je/ jako pilny sadowniczy prostuje latoroski swoje/ by się nie krzywiły złościami/ i potym jako niepożyteczne wycięte i w piec wrzucone nie były: Na te drzewka patrzając/ przypominaj sobie proszę/ iż te jako wzrosły/ zawse jednaki owoc/ list jednaki (boć gruszka gruszki/ orzech orzechy/ dereń derenie rodzi) roszczą/ i wszystko co jest na świecie/ pierwszego się swego trzyma początku/ szczególny człowiek wypadszy z łaski Bożej/ w złość pośliznął się. Patrz na Nieba/ ich obroty/ konstelacji /przełoż sobie żywioła/ i cokolwiek nimi żyje/ obaczysz iż to wszystko jednym torem idzie/ Człowiek odmienia się . W młodości tedy i
ie/ iáko pilny sádowniczy prostuie látoroski swoie/ by się nie krzywiły złościámi/ y potym iáko niepożyteczne wyćięte y w piec wrzucone nie były: Ná te drzewká pátrzáiąc/ przypominay sobie proszę/ iż te iáko wzrosły/ záwse iednáki owoc/ list iednáki (boć gruszká gruszki/ orzech orzechy/ dereń derenie rodźi) roszczą/ y wszystko co iest ná świećie/ pierwszego się swe^o^ trzyma początku/ szczegulny człowiek wypadszy z łáski Bożey/ w złość pośliznął się. Pátrz ná Niebá/ ich obroty/ constellátiey /przełoż sobie żywiołá/ y cokolwiek nimi żyie/ obaczysz iż to wszystko iednym torem idźie/ Człowiek odmienia się . W młodośći tedy y
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 185
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
dowodzą. Jeślim niewinien abym miał całą K. Jego Mości łaskę. Dwunasty. Jeśli jest suspicia, żebym afektował być[...] jastem, proszę aby Prawo atanęło przeciw temu, a że by się suspicie uspokoiły.
Jeśli też Piast czyni suspicją. Dla Boga, niech stąd między Panem a Stanami suspicje się nie roszczą, a suspicje niech niegubią Ojczyzny. Jeśli się zda ten śrzodek, łacno temu zabieżeć, aby tam Artykuły z Sejmików stanęły na Sejm, żeby ten tollatur ambitus prawem, a niech Ich Mość dadzą znać, jeśli się to zdać będzie, i my tu w naszych postaramy się otoż Województwach. Rozumiem że to
dowodzą. Ieślim niewinien ábym miał cáłą K. Iego Mośći łáskę. Dwánasty. Ieśli iest suspicia, żebym affektował bydź[...] iastem, proszę aby Prawo atanęło przećiw temu, á że by się suspicie vspokoiły.
Ieśli też Piast czyni suspicyą. Dla Bogá, niech ztąd między Pánem á Stanámi suspicye się nie roszczą, á suspicye niech niegubią Oyczyzny. Ieśli się zda ten śrzodek, łácno temu zábieżeć, áby tám Artykuły z Seymikow stánęły ná Seym, żeby ten tollatur ambitus práwem, á niech Ich Mość dádzą znáć, ieśli się to zdáć będźie, y my tu w nászych postáramy się otoż Woiewodztwách. Rozumiem że to
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 115
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
przybrała, pewnie bym trzy boginie, czwarta, zwyciężała. Lecz mniemam, że Cię ni twarz, ni gładkość nie zwabi, która sidłem nadzieję kochających dłabi, stroje bowiem przybranych panien oczy zwodzą, bez nich zaś w tychże oczach niby szpetne chodzą. Często w płonnych pozorach błądzą ludzkie zdania, gdy rzeczy drogich roszczą pstrociny mniemania. Wilgofortis w urodzie nader sławna wszędzie, śliczną swoją białością przechodząc łabędzie, prosiła, żeby męskiej nabyć mogła brody i włosami oszpecić panieńskie jagody. Lucja przechodziła wszystkich bystrym wzrokiem i jak gwiazdą świeciła jasnym swoim okiem; rzekszy: „Zgaśni już, lampo, byś źle nie świeciła!” – wnet obie
przybrała, pewnie bym trzy boginie, czwarta, zwyciężała. Lecz mniemam, że Cię ni twarz, ni gładkość nie zwabi, która sidłem nadzieję kochających dłabi, stroje bowiem przybranych panien oczy zwodzą, bez nich zaś w tychże oczach niby szpetne chodzą. Często w płonnych pozorach błądzą ludzkie zdania, gdy rzeczy drogich roszczą pstrociny mniemania. Wilgofortis w urodzie nader sławna wszędzie, śliczną swoją białością przechodząc łabędzie, prosiła, żeby męskiej nabyć mogła brody i włosami oszpecić panieńskie jagody. Lucyja przechodziła wszystkich bystrym wzrokiem i jak gwiazdą świeciła jasnym swoim okiem; rzekszy: „Zgaśni już, lampo, byś źle nie świeciła!” – wnet obie
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 93
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Pan nie brakujcie w Sądach osobami. I Salamon tak uczył Królewska stolica/ Długo trwa gdy karność ma nad złemi prawica. Kiedy prawdziwie sądzi Pana z ubogiemi/ Wjednym Prawie Senat ma z Syny Ziemskimi/ Lecz te czasy dość różne od wieku pierwszego/ A to się wszytko dzieje z Procesu długiego. Konstytucy nie mało roszczą Prawo z prawa: Jedna drugiej w karaniu jest różna ustawa. Więc zaś Eksequucia nie rychło przychodzi/ A Swawola porubstwo i zaboje rodzi. Znajdują się takowi co Regułką oną Swych Ekscesów bronić chcą Regułką szaloną. Neminem captiuemus nisi lure victum. A występny Prawo ma tanquam monstrum pictum. Patrzy na nie przez szpary za pretekstem
Pan nie brákuyćie w Sądách osobámi. Y Sálámon ták vczył Krolewska stolicá/ Długo trwa gdy kárność ma nád złemi práwicá. Kiedy prawdźiwie sądźi Páná z vbogiemi/ Wiednym Práwie Senat ma z Syny Ziemskimi/ Lecz te czásy dość rozne od wieku pierwszego/ A to się wszytko dźieie z Processu długiego. Konstytucy nie máło rosczą Práwo z práwá: Iedná drugiey w karániu iest rozna vstáwá. Więc záś Exequucia nie rychło przychodźi/ A Swawolá porubstwo y zaboie rodźi. Znáyduią się tákowi co Regułką oną Swych Excesow bronić chcą Regułką szaloną. Neminem captiuemus nisi lure victum. A występny Práwo ma tanquam monstrum pictum. Pátrzy ná nie przez spáry zá praetextem
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: E2
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Aż czart z piekła mamonę, co bogactwa znaczy, Wyprowadziwszy na świat, wszytko przeinaczy. Rumianego się złota ludzie z srebrem bladem Dokopawszy, to mają oboje zakładem, Cały żywot zawodem, choć go chciwiej zbiera, W biegu się wysiliwszy, ten prędzej umiera. Uprzedzają i sobie pieniędzy zazdroszczą, Rozmaite preteksty do nich sobie roszczą: Dzieciom skarbią rodzicy, więc im trzeba chować, Żeby mogły przykładem ojcowskim zbytkować; Trzeba na politykę mieszczankowi wprzódy, Żeby szlachtę wyrównał; szlachta wojewody, Choćby przedać ojczysty lub zastawić zagon; Wojewoda chce z królem koniecznie w paragon; Tak w pomieszkaniu, jako w pożyciu król z nikiem. Trudno piórem wypisać, wysłowić
Aż czart z piekła mamonę, co bogactwa znaczy, Wyprowadziwszy na świat, wszytko przeinaczy. Rumianego się złota ludzie z srebrem bladem Dokopawszy, to mają oboje zakładem, Cały żywot zawodem, choć go chciwiej zbiera, W biegu się wysiliwszy, ten prędzej umiera. Uprzedzają i sobie pieniędzy zazdroszczą, Rozmaite preteksty do nich sobie roszczą: Dzieciom skarbią rodzicy, więc im trzeba chować, Żeby mogły przykładem ojcowskim zbytkować; Trzeba na politykę mieszczankowi wprzódy, Żeby szlachtę wyrównał; szlachta wojewody, Choćby przedać ojczysty lub zastawić zagon; Wojewoda chce z królem koniecznie w paragon; Tak w pomieszkaniu, jako w pożyciu król z nikiem. Trudno piórem wypisać, wysłowić
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 642
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
KONSTANCJĄ, ZA WŁADYSŁAWA IV Z CECYLIĄ, ZA MICHAŁA Z ELEONORĄ, KRÓLMI POLSKIMI, EPITALAMIUM
Kiedy w jedno biały ptak z czarnym gniazdo wchodzą, Srokate pospolicie dzieci z niego zwodzą, Abo jedne być białe, drugie czarne muszą: Te ojcowskim, te się mchem macierzyńskim puszą; Stąd niezgoda, choć w jednym siedlisku się roszczą: Albo się nienawidzą, abo więc zazdroszczą. Najlepiej, gdy oboje jednego koloru, I samiec, i samica, nie będzie tam sporu, Nie będzie między dziećmi niechęci ze zrzędą, Ale spólnego gniazda zgodnie bronić będą. Czemuż wżdy biały Orzeł czarnej jako kruka, Co gorsza o dwu głowach, żony sobie
KONSTANCJĄ, ZA WŁADYSŁAWA IV Z CECYLIĄ, ZA MICHAŁA Z ELEONORĄ, KRÓLMI POLSKIMI, EPITALAMIUM
Kiedy w jedno biały ptak z czarnym gniazdo wchodzą, Srokate pospolicie dzieci z niego zwodzą, Abo jedne być białe, drugie czarne muszą: Te ojcowskim, te się mchem macierzyńskim puszą; Stąd niezgoda, choć w jednym siedlisku się roszczą: Albo się nienawidzą, abo więc zazdroszczą. Najlepiej, gdy oboje jednego koloru, I samiec, i samica, nie będzie tam sporu, Nie będzie między dziećmi niechęci ze zrzędą, Ale spólnego gniazda zgodnie bronić będą. Czemuż wżdy biały Orzeł czarnej jako kruka, Co gorsza o dwu głowach, żony sobie
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 390
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Jakturę. Że nie przez co jej chciemy Filialem wyswiadczyć amorem.
Słuchali przecie puko mówiłem, modestissime ale jakom skończył stało się srogie szemranie Jedni tak mówią drudzy tak trzeci tak trzeba inni zle mówi nic po tym, Wyrwie się potym kilka Biboszów poczną wrzeszczeć wszyscy wraz. Niedziwować się Panom Czarnieczczykom, że sobie roszczą skrupuły bo tam oni w dywizyjej swojej wszystko Jezuitów mają kapellanów Oni ich to temi nadziewają skrupułami aleć skoro ich insi ohuknęli umilkli. Substytutowi zaś miło tego było słuchać i pokazował to visibiliter. Bo widział to ze wszystka sława co kolwiek by się było dobrze stało musiała by była cedere jego reputationi. Gdy z był vir
Iakturę. Że nie przez co iey chciemy Filialem wyswiadczyć amorem.
Słuchali przecie puko mowiłęm, modestissime ale iakom skonczył stało się srogie szemranie Iedni tak mowią drudzy tak trzeci tak trzeba inni zle mowi nic po tym, Wyrwie się potym kilka Biboszow poczną wrzeszczeć wszyscy wraz. Niedziwować się Panom Czarnieczczykom, że sobie roszczą skrupuły bo tam oni w dywizyiey swoiey wszystko Iezuitow maią kapellanow Oni ich to temi nadziewaią skrupułami aleć skoro ich insi ohuknęli umilkli. Substytutowi zas miło tego było słuchać y pokazował to visibiliter. Bo widział to ze wszystka sława co kolwiek by się było dobrze stało musiała by była cedere iego reputationi. Gdy z był vir
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 118v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
, komu tu upiecze, A po śmierci na gody swe w obłoku jasnym Z zimnego pieca bochnem przeniesie go przaśnym. 130. WOLĘ, ŻE MI ZAZDROSZCZĄ, NIŻ ŻAŁUJĄ LUDZIE
Przez cnotę żyje, przez grzech człek wiecznie umiera. Zgadnicież, kto grzech raczej niż cnotę obiera? Każdy mądry, niech się stąd skrupuły nie roszczą, Woli, niż go żałują, że ludzie zazdroszczą. Z nędzą pożałowanie i z nieszczęściem chodzi; Zazdrość z cnotą, i gdzie się komu dobrze wodzi. Daj Boże krom zazdrości, krom pożałowania Ludzkiego, na tym świecie dożyć mi skonania. 131. ŁACNO SZYPREM BYĆ NA SPOKOJNEJ WODZIE
Każdy, na morzu cichym i
, komu tu upiecze, A po śmierci na gody swe w obłoku jasnym Z zimnego pieca bochnem przeniesie go przasnym. 130. WOLĘ, ŻE MI ZAZDROSZCZĄ, NIŻ ŻAŁUJĄ LUDZIE
Przez cnotę żyje, przez grzech człek wiecznie umiera. Zgadnicież, kto grzech raczej niż cnotę obiera? Każdy mądry, niech się stąd skrupuły nie roszczą, Woli, niż go żałują, że ludzie zazdroszczą. Z nędzą pożałowanie i z nieszczęściem chodzi; Zazdrość z cnotą, i gdzie się komu dobrze wodzi. Daj Boże krom zazdrości, krom pożałowania Ludzkiego, na tym świecie dożyć mi skonania. 131. ŁACNO SZYPREM BYĆ NA SPOKOJNEJ WODZIE
Każdy, na morzu cichym i
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 78
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Ziarna o male, a zaś nad to słomy. Jeżeli niskie, rzadkie, kłoski drobne, Znowu i to źle, że nie będzie paszy, Dla bydląt, snopki nie będą sposobne Poszyć stodołę, a tu zima straszy, Zniwiarz się tylko łapaniną bawi, Z kilka zagonów pułkopek postawi. Dziwne do ziemi ludzie wady roszczą, To że zbyt tłusta, to znowu zbyt chuda, Gdzie glinka, Sapy, Mchy, tam głowy troszczą, Gdzie czerwonawa, gdzie jak Judasz ruda, Gdzie krzemienistą, i tam wynajdują, Przyganę, że się pługi szczerbiąc psują.
Ten ją motyką tępą z góry kopie, Ów rydlem ostrym do żywego struże,
Ziarna o male, á zaś nád to słomy. Jeżeli niskie, rzádkie, kłoski drobne, Znowu y to źle, że nie będzie pászy, Dla bydląt, snopki nie będą sposobne Poszyć stodołę, á tu zima strászy, Zniwiarz się tylko łápaniną báwi, Z kilka zágonow pułkopek postáwi. Dziwne do ziemi ludzie wády roszczą, To że zbyt tłusta, to znowu zbyt chuda, Gdzie glinka, Sapy, Mchy, tam głowy troszczą, Gdzie czerwonawa, gdzie iák Judasz ruda, Gdzie krzemienistą, y tam wynáyduią, Przyganę, że się pługi szczerbiąc psuią.
Ten ią motyką tępą z gory kopie, Ow rydlem ostrym do żywego struże,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 152
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
fali Przyganiając już, do ust zwyciężonym Niech się osądzi, jakiej kary godzien Hardy Bissurman; za swój ku wam zbrodzień. 71. Nie tak się lasy biedzą z swymi wiatry Wyuzdanymi na własne statywy, I zakradszy się w niedostępne Tatry Nie tak drzuzgocą klony, buki, Iwy, Jak Orły razą, te Idololatry I roszczą nimi Podparkańskie niwy Pławią się we krwi; podcięte zawoje A toż masz brzydki Pohańce za swoje. 72. Nałepc się teraz swej obmierzłej juchy I własnym ścierwem nasyć żądze głodne, A coś nam w Krymie dawać miał kozuchy I ręce ściągać arkanem swobodne Sam już dybkami brząkaj i łańcuchy Które takiego Jubilera godne. Zdarząli
fáli Przygániáiąc iuż, do vst zwyćiężonym Niech się osądźi, iákiey káry godźien Hárdy Bissurman; zá swoy ku wam zbrodźien. 71. Nie ták się lásy biedzą z swymi wiátry Wyuzdánymi ná własne státywy, Y zákradszy się w niedostępne Thátry Nie ták drzuzgocą klony, buki, Iwy, Iák Orły rázą, te Idololátry Y roszczą nimi Podpárkáńskie niwy Pławią się we krwi; podćięte záwoie A tosz masz brzytki Poháńce zá swoie. 72. Náłepc się teraz swey obmierzłey iuchy Y własnym śćierwem násyć żądze głodne, A coś nam w Krymie dawáć miał kozuchy Y ręce śćiągáć árkánem swobodne Sam iuż dybkámi brząkay y łáńcuchy Ktore tákiego Iubilerá godne. Zdárząli
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: C4v
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684