: którzy jako prawdziwym ludziom nie byli podobnymi powierzchną postawą, tak też pewnie i rozumem. Plutarchus in vita Syllae pisze: że czasu jednego Satyr był ułapiony w lesie, i przywiedziony przed Syllę, gdzie on przez wiele tłumaczów pytany będąc, czymby był? nic nie odpowiedał: tylko z gęby głos podawał, końskiemu rżaniu, abo wrzaskowi koziemu podobny. Potym na rozkazanie Sylle, który był w ten czas naprzedniejszy w Rzymie, był do lasów zaprowadzony. Owych tedy dziwaków leśnych, Pogaństwo grube rozumiało być pół Bogami, i wzywało ich modlitwami na pomoc. Bo wiemy, że i Virgilius wzywał ich in Georgicis. B Nimfy. Nimfas Poetowie
: ktorzy iáko prawdźiwym ludźiom nie byli podobnymi powierzchną postáwą, ták też pewnie y rozumem. Plutarchus in vita Syllae pisze: że czásu iednego Sátyr był vłápiony w leśie, y przywiedźiony przed Syllę, gdźie on przez wiele tłumaczow pytány będąc, czymby był? nic nie odpowiedał: tylko z gęby głos podawał, końskiemu rżániu, ábo wrzaskowi koźiemu podobny. Potym ná roskazánie Sylle, ktory był w ten czás naprzednieyszy w Rzymie, był do lasow záprowádzony. Owych tedy dźiwakow leśnych, Pogáństwo grube rozumiáło bydź puł Bogámi, y wzywáło ich modlitwámi na pomoc. Bo wiemy, że y Virgilius wzywał ich in Georgicis. B Nimphy. Nimphas Poetowie
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 15
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
zbiegły na niską i pochyłą stronę nieba: Za czym wiele krain, wiele Miast, wiele gór, lasów, i rzek głębokich, ogniem Słonecznym przybliżonym popaliły. Powieść Wtóra.
A W Tym Pyrois ognisty/ Eous błyszczący/ Eton rozpalony/ i Flegon gorący/ Rącze słoneczne konie/ przed woza porwaniem/ Płomienistym powietrze napełniły rżaniem: B Bijąc nogami w szranki/ biegu pożądnego Zbraniające, które gdy Terys/ wnuka swego Przejzrzanego nieszczęścia C niewiedząc/ zrzucieła/ Dopiero się im droga wolna otworzeła Po niezmierzonym Niebie, w której żartkim razem/ Zgodnie wszystkie rączo się porwały zarazem: Przycinając przeciwne chyżymi nogami Mgły/ po lekkim powietrzu/ a w górę
zbiegły ná niską y pochyłą stronę niebá: Zá czym wiele kráin, wiele Miast, wiele gor, lásow, y rzek głębokich, ogniem Słonecznym przybliżonym popaliły. Powieść Wtora.
A W Tym Pyrois ognisty/ Eous błyszczący/ Aethon rozpalony/ y Phlegon gorący/ Rącze słoneczne konie/ przed wozá porwániem/ Płomienistym powietrze nápełniły rżaniem: B Biiąc nogámi w szránki/ biegu pożądnego Zbrániáiące, które gdy Therys/ wnuka swego Przeyzrzánego nieszczęśćia C niewiedząc/ zrzućieła/ Dopiero się im drogá wolna otworzełá Po niezmierzonym Niebie, w ktorey żártkim rázem/ Zgodnie wszystkie rączo się porwały zárázem: Przyćináiąc przećiwne chyżymi nogámi Mgły/ po lekkim powietrzu/ á w gorę
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 60
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
po Łacinie w Rzymie słyszał sam Pliniusz. SZPAK jeden był nauczony słów: Cave à malo consortio; ten gdy uciekł z klatki, i wpadł w sieci, widząc drugich od Ptasznika duszonych, zawołał: Cave à malo Consertio; czym się wykupił od śmierci, jako Engelgrave świadczy. ANTUS, alias KONIK Ptak, advivum rżanie wyraża Koni: Ptak ASINA w Brazylii Osłów imituje w głosie. o Ptactwie osobliwym
PTACTWO, które jaką ARTEM wynalazło?
Odpowiadają Autorowie, że Gramatykom przysłużyli się Zurawie, gdy dwie litery Lambda i I Ipsylon lotem swoim do Alfabetu Greckiego przydali, a raczej Polemedes z uważania lotu ich, jakom namienił wyżej. Słowik,
po Łacinie w Rzymie słyszał sam Pliniusz. SZPAK ieden był nauczony słow: Cave à malo consortio; ten gdy uciekł z klatki, y wpadł w sieci, widząc drugich od Ptasznika duszonych, zawołał: Cave à malo Consertio; czym się wykupił od śmierci, iako Engelgrave świadczy. ANTHUS, alias KONIK Ptak, advivum rżanie wyraża Koni: Ptak ASINA w Brazylii Osłow imituie w głosie. o Ptactwie osobliwym
PTACTWO, ktore iaką ARTEM wynalazło?
Odpowiadaią Autorowie, że Grammatykom przysłużyli się Zurawie, gdy dwie litery Lambda y Y Ipsylon lotem swoïm do Alfabetu Greckiego przydali, a raczey Polemedes z uważania lotu ich, iakom namienił wyżey. Słowik,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 618
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
ksiądz Wojewódzki, z którym potem dość miałem mitręgi. Ten tedy, oświadczywszy mi afektu swego kontestacje, namówił mię, abym u niego wszytko lokował i nawet pieniądze dał mu do schowania. Monderunek tedy wszystek z ludzi rozpuszczonych zdjęty tegoż dnia u niego deponowałem, nie wziąwszy, przez zbyteczne duchownej osobie dowie-
rzanie, od tego księdza ani regestru zostawionych rzeczy, ani żadnej asekuracji, a pieniądze nazajutrz deponować miałem. Wtem rano, gdy nocowałem w stodole, przyszedł do mnie Burczak, staruszek szlachcic, który przedtem był wójtem dywińskim, przestrzegając mię, abym się strzegł tego księdza, i powiedając mi dziwne o łakomstwie tego
ksiądz Wojewódzki, z którym potem dość miałem mitręgi. Ten tedy, oświadczywszy mi afektu swego kontestacje, namówił mię, abym u niego wszytko lokował i nawet pieniądze dał mu do schowania. Monderunek tedy wszystek z ludzi rozpuszczonych zdjęty tegoż dnia u niego deponowałem, nie wziąwszy, przez zbyteczne duchownej osobie dowie-
rzanie, od tego księdza ani regestru zostawionych rzeczy, ani żadnej asekuracji, a pieniądze nazajutrz deponować miałem. Wtem rano, gdy nocowałem w stodole, przyszedł do mnie Burczak, staruszek szlachcic, który przedtem był wójtem dywińskim, przestrzegając mię, abym się strzegł tego księdza, i powiedając mi dziwne o łakomstwie tego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 90
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
częstokroć, choć nie ma gęby, języka; przecież uformowawszy sobie ciało z powietrza, i waporów grubych ziemskich, wowi w tym ciele mową artyficjalną, która się zdaje mieć voces articulatas, a nie są takie. Drugi ma sposób gadania, gdy wstąpi w jakie bydlę, jego organum, alias jego instrument ryczenia, rżania, kwiczenia, obraca na organum mowy ludzkiej; że owe bydlę gada, a nie wie co, i to złą wymową, jak szpak, sroka, kruk, papuga. Tak uczynił ten zwodziciel z Ewą, przez usta węża mówiąc z nią w Raju, Genesis Cap. 3. Cur praecepit vobis DEUS? etc
częstokroć, choć nie ma gęby, ięzyka; przecież uformowawszy sobię ciało z powietrza, y waporow grubych ziemskich, wowi w tym ciele mową artyficialną, ktora się zdaie mieć voces articulatas, á nie są tákie. Drugi ma sposob gadania, gdy wstąpi w iakie bydlę, iego organum, alias iego instrument ryczenia, rżania, kwiczenia, obracá ná organum mowy ludzkiey; że owe bydlę gada, a nie wie co, y to złą wymową, iak szpak, sroka, kruk, papuga. Tak uczynił ten zwodziciel z Ewą, przez usta węża mowiąc z nią w Raiu, Genesis Cap. 3. Cur praecepit vobis DEUS? etc
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 207
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
: 105. Dzień Zaduszny/ Czyściec/ Przykład VIII. Dusze zmarłych iż na koniach piekelnych jeździły/ widziane były. 246.
ARcybiskupa Remeńskiego Henryka Sekretarz będąc w drodze/ przesłał przed sobą sługę dla zgotowania gospody/ skoro wjechał w jeden gaj/ usłyszy wielki tumult i trzesk zbrojnych/ i jakoby głosy mnóstwa/ i rozmaite rżanie koni/ przelękłszy się tedy/ koń żadnym sposobem niechciał dalsy postąpić/ wrócił się. Gdy go pytał przyczyny/ powiedział że koń ani dla kua/ ani dla ostrogi nie chciał dalej postąpić/ a iż i on zbytnie był przestraszony/ bo dziwne rzeczy widział i słyszał/ gaj ten pełen był dusz i diabłów
: 105. Dzień Zaduszny/ Czyśćiec/ PRZYKLAD VIII. Dusze zmárłych iż ná koniách piekelnych iezdźiły/ widźiáne były. 246.
ARcybiskupá Remeńskiego Henryká Sekretarz będąc w drodze/ przesłał przed sobą sługę dla zgotowánia gospody/ skoro wiáchał w ieden gay/ vsłyszy wielki tumult y trzesk zbroynych/ y iakoby głosy mnostwá/ y rozmáite rżánie koni/ przelększy sie tedy/ koń żadnym sposobem niechćiał dálsy postąpić/ wrocił sie. Gdy go pytał przyczyny/ powiedźiał że koń áni dla kuá/ áni dla ostrogi nie chćiał daley postąpić/ á iż y on zbytnie był przestrászony/ bo dźiwne rzeczy widźiał y słyszał/ gay ten pełen był dusz y dyabłow
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 276
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
gaj ten pełen był dusz i diabłów/ słyszał je mówiące/ Już mamy Proboszcza de Orea, nie długo też będziem mieć Arcybiskupa Remeńskiego. Na co o n odpowiedział: Włożmy na się znamię Krzyża ś. a bezpiecznie przejedziemy. Wjechawszy tedy w gaj/ niż one cienie były przeszły/ ale głosy pomieszane/ grzmot zbrój rżanie koni/ słyszane były. Przyjachawszy/ Arcybiskupa najdzie w ostatnim boju/ skąd się dochodzi/ że już źli duszy pewni byli że go wziąć mieli. Szatani w konie się przemieniają na których dusze grzechami obciążone jako zbroją rozmaitą obłożonie/ do piekła zstępują. Vincent. lib: 29. cap: 119. eks Helinando:
gay ten pełen był dusz y dyabłow/ słyszał ie mowiące/ Iuż mamy Probosczá de Orea, nie długo też będźiem mieć Arcybiskupá Remeńskiego. Na co o n odpowiedział: Włożmy ná śię známię Krzyżá ś. á bespiecznie przeiedźiemy. Wiechawszy tedy w gay/ niż one cienie były przeszły/ ale głosy pomieszane/ grzmot zbroy rżánie koni/ słyszáne były. Przyiáchawszy/ Arcybiskupá naydźie w ostátnim boiu/ skąd sie dochodźi/ że iuż źli duszy pewni byli że go wźiąć mieli. Szátáni w konie sie przemieniaią na ktorych dusze grzechámi obćiążone iako zbroią rozmáitą obłożonie/ do piekłá zstępuią. Vincent. lib: 29. cap: 119. ex Helinando:
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 276
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Wraca się, swe nieszczęście łając, do fontanny.
LXXXVIII.
I tam czekać chce, ażby Bajarda dzielnego Przywiódł Serykan według zakładu spólnego; Ale gdy do wieczornej zorze nic nie sprawił, Żałosny pieszo odszedł i swojem się stawił. Ten drugi zaś lepsze miał szczęście, bo gdy w gęsty Las wszedł, głos z rżania w stronie wnet usłyszał częsty; I pełen dobrych otuch przybliża się, rączy, Gdzie w gęstwinie odbijał list promień gorący.
LXXXIX.
Wzrok miece w kąty różne, alić tuż pod skałą Zoczył, a koń w jaskinią wcisnąwszy się małą, Stoi, okropnem strachem niewymownie zjęty; Potem za wodzę złotą od niego ujęty
Wraca się, swe nieszczęście łając, do fontany.
LXXXVIII.
I tam czekać chce, ażby Bajarda dzielnego Przywiódł Serykan według zakładu spólnego; Ale gdy do wieczornej zorze nic nie sprawił, Żałosny pieszo odszedł i swojem się stawił. Ten drugi zaś lepsze miał szczęście, bo gdy w gęsty Las wszedł, głos z rżania w stronie wnet usłyszał częsty; I pełen dobrych otuch przybliża się, rączy, Gdzie w gęstwinie odbijał list promień gorący.
LXXXIX.
Wzrok miece w kąty różne, alić tuż pod skałą Zoczył, a koń w jaskinią wcisnąwszy się małą, Stoi, okropnem strachem niewymownie zjęty; Potem za wodzę złotą od niego ujęty
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 51
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
/ i cnoty jego potrzebne pokazować/ pewnieby i materii dostało i ku czytaniu nie omierzłe było. Ale iż do czego potrzebniejszego czas przystępować/ tymi samemi dzielność i sławę tego bydlęcia zamknę słowy/ które Jednotworca najwyższy sam z ust swych Boskich do Joba sługi swego wyrzekł: Izali dodasz koniowi mężności/ abo okolisz szyję jego rżaniem? Izali wzbudzisz go jako szarańczą? chluba nozdrza jego postrach. Ziemię kopytem kopa/ poskakuje śmiele/ przeciwko zbrojnym następuje: wzgardza strachy/ ani ustępuje mieczowi. Na nim będzie brzmiał sajdak/ tkwiać będzie drzewo i tarcz. Rozżarzony zgrzytając będzie żarł ziemię/ ani się wzdryga na głos trąbienia. kiedy usłyszy trąbę/ mówi
/ y cnoty iego potrzebne pokázowáć/ pewnieby y máteriey dostáło y ku czytániu nie omierzłe było. Ale iż do czego potrzebnieyszego czás przystępowáć/ tymi sámemi dźielność y sławę tego bydlęćiá zámknę słowy/ ktore Iednotworcá naywyższy sam z vst swych Boskich do Iobá sługi swego wyrzekł: Izali dodasz koniowi mężnośći/ ábo okolisz szyię iego rżániem? Izali wzbudźisz go iáko száráńczą? chlubá nozdrza iego postrách. Ziemię kopytem kopa/ poskákuie śmiele/ przećiwko zbroynym nástępuie: wzgárdza stráchy/ áni vstępuie mieczowi. Ná nim będźie brzmiał sáydak/ tkwiać będźie drzewo y tarcz. Rozżarzony zgrzytáiąc będźie żárł źiemię/ áni się wzdryga ná głos trąbienia. kiedy vsłyszy trąbę/ mowi
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Aij
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
czego też i Plinius nie zamilczywa we 20. księgach/ że w kolanach i nad kopytami/ także i w sercu miewa kostki podobne psiemu zębowi/ i tamże wspomina/ że na bolenie zębów są barzo użyteczne/ chędożąc nimi zęby. Głos zaś sześcioraki z siebie wypuszcza/ którym różne żądze abo doległości oświadcza. Abowiem rżaniem długim a w zakończeniu cienkim i podniosłym/ znaczy radość i wesołość. Zaś przeciwnie długim także/ ale naostatku spuszczonym a hrubszym głosem/ znaczy pożądanie towarzysza/ abo świerzopy wzywanie. Trzeci/ gdy ból jaki wnętrzny abo ranę srogą cierpi/ nie czyni żadnego głosu/ jedno jęczy/ stęka/ niemal jako człowiek uskarża się
czego też y Plinius nie zámilczywa we 20. kśięgách/ że w kolánách y nád kopytámi/ tákże y w sercu miewa kostki podobne pśiemu zębowi/ y támże wspomina/ że ná bolenie zębow są bárzo vżyteczne/ chędożąc nimi zęby. Głos záś sześćioráki z śiebie wypuszcza/ ktorym rożne żądze ábo doległośći oświadcza. Abowiem rżániem długim á w zákończeniu ćienkim y podniosłym/ znáczy rádość y wesołość. Záś przećiwnie długim tákże/ ále náostátku spuszczonym á hrubszym głosem/ znáczy pożądánie towárzyszá/ ábo świerzopy wzywánie. Trzeći/ gdy bol iáki wnętrzny ábo ránę srogą ćierpi/ nie czyni żadnego głosu/ iedno ięczy/ stęka/ niemal iáko człowiek vskarża się
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Aijv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603