Z kościoła recta jechaliśmy na operę, która się primo tego dnia zaczęła. Na niej, miedzy inszemi niepospolitościami, widzielichmy ludzie na dół i w górę latające.
Dnia 20 Decembris. Byłem u rzemieślników, tych, którzy materie bogate robią. Widziałem, jako misternie bogate srodze od samego złota i srebra rabiają i akomodują materie na wszytek świat sławne. Tamże widziałem obicie dla cesarza tureckiego, srodze bogate, robiące, ceniono łokieć po piąciudziesiąt czerwonych złotych. Czemum wierzał, bo komercje Turcy z Wenetami swoje mają 30 i Turków, Ormian w Wenecji srodze siła.
Dnia 21 Decembris. Mszy św. publice księstwo IM słuchawszy
Z kościoła recta jechaliśmy na operę, która się primo tego dnia zaczęła. Na niej, miedzy inszemi niepospolitościami, widzielichmy ludzie na dół i w górę latające.
Dnia 20 Decembris. Byłem u rzemieśników, tych, którzy materie bogate robią. Widziałem, jako misternie bogate srodze od samego złota i srebra rabiają i akomodują materie na wszytek świat sławne. Tamże widziałem obicie dla cesarza tureckiego, srodze bogate, robiące, ceniono łokieć po piąciudziesiąt czerwonych złotych. Czemum wierzał, bo komercje Turcy z Wenetami swoje mają 30 i Turków, Ormian w Wenecjej srodze siła.
Dnia 21 Decembris. Mszy św. publice księstwo IM słuchawszy
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 160
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
. Niebało się pokorne pospólstwo Sędziego Swego twarzy/ lecz byli bezpieczni bez niego. Jeszcze ścięta na swoich górach Sośnia beła Nigdy na przeyźrzoczyste wody nie zstąpieła Pielgrzymować po świecie/ i brzegu obcego Zaden jeszcze człek nie znał/ prócz swego własnego. Jeszcze w koło miast wielkich wałów nie kopano/ Jeszcze z wyprostowanej miedzi nie rabiano Trąb na rogi krzywioncyh: szyszaków/ ni broni Nie znali między sobą/ narodowie oni: I nie mając żołnierza w żadnym używaniu/ Bezpiecznie wiek trawili w wdzięcznym próżnowaniu. Sama wszytko dawała przez się/ nie tykana Broną ziemia/ ni ostrym lemieszem rzezana. Ludzie na tych potrawach/ co nie przymuszone Z swej dobrej wolej
. Niebało się pokorne pospolstwo Sędźiego Swego twarzy/ lecz byli bespieczni bez niego. Ieszcze śćięta ná swoich gorách Sośniá bełá Nigdy ná przeyźrzoczyste wody nie zstąpiełá Pielgrzymowáć po świećie/ y brzegu obcego Zaden ieszcze człek nie znał/ procz swego własnego. Ieszcze w koło miast wielkich wáłow nie kopano/ Ieszcze z wyprostowáney miedźi nie rabiano Trąb ná rogi krzywioncyh: szyszakow/ ni broni Nie ználi między sobą/ narodowie oni: Y nie máiąc żołnierzá w żadnym vżywániu/ Bespiecznie wiek trawili w wdźięcznym proznowániu. Sámá wszytko dawáłá przez się/ nie tykána Broną źiemiá/ ni ostrym lemieszem rzezána. Ludźie ná tych potráwách/ co nie przymuszone Z swey dobrey woley
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 8
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
szczęśliwości widzenia jego na wieki/ w onym Jeruzalem triumfującym/ o którym mówi Psalmista: Gloriosa dicta sunt dete ciuitas Dei. Za starych pogan/ mówi Cartarius, kapłani ich Boginiej Cererze chleb ofirarowali/ że ona chleb była wynalazła/ piekąc go ze zboża/ bo przedtym ludzie tylko bób jadali/ i chleb sobie z niego rabiali. Jak tedy poczęli ludzie chleb z pszenice robić/ zaraz bób bogowi piekielnemu Plutonowi ofiarowali/ dający znać/ iż on był autorem grzechu/ że ludzie byli głupi i nie znali chleba zdrowszego z pszenicę/ niżeli był z bobu/ abo wyki. Chrystus Pan in quo sunt omnes thesauri sapientiae et scientiae absconditi, wynalaższy nam
szczęśliwośći widzenia iego ná wieki/ w onym Ieruzalem tryumphuiącym/ o ktorym mowi Psálmistá: Gloriosa dicta sunt dete ciuitas Dei. Zá stárych pogan/ mowi Cartharius, kápłáni ich Boginiey Cererze chleb ofirárowáli/ że oná chleb była wynalázłá/ piekąc go ze zboża/ bo przedtym ludźie tylko bob iadáli/ y chleb sobie z niego rabiáli. Iák tedy poczęli ludźie chleb z pszenice robić/ záraz bob bogowi piekielnemu Plutonowi ofiárowáli/ dáiący znáć/ iż on był authorem grzechu/ że ludźie byli głupi y nie ználi chlebá zdrowszego z pszenicę/ niżeli był z bobu/ ábo wyki. Chrystus Pan in quo sunt omnes thesauri sapientiae et scientiae absconditi, wynáláższy nam
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 30
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
ogrodnik zioła chowa, ale ze wszytkim porządna.
Izba od Krawieckiej Izby idący, gdzie mieszkał IM. Pan Orlik, tam Jasiński ogrodnik, gdzie ze wszytkim porządna.
Izba przeciwko tej, gdzie teraz P. Malinowski mieszka, a burgrabi Zamku Żółkiewskiego, tam wszytko porządnie i komórka w tej izbie jest, gdzie konfiturnik cukry rabiał, ale w Alkierzu powała się obaliła.
Izba od ogroda ze wszytkim porządna, bez zamku u drzwi, tylko klamka; gdzie w tej izbie okna dobre, bez okiennic, stół jeden, ława jedna, zydel jeden, piec zielony, dobry.
Izba druga przeciwko tej, gdzie drzwi na zawiasach żelaznych, bez zamku
ogrodnik zioła chowa, ale ze wszytkim porządna.
Izba od Krawieckiej Izby idący, gdzie mieszkał JM. Pan Orlik, tam Jasiński ogrodnik, gdzie ze wszytkim porządna.
Izba przeciwko tej, gdzie teraz P. Malinowski mieszka, a burgrabi Zamku Żółkiewskiego, tam wszytko porządnie i komórka w tej izbie jest, gdzie konfiturnik cukry rabiał, ale w Alkierzu powała się obaliła.
Izba od ogroda ze wszytkim porządna, bez zamku u drzwi, tylko klamka; gdzie w tej izbie okna dobre, bez okiennic, stół jeden, ława jedna, zydel jeden, piec zielony, dobry.
Izba druga przeciwko tej, gdzie drzwi na zawiasach żelaznych, bez zamku
Skrót tekstu: InwŻółkGęb
Strona: 120
Tytuł:
Inwentarz zamku w Żółkwi
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1671
Data wydania (nie wcześniej niż):
1671
Data wydania (nie później niż):
1671
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
tak rzekł: Ociec Królestwo mi swe zostawił/ ale szczęścia swego zostawić mi nie mógł. Krótkich Powieści
AGATOKLES był synem jednego zduna ubogiego: Potym gdy mu szczęście posłużyło że został Królem Sycilijskim/ zawsze do stołu kazał tak gotować/ żeby przy złotych kubkach/ tuż stały i gliniane dzbanuszki: na które poglądając mawiał: Pierwej rabiałem naczynie gliniane/ a teraz za szczęściem i moją czujnością już i złotych kubków dosyć mam. Nie wstydził się tego (jako drudzy czynią gdy się spanoszą) że był podłego stanu/ a został Królem: owszem przed oczyma chciał mieć tę rzecz/ któraby mu na pamięć przywodziła jego podle urodzenie i pierwsze zabawy.
ták rzekł: Oćiec Krolestwo mi swe zostáwił/ ále szcżęśćia swego zostáwić mi nie mogł. Krotkich Powieśći
AGATHOKLES był synem iednego zduná vbogiego: Potym gdy mu szcżęśćie posłużyło że został Krolem Syciliyskim/ záwsze do stołu kazał ták gotowáć/ żeby przy złotych kubkách/ tuż stały y gliniáne dzbánuszki: ná ktore poglądáiąc mawiał: Pierwey rabiałem nácżynie gliniáne/ á teraz zá szcżęśćiem y moią cżuynośćią iuż y złotych kubkow dosyć mam. Nie wstydźił się tego (iáko drudzy cżynią gdy się spánoszą) że był podłego stanu/ á został Krolem: owszem przed ocżymá chćiał mieć tę rzecż/ ktoraby mu ná pámięć przywodźiłá iego podle vrodzenie y pierwsze zabáwy.
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 110
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
niektórych o tym Filozofów.
Zuajdują się, którzy żartem, czy szczyrze nauczają: iż komety są mieszkaniem ludzi, którzy na ów czas, gdy kometa w bliskości słońca ogniem jego smaży się do głębokich jaskiń i lochów schraniają się, gdy zaś oddalona ostygnie nieco, wychodzą z nich, ciepłem jej ogrzewają się, pola wy- rabiają, i w żywność się na następujące zimna, i upały opatrują. Może ci Filozofowie powiedzieliby nam jeszcze, jaki tych ludzi jest rząd polityczny, jakie bogactwa, obyczaje skłonności, gdybyśmy się im wierzyć odważyli.
Podobniejsze do prawdy jest zdanie Newtona, który tak mówi. „Nie od rzeczy zdaje się być:
niektorych o tym Filozofow.
Zuayduią się, ktorzy żartem, czy sczyrze nauczaią: iż komety są mieszkaniem ludzi, ktorzy na ow czas, gdy kometa w bliskości słońca ogniem iego smaży się do głębokich iaskiń y lochow schraniaią się, gdy zaś oddalona ostygnie nieco, wychodzą z nich, ciepłem iey ogrzewają się, pola wy- rabiaią, y w żywność się na następuiące zimna, y upały opatruią. Może ci Filozofowie powiedzieliby nam ieszcze, jaki tych ludzi iest rząd polityczny, iakie bogactwa, obyczaie skłonności, gdybyśmy się im wierzyć odważyli.
Podobnieysze do prawdy iest zdanie Newtona, ktory tak mowi. „Nie od rzeczy zdaie się być:
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 297
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
, in Liberis Rebus publicis, stanowiono; i w Rzymie/ Nevel Senator, capaciorem trecentis amphoris nauem haberet, zakazano. A skoro to prawo szyje złamało/ wiemy/ quae mala exambitione pullularunt, et ex potentia. Ba i unas w Polsce/ Maslaus; Sieciech; Paulus Episcopus Cracouiensis; nuż Melsztyński/ co rabiali/ strzeż Boże reuolutionem takich czasów: prendzej byśmy byli in metu et motu; albo in Oligarchia vel Tyrannide. Stare adagium o Coryncie/ że tam/ nec ingenio, nec opibus excellere licebat, nedum Titulis. XXIII.
Exempla potentiae vel ambitionis plura, terrent; w spomniawszy na Książęta Mazowieckie: którzu jure Ducali
, in Liberis Rebus publicis, stanowiono; y w Rzymie/ Nevel Senator, capaciorem trecentis amphoris nauem haberet, zákázáno. A skoro to práwo szyie złamało/ wiemy/ quae mala exambitione pullularunt, et ex potentia. Ba y vnas w Polszcze/ Maslaus; Sieciech; Paulus Episcopus Cracouiensis; nusz Melsztynsky/ co rábiáli/ strzez Boże reuolutionem tákich czásow: prendzey bysmy byli in metu et motu; álbo in Oligarchia vel Tyrannide. Stáre adagium o Corynćie/ że tám/ nec ingenio, nec opibus excellere licebat, nedum Titulis. XXIII.
Exempla potentiae vel ambitionis plura, terrent; w spomniawszy ná Xiążęta Mazowieckie: ktorżu jure Ducali
Skrót tekstu: GrodzPrzes
Strona: B4
Tytuł:
Przestroga o tytułach i dygnitarstwach
Autor:
Adam Grodziecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
nawet i ludzkie mięsa: Pod panowaniem Ingi/ nauczyli się przy obyczajach uczciwszych/ i rzemiósł rozmaitych: sprawowali grunty/ siali/ żęli/ i chowali swoje zboża/ legumina/ i korzenie rozmaite. Pilnowali kruszców złotych/ srebrnych i miedzianych: chowali wielkie trzody i stada bydła rozmaitego: strzygli i kochali się w wełnach: rabiali kobierce i sukna/ którymi się nie tylo odziewali/ ale też i zdobili: budowali miasta i domy grzeczne/ kościoły i zamki: mieli ołtarze/ księżą i ofiarę/ rozdziały urzędów/ i rozmaite powinnowactwa/ sposób sprawiedliwości/ i prawa/ i statuta/ i Rzeczpospolitą. Lecz za tymi granicami wszędzie pełno było dzikości/
náwet y ludzkie mięsá: Pod pánowániem Ingi/ náuczyli się przy obyczáiách vczćiwszych/ y rzemiosł rozmáitych: spráwowáli grunty/ śiali/ żęli/ y chowáli swoie zbożá/ leguminá/ y korzenie rozmáite. Pilnowáli kruszcow złotych/ srebrnych y miedźiánych: chowáli wielkie trzody y stádá bydłá rozmáitego: strzygli y kocháli się w wełnách: rabiáli kobierce y sukná/ ktorymi się nie tylo odźiewáli/ ále też y zdobili: budowáli miástá y domy grzeczne/ kośćioły y zamki: mieli ołtarze/ kśiężą y ofiárę/ rozdźiały vrzędow/ y rozmáite powinnowáctwá/ sposob spráwiedliwośći/ y práwá/ y státutá/ y Rzeczpospolitą. Lecz zá tymi gránicámi wszędźie pełno było dźikośći/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 18
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
jego sąsiad w tymże rzemieśle pracujac/ do ubóstwa przyszedł. 360.
DWa szewcy wedle siebie robiący/ jeden miał dzieci siła/ żonę ojca i matkę/ a zawsze chadzał do Kościoła/ i wszytkich tych z rzemiosła swego żywił. Drugi zasię chociaj byłlepszy mistrz/ iż nie chadzał do Kościoła/ ale i w święta rabiał/ ani siebie samego pozywić mógł. Zajźrzał tedy sąsiadowi swemu/ i jednego czasu rzekłdo niego z gniewem. Skądeś się ty na bogactwa zdobył? Ja więcej robiąc niżli ty do ubóstwam przyszedł. A on mu odpowiedział/ chcąc go nabożnym uczynić. Ja najduję pieniądze na ziemi/ i stąd trochę poczynam się lepiej mieć
iego sąśiad w tymże rzemięśle prácuiac/ do vbostwá przyszedł. 360.
DWá szewcy wedle śiebie robiący/ ieden miał dźieći śiłá/ żonę oycá y mátkę/ á záwsze chadzał do Kośćiołá/ y wszytkich tych z rzemiosłá swego żywił. Drugi záśię choćiay byłlepszy mistrz/ iż nie chadzał do Kośćiołá/ ále y w świętá rabiał/ áni siebie samego pozywić mogł. Záyźrzał tedy sąśiádowi swemu/ y iednego czásu rzekłdo niego z gniewem. Zkądeś sie ty ná bogactwa zdobył? Ia więcey robiąc niżli ty do vbostwám przyszedł. A on mu odpowiedźiał/ chcąc go nabożnym vczynić. Ia náyduię pieniądze ná źiemi/ y ztąd trochę poczynam sie lepiey mieć
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 374
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
którzy go dostają/ prędko zostają bladymi/ schorzałymi: tak barzo/ iż zdadzą się barziej trupami być/ a niż ludźmi żywymi: i drżenie na nich przychodzi/ i nie długo żyją: nieznacznie wchodzi aże do kości. Przetoż w Almeden/ gdy podczas stłuką golenie od ciał tych ludzi pomarłych co około tego kruszcu rabiali/ acz ich już przedtym nie bliżu pochowano było/ wychodzi z nich niemało srebra żywego. Ci co się pozłotą bawią/ zabiegając temu złemu/ które pochodzi/ gdy się kto para tym żywym srebrem/ zwykli trzymać/ gdy robią/ sztukę złota w gębie/ abo masło/ które gdy potym wyimą/ znadują je polane
ktorzy go dostáią/ prędko zostáią bládymi/ schorzáłymi: ták bárzo/ iż zdádzą się bárźiey trupámi być/ á niż ludźmi żywymi: y drżenie ná nich przychodźi/ y nie długo żyią: nieznácznie wchodźi áże do kośći. Przetoż w Almeden/ gdy podczás stłuką golenie od ćiał tych ludźi pomárłych co około tego krusczu rabiáli/ ácz ich iuż przedtym nie blizu pochowano było/ wychodźi z nich niemáło srebrá żywego. Ci co się pozłotą báwią/ zábiegáiąc temu złemu/ ktore pochodźi/ gdy się kto para tym żywym srebrem/ zwykli trzymáć/ gdy robią/ sztukę złotá w gębie/ ábo másło/ ktore gdy potym wyimą/ znáduią ie poláne
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 15
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609