ręku Kapłana; Nie prowadzą nabożnie/ w Procesjej Pana; Wolą/ żywym bałwanom/ ten honor darować: Wolą światu/ niż Bogu/ głupie deferować. Aleć i ta/ nie mniejszym głupstwem napełniona/ Która/ idąc za Bogiem/ chce być prowadzona. Pada na twarz przed Panem/ Anielska drużyna; A tu pyszniej/ niźli Bóg/ idzie nędzna glina. Trudno tedy/ do Nieba/ takowe wniść mają: Bo/ któżby ich prowadził? wszyscy tam padają. Rzeczecie: A cóż czynić/ kiedy taka Moda? Odpowiem: Więc o Niebie Modzie myślić szkoda. Zaden sługa nie może dwiema Panom służyć: Gdyż jednemu/
ręku Kápłáná; Nie prowádzą nábożnie/ w Processyey Páná; Wolą/ żywym báłwánom/ ten honor dárowáć: Wolą świátu/ niż Bogu/ głupie deferowáć. Aleć y ta/ nie mnieyszym głupstwem nápełniona/ Ktora/ idąc zá Bogiem/ chce bydź prowádzona. Pada ná twarz przed Pánem/ Anielská drużyná; A tu pyszniey/ niźli Bog/ idźie nędzná gliná. Trudno tedy/ do Niebá/ tákowe wniść máią: Bo/ ktożby ich prowádźił? wszyscy tam padáią. Rzeczećie: A coż czynić/ kiedy táka Moda? Odpowiem: Więc o Niebie Modźie myślić szkodá. Záden sługá nie może dwiemá Pánom służyć: Gdyż iednemu/
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: C2
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
luxu Spularier superbe, Vis tecta, vis lacunar, Etegales apparatus? Vis floreant in horto Vireta laurearum, Fruceta cum rosetis Et alba lilieta, Vis affluat voluptas, Absit metus dolorque? Convivium perenne est, Palatium est honoris, Paradisus est odoris Gumulusque gaudiorum:
9. Pokoj dobrego sumnienia.
Chcesz przez rozrzutne utraty Pyszno się bankietować, Chcesz pałace, w sprzęt bogaty Z królewska się fundować, Chcesz żebyć wdzięcznie kwitnęły Lilie i z rożami, Żebyć ogrod napełniały Laury z krzewinami A chcesz rozkoszy statecznej Bez bólu i bez trwogi? Wiedz, że to jest bankiet wieczny To dom honoru drogi, To raj wonności jedyny, To pociech
luxu Spularier superbe, Vis tecta, vis lacunar, Etegales apparatus? Vis floreant in horto Vireta laurearum, Fruceta cum rosetis Et alba lilieta, Vis affluat voluptas, Absit metus dolorque? Convivium perenne est, Palatium est honoris, Paradisus est odoris Gumulusque gaudiorum:
9. Pokoj dobrego sumnienia.
Chcesz przez rozrzutne utraty Pyszno się bankietować, Chcesz pałace, w sprzęt bogaty Z krolewska się fundować, Chcesz żebyć wdzięcznie kwitnęły Lilie i z rożami, Żebyć ogrod napełniały Laury z krzewinami A chcesz rozkoszy statecznej Bez bolu i bez trwogi? Wiedz, że to jest bankiet wieczny To dom honoru drogi, To raj wonności jedyny, To pociech
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 417
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
LXI.
Szyszakiem go i tarczą nadto obciążając, Wszędzie, gdzie się obrócił, ludzie napełniając Radością niesłychaną z tego, że widzieli, Że tam bezpieczne przeście już podróżni mieli. Tak długo, kończąc drogę swą, Astolf pojeżdżał, Aż obaczył, że grobów egipskich dojeżdżał I wysokich piramid; potem zawołany Przeciwko ujźrzał Kair, pyszno zbudowany.
LXII.
Z miasta ludzie kupami wielkiemi bieżeli, Aby niezmierzonego olbrzyma widzieli, „Jako podobna - mówiąc jeden do drugiego - Aby ten tak mały miał związać tak wielkiego?” Astolf ledwie mógł jechać dalej, otoczony Nakoło i od ludu gęstego ściśniony. Wszyscy go poważają, wszyscy się dziwują, Wszyscy, jako
LXI.
Szyszakiem go i tarczą nadto obciążając, Wszędzie, gdzie się obrócił, ludzie napełniając Radością niesłychaną z tego, że widzieli, Że tam bezpieczne przeście już podróżni mieli. Tak długo, kończąc drogę swą, Astolf pojeżdżał, Aż obaczył, że grobów egipskich dojeżdżał I wysokich piramid; potem zawołany Przeciwko ujźrzał Kair, pyszno zbudowany.
LXII.
Z miasta ludzie kupami wielkiemi bieżeli, Aby niezmierzonego olbrzyma widzieli, „Jako podobna - mówiąc jeden do drugiego - Aby ten tak mały miał związać tak wielkiego?” Astolf ledwie mógł jechać dalej, otoczony Nakoło i od ludu gęstego ściśniony. Wszyscy go poważają, wszyscy się dziwują, Wszyscy, jako
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 345
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
; A zgadzali się dobrze obyczajmi złemi, Jako się zioła z kwiaty zgadzają swojemi; Oboje miało serce obłudne, zdradliwe, Chytre, nieustawiczne, odmienne, fałszywe, I oboje wejźrzeniem kryli i twarzami Pięknemi swoje złości z cudzemi szkodami.
VII.
Jakom powiedział, jechał on rycerz, sam strojny I na koniu przybranem pyszno, wszytek zbrojny. Z niem zdradliwa Orgilla pospołu jechała, Która się była w modry złotogłów ubrała; Przy niem szli dwaj lokaje, którzy mu służyli, I jeden szyszak za niem, drugi tarcz nosili, Chcąc się pięknie w gonitwie w Damaszku ukazać, Pewien, że go tak miano tem więcej poważać.
VIII.
; A zgadzali się dobrze obyczajmi złemi, Jako się zioła z kwiaty zgadzają swojemi; Oboje miało serce obłudne, zdradliwe, Chytre, nieustawiczne, odmienne, fałszywe, I oboje wejźrzeniem kryli i twarzami Pięknemi swoje złości z cudzemi szkodami.
VII.
Jakom powiedział, jechał on rycerz, sam strojny I na koniu przybranem pyszno, wszytek zbrojny. Z niem zdradliwa Orgilla pospołu jechała, Która się była w modry złotogłów ubrała; Przy niem szli dwaj lokaje, którzy mu służyli, I jeden szyszak za niem, drugi tarcz nosili, Chcąc się pięknie w gonitwie w Damaszku ukazać, Pewien, że go tak miano tem więcej poważać.
VIII.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 359
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
obiegało.
410 3558
14. Opisuje ją A[...] stoteles w księdze 1 Meteorol: c. 6.
40 3569
15. 398 albo 397 trzęsienie w Elidzie.
396 Powietrze w Rzymie, które było okazją zabobonnej ceremonii[...] na- zwanej. Dla przebłagania albowiem Bogów wystawowano trzy łóżka, na których starzy leżąc biesiadowali, i trzy stoły pysznie zastawione potrawami dla Jowisza, Junony i Minerwy, którzy je przez swych kapłanów ziadali.
Tegoż roku jezioro Alba znagła wezbrało, lubo żadne deszcze niepoprzedziły.
382 trzęsienie ziemi na drodze z Olinty miasta Tracyj do Lacedemonu.
379 trzęsienie ziemi które odstraszyło Gallów z wodzem ich Brennusem idących do złupienia kościoła Delfickiego.
373
obiegało.
410 3558
14. Opisuie ią A[...] stoteles w księdze 1 Meteorol: c. 6.
40 3569
15. 398 albo 397 trzęsienie w Elidzie.
396 Powietrze w Rzymie, które było okazją zabobonney ceremonii[...] na- zwaney. Dla przebłagania albowiem Bogow wystawowano trzy łóżka, na których starzy leżąc biesiadowali, y trzy stoły pysznie zastawione potrawami dla Jowisza, Junony y Minerwy, którzy ie przez swych kapłanow ziadali.
Tegoż roku iezioro Alba znagła wezbrało, lubo żadne deszcze niepoprzedziły.
382 trzęsienie ziemi na drodze z Olinthy miasta Tracyi do Lacedemonu.
379 trzęsienie ziemi które odstraszyło Gallow z wodzem ich Brennusem idących do złupienia kościoła Delfickiego.
373
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 7
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
żebym na nienawiść kogo, osobliwie ich miał przywodzić. Przywodzą się sami, krzywdni będąc Ojczyźnie Prawom, i Wolności, które coraz pod opieką ich niszczeją i gwałt cierpią. Przywodzą się sami, Interesa barziej Panów Cudzoziemskich, niż Rzeczypospolitej traktując i ostrzegając, tychże Panów pieniędzmi żyjąc, cienkie z urodzenia abo żadne fortuny pyszno wystawiając, Jurgieltnikami ich będąc, Rzeczpospolita im, i Stan onej naostatek w mowach, Aktach wszytkich niemasz nic obrzydliwszego unich, jako Prawa Rzeczyposp: jako Wolności jej, jako Szlacheckie Prerogatiwy? Powtarzam tedy, że ich in odium nietrzeba przywodzić, bo się sami przywodzą ustawicznemi postępkami, na zgubę Rzeczyposp:
żebym ná nienawiść kogo, osobliwie ich miał przywodźić. Przywodzą się sámi, krzywdni będąc Oyczyznie Práwom, y Wolnośći, ktore coraz pod opieką ich niszczeią y gwałt ćierpią. Przywodzą się sámi, Interessá bárźiey Pánow Cudzoźiemskich, niż Rzeczypospolitey tráctuiąc y ostrzegáiąc, tychże Pánow pieniądzmi żyiąc, ćienkie z vrodzenia ábo żadne fortuny pyszno wystáwiáiąc, Iurgieltnikámi ich będąc, Rzeczpospolita im, y Stan oney náostátek w mowách, Actách wszytkich niemász nic obrzydliwszego vnich, iáko Práwá Rzeczyposp: iáko Wolności iey, iáko Szlácheckie Prerogátiwy? Powtarzam tedy, że ich in odium nietrzebá przywodźić, bo się sámi przywodzą vstáwicznemi postępkámi, ná zgubę Rzeczyposp:
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 109
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
posturze i ułożeniu ukłony swoje oddawali.
Nie miałem stąd postępować niżej, wzgląd i uwagę prostując na ostatni stan i kondycyją pracowitego ludu naszego, boć prawdziwie trudno go już dojźrzeć w tłumie i nacisku wszytkich ogółem dolegliwości i utrapienia wymyślnego. Zatarła tak piękny, a że doskonalej powiem, najprawdziwszy twarzy Boskiej rytrakt trzymająca się pyszno w dystynkcjach wzgarda nasza. Poszarpało nieznośne w panowaniach okrucieństwo, zdarło do szczętu niepomiarkowane w podatkowaniu zdzierstwo i niemiłosierdzie. Zadeptał i stratował szacowny na wymyślne ustawy koń żołnierski, strawił głód i niedostatek, znużyła nieżyzna na złe czasy i wielorakie plagi Boskie praca i charłowanie. Pokarbował lada ciura i opryszek, zarzuciła w rozpacz i desperacyją
posturze i ułożeniu ukłony swoje oddawali.
Nie miałem stąd postępować niżej, wzgląd i uwagę prostując na ostatni stan i kondycyją pracowitego ludu naszego, boć prawdziwie trudno go już dojźrzeć w tłumie i nacisku wszytkich ogółem dolegliwości i utrapienia wymyślnego. Zatarła tak piękny, a że doskonalej powiem, najprawdziwszy twarzy Boskiej rytrakt trzymająca się pyszno w dystynkcyjach wzgarda nasza. Poszarpało nieznośne w panowaniach okrucieństwo, zdarło do szczętu niepomiarkowane w podatkowaniu zdzierstwo i niemiłosierdzie. Zadeptał i stratował szacowny na wymyślne ustawy koń żołnierski, strawił głód i niedostatek, znużyła nieżyzna na złe czasy i wielorakie plagi Boskie praca i charłowanie. Pokarbował lada ciura i opryszek, zarzuciła w rozpacz i desperacyją
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 207
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
wsi, kotły albo bębny odezwą się nieszczęsnej. Już mój miły nad babami Herkules, jako bela opity namieśnik, zębami zgrzyta, na wąsy dmucha, jako papuć gębę odyma, władzą swoją bryka, ludziom przystępu, krzywdzie ucha, mizerii serca, zbytkowi wstrętu, skargom sprawiedliwości nie pozwala, depcząc rudera chudob mizernych ludzi tak pyszno i tryjumfalnie, jakby te były przez siłę i cnotę męstwa zburzenia Troi albo Rzymu pogańskiego. I na oko po sobie nieprzyjacielskie, na animadwersyją od zwierzchności, na karę od Boga, na instynkt od sumnienia żadnej penitus nie mając ostrożności. Ale hala, hala, mój miły bohatyrze, na odwód proszę,
wsi, kotły albo bębny odezwą się nieszczęsnej. Już mój miły nad babami Herkules, jako bela opity namieśnik, zębami zgrzyta, na wąsy dmucha, jako papuć gębę odyma, władzą swoją bryka, ludziom przystępu, krzywdzie ucha, mizeryi serca, zbytkowi wstrętu, skargom sprawiedliwości nie pozwala, depcząc rudera chudob mizernych ludzi tak pyszno i tryjumfalnie, jakby te były przez siłę i cnotę męstwa zburzenia Troi albo Rzymu pogańskiego. I na oko po sobie nieprzyjacielskie, na animadwersyją od zwierzchności, na karę od Boga, na instynkt od sumnienia żadnej penitus nie mając ostrożności. Ale hala, hala, mój miły bohatyrze, na odwód proszę,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 282
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
a dopieroż chwalebnie podnieść nie pozwala, trwoga z tych pochodząca serce zmieszała, że go zażywając niemiłosiernie nigdy i nigdzie zażyć nie możemy walecznie. Pan Bóg bowiem najmniejszemu uciskowi ludzkiemu asystuje ogromnie, krzywdy mści się potężnie i wetuje, same łzy bez nadgrody chcąc mieć, na ostateczny sąd swój usilnie zbiera i zachowuje. Brykamy pyszno i rezolutnie wytwornymi szarży władzami i stopniami, imieniem „towarzysz” jako Annibalowym dmuchamy i sapamy, w pretensyjach Bóg wie jak dawne, ledwo nie od Adama układamy zasługi, w respektach u białychgłów walecznych czynów, przewag, harców, potyczek i imprez swoich pocieszne, aż się boku pukać trzeba, sforcujemy renome, wszędzie i
a dopieroż chwalebnie podnieść nie pozwala, trwoga z tych pochodząca serce zmieszała, że go zażywając niemiłosiernie nigdy i nigdzie zażyć nie możemy walecznie. Pan Bóg bowiem najmniejszemu uciskowi ludzkiemu asystuje ogromnie, krzywdy mści się potężnie i wetuje, same łzy bez nadgrody chcąc mieć, na ostateczny sąd swój usilnie zbiera i zachowuje. Brykamy pyszno i rezolutnie wytwornymi szarży władzami i stopniami, imieniem „towarzysz” jako Annibalowym dmuchamy i sapamy, w pretensyjach Bóg wie jak dawne, ledwo nie od Adama układamy zasługi, w respektach u białychgłów walecznych czynów, przewag, harców, potyczek i imprez swoich pocieszne, aż się boku pukać trzeba, sforcujemy renome, wszędzie i
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 282
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Strasznie wstyd starego lisa, Że ogon poszedł do biesa. „Trzeba tu swoję rzecz zdobić — Rzekł — i mówić, że to moda, I kusych lisów narobić, Zali na to będzie zgoda.” Poszedł tedy tam, kędy lisi sejmowali, Gdzie zaraz wszyscy pytali, Co się z ogonem podziało Odpowiedział na to pysznie, Że go dał urżnąć umyślnie I choćby się to nikomu nie zdało, On tej mody nie porzuci, Bo jest piękna i wygodna, Owszem, na swoje zdanie i inszych nawróci; Że mu nie było podobna Tę miotełkę za sobą niepotrzebną włóczyć, Bez której mu lżej daleko. Na to drudzy lisi rzeką, Żeby
Strasznie wstyd starego lisa, Że ogon poszedł do biesa. „Trzeba tu swoję rzecz zdobić — Rzekł — i mówić, że to moda, I kusych lisów narobić, Zali na to będzie zgoda.” Poszedł tedy tam, kędy lisi sejmowali, Gdzie zaraz wszyscy pytali, Co się z ogonem podziało Odpowiedział na to pysznie, Że go dał urżnąć umyślnie I choćby się to nikomu nie zdało, On tej mody nie porzuci, Bo jest piękna i wygodna, Owszem, na swoje zdanie i inszych nawróci; Że mu nie było podobna Tę miotełkę za sobą niepotrzebną włóczyć, Bez której mu lżej daleko. Na to drudzy lisi rzeką, Żeby
Skrót tekstu: NiemBajkiBar_II
Strona: 352
Tytuł:
Bajki Ezopowe
Autor:
Krzysztof Niemirycz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965