lepszy. Tatarowie po całym w tedy grasujący Wschodzie, z Series różnych w Świecie Narodów
gniazda swego ich ruszyli. Pod czas wojny z Krucjatami udali się więc pod protekcję Sołtana Egipskiego, albo Babilońskiego, a ten puścił im Palestynę, aby z niej wyrugowali Chrześcijan, jakoż jako najokrutniejsi tygrysi tyrańsko traktowali ich, wszędzie w sztuki rąbając. Raz 6000. Chrześcijan dogoniwszy z Jeruzalem uchodzących, w kawałki posiekali Pod Gazą Miastem Roku 1249. z pomocą Sołtana Egipskiego, Chrześcijan znieśli Gwaltera z Brienny w niewolę wzięli. Ciż potym z sobą się poróżniwszy, dali okazją, że ich Sołtan Egipski wygnał, a Saraceni ich jako najokrutniejszych i najsprosniejszych w świecie,
lepsi. Tatarowie po całym w tedy grassuiący Wschodzie, z Series rożnych w Swiecie Narodow
gniazda swego ich ruszyli. Pod czas woyny z Krucyatami udali się więc pod protekcyę Sołtana Egypskiego, álbo Babylońskiego, á ten puścił im Palestynę, aby z niey wyrugowali Chrześcian, iakoż iako nayokrutnieysi tygrysi tyrańsko traktowali ich, wszędzie w sztuki rąbaiąc. Raz 6000. Chrześcian dogoniwszy z Ieruzalem uchodzących, w kawałki posiekáli Pod Gazą Miastem Roku 1249. z pomocą Sołtana Egypskiego, Chrześcian znieśli Gwaltera z Bryenny w niewolę wzieli. Ciż potym z sobą się porożniwszy, dali okazyą, że ich Sołtan Egypski wygnał, a Saraceni ich iako nayokrutnieyszych y naysprosnieyszych w świecie,
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 145
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
trzechset Mikołaj Kochanowski człeka, Który królewiczowym zdrowiem się opieka; Szedł Wejer z regimentem; ten lonty na Turki Kurzy, a tamten niesie przyłożone kurki, Toź skoro się im prawie w same boki wrzepią, Ognia dadzą po trzykroć i tak ich zaślepią, Że uciekać poczęli. I w onej ich kaszy Kłóli, bo przytępili rąbając pałaszy. Turcy uciekli CZĘŚĆ CZWARTA
A gdy się już pod ziemię słońce miało skłamać, Nie dał się hetman swoim daleko zaganiać; Zasadzki się obawia, choć ci jeszcze chcą bić, Każe odwrót z wesołym triumfem otrąbić. Dosyć ma łaski bożej i dziękuje za nią, Iże spadli drugi raz z imprezy poganie, Niebieskiej to
trzechset Mikołaj Kochanowski człeka, Który królewiczowym zdrowiem się opieka; Szedł Wejer z regimentem; ten lonty na Turki Kurzy, a tamten niesie przyłożone kurki, Toź skoro się im prawie w same boki wrzepią, Ognia dadzą po trzykroć i tak ich zaślepią, Że uciekać poczęli. I w onej ich kaszy Kłóli, bo przytępili rąbając pałaszy. Turcy uciekli CZĘŚĆ CZWARTA
A gdy się już pod ziemię słońce miało skłamać, Nie dał się hetman swoim daleko zaganiać; Zasadzki się obawia, choć ci jeszcze chcą bić, Każe odwrót z wesołym tryumfem otrąbić. Dosyć ma łaski bożej i dziękuje za nię, Iże spadli drugi raz z imprezy poganie, Niebieskiej to
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 152
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
na wielkiego niedźwiedzia, na którym z racji wystrzelonych trzech działek godziny nie bawiliśmy, gdy go łowczy pan Wojciechowski z Sandomierskiego, widząc imprezę przerwania przez obławę, po sercu ugodził walcem z karabina. Powróciwszy z tej tedy obławy, dał mi chłop o mile z Urzecza wiedzieć o niedźwiedzicy, na którą drwa dziś rąbając, napadł. 16. Z nikczemną bardzo obławą, barziej w mą bróń i oko dufając, ruszyłem się, do której na łogowisko przyszedłszy, gdy strzelić do się nie dała, wraz ją samcem ochrzciliśmy, nie samicą. Co i ex re ipsa patuit, gdy go mój huzar Szymański gracko z nóg zwalił
na wielkiego niedźwiedzia, na którym z racji wystrzelonych trzech działek godziny nie bawiliśmy, gdy go łowczy pan Wojciechowski z Sendomirskiego, widząc imprezę przerwania przez obławę, po sercu ugodził walcem z karabina. Powróciwszy z tej tedy obławy, dał mi chłop o mile z Urzecza wiedzieć o niedźwiedzicy, na którą drwa dziś rąbając, napadł. 16. Z nikczemną bardzo obławą, barziej w mą bróń i oko dufając, ruszyłem się, do której na łogowisko przyszedłszy, gdy strzelić do się nie dała, wraz ją samcem ochrzciliśmy, nie samicą. Co i ex re ipsa patuit, gdy go mój huzar Szymański gracko z nóg zwalił
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 32
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak