nie mówicie usta/ usta koralowe/ Wzrokiem nie szafujecie oczy kryształowe. Dwie brwi nad powiekami jakdwie tęcze były: Te obiednwie dwa hufce robactwa pokryły. Owe skronie/ co wdziędznie jak roża kwitnęły Patrz jako wsprosnej ropie/ obie zatonęły! Ropa zalała usta/ pełne ropy oczy/ Wszytka w ropę topnieje/ wszytkę robak toczy. Onę/ która Cesarsko/ hojnie czestowała/ Patrz/ jak hojnym/ robactwu bankietem się zstała! Ona/ co się od Złota/ od Pereł świeciła/ Ach niestety/ jak strasznie gadzina pokryła! Zdołków/ gdzie były oczy/ żaby wyglądają: Po twarzy zaś zropiałej/ jaszczurki biegają. Świerczki w uszach
nie mowićie vstá/ vstá korálowe/ Wzrokiem nie száfuiećie oczy kryształowe. Dwie brwi nád powiekámi iákdwie tęcze były: Te obiednwie dwá hufce robáctwá pokryły. Owe skronie/ co wdźiędznie iák rożá kwitnęły Pátrz iáko wsprosney ropie/ obie zátonęły! Ropá zálałá vstá/ pełne ropy oczy/ Wszytká w ropę topnieie/ wszytkę robak toczy. Onę/ ktorá Cesársko/ hoynie czestowáłá/ Pátrz/ iák hoynym/ robáctwu bankietem się zstáłá! Oná/ co się od Złotá/ od Pereł świećiłá/ Ach niestety/ iák strásznie gádźiná pokryłá! Zdołkow/ gdźie były oczy/ żáby wyglądáią: Po twarzy zaś zropiáłey/ iászczurki biegáią. Swierczki w vszách
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B2
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
/ Nozdrza wytrwać niemogą/ smrodu nieznośnego. Tak ten Święty/ nad trunną Cesarską[...] / Nie mogąc pochamować łez/ przez czas nie mały/ Rzekł: Dość się już służyło Panu śmiertelnemu: Czas/ uznać błąd a służyć na potym innemu. Dziś widzę zdrajco świecie/ jak nas oszukujesz: Dziś pochlebiasz/ a jutro robakami szczujesz. Zwodźże innych na potym/ ja od tąd znam ciebie. Już mię twoje nie zwabią pieszczoty do siebie. O gdyby Modonośne tę modę przejęły Ogdyby ten po śmierci strój w swę pamięć wzięły; Inaczejby nie jedna twarz swoję stroiła: Zabami/ jaszczurkami/ z trunnyby ją pstrzyła. Bo na cóż
/ Nozdrzá wytrwáć niemogą/ smrodu nieznośnego. Ták ten Swięty/ nad trunną Cesarską[...] / Nie mogąc pochámowáć łez/ przez czás nie máły/ Rzekł: Dość się iuż służyło Pánu śmiertelnemu: Czás/ vznáć błąd á służyć ná potym innemu. Dźiś widzę zdrayco świećie/ iák nas oszukuiesz: Dźiś pochlebiasz/ á iutro robakámi szczuiesz. Zwodźże innych ná potym/ ia od tąd znam ćiebie. Iuż mię twoie nie zwabią pieszczoty do śiebie. O gdyby Modonośne tę modę przeięły Ogdyby ten po śmierći stroy w swę pámięć wźięły; Ináczeyby nie iedná twarz swoię stroiłá: Zabámi/ iászczurkámi/ z trunnyby ią pstrzyłá. Bo ná coż
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B2v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Jeśli kto między święte chce być policzonem. Choć kozim, choć baranim okryty kontoszem, Nic mu to nie pomoże, wżdy Bartosz Bartoszem. 6 (F). PRUSKA PolszczyznA
Jadąc przez Prusy, w karczmie stanąłem popasem. Ledwie wnidę do izby, aż z srogim hałasem Wpadszy kucharka krzyknie, że przed samą stanią Robak porwał kulbakę, a kuś bieżał za nią. Tu gospodarz wypadnie, wołając sobaki. Ja za nim, aleć spełna na koniech kulbaki. Pytam, co się to stało, widząc gospodynią; Aż chłopiec: kuś, wilk: robak, a kulbaka: świnią. 7 (N). WILK PIECZENIĄ OBRACA
Widział
Jeśli kto między święte chce być policzonem. Choć kozim, choć baranim okryty kontoszem, Nic mu to nie pomoże, wżdy Bartosz Bartoszem. 6 (F). PRUSKA POLSZCZYZNA
Jadąc przez Prusy, w karczmie stanąłem popasem. Ledwie wnidę do izby, aż z srogim hałasem Wpadszy kucharka krzyknie, że przed samą stanią Robak porwał kulbakę, a kuś bieżał za nią. Tu gospodarz wypadnie, wołając sobaki. Ja za nim, aleć spełna na koniech kulbaki. Pytam, co się to stało, widząc gospodynią; Aż chłopiec: kuś, wilk: robak, a kulbaka: świnią. 7 (N). WILK PIECZENIĄ OBRACA
Widział
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 15
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do izby, aż z srogim hałasem Wpadszy kucharka krzyknie, że przed samą stanią Robak porwał kulbakę, a kuś bieżał za nią. Tu gospodarz wypadnie, wołając sobaki. Ja za nim, aleć spełna na koniech kulbaki. Pytam, co się to stało, widząc gospodynią; Aż chłopiec: kuś, wilk: robak, a kulbaka: świnią. 7 (N). WILK PIECZENIĄ OBRACA
Widziałem psy, widziałem koty razów kilka, Obracając pieczenie, dziś dopiero wilka, W Siostratynie, pierwszy raz; nie trzeba zazdrości Malować, a dopieroż, jeśli się przepości. Ledwie że kucharz po coś wynidzie do sieni, A
do izby, aż z srogim hałasem Wpadszy kucharka krzyknie, że przed samą stanią Robak porwał kulbakę, a kuś bieżał za nią. Tu gospodarz wypadnie, wołając sobaki. Ja za nim, aleć spełna na koniech kulbaki. Pytam, co się to stało, widząc gospodynią; Aż chłopiec: kuś, wilk: robak, a kulbaka: świnią. 7 (N). WILK PIECZENIĄ OBRACA
Widziałem psy, widziałem koty razów kilka, Obracając pieczenie, dziś dopiero wilka, W Siostratynie, pierwszy raz; nie trzeba zazdrości Malować, a dopieroż, jeśli się przepości. Ledwie że kucharz po coś wynidzie do sieni, A
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 15
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
; Różne jego skłonności do każdego członka, Jedne skłania do trunku, drugie do małżonka; Wolęć, niźliby mnie miał, jako inszych, krzywić, Że się zechce skądinąd, nie chcąc z głowy wywić 17 (F). NA SER ALTERNATA
Nie żądzę się ja, choć w przegniłym serze W zębach mi kędy żywy robak gmerze; Mieszam go z chlebem, niech kto patrzy krzywo: On mnie po śmierci, ja go kąsam żywo. O, nieszczęśliwa mizernego świata We wszytkich rzeczach taka alternata. 18 (F). HIROGLIFIK
Nic sam nie czyniąc, każe nasz ksiądz pleban siłę; Trzeba by przy ambonie malować kobyłę. Milczy ta,
; Różne jego skłonności do każdego członka, Jedne skłania do trunku, drugie do małżonka; Wolęć, niźliby mnie miał, jako inszych, krzywić, Że się zechce skądinąd, nie chcąc z głowy wywić 17 (F). NA SER ALTERNATA
Nie żądzę się ja, choć w przegniłym serze W zębach mi kędy żywy robak gmerze; Mieszam go z chlebem, niech kto patrzy krzywo: On mnie po śmierci, ja go kąsam żywo. O, nieszczęśliwa mizernego świata We wszytkich rzeczach taka alternata. 18 (F). HIROGLIFIK
Nic sam nie czyniąc, każe nasz ksiądz pleban siłę; Trzeba by przy ambonie malować kobyłę. Milczy ta,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 19
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
m miał posłać wozy;
Aż błoto miasto mrozu, deszcze miasto śniegu, Że ją przyszło na pierwszym porzucić noclegu. Często luty frymarczy swoję chwilę na maj. Alboż nie pisz minucyj, albo w nich nie kłamaj. 68 (N). BABY A OWCE
Fizycy albo raczej naturalistowie Twierdzą, że każda owca ma robaka w głowie, Który gdy jej zagiemzi gdzieś między rogami, Lub się z sobą tryksają, lubo z baranami. Nie barani, nie same owce są tak głupie: I baby, choć gomołe, mają takie rupie. Kiedy szósty krzyż w siwej pokaże się sierci, Wtenczas by się tryksały, wtenczas robak wierci, Że
m miał posłać wozy;
Aż błoto miasto mrozu, deszcze miasto śniegu, Że ją przyszło na pierwszym porzucić noclegu. Często luty frymarczy swoję chwilę na maj. Alboż nie pisz minucyj, albo w nich nie kłamaj. 68 (N). BABY A OWCE
Fizycy albo raczej naturalistowie Twierdzą, że każda owca ma robaka w głowie, Który gdy jej zagiemzi gdzieś między rogami, Lub się z sobą tryksają, lubo z baranami. Nie barani, nie same owce są tak głupie: I baby, choć gomołe, mają takie rupie. Kiedy szósty krzyż w siwej pokaże się sierci, Wtenczas by się tryksały, wtenczas robak wierci, Że
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 39
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
każda owca ma robaka w głowie, Który gdy jej zagiemzi gdzieś między rogami, Lub się z sobą tryksają, lubo z baranami. Nie barani, nie same owce są tak głupie: I baby, choć gomołe, mają takie rupie. Kiedy szósty krzyż w siwej pokaże się sierci, Wtenczas by się tryksały, wtenczas robak wierci, Że i moja sąsiada, jako głupia owca, Gdy ją napadł paskudnik, w skok poszła za wdowca. Aleć po diable: tryksał rzemieniem ją z góry, Że i boki, i plecy obłaziły z skóry. Musiał się uspokoić robak od kańczuga. To tak jedna; patrzajcież, co wskórała druga
każda owca ma robaka w głowie, Który gdy jej zagiemzi gdzieś między rogami, Lub się z sobą tryksają, lubo z baranami. Nie barani, nie same owce są tak głupie: I baby, choć gomołe, mają takie rupie. Kiedy szósty krzyż w siwej pokaże się sierci, Wtenczas by się tryksały, wtenczas robak wierci, Że i moja sąsiada, jako głupia owca, Gdy ją napadł paskudnik, w skok poszła za wdowca. Aleć po diable: tryksał rzemieniem ją z góry, Że i boki, i plecy obłaziły z skóry. Musiał się uspokoić robak od kańczuga. To tak jedna; patrzajcież, co wskórała druga
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 39
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
krzyż w siwej pokaże się sierci, Wtenczas by się tryksały, wtenczas robak wierci, Że i moja sąsiada, jako głupia owca, Gdy ją napadł paskudnik, w skok poszła za wdowca. Aleć po diable: tryksał rzemieniem ją z góry, Że i boki, i plecy obłaziły z skóry. Musiał się uspokoić robak od kańczuga. To tak jedna; patrzajcież, co wskórała druga: Gdy jej w świerzbiący członek tenże robak wlezie, Zaraz się za młodzika w lat dwudziestu wiezie. Ledwie mu raz i drugi nadstawiła krzyża, Aż w lot baba dostała choroby z Paryża. Cóż, rzekę, mościa pani, dosyć czyni woli
krzyż w siwej pokaże się sierci, Wtenczas by się tryksały, wtenczas robak wierci, Że i moja sąsiada, jako głupia owca, Gdy ją napadł paskudnik, w skok poszła za wdowca. Aleć po diable: tryksał rzemieniem ją z góry, Że i boki, i plecy obłaziły z skóry. Musiał się uspokoić robak od kańczuga. To tak jedna; patrzajcież, co wskórała druga: Gdy jej w świerzbiący członek tenże robak wlezie, Zaraz się za młodzika w lat dwudziestu wiezie. Ledwie mu raz i drugi nadstawiła krzyża, Aż w lot baba dostała choroby z Paryża. Coż, rzekę, mościa pani, dosyć czyni woli
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 39
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
głupia owca, Gdy ją napadł paskudnik, w skok poszła za wdowca. Aleć po diable: tryksał rzemieniem ją z góry, Że i boki, i plecy obłaziły z skóry. Musiał się uspokoić robak od kańczuga. To tak jedna; patrzajcież, co wskórała druga: Gdy jej w świerzbiący członek tenże robak wlezie, Zaraz się za młodzika w lat dwudziestu wiezie. Ledwie mu raz i drugi nadstawiła krzyża, Aż w lot baba dostała choroby z Paryża. Cóż, rzekę, mościa pani, dosyć czyni woli? Nie chciałaś, gdy świerzbiało; dziś musisz, gdy boli. Toż obie do balwierza, a z
głupia owca, Gdy ją napadł paskudnik, w skok poszła za wdowca. Aleć po diable: tryksał rzemieniem ją z góry, Że i boki, i plecy obłaziły z skóry. Musiał się uspokoić robak od kańczuga. To tak jedna; patrzajcież, co wskórała druga: Gdy jej w świerzbiący członek tenże robak wlezie, Zaraz się za młodzika w lat dwudziestu wiezie. Ledwie mu raz i drugi nadstawiła krzyża, Aż w lot baba dostała choroby z Paryża. Coż, rzekę, mościa pani, dosyć czyni woli? Nie chciałaś, gdy świerzbiało; dziś musisz, gdy boli. Toż obie do balwierza, a z
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 39
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z Paryża. Cóż, rzekę, mościa pani, dosyć czyni woli? Nie chciałaś, gdy świerzbiało; dziś musisz, gdy boli. Toż obie do balwierza, a z pocącej łaźni Do biskupa, zbywając niewczesnej przyjaźni. Nie zaraz się to tryksać, gdy zaświerzbi! abo Nie masz soli w Wieliczce na robaka, babo? 69 (P). PERPETUA FELICITAS SUBITUM MINATUR EXITIUM, TEMPERATA SOLET DURARE DIUTIUS
Im komu dłużej szczęście pochlebia i zdrowie, Tym później, ale z większą ruiną, się dowie, Że zawsze w tym obojgu lepsza alternata, Kiedy szkoda pożytek, ból zdrowie przeplata. 70 (F). BHODA
Jeśli
z Paryża. Coż, rzekę, mościa pani, dosyć czyni woli? Nie chciałaś, gdy świerzbiało; dziś musisz, gdy boli. Toż obie do balwierza, a z pocącej łaźni Do biskupa, zbywając niewczesnej przyjaźni. Nie zaraz się to tryksać, gdy zaświerzbi! abo Nie masz soli w Wieliczce na robaka, babo? 69 (P). PERPETUA FELICITAS SUBITUM MINATUR EXITIUM, TEMPERATA SOLET DURARE DIUTIUS
Im komu dłużej szczęście pochlebia i zdrowie, Tym później, ale z większą ruiną, się dowie, Że zawsze w tym obojgu lepsza alternata, Kiedy szkoda pożytek, ból zdrowie przeplata. 70 (F). BHODA
Jeśli
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 39
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987