w Litwie panowała choroba, to jest kurcze; zaraźliwa bardzo. Kurczyła ludzi, skąd umierali bardzo, i w którym domu zawzięło się to złe, tam wszyscy wymarli; ale ta choroba najbardziej była między chłopy.
Anno 1698 zaczęło się w Litwie wszystko złe: województwa grasowały białoruskie po dobrach sapieżyńskich i adherentów ich; ludzie rabowano, męczono, rozbijano; hoc factum in primordiis panowania Augusta wtórego króla, księcia saskiego.
Koń mój kochany i doświadczony skaleczał i zdechł, bachmat biały tatarski; miałem go od Pruszkowskiego sługi mojego, berdyczewskiego gubernatora.
Anno 1699 caristia wielka w całem państwie, nie tylko w Litwie była, a to ex occasione zamieszań
w Litwie panowała choroba, to jest kurcze; zaraźliwa bardzo. Kurczyła ludzi, zkąd umierali bardzo, i w którym domu zawzięło się to złe, tam wszyscy wymarli; ale ta choroba najbardziéj była między chłopy.
Anno 1698 zaczęło się w Litwie wszystko złe: województwa grasowały białoruskie po dobrach sapieżyńskich i adherentów ich; ludzie rabowano, męczono, rozbijano; hoc factum in primordiis panowania Augusta wtórego króla, księcia saskiego.
Koń mój kochany i doświadczony skaleczał i zdechł, bachmat biały tatarski; miałem go od Pruszkowskiego sługi mojego, berdyczewskiego gubernatora.
Anno 1699 caristia wielka w całém państwie, nie tylko w Litwie była, a to ex occasione zamieszań
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 362
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
i pozłoty tak śliczny porządek że i proszka na niczym nie zobaczy rzekł by kto jakby dopiero trzeci dzień stamtąd Zakonników wygnano Intrata powiedają wielka jest do tego klasztoru ale tez powiedają Zakonników bywało 400 po wszystkich tedy owych Celach gdzies jeno zajrzał było pełno kobiet dzieci co to pouchodziło przed Wojskiem i okrutnie obawiając się że by ich Nierabowano. Bo się nas bardziej bali powracających niżeli tam przechodzących Alec jak obaczyli że im żadnej nie czynią przykrości choć w klasztorze Nocowało ludzi kilka set z Wojewodą i wojsko całe obozem stało przed klasztorem już nazajutrz węselsi byli kiedy się Wojsko ruszało powychodzili przed klasztor błogosławili Wojewodzie dziękowali. Pośliśmi stamtąd na Rejneberk na Bersztede na Wizmar do
y pozłoty tak sliczny porządek że y proszka na niczym nie zobaczy rzekł by kto iakby dopiero trzeci dzięn ztamtąd Zakonnikow wygnano Intrata powiedaią wielka iest do tego klasztoru ale tez powiedaią Zakonnikow bywało 400 po wszystkich tedy owych Celach gdzies ięno zayrzał było pełno kobiet dzieci co to pouchodziło przed Woyskięm y okrutnie obawiaiąc się że by ich Nierabowano. Bo się nas bardziey bali powracaiących nizeli tam przechodzących Alec iak obaczyli że im zadney nie czynią przykrosci choc w klasztorze Nocowało ludzi kilka set z Woiewodą y woysko całe obozęm stało przed klasztorem iuz nazaiutrz węselsi byli kiedy się Woysko ruszało powychodzili przed klasztor błogosławili Woiewodzie dziękowali. Poslismi ztamtąd na Reyneberk na Bersztede na Wizmar do
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 78
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
tej wielebnej darowizny nie widząc, powątpiewać poczęli, a co większa słysząc tamże niezmierny skwierk ubogich zakonników, księży, mniszek, u których srebra kościelne pozabierano, bardzo na to szarkali. Rok 1655
Już się bowiem i skromność szwedzka odmieniła, bo już nie skrycie, ale jawnie, nie tylko kościoły, ale i dwory szlacheckie rabowano, z kmieci zaś bez braku i miłosierdzia egzakcyje nieznośne piniężne i strawne wyciągano. Czego nie tylko Szwedzi, ale i kupczykowie krakowscy, nawet Żydzi po niemiecku ubrawszy się, Szwedom dopomagali, których Witemberk nie tylko nie karał, ale ich jeszcze do tej usługi jako wiadomych animował.
To jednak najbardziej deputatów na piniądze w Krakowie
tej wielebnej darowizny nie widząc, powątpiewać poczęli, a co większa słysząc tamże niezmierny skwierk ubogich zakonników, księży, mniszek, u których srebra kościelne pozabierano, bardzo na to szarkali. Rok 1655
Już się bowiem i skromność szwedzka odmieniła, bo już nie skrycie, ale jawnie, nie tylko kościoły, ale i dwory slacheckie rabowano, z kmieci zaś bez braku i miłosierdzia egzakcyje nieznośne piniężne i strawne wyciągano. Czego nie tylko Szwedzi, ale i kupczykowie krakowscy, nawet Żydzi po niemiecku ubrawszy się, Szwedom dopomagali, których Witemberk nie tylko nie karał, ale ich jescze do tej usługi jako wiadomych animował.
To jednak najbardziej deputatów na piniądze w Krakowie
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 157
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
do zamku: stamtąd chciał akordować, ale już nie rychło było; zaczem, gdy go wzięto, życiem darowany i wołmi w gnojniach z miasta wywieziony, a jego suppellectiles zabrano, praesidiarii wzięci i pod regimenty akomodowani, wojsko łupem dobrym (rabując sklepy) za pracę i ochotę pocieszone; więcej niż dwie godziny miasto rabowano, garbarzów Niemców i Zydów, bo i ci z flintami do obrony szańców stawiali się, wielu wycięto. Mieszkał Gniazdowski kilka niedziel w Poznaniu z marszałkiem Schorzewskim; szańce około miasta, żeby się tam więcej nieprzyjaciel żaden nie osadzał, rozkopać kazał, popsuł i w niefortyfikacją całą obrócił, mury tylko staroświeckie około miasta zostawił.
do zamku: ztamtąd chciał akordować, ale już nie rychło było; zaczém, gdy go wzięto, życiem darowany i wołmi w gnojniach z miasta wywieziony, a jego suppellectiles zabrano, praesidiarii wzięci i pod regimenty akomodowani, wojsko łupem dobrym (rabując sklepy) za pracę i ochotę pocieszone; więcéj niż dwie godziny miasto rabowano, garbarzów Niemców i Zydów, bo i ci z flintami do obrony szańców stawiali się, wielu wycięto. Mieszkał Gniazdowski kilka niedziel w Poznaniu z marszałkiem Schorzewskim; szańce około miasta, żeby się tam więcéj nieprzyjaciel żadén nie osadzał, rozkopać kazał, popsuł i w niefortyfikacyą całą obrócił, mury tylko staroświeckie około miasta zostawił.
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 282
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849
, tak nagle, że ledwo przed pierwszą strażą Bramy zamknąć przyszło. Ale gdy ze wszytkim Wojskiem przyciągnął, widząc niepodobna obronę mieszkańcy, musieli się radzi, nie radzi, dosyć wstydliwie poddać, te ledwo użebrawszy kondycje: aby, ponieważ się wszytkie Białogłowy w niewolą dostać miały; przynajmniej Ich nie gwałcono, ani Kościołów nie rabowano, jako winnych miastach uczyniono, z ostatkiem oddawszy się na dyskrecją żołnierstwa. O Boże! co za okrucieństwo widzieć, tak wiele Corek wydartych z rąk kochanych Matek, które płacząc, od nich ratunku niedopuszczonego żądały. Ale ah o Boże! co za tyrańska i ostatnia prawie nie ludzkość; żony gwałtownie wydzierać mężom!
, ták nagle, że ledwo przed pierwszą strażą Bramy zamknąc przyszło. Ale gdy ze wszytkim Woyskiem przyćiągnął, widząc niepodobna obronę mieszkańcy, muśieli się rádźi, nie radźi, dosyć wstydliwie poddać, te ledwo użebrawszy kondycye: áby, ponieważ się wszytkie Biáłogłowy w niewolą dostáć miáły; przynaymniey Ich nie gwałcono, áni Kośćiołow nie rabowano, iako winnych miástách uczyniono, z ostátkiem oddawszy sie ná dyskrecyą żołnierstwa. O Boże! co za okrućienstwo widźieć, tak wiele Corek wydartych z rąk kochanych Mátek, ktore płacząc, od nich ratunku niedopuszczonego żądały. Ale ah o Boże! co za tyranska y ostatnia prawie nie ludzkość; żony gwałtownie wydźierać mężom!
Skrót tekstu: UrfeRubJanAwan
Strona: 135
Tytuł:
Awantura albo Historia światowe rewolucje i niestatecznego alternatę szczęścia zamykająca
Autor:
Honoré d'Urfé
Tłumacz:
Jan Karol Rubinkowski
Drukarnia:
Jan Ludwik Nicolai
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1741
Data wydania (nie wcześniej niż):
1741
Data wydania (nie później niż):
1741