, gdzie najpierwszy Kapitan sprzęty swoje werbownicze szponton na koźle, a bęben za karetą ulokował, puściliśmy się w drogę.
Pierwsze przywitanie nasze nie było wymowne; każdy się sąsiadowi swojemu w cichości przypatrywał, ja zaś abym wygodniej mógł słuchać co mówić będą, zamknąłem oczy udając spiącego. Najpierwsza odezwała się wdowa, pytając Kapitana, jak mu się na werbunku szczęściło. Bardzo źle Pani moja, odpowiedział z przysięgą Junak, Żołnierze mi pouciekali, rekrutów dostać niemogłem, porzuciłbym profesyą moją z ochotą, gdybyś mnie chciała zawerbować czyli ty czyli córka ja się oto niepytam. Przy łasce Bożej jestem młody,
, gdzie naypierwszy Kapitan sprzęty swoie werbownicze szponton na koźle, a bębęn za karetą ulokował, puściliśmy się w drogę.
Pierwsze przywitanie nasze nie było wymowne; każdy się sąsiadowi swoiemu w cichości przypatrywał, ia zaś abym wygodniey mogł słuchać co mowić będą, zamknąłem oczy udaiąc spiącego. Naypierwsza odezwała się wdowa, pytaiąc Kapitana, iak mu się na werbunku szczęściło. Bardzo źle Pani moia, odpowiedział z przysięgą Iunak, Zołnierze mi pouciekali, rekrutow dostać niemogłem, porzuciłbym professyą moią z ochotą, gdybyś mnie chciała zawerbować czyli ty czyli corka ia się oto niepytam. Przy łasce Bożey iestem młody,
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 141
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
; nie daleko onego domu ujzrzawszy jednego człowieka barzo rannego i krwią zbroczonego pytał go/ ktoby mu takie haniebne srogie rany zadał? Odpowiedział: Uczynili to ci/ którzy w szynkowym domu siedzą/ piją i grają. On Mąż bogobojny bez odłowki zarazem się do onego domu udał/ zganił to onym Kompanom czopowym mówiąc i pytając ich: Czemuby onego ubogiego Męża/ który na Ulicy leżał/ tak okrutnie zranili? Oni wnet polękawszy się rzekli: Wszak tu nikt do nas nie przyszedł/ i nic o tym zgoła nie wiemy/ żebyśmy kogo ranić mieli: Wyszedszy tedy z nim z domu/ chcąc onego zranionego obaczyć/ z pilnością go
; nie dáleko onego domu uyzrzawszy jednego człowieká bárzo ránnego y krwią zbroczonego pytał go/ ktoby mu tákie hániebne srogie rány zádał? Odpowiedźiał: Uczynili to ći/ ktorzy w szynkowym domu śiedzą/ piją y gráją. On Mąż bogoboyny bez odłowki zárázem śię do onego domu udał/ zgánił to onym Kompánom czopowym mowiąc y pytájąc ich: Czemuby onego ubogiego Mężá/ ktory ná Ulicy leżał/ ták okrutnie zránili? Oni wnet polękawszy śię rzekli: Wszák tu nikt do nas nie przyszedł/ y nic o tym zgołá nie wiemy/ żebysmy kogo ránić mieli: Wyszedszy tedy z nim z domu/ chcąc onego zránionego obaczyć/ z pilnośćią go
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 15.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
pierwej/ niż pustelniczy pocznie wieść żywot/ jakiego znacznego dopuścił się grzechu/ za któryby potym w Celli swojej pustelniczej pokutować mógł. A przełożył mu trzy występki/ z których jeden miał popełnić/ abo się opić/ albo kogo zabić/ albo się nieczystości (cudzołóstwa) dopuścić. On nieborak uważając i samego siebie jakoby pytając/ któryby grzech był namniejszy; naostatek rozumem swoim głupim doszedł tego/ że pijaństwo jest występkiem napodlejszym/ który namniej na dusznym zbawieniu szkodzi/ i za który człowiek łatwie pokutować i żałować może. I tak pewny postanowił dzień/ w który się chciał opić; i dał siostry swej uniżenie prosić/ aby na ten
pierwey/ niż pustelniczy pocznie wieść żywot/ jákiego znácznego dopuśćił śię grzechu/ zá ktoryby potym w Celli swojey pustelniczey pokutowáć mogł. A przełożył mu trzy występki/ z ktorych jeden miał popełnić/ ábo śię opić/ álbo kogo zábić/ álbo śię nieczystośći (cudzołostwá) dopuśćić. On nieboras uważájąc y sámego śiebie jákoby pytájąc/ ktoryby grzech był namnieyszy; náostátek rozumem swoim głupim doszedł tego/ że pijaństwo jest występkiem napodleyszym/ ktory namniey ná dusznym zbáwieniu szkodźi/ y zá ktory człowiek łatwie pokutowáć y żáłowáć może. Y ták pewny postánowił dźień/ w ktory śię chćiał opić; y dał śiostry swey uniżenie prośić/ áby ná ten
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 20.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
. 393 (D). NA ŚWIĘTY MIKOŁAJ
Jadę przez wieś, świętego dzień był Mikołaja, Aż idzie do kościoła różnych ludzi zgraja. Wierę, nie rzecz zgarszać ich, choć mam pilną drogę, Wszak dziś i po miesiącu w domu gościć mogę. Aż czy mary, czy skrzynia pod przykryciem leży. Idę nie pytając się, że mi nie należy; Lecz gdy machina owa do kościoła wzięta: Kociec to kapłanowi, prawią, na kurczęta. Nie przymawiając księdzu, duchownemu ojcu, Widywałem kapłonów i ja, rzekę, w kojcu. Niejedenże prawdziwie dla cielesnej tucze Święci się i Piotrowe w ręce bierze klucze. Nie chcący
. 393 (D). NA ŚWIĘTY MIKOŁAJ
Jadę przez wieś, świętego dzień był Mikołaja, Aż idzie do kościoła różnych ludzi zgraja. Wierę, nie rzecz zgarszać ich, choć mam pilną drogę, Wszak dziś i po miesiącu w domu gościć mogę. Aż czy mary, czy skrzynia pod przykryciem leży. Idę nie pytając się, że mi nie należy; Lecz gdy machina owa do kościoła wzięta: Kociec to kapłanowi, prawią, na kurczęta. Nie przymawiając księdzu, duchownemu ojcu, Widywałem kapłonów i ja, rzekę, w kojcu. Niejedenże prawdziwie dla cielesnej tucze Święci się i Piotrowe w ręce bierze klucze. Nie chcący
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 167
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, że ich zły człowiek nie poił.” 469. FRANTOWSKA ODPOWIEDŹ
„Pomaga Bóg — potkawszy chłopa ze drwy rano — A co to wieziesz?” — rzekę; odpowie mi: „Siano.” „Drwać ja widzę, obiesiu, czemuż ze mnie szydzisz?” „Ba, ty ze mnie, pytając, co wiozę, choć widzisz.” 470. DO JEDNEGO, CO WZIĄŁ BIBLIOTEKĘ W POSAGU
Nie znał Adam do siebie swojej niedołęgi; Aż skoro Ewa one rozłożyła księgi, Gdzie sekreta natury na jabłku Bóg pisze, Poznają, ale późno, jacy z nich hołysze, Jak wielkie zaciągnęli na swój dom obligi, Gdy
, że ich zły człowiek nie poił.” 469. FRANTOWSKA ODPOWIEDŹ
„Pomaga Bóg — potkawszy chłopa ze drwy rano — A co to wieziesz?” — rzekę; odpowie mi: „Siano.” „Drwać ja widzę, obiesiu, czemuż ze mnie szydzisz?” „Ba, ty ze mnie, pytając, co wiozę, choć widzisz.” 470. DO JEDNEGO, CO WZIĄŁ BIBLIOTEKĘ W POSAGU
Nie znał Adam do siebie swojej niedołęgi; Aż skoro Ewa one rozłożyła księgi, Gdzie sekreta natury na jabłku Bóg pisze, Poznają, ale późno, jacy z nich hołysze, Jak wielkie zaciągnęli na swój dom obligi, Gdy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 210
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. NA TEGOŻ
Wczora na proch spalone, żywe mięso z wołu Dziś mi przysłał mój kucharz pieczenią do stołu. O co kiedy ode mnie znowu pyta chłopiec: „Któż dogodzi, gdy mu źle spalić, źle nie dopiec.” 112. NA TEGOŻ
Dał gęś kucharz bez nogi. Posyła pan sługi, Pytając się; powiedział, że nie miała drugiej. Zawoławszy go potem: „I ja też te kąski, Które i ty, rad jadam — rzecze — bracie, z gąski.” Ten gęś na jednej stojąc obaczywszy nodze:
„Patrzże, Waszmość, bo i w tej pewnie nie wygodzę.” Pan kiwnie
. NA TEGOŻ
Wczora na proch spalone, żywe mięso z wołu Dziś mi przysłał mój kucharz pieczenią do stołu. O co kiedy ode mnie znowu pyta chłopiec: „Któż dogodzi, gdy mu źle spalić, źle nie dopiec.” 112. NA TEGOŻ
Dał gęś kucharz bez nogi. Posyła pan sługi, Pytając się; powiedział, że nie miała drugiej. Zawoławszy go potem: „I ja też te kąski, Które i ty, rad jadam — rzecze — bracie, z gąski.” Ten gęś na jednej stojąc obaczywszy nodze:
„Patrzże, Waszmość, bo i w tej pewnie nie wygodzę.” Pan kiwnie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 250
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przeszedłszy, obie tylko same Przyszły pod wały miejskie i potężną bramę. Zastały Ozyjasza z wszystkimi kapłany, Którzy na nią czekali, każdy z nich stroskany,
Którzy gdy ją w takowej ozdobie ujrzeli, Nad urodą nieludzką prawie się zdumieli I ledwo śmiejąc patrzać na takie urody, Boga adorowali w podziwieniu wprzódy. Nic jednak nie pytając, co by zamyśliła, Puścili ją mówiąc, gdy z bramy wychodziła: „Niech ci Bóg ojców naszych swej łaski dodaje, Niech ci w radzie i w skutku twoich myśli staje. Niech ci serce dzielnością i cnotą utwierdza Ten, który jest najpierwsza ludzkich robót twierdza, Aby się Jeruzalem w tobie uchlubiło I twą odwagą
przeszedłszy, obie tylko same Przyszły pod wały miejskie i potężną bramę. Zastały Ozyjasza z wszystkimi kapłany, Którzy na nię czekali, każdy z nich stroskany,
Którzy gdy ją w takowej ozdobie ujrzeli, Nad urodą nieludzką prawie się zdumieli I ledwo śmiejąc patrzać na takie urody, Boga adorowali w podziwieniu wprzódy. Nic jednak nie pytając, co by zamyśliła, Puścili ją mówiąc, gdy z bramy wychodziła: „Niech ci Bóg ojców naszych swej łaski dodaje, Niech ci w radzie i w skutku twoich myśli staje. Niech ci serce dzielnością i cnotą utwierdza Ten, który jest najpierwsza ludzkich robót twierdza, Aby się Jeruzalem w tobie uchlubiło I twą odwagą
Skrót tekstu: JabłJHistBar_II
Strona: 529
Tytuł:
Historie arcypiękne do wiedzenia potrzebne ...
Autor:
Jan Kajetan Jabłonowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
daję. Wiedzże jako to trzeba czytać Rozdziału trzeciego wiersz dziewiąty Ksiąg Rodzaju. Non simplici modo nie poprostu, a jakoż to zaś krzywo mam czytać miły Tertulianie; gdy to poprostu nie każesz? tłumaczy się sam Tertulian: Id est interrogatorio sono legendum est: ubi es Adam? Poprostu czyta, kto czyta jakoby pytając się kędyś jest Adamie? a jakoż trzeba czytać? id est in perditione es. trzeba to czytać głos spuściwszy impresso, wrażając incusso i przyczytając imputativo kędyś jest, to jest w-zatraceniu jesteś! 1. Tłumaczmyż albo słowo po słowie, pomieniona rzecz Pisma Świętego. Vocavit. Panie mój? ba nie wołać ci to
dáię. Wiedzże iáko to trzebá czytáć Rozdźiału trzećiego wiersz dźiewiąty Kśiąg Rodzáiu. Non simplici modo nie poprostu, á iákoż to záś krzywo mąm czytáć miły Tertulianie; gdy to poprostu nie każesz? tłumáczy się sam Tertulian: Id est interrogatorio sono legendum est: ubi es Adam? Poprostu czyta, kto czyta iákoby pytáiąc się kędyś iest Adámie? á iákoż trzebá czytáć? id est in perditione es. trzebá to czytáć głos zpuśćiwszy impresso, wrażáiąc incusso i przyczytáiąc imputativo kędyś iest, to iest w-zátráceniu iesteś! 1. Tłumáczmyż álbo słowo po słowie, pomieniona rzecz Pismá Swiętego. Vocavit. Pánie moy? bá nie wołáć ći to
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 83
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
/ człowieka który tegoż świata jest częścią/ i który dzisia urodziwszy się/ dzisiaż jako Efemerus czasem i umira wieczor smętkiem trapi/ rano pociesza weselem/ i lubo dłużej żyje/ przecię umira: zostawując żal braci/ jako dzisiejszy nasz Ociec Helizeus/ zszedł z świata dobrze passzy na łąkach zbawienia rozumne owieczki swoje/ pytając często każdego brata/ jakoby postenpował w zakonie; snać pamiętał na ono/ iż jako Łaban od Jakoba owieczki swoje odyskiwał/ tak Chrystus Pan miał z rąk jego i nastempcowi tego odsyłać. Nosokomi w jakimby wniej opatrzeniu bracia chorzy byli co dzień opatrując/ nie puszczając dóbr ich zdrowym a świeckim ludziom do używania.
/ człowieká ktory tegoż świátá iest częścią/ y ktory dźiśia vrodźiwszy się/ dźiśiaż iáko Ephemerus czásem y vmira wieczor smętkiẽ trapi/ ráno pociesza weselem/ y lubo dłużey żyie/ przecię vmira: zostáwuiąc żal bráci/ iáko dźiśieyszy nász Oćiec Helizeus/ zszedł z świátá dobrze passzy ná łąkách zbáwienia rozumne owieczki swoie/ pytáiąc często káżde^o^ brátá/ iákoby postẽpował w zákonie; snać pámiętał ná ono/ iż iáko Łábã od Iákobá owieczki swoie odyskiwał/ ták Christus Pan miał z rąk iego y nastempcowi tego odsyłáć. Nosokomi w iákimby wniey opátrzeniu bráćia chorzy byli co dźień opatruiąc/ nie puszczáiąc dobr ich zdrowym á swieckim ludźiom do vzywánia.
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 191.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
wszytkie kraje. Jeśli się w lewo udać, jeśli w prawo, myśli I zawżdy ma wątpliwe i odmienne myśli. Boi się, aby nie wziął przed się próżnej drogi I tam, gdzie Angeliki niemasz, pełen trwogi.
LXXXVI.
To polami, to jedzie, gdzie się lasy gęsto Dawają widzieć, o niej pytając się często, A jako, zamyślony, sam z siebie samego, Tak beł i z drogi wyszedł i z toru bitego I trafił w górę, w której rozczepiona skała W nocy jasne promienie cienkie wydawała. Tam swego Bryladora wodzami kieruje I jeśli Angeliki niemasz, upatruje.
LXXXVII.
Jako więc pospolicie w jakim chróście
wszytkie kraje. Jeśli się w lewo udać, jeśli w prawo, myśli I zawżdy ma wątpliwe i odmienne myśli. Boi się, aby nie wziął przed się próżnej drogi I tam, gdzie Angeliki niemasz, pełen trwogi.
LXXXVI.
To polami, to jedzie, gdzie się lasy gęsto Dawają widzieć, o niej pytając się często, A jako, zamyślony, sam z siebie samego, Tak beł i z drogi wyszedł i z toru bitego I trafił w górę, w której rozczepiona skała W nocy jasne promienie cienkie wydawała. Tam swego Bryladora wodzami kieruje I jeśli Angeliki niemasz, upatruje.
LXXXVII.
Jako więc pospolicie w jakiem chróście
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 270
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905