a dałby mi Pan Bóg, aby mi oczu moich nie zawarł, pókibym na przyszłym sejmie in hac stuba wwpanów nie przywitał in activitate, których teraz żegnam in passivitate. Przepraszam jeżeli condigne nie umiałem służyć wwmpanom et placere omnibus et bene facere omnia, i proszę abyście donieśli pryncypałom swoim virtutem verumque laborem, rekomendując mnie w dalszą łaskę i sami byli łaskawi i na mnie pamiętni, a gdy surripit verba dolor mówić nie pozwala, dum jam tompus venit, linguis animisque favete.”
Po takowem pożegnaniu, tenże sejm warszawski rozpełzł się i wszyscy się rozjechali, impan Zawisza marszałek nie doczekawszy się przyszłego sejmu, nie zdawszy starej laski
a dałby mi Pan Bóg, aby mi oczu moich nie zawarł, pókibym na przyszłym sejmie in hac stuba wwpanów nie przywitał in activitate, których teraz żegnam in passivitate. Przepraszam jeżeli condigne nie umiałem służyć wwmpanom et placere omnibus et bene facere omnia, i proszę abyście donieśli pryncypałom swoim virtutem verumque laborem, rekomendując mnie w dalszą łaskę i sami byli łaskawi i na mnie pamiętni, a gdy surripit verba dolor mówić nie pozwala, dum jam tompus venit, linguis animisque favete.”
Po takowem pożegnaniu, tenże sejm warszawski rozpełzł się i wszyscy się rozjechali, jmpan Zawisza marszałek nie doczekawszy się przyszłego sejmu, nie zdawszy staréj laski
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 418
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
które on widział ze srebra ulane, a gwiazdy od nich na złotych łańcuchach wiszące. Gdy na stukanie spytano: ktoby był? odpowiedział: Gabriel jestem, a zemno Mahomet Prorok Przyjaciel Boży. W otworzonym wlot na tę odpowiedź Niebie, oglądał zgrzybiałego Adama, który się cieszył z takiego Potomka, i modlitwom się jego rekomendował. Widział tam Aniołów w postaci Ludzkiej modlących się za Ludzi, w postaci końskiej modlących się za konie; w postaci wołowej, za woły; w kurzej, za kury. Był tam (prawi) wielki kogut między Aniołami, nogami jednego Nieba, a głową drugiego tykający; który jak zapiał, wszyscy koguci w Niebie
ktore on widział ze srebra ulane, a gwiazdy od nich na złotych łancuchach wiszące. Gdy na stukanie spytano: ktoby był? odpowiedział: Gabryel iestem, a zemno Machomet Prorok Przyiaciel Boży. W otworzonym wlot na tę odpowiedź Niebie, oglądał zgrzybiałego Adama, ktory się cieszył z takiego Potomka, y modlitwom się iego rekommendował. Widział tam Aniołow w postaci Ludzkiey modlących się za Ludzi, w postaci końskiey modlących się za konie; w postaci wołowey, za woły; w kurzey, za kury. Był tam (prawi) wielki kogut między Aniołami, nogami iednego Nieba, a głową drugiego tykaiący; ktory iak zapiał, wszyscy koguci w Niebie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1101
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
? Odpowiedział: Jest to Anioł Z[...] jer[...] i, notui[...] cy ródżących się, i wiele lat ludzie żyć mają, i i mażący tych, których się dni spełniły. Czwarte widział Niebo ze Szmaragu; piąte z diamentu, szóste z karbunkułu, z Boskiego światła zrobione. W nim znaleźli Chrystusa, który się Modlitwom Mahometa rekomendował. Tam między niezliczoną liczbą aniołów, był jeden mający 70 głów, a w każdej głowie 7 kroć sto tysięcy języków, w każdym języku 7 kroć sto tysięcy głosów, we dnie i w nocy BOGA chwalących. W tym Niebie opuścił Mahometa Gabriel, mówiąc, aby sam już szedł wyżej, bo się jemu nie godziło
? Odpowiedział: Iest to Anioł S[...] ier[...] i, notui[...] cy rodżących się, y wiele lat ludzie życ maią, y y mażący tych, ktorych się dni spełniły. Czwarte widział Niebo ze Sżmaragu; piąte z diamentu, szoste z karbunkułu, z Boskiego światła zrobione. W nim znaleźli Chrystusa, ktory się Modlitwom Machometa rekommendował. Tam między niezliczoną liczbą aniołow, był ieden maiący 70 głow, a w każdey głowie 7 kroć sto tysięcy ięzykow, w każdym ięzyku 7 kroć sto tysięcy głosow, we dnie y w nocy BOGA chwalących. W tym Niebie opuścił Machometa Gabriel, mowiąc, aby sam iuż szedł wyżey, bo się iemu nie godziło
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1101
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
łaskawe serce, jadąc do Warszawy na kampament pod Czerniakowem z wojska koronnego i saskiego pod komendą jw. imć pana Poniatowskiego, wojewody mazowieckiego, regimentarza generalnego wojska koronnego, w
konspekcie najjaśniejszego Augusta Wtórego na sejm dla rozdania buław przybyłego odprawiony wziął mię z sobą. Tamże w Warszawie, kazawszy kapitanowi Maflarowi mnie po francusku przestroić, rekomendował królowi imci do grandmuszkieterów.
Była to kompania z samych Polaków, Litwy i Kurlandczyków złożona, których było osimdziesiąt. Sam król był kapitanem naszym, porucznikiem śp. książę imć Lubomirski, miecznik koronny, z charakterem generała. Pułkownikiem naszym był Potocki, brat Morsztynowej, wojewodzinęj inflanckiej, a każdy grandmuszkieter miał rangę chorążską. Mieli
łaskawe serce, jadąc do Warszawy na kampament pod Czerniakowem z wojska koronnego i saskiego pod komendą jw. jmć pana Poniatowskiego, wojewody mazowieckiego, regimentarza generalnego wojska koronnego, w
konspekcie najjaśniejszego Augusta Wtórego na sejm dla rozdania buław przybyłego odprawiony wziął mię z sobą. Tamże w Warszawie, kazawszy kapitanowi Maflarowi mnie po francusku przestroić, rekomendował królowi jmci do grandmuszkieterów.
Była to kompania z samych Polaków, Litwy i Kurlandczyków złożona, których było osimdziesiąt. Sam król był kapitanem naszym, porucznikiem śp. książę jmć Lubomirski, miecznik koronny, z charakterem generała. Pułkownikiem naszym był Potocki, brat Morsztynowej, wojewodzinęj inflantskiej, a każdy grandmuszkieter miał rangę chorążską. Mieli
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 43
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
deklarował, że mię z synami swymi, teraźniejszym marszałkiem nadwornym koronnym, naówczas starostą sanockim, i z podkomorzym lit., natenczas starostą jaworowskim, po zakończonej elekcji wyszle do cudzych krajów. Potem tenże marszałek, gdy mię widział na pokojach u księcia prymasa Potockiego, z tejże mię odpowiedzi publicznie chwalił i księciu prymasowi rekomendował, który mię w głowę pocałowawszy, o łaskach swoich upewnił.
Po skończonym tym paracie powróciliśmy wszyscy do Marywilu, gdzie stanąwszy ci, którzy nie chcieli przysięgać, rozpuszczeni z paratu poszli do swoich stancji i od rezydenta saskiego wszystek grandmuszkieterski ekwipaż, to jest konie i na miesiąc jeden traktament, odebrali. My zaś,
deklarował, że mię z synami swymi, teraźniejszym marszałkiem nadwornym koronnym, naówczas starostą sanockim, i z podkomorzym lit., natenczas starostą jaworowskim, po zakończonej elekcji wyszle do cudzych krajów. Potem tenże marszałek, gdy mię widział na pokojach u księcia prymasa Potockiego, z tejże mię odpowiedzi publicznie chwalił i księciu prymasowi rekomendował, który mię w głowę pocałowawszy, o łaskach swoich upewnił.
Po skończonym tym paracie powróciliśmy wszyscy do Marywilu, gdzie stanąwszy ci, którzy nie chcieli przysięgać, rozpuszczeni z paratu poszli do swoich stancji i od rezydenta saskiego wszystek grandmuszkieterski ekwipaż, to jest konie i na miesiąc jeden traktament, odebrali. My zaś,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 51
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
będącego u wojewody podlaskiego (który ku Warszawie dla złączenia się z księciem imcią regimentarzem, z regimentem swoim i z regimentem konnym buławy wielkiej lit., także z regimentem gwardii lit., w województwie brzeskim stojącymi, ruszył się) matka moja odebrała mię do siebie i kazała mi z sobą jechać do Warszawy, mając intencją rekomendować mię do króla Stanisława.
Jechałem tedy z matką moją razem i z regimentami wyżej wyrażonymi maszerującymi. Spotkaliśmy w Dobrem Branickiego, chorążego koronnego i generała artylerii, teraźniejszego wojewodę krakowskiego, hetmana wielkiego koronnego, i damy, panie
polskie, zostawiwszy mężów swoich pod Okuniewem; tamże i wojewoda podlaski znajdował się. Tam tedy
będącego u wojewody podlaskiego (który ku Warszawie dla złączenia się z księciem jmcią regimentarzem, z regimentem swoim i z regimentem konnym buławy wielkiej lit., także z regimentem gwardii lit., w województwie brzeskim stojącymi, ruszył się) matka moja odebrała mię do siebie i kazała mi z sobą jechać do Warszawy, mając intencją rekomendować mię do króla Stanisława.
Jechałem tedy z matką moją razem i z regimentami wyżej wyrażonymi maszerującymi. Spotkaliśmy w Dobrem Branickiego, chorążego koronnego i generała artylerii, teraźniejszego wojewodę krakowskiego, hetmana wielkiego koronnego, i damy, panie
polskie, zostawiwszy mężów swoich pod Okuniewem; tamże i wojewoda podlaski znajdował się. Tam tedy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 57
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, dziękując za tę łaskę, wyraziłem oraz, że mi potrzeba do tego łaski i błogosławieństwa rodzicielskiego. Pochwalił tę mi dla rodziców submisją regimentarz i kazał dać paszport, a przy tym mię Rudziński, naówczas kasztelan czerski, teraźniejszy wojewoda mazowiecki, i Piotr Sapieha, stolnik lit., teraźniejszy wojewoda smoleński, łasce regimentarskiej rekomendowali.
Z tą tak pomyślną deklaracją pobiegłem do Warszawy do rodziców moich, którym się to nie podobało, a tak smutny, znowu pojechawszy do regimentarza i podziękowawszy mu za jego łaskę, pojechałem z rodzicami mymi do Bębnowa, gdzie niedługo bawiąc, rodzice moje przyjechali w województwo brzeskie i w Szeszowie, dobrach swoich,
, dziękując za tę łaskę, wyraziłem oraz, że mi potrzeba do tego łaski i błogosławieństwa rodzicielskiego. Pochwalił tę mi dla rodziców submisją regimentarz i kazał dać paszport, a przy tym mię Rudziński, naówczas kasztelan czerski, teraźniejszy wojewoda mazowiecki, i Piotr Sapieha, stolnik lit., teraźniejszy wojewoda smoleński, łasce regimentarskiej rekomendowali.
Z tą tak pomyślną deklaracją pobiegłem do Warszawy do rodziców moich, którym się to nie podobało, a tak smutny, znowu pojechawszy do regimentarza i podziękowawszy mu za jego łaskę, pojechałem z rodzicami mymi do Bębnowa, gdzie niedługo bawiąc, rodzice moje przyjechali w województwo brzeskie i w Szeszowie, dobrach swoich,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 75
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, wziąwszy niepewną relacją o słabości ojca mego, wyjechałem z Królewca w województwo płockie do ojca mego, którego w Bębnowie zdrowego zastałem. W brzeskim zaś województwie matka moja będąca, nie wiedząc o moim z Królewca wyjeździe, przyjechała do Królewca z siostrą moją, teraźniejszą Aleksandrowiczową, chorążyną lidzką, chcąc mię królowi Stanisławowi rekomendować, ale mię w Królewcu nie zastawszy, gdy powróciła w województwo brzeskie, wielkie z subordynacji Sapiehy, generała artylerii — mszczącego się za ów wznowiony, jako się wyżej rzekło, jarmark rasieński — rabunki od Moskwy poniosła, które, pojechawszy pożyczonym pojazdem do Warszawy i podawszy królowi suplikę, windykowała, acz nie w całości.
, wziąwszy niepewną relacją o słabości ojca mego, wyjechałem z Królewca w województwo płockie do ojca mego, którego w Bębnowie zdrowego zastałem. W brzeskim zaś województwie matka moja będąca, nie wiedząc o moim z Królewca wyjeździe, przyjechała do Królewca z siostrą moją, teraźniejszą Aleksandrowiczową, chorążyną lidzką, chcąc mię królowi Stanisławowi rekomendować, ale mię w Królewcu nie zastawszy, gdy powróciła w województwo brzeskie, wielkie z subordynacji Sapiehy, generała artylerii — mszczącego się za ów wznowiony, jako się wyżej rzekło, jarmark rasieński — rabunki od Moskwy poniosła, które, pojechawszy pożyczonym pojazdem do Warszawy i podawszy królowi suplikę, windykowała, acz nie w całości.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 104
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Branicki, chorąży naówczas koronny i hetman polny, teraźniejszy wojewoda krakowski, hetman wielki koronny, strofował. Chciałem pod nadworną być milicją księcia Lubomirskiego, wojewody krakowskiego, którego się łaską i znajomością ociec mój zaszczycał, ale i tam tyleż wskórałem. Przecież ksiądz Dembowski, biskup naówczas płocki, stawił mi się łaskawie. Rekomendował mię Sułkowskiemu, ministrowi naówczas saskiemu i faworytowi królewskiemu, który mi kazał czekać na plac w gwardii koronnej.
Tymczasem z województwa płockiego rodzice moje wyjechali do Litwy, do Rasny, gdzie mieli odebrać pieniądze, sto siedemnaście tysięcy złotych, od Sapiehy, generała artylerii lit., a to za dobra Tumin, Telatycze, Litwinowicze
Branicki, chorąży naówczas koronny i hetman polny, teraźniejszy wojewoda krakowski, hetman wielki koronny, strofował. Chciałem pod nadworną być milicją księcia Lubomirskiego, wojewody krakowskiego, którego się łaską i znajomością ociec mój zaszczycał, ale i tam tyleż wskórałem. Przecież ksiądz Dembowski, biskup naówczas płocki, stawił mi się łaskawie. Rekomendował mię Sułkowskiemu, ministrowi naówczas saskiemu i faworytowi królewskiemu, który mi kazał czekać na plac w gwardii koronnej.
Tymczasem z województwa płockiego rodzice moje wyjechali do Litwy, do Rasny, gdzie mieli odebrać pieniądze, sto siedemnaście tysięcy złotych, od Sapiehy, generała artylerii lit., a to za dobra Tumin, Telatycze, Litwinowicze
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 108
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
. Sapiezie, sukcesorowi ewiktora naszego, wojewody podlaskiego, o gwałtem odebrany jarmark rasieński i o subordynacją rabunków moskiewskich.
Pojechała tedy matka moja po tym wydanym pozwie do Lublina, wziąwszy z sobą siostrę moją starszą Mariannę i imć pana pułkownika brata mego, naówczas już szesnasty rok mającego, którego do asystencji księdza Mostowskiego, prezydenta, rekomendowała. Było to primis septembris. A mnie rodzice moje posłali do Stokliszek, starostwa swego, gdzie Płoszczyński, ekonom ojca mego, mając wybrane pieniądze z tegoż starostwa, niespodzianie umarł. W tych Stokliszkach tenże Płoszczyński ekonom przed samą rewolucją ustanowił był na administracji Dołnara, szlachcica z powiatu kowieńskiego, który podczas początku tej
. Sapiezie, sukcesorowi ewiktora naszego, wojewody podlaskiego, o gwałtem odebrany jarmark rasieński i o subordynacją rabunków moskiewskich.
Pojechała tedy matka moja po tym wydanym pozwie do Lublina, wziąwszy z sobą siostrę moją starszą Mariannę i jmć pana pułkownika brata mego, naówczas już szesnasty rok mającego, którego do asystencji księdza Mostowskiego, prezydenta, rekomendowała. Było to primis septembris. A mnie rodzice moje posłali do Stokliszek, starostwa swego, gdzie Płoszczyński, ekonom ojca mego, mając wybrane pieniądze z tegoż starostwa, niespodzianie umarł. W tych Stokliszkach tenże Płoszczyński ekonom przed samą rewolucją ustanowił był na administracji Dołnara, szlachcica z powiatu kowieńskiego, który podczas początku tej
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 109
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986