KRAKOWSKIE. ANNO 1677
Co żywo przed powietrzem z Krakowa uchodzi, Że i astrologowie: aza się to zgodzi, Napisawszy tyle ksiąg o powietrzu rożnych, Samym nie wiedzieć ani przestrzec nieostrożnych? Wierzymy bez aspektów i bez gwiazd po prostu, Że powietrze, gdy ludzi co dzień grzebą po stu. Albo Kraków w tak ciężkiej ratujcie chorobie, Wszak siostrami Matesis z Medycyną sobie, Albo w nim na dowód swej zostańcie nauki. Aleć się, jako widzę, układacie w juki. 159 (F). MRÓZ NA ZIELONE ŚWIĄTKI, 29 MAJI 1678
Wtenczas gdy nowym ludzi zagrzewając palem, W ogniu Duch Święty z nieba wszedł do Jeruzalem, Nas
KRAKOWSKIE. ANNO 1677
Co żywo przed powietrzem z Krakowa uchodzi, Że i astrologowie: aza się to zgodzi, Napisawszy tyle ksiąg o powietrzu rożnych, Samym nie wiedzieć ani przestrzec nieostrożnych? Wierzymy bez aspektów i bez gwiazd po prostu, Że powietrze, gdy ludzi co dzień grzebą po stu. Albo Kraków w tak ciężkiej ratujcie chorobie, Wszak siostrami Mathesis z Medycyną sobie, Albo w nim na dowód swej zostańcie nauki. Aleć się, jako widzę, układacie w juki. 159 (F). MRÓZ NA ZIELONE ŚWIĄTKI, 29 MAII 1678
Wtenczas gdy nowym ludzi zagrzewając palem, W ogniu Duch Święty z nieba wszedł do Jeruzalem, Nas
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 76
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
radźmy wskok o sobie W tak ciężkiej dobie.
A wy też wszyscy, postronni panowie, Widząc, że idzie nie tylko o zdrowie Nasze, którzyśmy dotąd niedobytym Waszym zaszczytem;
Ale, że jeśli zginiemy, strzeż Boże! Po trupach naszych bisurmanin może Snadno przejść do was, pić krew waszę, czujcie A nas ratujcie! 719. Nagrobek generałowi Żebrowskiemu pod Żurawnem z działa zabitemu anno 1676 w majdanie
.
Tu się odważnie bijąc za ojczyznę Żebrowski odniósł niezleczoną bliznę, Kulą rozcięty z całego kartami Wpośród majdanu.
Twarda to dusza, żywot to rogaty, Że nań Bistońskiej potrzeba armaty, Skąd sława hukiem idzie okazałym Po świecie całym.
Znać
radźmy wskok o sobie W tak ciężkiej dobie.
A wy też wszyscy, postronni panowie, Widząc, że idzie nie tylko o zdrowie Nasze, ktorzyśmy dotąd niedobytym Waszym zaszczytem;
Ale, że jeśli zginiemy, strzeż Boże! Po trupach naszych bisurmanin może Snadno przejść do was, pić krew waszę, czujcie A nas ratujcie! 719. Nagrobek generałowi Żebrowskiemu pod Żurawnem z działa zabitemu anno 1676 w majdanie
.
Tu się odważnie bijąc za ojczyznę Żebrowski odniosł niezleczoną bliznę, Kulą rozcięty z całego kartami Wpośrod majdanu.
Twarda to dusza, żywot to rogaty, Że nań Bistońskiej potrzeba armaty, Zkąd sława hukiem idzie okazałym Po świecie całym.
Znać
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 502
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
wtenczas położywszy się na ławie zasnąłem. Śnił mi się tedy ociec mój, niby do mnie przyszedł. Ja pamiętając, że już umarł, z wielką pokorą pytałem się, w jakim jest stanie. Odpowiedział mi ociec mój w te słowa: „Je-
ztem w miłosierdziu boskim, ale mnie postami i modlitwami ratujcie.” Potem ociec mój dał mi niewielki fascykuł papierów, dokumentów starych i obrazek świętego Antoniego, na czwiertce wielkiego papieru piórkiem rysowany. Święty Antoni klęczał przed Panem Jezusem w dziecinnej postaci stojącym i błogosławiącym, tak jak jest w ołtarzu św. Antoniego w Wysokiem malowany. I dając ociec mój te dokumenta rzekł te słowa:
wtenczas położywszy się na ławie zasnąłem. Śnił mi się tedy ociec mój, niby do mnie przyszedł. Ja pamiętając, że już umarł, z wielką pokorą pytałem się, w jakim jest stanie. Odpowiedział mi ociec mój w te słowa: „Je-
stem w miłosierdziu boskim, ale mnie postami i modlitwami ratujcie.” Potem ociec mój dał mi niewielki fascykuł papierów, dokumentów starych i obrazek świętego Antoniego, na czwiertce wielkiego papieru piórkiem rysowany. Święty Antoni klęczał przed Panem Jezusem w dziecinnej postaci stojącym i błogosławiącym, tak jak jest w ołtarzu św. Antoniego w Wysokiem malowany. I dając ociec mój te dokumenta rzekł te słowa:
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 409
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Trzeba kupy na łotry, nie zdoła temu sejm ani trybunał, a pogotowie roczki: trzeba na takową wojnę gromady. Gdzie się dom jeden pocznie walić, temu nie sprostają ani dwaj ani trzej: do kupy, dziatki! pomóżmy sobie wszyscy, nie dajmy się do końca obalać tej ojczyźnie miłej! Ciężko na nas, ratujcie nas; my sami temu nie sprostamy, bo uchowaj Boże, jakby się przywaliło, wamby się też dostało. Nie dajcież sobie więcej oczu mydlić tem leśnem zdebiom, którzy pod przykryciem dostojeństwa pańskiego, jako pod jakim płaszczykiem, chcą nas złupić z wolności i swobód naszych szlacheckich, odmieniając się przed wami w aniołów światłości
Trzeba kupy na łotry, nie zdoła temu sejm ani trybunał, a pogotowie roczki: trzeba na takową wojnę gromady. Gdzie się dom jeden pocznie walić, temu nie sprostają ani dwaj ani trzej: do kupy, dziatki! pomóżmy sobie wszyscy, nie dajmy się do końca obalać tej ojczyźnie miłej! Ciężko na nas, ratujcie nas; my sami temu nie sprostamy, bo uchowaj Boże, jakby się przywaliło, wamby się też dostało. Nie dajcież sobie więcej oczu mydlić tem leśnem zdebiom, którzy pod przykryciem dostojeństwa pańskiego, jako pod jakiem płaszczykiem, chcą nas złupić z wolności i swobód naszych szlacheckich, odmieniając się przed wami w aniołów światłości
Skrót tekstu: PokNiewinCz_III
Strona: 378
Tytuł:
Pokazanie niewinności rokoszan, miedzy ludzi podanej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1606 a 1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
co mię będą bronić), obierze Zebrzydowskiego wojewodę i starostę krakowskiego, bogobojnego i mądrego stróża i senatora mego. i wzbudzi go z łaski swej, nagotowawszy mi go opiekunem mym, do którego i do was, co z nim przestajecie, wołam i uciekam się: Nie ustawajcie, synowie moi, w przedsięwzięciu swym, ratujcie matkę zbolałą, schorzałą, osierociałą, bliską niewoli i upadku ostatniego, a prawie już konającą: o was idzie, jeśli mnie źle będzie. Wykorzeńcież naprzód rady złe, tych i owych samych, co są przyczyną tej mej choroby, niebezpieczeństw, zelżywości mej, zdrad, targów o zdrowie me czynionych, wolności mych
co mię będą bronić), obierze Zebrzydowskiego wojewodę i starostę krakowskiego, bogobojnego i mądrego stróża i senatora mego. i wzbudzi go z łaski swej, nagotowawszy mi go opiekunem mym, do którego i do was, co z nim przestajecie, wołam i uciekam się: Nie ustawajcie, synowie moi, w przedsięwzięciu swym, ratujcie matkę zbolałą, schorzałą, osierociałą, blizką niewoli i upadku ostatniego, a prawie już konającą: o was idzie, jeśli mnie źle będzie. Wykorzeńcież naprzód rady złe, tych i owych samych, co są przyczyną tej mej choroby, niebezpieczeństw, zelżywości mej, zdrad, targów o zdrowie me czynionych, wolności mych
Skrót tekstu: MowaKoprzCz_II
Strona: 99
Tytuł:
Żałosna mowa Rzpltej polskiej pod Koprzywnicą do zgromadzonego rycerstwa roku 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
jej przodkowie wasi nabywali, Kordem się i piersiami przy niej zastawiali, Wy jej teraz bronicie? Czymże? Talerami? Gdy się zbędą. musicie być niewolnikami. Tak doznacie, jak to jest z panami wojować, Gdy w niewoli pludrakom musicie hołdować; Do czego by nie przyszli, radźcie w czas o sobie, Ratujcie swą ojczyznę, tonącą w tej dobie, Wżdy przynajmniej po szkodzie mędrszymi być chciejcie, Zgodziwszy się na jedno, do broni się miejcie. Dość już hańby u świata z waszej niesforności. Przeto sławy poprawcie odważnie w jedności. 3
Mówiliście, Polacy: „Ojczyzna uboga, Nie masz czym wojsku płacić, wszędzie nędza
jej przodkowie wasi nabywali, Kordem się i piersiami przy niej zastawiali, Wy jej teraz bronicie? Czymże? Talerami? Gdy się zbędą. musicie być niewolnikami. Tak doznacie, jak to jest z panami wojować, Gdy w niewoli pludrakom musicie hołdować; Do czego by nie przyszli, radźcie w czas o sobie, Ratujcie swą ojczyznę, tonącą w tej dobie, Wżdy przynajmniej po szkodzie mędrszymi być chciejcie, Zgodziwszy się na jedno, do broni się miejcie. Dość już hańby u świata z waszej niesforności. Przeto sławy poprawcie odważnie w jedności. 3
Mówiliście, Polacy: „Ojczyzna uboga, Nie masz czym wojsku płacić, wszędzie nędza
Skrót tekstu: WojPeroraBar_II
Strona: 786
Tytuł:
Perora kwietnioniedzielna dla synów koronnych napisana ...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1703
Data wydania (nie wcześniej niż):
1703
Data wydania (nie później niż):
1703
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
.” Jęli go Turcy tam wszyscy żałować, A zaraz z zamku nazad ustępować I wezyrowi wszystko powiedzieli, Jako na zamku, co jeno widzieli. Bo tam był jęk, płacz prawie bez przestanku — Co ogień z prochem nabawił ich szwanku! Ten woła: „Dobij!”, ten woła: „Ratujcie!” Drudzy wołają: „Prze Bóg się zmiłujcie!” Gdy wezyrowi tę rzecz objawiono, Janczarów w zamek juże nie puszczono, Już tam posłom spać w namiotach kazali, Po kobiercu im na posłanie dali. A to dlatego janczar nie posłali, By oblężeńcy trupów pozbierali. Lecz zebrać trudno było ich w tej dobie
.” Jęli go Turcy tam wszyscy żałować, A zaraz z zamku nazad ustępować I wezyrowi wszystko powiedzieli, Jako na zamku, co jeno widzieli. Bo tam był jęk, płacz prawie bez przestanku — Co ogień z prochem nabawił ich szwanku! Ten woła: „Dobij!”, ten woła: „Ratujcie!” Drudzy wołają: „Prze Bóg się zmiłujcie!” Gdy wezyrowi tę rzecz objawiono, Janczarów w zamek juże nie puszczono, Już tam posłom spać w namiotach kazali, Po kobiercu im na posłanie dali. A to dlatego janczar nie posłali, By oblężeńcy trupów pozbierali. Lecz zebrać trudno było ich w tej dobie
Skrót tekstu: MakSRelBar_II
Strona: 189
Tytuł:
Relacja Kamieńca wziętego przez Turków w roku 1672 ...
Autor:
Stanisław Makowiecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, braciej swej, którym wolności i ojczyzna miła, przez święte imię Tego, który naród nasz tak wielkimi wolnościami był uczcił i przedziwną opatrzność swoję nad nami miał, prosimy i poprzysięgamy, ocuccie się a prawdziwym potomstwem onych przodków swoich pokażcie się być, dotrzymawszy potomstwu swemu wolności miłych tak, jako ich wam oni dotrzymali, ratujcież ich, a nie obracajcie się w chłopstwo! Już nam zniesiono rokosz, ostatnią wolności naszych podporę, także i zjazdy wszystkie, którymi dotąd hamowali się panowie, zabroniono wam wolnego głosu w urazach Rzpltej, kiedy tylko po cichu senatorom to odnosić kazano; zaczym a pocóż będzie posła na sejm posłać? Już was za
, braciej swej, którym wolności i ojczyzna miła, przez święte imię Tego, który naród nasz tak wielkimi wolnościami był uczcił i przedziwną opatrzność swoję nad nami miał, prosimy i poprzysięgamy, ocuccie się a prawdziwym potomstwem onych przodków swoich pokażcie się być, dotrzymawszy potomstwu swemu wolności miłych tak, jako ich wam oni dotrzymali, ratujcież ich, a nie obracajcie się w chłopstwo! Już nam zniesiono rokosz, ostatnią wolności naszych podporę, także i zjazdy wszystkie, którymi dotąd hamowali się panowie, zabroniono wam wolnego głosu w urazach Rzpltej, kiedy tylko po cichu senatorom to odnosić kazano; zaczym a pocóż będzie posła na sejm posłać? Już was za
Skrót tekstu: OstrowPismoCz_III
Strona: 396
Tytuł:
Pismo na sejmiki
Autor:
Piotr Ostrowski i Jan Wolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
że górę brała.
Ile starania być mogło, ażeby mu co pomogło! Substancyją bym łożyła, nawet zdrowia udzieliła! ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Ale mu nic nie pomaga, gorączka zawzięła sroga. Nie pomogą rozrywania i krwie tak częste puszczania, Doktorów sprowadzam.
Więc już i tam suplikuję, kędy się litość znajduje: „Ratujcie mię same nieba! widzicie, czego mi trzeba! Was to samych dzieła były, iż te serca połączyły! Czemu ich rozerwać chcecie, jeżeli mi go weźmiecie?”
Sam mię tym bardziej turbuje, gdy prosi i perswaduje, Bym się nie alterowała, rozstać z nim przygotowała. Znać było w nim zadumienie,
że górę brała.
Ile starania być mogło, ażeby mu co pomogło! Substancyją bym łożyła, nawet zdrowia udzieliła! ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Ale mu nic nie pomaga, gorączka zawzięła sroga. Nie pomogą rozrywania i krwie tak częste puszczania, Doktorów sprowadzam.
Więc już i tam suplikuję, kędy się lutość znajduje: „Ratujcie mię same nieba! widzicie, czego mi trzeba! Was to samych dzieła były, iż te serca połączyły! Czemu ich rozerwać chcecie, jeżeli mi go weźmiecie?”
Sam mię tym bardziej turbuje, gdy prosi i perswaduje, Bym się nie alterowała, rozstać z nim przygotowała. Znać było w nim zadumienie,
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 121
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
bo ją i po przysiąc i na duszę swoję gotowa była wziać. każą się obiema spowiedać i naświętszym Sakramentem opatrzyć. Uczyniły wszystko: Zastedzie dwojaki urząd/ ale malowiadomy/ pierwsza za dobrowolnym zeznaniem podadzą katu/ którą zaraz do sieni wyprowadził. gdy wtórą do sądu wprowadzono/ Matka żałosna wsieni pozostawszy zawoła prze żywy Bóg ratujcie mię i niewinną córkę moję/ zawoła ktoś z gromady/ uciekaj się do P. Boga i do świętych jego Ona na te słowa padszy na ziemie zawoła/ o Stanisławie Kostka/ siłamci ja o tobie słyszała/ teraz proszę o pomoc w tę nieszczesną godzinę opłakanej córce mojej. Tym czasem na stronie kat gotował pierwszą/
bo ią y po przysiąc y ná duszę swoię gotowá byłá wźiać. każą się obiema spowiedáć y naświętszym Sákrámentem opátrzyć. Vczyniły wszystko: Zastedzie dwoiáki vrząd/ ale máłowiádomy/ pierwsza za dobrowolnym zeznaniem podadzą kátu/ ktorą záraz do sieni wyprowádził. gdy wtorą do sądu wprowadzono/ Mátká załosná wśieni pozostawszy zawołá prze żywy Bog rátuyćie mię y niewinną corkę moię/ zawoła ktoś z gromády/ vćiekay się do P. Boga y do świętych iego Oná ná te słowá pádszy ná ziemie záwoła/ o Stanisłáwie Kostká/ śiłámći ia o tobie słyszáłá/ teraz proszę o pomoc w tę niesczesną godzinę opłakáney corce moiey. Tym czásem na stronie kat gotował pierwszą/
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 81
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680