo aestimantur niżeli złoto drożej, dwakroć co tydzień wyrzuca z siebie. Ta bestia jest cynkowata, na kształt kota mająca skórę, jeno że cynki okrągłe. Długa barzo i niemała, a nóżki barzo krótkie i subtelne mająca; szyja też długa, a główka mała, pyszczek podługowaty jakoby ostry, wzrok ma barzo przezroczysty. Karmią ją zawsze cielęcia pieczenią. Ta bestia habet duo foramina sub cauda, unum naturale et aliud superius, którym te perfumy, cybet nazwane, wyrzuca. Asservatur w klatce drutowej, wielkiej, ale barzo intus czystej, od której bestii nie jako od inszych quae carne vivunt
bestia, quae cibet nazwana. Perfumy, quae in triplo aestimantur niżeli złoto drożej, dwakroć co tydzień wyrzuca z siebie. Ta bestia jest cynkowata, na kształt kota mająca skórę, jeno że cynki okrągłe. Długa barzo i niemała, a nóżki barzo krótkie i subtelne mająca; szyja też długa, a główka mała, pyszczek podługowaty jakoby ostry, wzrok ma barzo przezroczysty. Karmią ją zawsze cielęcia pieczenią. Ta bestia habet duo foramina sub cauda, unum naturale et aliud superius, którym te perfumy, cybet nazwane, wyrzuca. Asservatur w klatce drutowej, wielkiej, ale barzo intus czystej, od której bestiej nie jako od inszych quae carne vivunt
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 244
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Kiedyby to teraz zaraz, Kiedy by to teraz zaraz, Póki matka w komnacie, Jeszcze pojrzę zraz na cię, Zosin, dziewczę pieszczone, Nie będziesz wypuszczone.
Kiedyby to teraz zaraz, Kiedyby to teraz zaraz, Jeszcze matkę zabawić, A z Zosieńkam się napić: Póki czasu dostaje, Smaczniuchno pyszczka daje. 8. Pieśń V.
Jużci mi latko idzie, Radują mu się ludzie. Ja nie mogę wesół być, Ma miła za mąż chce idź.
Niechajże idzie zdrowa, Na bezrok będzie wdowa, Ja miawszy koń gotowy, Wsiadszy pomknę do wdowy.
Pomału, Jasiu, stąpaj, Ostróżkami nie brząkaj
Kiedyby to teraz zaraz, Kiedy by to teraz zaraz, Póki matka w komnacie, Jeszcze pojrzę zraz na cię, Zosin, dziewczę pieszczone, Nie będziesz wypuszczone.
Kiedyby to teraz zaraz, Kiedyby to teraz zaraz, Jeszcze matkę zabawić, A z Zosieńkam się napić: Póki czasu dostaje, Smaczniuchno pyszczka daje. 8. Pieśń V.
Jużci mi latko idzie, Radują mu się ludzie. Ja nie mogę wesół być, Ma miła za mąż chce idź.
Niechajże idzie zdrowa, Na bezrok będzie wdowa, Ja miawszy koń gotowy, Wsiadszy pomknę do wdowy.
Pomału, Jasiu, stąpaj, Ostróżkami nie brząkaj
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 11
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
powabną i delikatną kompleksyjkę przez zbyteczne pijaństwo w trąd jakoby w jaszczur sobie oprawił, czopa i szynkwasu podłego pilnując, konie, porządek, rynsztunek i szacowną niejednę wyprawę przemarnował i przemataczył. Że pan Mikołaj średni na kolacyjki burdelowe, na hultajskie kompanijki i debosze wszytko także utracił, zęby w salwacji wypluł, paragrafów na pyszczek papinkowaty ponabywał, w długach i kredytach po uszy uwiązł, z rejestru dworskiego, czyli wojskowego, sromotnie wymazany, wyszczwany i wytrąbiony, po skrytych miejscach tuła się i lawiruje, niebezpieczeństwa gardła za sromotną i kryminalną akcyją uchodzi, w gnoju na ostatek publiczne sadzele i ospę liczy, gnije i od kości ropiejąc odpada.
powabną i delikatną kompleksyjkę przez zbyteczne pijaństwo w trąd jakoby w jaszczur sobie oprawił, czopa i szynkwasu podłego pilnując, konie, porządek, rynsztunek i szacowną niejednę wyprawę przemarnował i przemataczył. Że pan Mikołaj średni na kolacyjki burdelowe, na hultajskie kompanijki i debosze wszytko także utracił, zęby w salwacyi wypluł, paragrafów na pyszczek papinkowaty ponabywał, w długach i kredytach po uszy uwiązł, z rejestru dworskiego, czyli wojskowego, sromotnie wymazany, wyszczwany i wytrąbiony, po skrytych miejscach tuła się i lawiruje, niebezpieczeństwa gardła za sromotną i kryminalną akcyją uchodzi, w gnoju na ostatek publiczne sadzele i ospę liczy, gnije i od kości ropiejąc odpada.
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 211
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
którego właśnie zowią Avem Americanam, tak wielki, jak świerszcz, a jest zbiorem wszystkich kolorów, jako świadczy Bissilius Argonauta w Ameryce.
REGILLUS, albo Paser muscatus, tak jest opisany od Kardana w Księdze De subtilitate, że jest nie większy nad osę, albo szerszenia, skrzydła ma złotawe i zielone, różnego koloru, pyszczek ma jak szpilkę subtelny; dość że sam z gniaadem nie więcej waży nad 24 gran.
DyCERON, albo Dicaeon, jest Ptaszek w Indyj, którego na ziarno jaglane ekskrementu, gdyby kto położył w napoju w wieczor, letką zaraz poległby śmiercią. Same zaś mięso jest smaczną ludzką potrawą i lekarstwem, jako AElianus świadczy
ktorego właśnie zowią Avem Americanam, tak wielki, iak świerszcz, a iest zbiorem wszystkich kolorow, iako świadczy Bissilius Argonauta w Ameryce.
REGILLUS, albo Paser muscatus, tak iest opisany od Kardaná w Księdze De subtilitate, że iest nie większy nad osę, albo szerszenia, skrzydła ma złotawe y zielone, rożnego koloru, pyszczek ma iak szpilkę subtelny; dość że sam z gniaadem nie więcey waży nad 24 gran.
DICERON, albo Dicaeon, iest Ptaszek w Indyi, ktorego na ziarno iaglane exkrementu, gdyby kto położył w napoiu w wieczor, letką zaraz poległby śmiercią. Same zaś mięso iest smaczną ludzką potrawą y lekarstwem, iako AElianus świadczy
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 617
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
darowali I w dalszy czas do posług chęć ofiarowali. Dziwuje się, widząc ją, Rynald tej ludzkości, Serce mu ogniem pała nowotnej miłości.
XCIII.
I z rodziną ma różne uciechy kochaną; Tak więc, gdy przez długi czas ujrzy opłakaną Matkę najświegotliwsze jaskółczę, a ona, Miłością przyrodzoną dziwnie zniewolona, Pokarmy w pyszczku niesie, któremi zgłodniałe I odżywia i cieszy oraz ptaszę małe. Ale iż one dwa dni zdadzą się mu rokiem, Znowu chce jak najrętszem stamtąd wybiec krokiem. PIEŚŃ XXX.
XCIV.
Ryciardota, Alarda bierze, Ryciardyna W drogę i kęs starszego z niemi Gwyciardyna; Malagiz też, Wiwian tak ochoczy byli: W domu
darowali I w dalszy czas do posług chęć ofiarowali. Dziwuje się, widząc ją, Rynald tej ludzkości, Serce mu ogniem pała nowotnej miłości.
XCIII.
I z rodziną ma różne uciechy kochaną; Tak więc, gdy przez długi czas ujrzy opłakaną Matkę najświegotliwsze jaskółczę, a ona, Miłością przyrodzoną dziwnie zniewolona, Pokarmy w pyszczku niesie, któremi zgłodniałe I odżywia i cieszy oraz ptaszę małe. Ale iż one dwa dni zdadzą się mu rokiem, Znowu chce jak najrętszem stamtąd wybiedz krokiem. PIEŚŃ XXX.
XCIV.
Ryciardota, Alarda bierze, Ryciardyna W drogę i kęs starszego z niemi Gwyciardyna; Malagiz też, Wiwian tak ochoczy byli: W domu
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 426
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
gospodyniej zalęgły się w jajcach żaby (snadź je drogo przedawała) tak wielkie jako żółwie. Dziwna rzecz, że owe bestie, gdyśmy tam byli, za ona baba kokały, a ona im dawała głogozy. Powiedziała to, że z nich będzie miała prośniaki — i podobieństwo wielkie, bo kopytka mają nierozdwojone i podługowate pyszczki. Dotychczas, rozumiem, że są jako w roku wieprzek. (42) Pod Melsztynem na Dunajcu przewoźnik ukradł łososia i kiedy go uwarzył, rozumiejąc że ryba, tak skamieniał, że chłop jak umarły stanął i zaniósł go do Zakliczyna, i zawiesił przed kościołem. To nam chłopi w Toruniu powiadali za pewne, co
gospodyniej zalęgły się w jajcach żaby (snadź je drogo przedawała) tak wielkie jako żółwie. Dziwna rzecz, że owe bestye, gdyśmy tam byli, za ona baba kokały, a ona im dawała głogozy. Powiedziała to, że z nich będzie miała prośniaki — i podobieństwo wielkie, bo kopytka mają nierozdwojone i podługowate pyszczki. Dotychczas, rozumiem, że są jako w roku wieprzek. (42) Pod Melsztynem na Dunajcu przewoźnik ukradł łososia i kiedy go uwarzył, rozumiejąc że ryba, tak skamieniał, że chłop jak umarły stanął i zaniósł go do Zakliczyna, i zawiesił przed kościołem. To nam chłopi w Toruniu powiadali za pewne, co
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 294
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
swej Bogini, i jak Słońce błyśnie, Ten się do ręki, ów do piersi ciśnie, Ptasząt roźlicznych głosy słychać w Gajach, Te gniazdo ścielą, te miejsca szukają,
Te już spokojne, co siedzą na Jajach, Te zaś choć ślepe z Domków wyglądają, Temu miód niesie, muszkę, temu mrówkę, To pyszczkiem prosi, to nachyla główkę. Żadne próżnować niechce w czasie drogim, Każde się stara mieć z piskląt pociechę, Choć tego tuzin jest w Domku ubogim, Przecie ich bronią Sowom nosić w strzechę, Kukułka pragnąc potomstwa, co robi? Z przymusem Mamkę dzieciom przysposobi. Tu słowik wdzięczne przemiany w swym głosie, Posyła
swey Bogini, y iák Słońce błyśnie, Ten się do ręki, ow do piersi ćiśnie, Ptásząt roźlicznych głosy słychać w Gaiach, Te gniazdo ścielą, te mieysca szukaią,
Te iuż spokoyne, co siedzą ná Jaiach, Te zaś choć ślepe z Domkow wyglądaią, Temu miod niesie, muszkę, temu mrowkę, To pyszczkiem prosi, to náchyla głowkę. Zádne prożnować niechce w czásie drogim, Każde się stára mieć z piskląt pociechę, Choć tego tuzin iest w Domku ubogim, Przecie ich bronią Sowom nosić w strzechę, Kukułka prágnąc potomstwa, co robi? Z przymusem Mamkę dzieciom przysposobi. Tu słowik wdzięczne przemiany w swym głosie, Posyła
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 103
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
cnej Wenery i z jej jedynakiem. Tę misterny sztukator wystawił jak żywą Złote piastując jabłko, a z łukiem cięciwą Napiętym skrzydlastego jej lubego syna Tuż przy matce rzemieślnik stawił Kupidyna. Zaś z przeciwka z osobną patrzał kamienicą Tejże boginiej świetny gołąb z gołębicą — I te się właśnie jakby żywe być widziały, Bo się wzajem pyszczkami z sobą całowały. Na facjacie ratusza Samborskiego jest napis ten grandi littera, że może, w rynku stojąc, przeczytać: Hic locus odit, amat, punit, confermat, honorat Nequitiam, pacem, crimina, iura, probos.
Tam okna w okna przeciw miał Polak przez drogę W sąsiedztwie Włocha z żoną; jednak
cnej Wenery i z jej jedynakiem. Tę misterny sztukator wystawił jak żywą Złote piastując jabłko, a z łukiem cięciwą Napiętym skrzydlastego jej lubego syna Tuż przy matce rzemieślnik stawił Kupidyna. Zaś z przeciwka z osobną patrzał kamienicą Tejże boginiej świetny gołąb z gołębicą — I te sie właśnie jakby żywe być widziały, Bo sie wzajem pyszczkami z sobą całowały. Na facyacie ratusza Samborskiego jest napis ten grandi littera, że może, w rynku stojąc, przeczytać: Hic locus odit, amat, punit, confermat, honorat Nequitiam, pacem, crimina, iura, probos.
Tam okna w okna przeciw miał Polak przez drogę W sąsiedztwie Włocha z żoną; jednak
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 15
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949