z traktu wołkowyskiego Sosnowski pułkownik, teraźniejszy pisarz lit., przybiegł, reportując, jak na niego pułkownik Wilczewski z większym podjazdem napadł, tak dalece, że dobrym porządkiem odstrzeliwując się, musiał uchodzić. Przyniósł oraz podczaszemu lit. pewną wiadomość, że Moskwa i książę Wiśniowiecki z całą potencją idą za nim. Zmieszał się tym reportem podczaszy lit. i nie bez przyczyny, mając niewiele konnych chorągwi, z których co lepszy komenderowani pośli z regimentarzem ku Johansburgowi, piechota bez należytej broni, a zatem nie chcąc się w pola ku Brześciowi udawać, cofnął się od Prużany ku Sielcowi, a tymczasem widząc oczywiste niebezpieczeństwo zdał komendę Szczyttowi, cześnikowi lit.
z traktu wołkowyskiego Sosnowski pułkownik, teraźniejszy pisarz lit., przybiegł, reportując, jak na niego pułkownik Wilczewski z większym podjazdem napadł, tak dalece, że dobrym porządkiem odstrzeliwując się, musiał uchodzić. Przyniósł oraz podczaszemu lit. pewną wiadomość, że Moskwa i książę Wiśniowiecki z całą potencją idą za nim. Zmieszał się tym reportem podczaszy lit. i nie bez przyczyny, mając niewiele konnych chorągwi, z których co lepsi komenderowani pośli z regimentarzem ku Johansburgowi, piechota bez należytej broni, a zatem nie chcąc się w pola ku Brześciowi udawać, cofnął się od Prużany ku Sielcowi, a tymczasem widząc oczywiste niebezpieczeństwo zdał komendę Szczyttowi, cześnikowi lit.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 87
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
m był żadnej prawie uczynić dyspozycji, gdyby mię porucznik mój Lange nie informował. Gdy byłem w Torokanach, usłyszeliśmy z armat bicie. Posłałem ku Sielcowi unteroficera mego sprawnego Sliwickiego, który przebrawszy się po chłopsku, był w obozie sieleckim i należytą o całej klęsce sieleckiej przywiózł mi relacją.
Po odebranym tym smutnym reporcie i nie wiedząc, co się z samym regimentarzem dzieje — a jak pospolicie w takowych klęskach nieszczęśliwe pomnażają się wiadomości, tak słychać było, że nawet sam regimentarz jest zniesiony — umyśliliśmy przebierać się na Wołyń do jakiej koronnej dywizji, i tak udaliśmy się poleskimi błotami do Ratna na Dywin. W Dywinie gdy stanął
m był żadnej prawie uczynić dyspozycji, gdyby mię porucznik mój Lange nie informował. Gdy byłem w Torokanach, usłyszeliśmy z armat bicie. Posłałem ku Sielcowi unteroficera mego sprawnego Sliwickiego, który przebrawszy się po chłopsku, był w obozie sieleckim i należytą o całej klęsce sieleckiej przywiózł mi relacją.
Po odebranym tym smutnym reporcie i nie wiedząc, co się z samym regimentarzem dzieje — a jak pospolicie w takowych klęskach nieszczęśliwe pomnażają się wiadomości, tak słychać było, że nawet sam regimentarz jest zniesiony — umyśliliśmy przebierać się na Wołyń do jakiej koronnej dywizji, i tak udaliśmy się poleskimi błotami do Ratna na Dywin. W Dywinie gdy stanął
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 89
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
o złą kwaterę piechocie daną zwadziłem się. Porwaliśmy się byli do siebie, nie dobywając broni, ale za przyjazdem regimentarskim musieliśmy się uspokoić. Łajałem go zaocznie przed wszystkimi, aż mię Radoszyński, faworyt regimentarski, zgromił. Rozumiałem, że mię będzie wyzywać, ale się to przeminęło.
Potem miawszy reporta, że Moskwa z brzeskiego województwa ustąpiła, ruszył się regimentarz i Ogiński, marszałek konfederacki, ku Brześciowi. Na Boże Narodzenie był regimentarz w dobrach swoich Rzeczycy, a potem po Nowym Roku, anno 1735, rozlokowawszy wojsko w ekonomii brzeskiej, sam z marszałkiem konfederackim stanął we dworze w Wieżkach. Tamże we dworze wieżeckim z
o złą kwaterę piechocie daną zwadziłem się. Porwaliśmy się byli do siebie, nie dobywając broni, ale za przyjazdem regimentarskim musieliśmy się uspokoić. Łajałem go zaocznie przed wszystkimi, aż mię Radoszyński, faworyt regimentarski, zgromił. Rozumiałem, że mię będzie wyzywać, ale się to przeminęło.
Potem miawszy reporta, że Moskwa z brzeskiego województwa ustąpiła, ruszył się regimentarz i Ogiński, marszałek konfederacki, ku Brześciowi. Na Boże Narodzenie był regimentarz w dobrach swoich Rzeczycy, a potem po Nowym Roku, anno 1735, rozlokowawszy wojsko w ekonomii brzeskiej, sam z marszałkiem konfederackim stanął we dworze w Wieżkach. Tamże we dworze wieżeckim z
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 95
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
był rektorem ksiądz Wojniłowicz, który gdy miał piwo i inne trunki bardzo dobre, zabawił się regimentarz u niego. Paszkowski, strażnik polny, przyszedłszy, reportował, że Moskwa już niedaleko. Wilia natenczas pod Żodziszkami będąca trudna bardzo była do przeprawy, bo kra gęsta po wielkich pierwej rozcieczach iść zaczęła, a że na ten report regimentarz podochocony mało dbającym pokazał się, rozgniewał się Paszkowski, który prawie jeden pracował, i żadnej placowej straży nie zostawiwszy, odjechał na swoją kwaterę. Gdyby była Moskwa do Żodziszek tej nocy nadciągnęła, żadnego by do salwowania się sposobu nie było, ale przed północą tak gwałtowny mróz uderzył, żeśmy o świcie przez Wilią
był rektorem ksiądz Wojniłowicz, który gdy miał piwo i inne trunki bardzo dobre, zabawił się regimentarz u niego. Paszkowski, strażnik polny, przyszedłszy, reportował, że Moskwa już niedaleko. Wilia natenczas pod Żodziszkami będąca trudna bardzo była do przeprawy, bo kra gęsta po wielkich pierwej rozcieczach iść zaczęła, a że na ten report regimentarz podochocony mało dbającym pokazał się, rozgniewał się Paszkowski, który prawie jeden pracował, i żadnej placowej straży nie zostawiwszy, odjechał na swoją kwaterę. Gdyby była Moskwa do Żodziszek tej nocy nadciągnęła, żadnego by do salwowania się sposobu nie było, ale przed północą tak gwałtowny mróz uderzył, żeśmy o świcie przez Wilią
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 98
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
mróz uderzył, żeśmy o świcie przez Wilią przeszli.
Poszliśmy potem ku Wilnowi i stanęliśmy w leśnictwie międzyrzeckim, od Wilna o mil cztery, gdzie Odachowskiego, skarbnego lit., porucznika petyhorskiego, na przedmieściu wileńskim zbyt bezpiecznie ulokowanego Moskwa zabrała.
Z Międzyrzecza poszło wojsko nasze do Puń, gdzie Pociej regimentarz odebrał report, że kilkaset Moskwy z Kowna przybyłych znajduje się w Prenach. Ordynowawszy tedy tabory i piechotę z częścią wojska do Balbierzyszek, sam z wybranym konnym wojskiem nocą ruszył się do Pren, chcąc niespodziewanie
uderzyć na Moskwę. Zaszli nasi Moskalom w tył od Kowna. Regimentarz stanął w wiosce niedalekiej gościńca z Pren do Kowna idącego,
mróz uderzył, żeśmy o świcie przez Wilią przeszli.
Poszliśmy potem ku Wilnowi i stanęliśmy w leśnictwie międzyrzeckim, od Wilna o mil cztery, gdzie Odachowskiego, skarbnego lit., porucznika petyhorskiego, na przedmieściu wileńskim zbyt bezpiecznie ulokowanego Moskwa zabrała.
Z Międzyrzecza poszło wojsko nasze do Puń, gdzie Pociej regimentarz odebrał report, że kilkaset Moskwy z Kowna przybyłych znajduje się w Prenach. Ordynowawszy tedy tabory i piechotę z częścią wojska do Balbierzyszek, sam z wybranym konnym wojskiem nocą ruszył się do Pren, chcąc niespodziewanie
uderzyć na Moskwę. Zaszli nasi Moskalom w tył od Kowna. Regimentarz stanął w wiosce niedalekiej gościńca z Pren do Kowna idącego,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 98
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
wysłał 200 ludzi najafidowańszych, aby księcia krajczego wzięli. Ci tedy dwór czarnawczycki oskoczyli, a gdy książę krajczy, który już był od Łopotta, starosty bobrujskiego trzymającego Dawidgródek, przestrzeżony o tej kurateli i miał już nazajutrz umykać z Czarnawczyc, wypadł z pistoletami, tedy go zaraz porwali i pistolety z rąk powykręcali. Po uczynionym reporcie, że już książę krajczy jest w ręku, książę chorąży z starostą starodubowskim przyjechali do Czarnawczyc. Tam tedy książę chorąży, miawszy przemowę wymawiającą swywolne życie i akcje księcia krajczego, kazał mu instrument kurateli czytać, po przeczytaniu którego książę krajczy obiecywał poprawę i wielkie su-
my chciał dać księciu chorążemu, prosząc, aby był uwolniony
wysłał 200 ludzi najafidowańszych, aby księcia krajczego wzięli. Ci tedy dwór czarnawczycki oskoczyli, a gdy książę krajczy, który już był od Łopotta, starosty bobrujskiego trzymającego Dawidgródek, przestrzeżony o tej kurateli i miał już nazajutrz umykać z Czarnawczyc, wypadł z pistoletami, tedy go zaraz porwali i pistolety z rąk powykręcali. Po uczynionym reporcie, że już książę krajczy jest w ręku, książę chorąży z starostą starodubowskim przyjechali do Czarnawczyc. Tam tedy książę chorąży, miawszy przemowę wymawiającą swywolne życie i akcje księcia krajczego, kazał mu instrument kurateli czytać, po przeczytaniu którego książę krajczy obiecywał poprawę i wielkie su-
my chciał dać księciu chorążemu, prosząc, aby był uwolniony
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 284
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
prosić. A tymczasem, gdy ten jego upór trwał, wpadł z mocną promocją Rzewuski, hetman polny koronny, za Wereszczyńskim, sędzią ziemskim chełmskim, pułkownikiem swoim husarskim i krewnym swoim, a tak kasztelanią lubelską oddano Wereszczyńskiemu.
Kanclerz zaś koronny aż do dnia wyjazdu królewskiego z Warszawy do Drezna swój przeciągnąwszy o dekrecie komisji wohyńskiej report, lubo sprawiedliwą uczynił relacją, jednak w tak szczupłym czasie, już na wsiadanym królewskim, żadnej po-
myślnej od dworu nie mogliśmy otrzymać rezolucji i tak interes wohyński bez żadnego skutku, a z większą coraz szkodą podstolego drohickiego, dotąd nie zakonkludowany został.
Wyjechał zatem podstoli drohicki z Warszawy, a ja jeszcze zostałem
prosić. A tymczasem, gdy ten jego upór trwał, wpadł z mocną promocją Rzewuski, hetman polny koronny, za Wereszczyńskim, sędzią ziemskim chełmskim, pułkownikiem swoim husarskim i krewnym swoim, a tak kasztelanią lubelską oddano Wereszczyńskiemu.
Kanclerz zaś koronny aż do dnia wyjazdu królewskiego z Warszawy do Drezna swój przeciągnąwszy o dekrecie komisji wohyńskiej report, lubo sprawiedliwą uczynił relacją, jednak w tak szczupłym czasie, już na wsiadanym królewskim, żadnej po-
myślnej od dworu nie mogliśmy otrzymać rezolucji i tak interes wohyński bez żadnego skutku, a z większą coraz szkodą podstolego drohickiego, dotąd nie zakonkludowany został.
Wyjechał zatem podstoli drohicki z Warszawy, a ja jeszcze zostałem
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 457
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
którą Meksykani nie rezolwując się, wnosili, iż to nie Tolpicni ów obiecany do nich, ale sami Bogowie przybyli jacyś, nieprzyjaźni na ich ruinę. Gdy Posłowie od Hiszpanów do Metezumy Króla powrócili, który immediatè wiele niewolników pozabijał na ofiarę, tą krwią Posłów skropił, feliks tą ceremonią captando Nuntium. Ci uczynili na audiencyj report, o strasznych osobach, orężu, strzelaniu potencyj. Czym Król zastraszony czarowników zażył na wygubienie gości tych strasznych w swoim Państwie, którzy czarownicy omnibûs artibûs tentatîs, nic nie mogąc dokazać przeciw Chrześcijanom przychodniom, wyznali przed Królem, że ci ludzie na okrętach potężniejsi byli, nad ich siły czarownicze. Więc Król uczynił edykt,
ktorą Mexikani nie rezolwuiąc się, wnosili, iż to nie Tolpicni ow obiecany do nich, ale sami Bogowie przybyli iacyś, nieprzyiaźni na ich ruinę. Gdy Posłowie od Hiszpanow do Metezumy Krola powrocili, ktory immediatè wiele niewolnikow pozábiiał na ofiarę, tą krwią Posłow zkropił, felix tą ceremonią captando Nuntium. Ci uczynili na audyencyi report, o strasznych osobach, orężu, strzelaniu potencyi. Czym Król zastraszony czarownikow zażył na wygubienie gości tych strasznych w swoim Państwie, ktorzy czarownicy omnibûs artibûs tentatîs, nic nie mogąc dokazać przeciw Chrześcianom przychodniom, wyznali przed Krolem, że ci ludzie na okrętach potężnieysi byli, nad ich siły czarownicze. Więc Król uczynił edykt,
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 601
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
rozkazu WKM sprawiłem się". Król odpowiada: „Chwała Bogu, że Wa-
szeci Pan Bóg żywo i zdrowa przyprowadził; a co za szkodę, Waszeć, masz między ludźmi?" Odpowiada porucznik: „Jeszcze się pomiarkować nie mogę". Król mówi: „Żebyś mi, Waszeć, po haśle report uczynił rejestrem z imienia i przezwiska, kto zginął". Co to zaś za tajemnica była, że Król tę jedne chorągiew wydał na mięsne jatki, fundamentalnie Bóg tylko wi. Z koniektur jednak niektórych, a osobliwie z jednego królewskiego słowa (które przy daniu sobie przy haśle przez porucznika rejestru i czytaniu jego, że między
rozkazu WKM sprawiłem się". Król odpowiada: „Chwała Bogu, że Wa-
szeci Pan Bóg żywo i zdrowa przyprowadził; a co za szkodę, Waszeć, masz między ludźmi?" Odpowiada porucznik: „Jeszcze się pomiarkować nie mogę". Król mówi: „Żebyś mi, Waszeć, po haśle report uczynił rejestrem z imienia i przezwiska, kto zginął". Co to zaś za tajemnica była, że Król tę jedne chorągiew wydał na mięsne jatki, fundamentalnie Bóg tylko wi. Z koniektur jednak niektórych, a osobliwie z jednego królewskiego słowa (które przy daniu sobie przy haśle przez porucznika rejestru i czytaniu jego, że między
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 62
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983