galbiny/ Gdy następują z świata przenosiny. Wtamtę idąc stronę Darmo brać mamonę Z sobą takową. Bo przewoźnik Letej Charon/ w przewozie/ pewnie nie weźmie tej Ty skępcze łakomy Skupujesz Wsi/ Domy Gęste Folwarki i przestrone sioła/ Pół świata na cię dzisiaj ciasne zgoła/ Styskują Sąsiedzi/ Nikt się nie osiedzi Gdzie grunt rodzajny/ gdzie przestrone włości Wszytko pochlonąć chćesz w twojej chciwości/ Pedasz ze masz Syny Pełen Dom Ródziny Których przystojnie zostawić mi trzeba: By nie żebrali po mej śmierci chleba. Próżne to staranie Chciwie zbierać na nie Ty mrzesz głód/ ledwie że nie pijesz wody Syn Wino leje/ z Tokajskiej jagody Stroje/ bassarynki/ Gawiedź
gálbiny/ Gdy nástepuią z świátá przenośiny. Wtamtę idąc stronę Dármo brać mámonę Z sobą tákową. Bo przewoźnik Lethey Cháron/ w przewoźie/ pewnie nie weźmie tey Ty skępcze łákomy Skupuiesz Wśi/ Domy Gęste Folwárki y przestrone śiołá/ Puł świátá ná ćię dźiśiay ćiasne zgołá/ Styskuią Sąśiedźi/ Nikt się nie ośiedźi Gdźie grunt rodzáyny/ gdźie przestrone włośći Wszytko pochlonąć chćesz w twoiey chćiwośći/ Pedasz ze masz Syny Pełen Dom Rodźiny Ktorych przystoynie zostáwić mi trzebá: By nie żebráli po mey śmierći chlebá. Prożne to stáránie Chćiwie zbieráć ná nie Ty mrzesz głod/ ledwie że nie piiesz wody Syn Wino leie/ z Tokáyskiey iágody Stroie/ bássárynki/ Gawiedź
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 178
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
mil 3: forteca wielka nad morzem na skale, nad miastem jest na skale bulwark wielki alias szańc, który może bronić całego miasta. Do Loretu mil 3, miejsce, nad które piękniejsze być nie może: na wysokiej górze z jednej strony morze, z drugiej pagórki, na których miasteczka i wsie między lasami rozmaitych rodzajnych sadów, i doliny równiusieńkie, na których winnice i oliwne drzewa; na cześć Najświętszej Pannie milę szedłem pieszą. Stałem w austerii al orso d'oro, gdzie gości było nie mało, zwłaszcza niemieckiej szlachty z pod Wiednia; miałem trochę biedy z weturynami, ale nas gubernator pomiarkował i zganił bezpieczeństwo chłopów. Znalazł
mil 3: forteca wielka nad morzem na skale, nad miastem jest na skale bulwark wielki alias szańc, który może bronić całego miasta. Do Loretu mil 3, miejsce, nad które piękniejsze być nie może: na wysokiéj górze z jednéj strony morze, z drugiéj pagórki, na których miasteczka i wsie między lasami rozmaitych rodzajnych sadów, i doliny równiusieńkie, na których winnice i oliwne drzewa; na cześć Najświętszéj Pannie milę szedłem pieszą. Stałem w austeryi al orso d'oro, gdzie gości było nie mało, zwłaszcza niemieckiéj szlachty z pod Wiednia; miałem trochę biedy z weturynami, ale nas gubernator pomiarkował i zganił bezpieczeństwo chłopów. Znalazł
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 86
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
oni mieli nauki swe płonne, Które wiatrom podobne, jak naśladownicy Holandrowie by byli w piekle z wiarą wszyscy. Owo nie masz w północnym kraju kątu tego, Gdzieby wiara nie zaszła Lutra przeklętego, Z którego jako z drzewa uczniowie wyrośli, I jednym torem ludzi na zgubienie poszli. Owi wilcy, co szkodzą gałęziom rodzajnym, Tak pewnie wiarom świętym są ci jadem tajnym. Bieret rogaty ukradł przy rozdziale ktosi, Jednak łatwie go poznać kto go w zborze nosi. Będąc w Rzymie widziałem na wendecie taki, Cenili go za cztery weneckie bajaki. Ale widzę nie wszytko w Rzymie rzeczy święte, Są też Żydzi, potomstwo Saturna przeklęte.
oni mieli nauki swe płonne, Które wiatrom podobne, jak naśladownicy Holandrowie by byli w piekle z wiarą wszyscy. Owo nie masz w północnym kraju kątu tego, Gdzieby wiara nie zaszła Lutra przeklętego, Z którego jako z drzewa uczniowie wyrośli, I jednym torem ludzi na zgubienie poszli. Owi wilcy, co szkodzą gałęziom rodzajnym, Tak pewnie wiarom świętym są ci jadem tajnym. Bieret rogaty ukradł przy rozdziale ktosi, Jednak łatwie go poznać kto go w zborze nosi. Będąc w Rzymie widziałem na wendecie taki, Cenili go za cztery weneckie bajaki. Ale widzę nie wszytko w Rzymie rzeczy święte, Są też Żydzi, potomstwo Saturna przeklęte.
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 376
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
obłąkany/ W morzu został/ nie mając gdzie paść zmordowany. Niezmiernym swowoleństwem Morza wszytkie beły Pagórki się zalały/ i w wierzchy gór bieły Nowotne nawałności: Nawięcej pobrała Woda wszytkich/ a jeśli woda sfolgowała Którymkolwiek/ nieznośnym jednak utrapieni Głodem będąc/ musieli zostać pomorzeni. N Focis Aonijski grunt z Aktejskim dzieleła/ Ziemia wielce rodzajna/ póki ziemią beła/ Ale onego czasu/ stała się głębokim Morzem/ i polem nagłych powodzi szerokim. A Erynnis króluje. Erynie jędza piekielna Przemian Owidyuszowych B A pomniąc że to zdawna postanowiła rada Boska. Zamyślawał Jupiter świat karać piorunami, jednak powściągnął się od takiego zamysłu, obawiając się aby się Niebo nie zapaliło
obłąkány/ W morzu został/ nie máiąc gdźie páść zmordowány. Niezmiernym swowoleństwem Morzá wszytkie beły Págorki się zálały/ y w wierzchy gor bieły Nowotne náwáłnośći: Nawięcey pobráłá Wodá wszytkich/ á iesli wodá zfolgowáłá Ktorymkolwiek/ nieznośnym iednák vtrapieni Głodem będąc/ muśieli zostáć pomorzeni. N Phocis Aoniyski grunt z Akteyskim dźielełá/ Ziemiá wielce rodzáyna/ poki źiemią bełá/ Ale onego czásu/ stáłá się głębokim Morzem/ y polem nagłych powodźi szerokim. A Erynnis kroluie. Erynie iędzá piekielna Przemian Owidyuszowych B A pomniąc że to zdawná postánowiłá rádá Boska. Zámyślawał Iupiter świát karáć piorunámi, iednak powśćiągnął się od takiego zamysłu, obawiáiąc się áby się Niebo nie zápaliło
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 20
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
tym słowy swemi: Iże na zimnych górach B w Arkadyiskiej ziemi/ C Hamadrydy Nokreńskie między sobą miały D Znaczną jednę Najadę/ którą nazywały E Samy Nimpchy Syryngą. F Wiele razów ona Oszukała/ gdy od nich bywała goniona/ I Satyry/ i Bogi insze/ co w zwyczajnych Ciemnych lesiech mieszkają/ i w polach rodzajnych. G Ortygią chęciami/ i panieństwem swojem/ Boginią samę czciła: A iż się tym strojem Jak Dianna nosiła/ siełu oszukała/ H I za Latoniąby wielom się udała: Kiedyby taka różność w tej mierze nie beła/ I Zeta rogowy/ owa złoty/ łuk nosieła. Także też oszukała i Arkadyiskiego Boga Pana
tym słowy swemi: Iże ná źimnych gorách B w Arkádyiskiey źiemi/ C Hámádrydy Nokreńskie między sobą miáły D Znáczną iednę Náiadę/ ktorą názywáły E Sámy Nimpchy Syryngą. F Wiele rázow oná Oszukałá/ gdy od nich bywáłá gonioná/ Y Sátyry/ y Bogi insze/ co w zwyczáynych Ciemnych leśiech mieszkaią/ y w polách rodzáynych. G Ortygią chęćiámi/ y pánieństwem swoiem/ Boginią samę czćiła: A iż się tym stroiem Iák Dyánná nośiłá/ śiełu oszukáłá/ H Y zá Látoniąby wielom się vdáłá: Kiedyby táka rożność w tey mierze nie bełá/ I Zetá rogowy/ owá złoty/ łuk nośiełá. Także też oszukáłá y Arkadyiskiego Bogá Páná
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 40
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
da skrzydła, jako gołębiowi, żebym odleciała i odpoczęła? W Psalmie 54
Przez Cię, wszech rzeczy Dawco, ludzie są stworzeni i z masy ciała ręką Twoją ulepieni. Gdyby mi wolno przeczyć Twojej opatrzności, rzekłabym o ciał naszych niedoskonałości. Dałeś w moc człowiekowi trzy państwa szerokie: morze, ziemię rodzajną i nieba wysokie. Żeby jednak mógł rządzić według ich istoty, ukrócił Twój ordynans w tym ludzkiej ochoty. Odpuść, proszę, że śmiałe z ust wypuszczę słowa, błądzić musi w Twych dziełach niepojęta głowa. Powiadają, że Momus, choć miał struktur wiele, żałował, że nie było okna w ludzkim ciele. Jeśli
da skrzydła, jako gołębiowi, żebym odleciała i odpoczęła? W Psalmie 54
Przez Cię, wszech rzeczy Dawco, ludzie są stworzeni i z masy ciała ręką Twoją ulepieni. Gdyby mi wolno przeczyć Twojej opatrzności, rzekłabym o ciał naszych niedoskonałości. Dałeś w moc człowiekowi trzy państwa szerokie: morze, ziemię rodzajną i nieba wysokie. Żeby jednak mógł rządzić według ich istoty, ukrócił Twój ordynans w tym ludzkiej ochoty. Odpuść, proszę, że śmiałe z ust wypuszczę słowa, błądzić musi w Twych dziełach niepojęta głowa. Powiadają, że Momus, choć miał struktur wiele, żałował, że nie było okna w ludzkim ciele. Jeśli
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 169
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Wiosna pieśnią naszą, Kędy nie tylko oczy swoją mają paszą Patrzając, kędy się świat w nowej barwie puszy, Nie tylko słuchający różnych ptasząt uszy. Okrzętna się Pomona uwija po sadzie: Rzekłbyś, że się znowu śnieg, znowu zima kładzie, Jakowe widujemy w jesieni poprószki; Wspieniły się jabłoni i rodzajne gruszki. URANIA
Dziś drugi raj na ziemi. Pięknież było w raju! Kiedyby go był Adam chciał zażywać z kraju, Nie zaraz się do środka łapczywie pobierał, Jeszcze by był dotychczas, jeszcze nie umierał. Z kraja, ma rada, z kraja; kto do końca kwapi Gorąco, na początku często
Wiosna pieśnią naszą, Kędy nie tylko oczy swoją mają paszą Patrzając, kędy się świat w nowej barwie puszy, Nie tylko słuchający różnych ptasząt uszy. Okrzętna się Pomona uwija po sadzie: Rzekłbyś, że się znowu śnieg, znowu zima kładzie, Jakowe widujemy w jesieni poprószki; Wspieniły się jabłoni i rodzajne gruszki. URANIA
Dziś drugi raj na ziemi. Pięknież było w raju! Kiedyby go był Adam chciał zażywać z kraju, Nie zaraz się do środka łapczywie pobierał, Jeszcze by był dotychczas, jeszcze nie umierał. Z kraja, ma rada, z kraja; kto do końca kwapi Gorąco, na początku często
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 114
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ją dobry porządek przyczynia i gruntuje.
Nie odstępując od mojej materyj sejmu, przekładam sobie gradus czworakie, które powinny być obserwowane w Radach sejmowych; nie mogę ich lepiej komparować, jako ad productionem natury, w rzeczach stworzonych; i tak naprzykład, biorę drzewo, którego pierwsza qualitas jest, być szczepionym na dobrym i rodzajnym gruncie, żeby się przyjeło i konserwowało; tak we wszystkich radach, pierwsze zagajenie powinno być przez propozycją; ta zaś powinna być żałożona na dobrym fundamencie, nie tylko urgentis necessitatis, ale et conservationis, to jest: nie tylko providendo statui praesenti interesów publicznych, ale oraz praevidendo casus futuros. Druga cyrkumstancja produkcyj natury,
ią dobry porządek przyczynia y gruntuie.
Nie odstępuiąc od moiey materyi seymu, przekładam sobie gradus czworakie, ktore powinny bydź obserwowane w Radach seymowych; nie mogę ich lepiey komparować, iako ad productionem natury, w rzeczach stworzonych; y tak naprzykład, biorę drzewo, ktorego pierwsza qualitas iest, bydź szczepionym na dobrym y rodzaynym grunćie, źeby się przyieło y konserwowało; tak we wszystkich radach, pierwsze zagaienie powinno bydź przez propozycyą; ta zaś powinna bydź załoźona na dobrym fundamenćie, nie tylko urgentis necessitatis, ale et conservationis, to iest: nie tylko providendo statui praesenti interessow publicznych, ale oraz praevidendo casus futuros. Druga cyrkumstancya produkcyi natury,
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 80
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
mi relatum) ob hostilitatem tam reponowaną. Piszą Naturaliste, że są Koralowe drzewka czerwone i białe, ale te drugie nulli usui zdadzą się, że dziur w sobie mają wiele. Czerwonego jest cnota. krew zastanawiać, czarty pędzić i burze, żołądka leczyć afekcje i boleści serca. Zawiesiwszy go kawałek w sadzie, czyni rodzajne drzewa, i starłszy, między zboże wmieszawszy podczas siejby, plenność prżynosi, a burze i grady oddala. Dziecięciu jeno się uródży, dawszy w usta utartego przed skosztowaniem pokarmu, na całe go życie od bólu głowy prezerwuje. U Majolusa o koralu takie iudicium.
Umbras Daemoniacas et Thesala monstra repellit.
Tojest: że czartów
mi relatum) ob hostilitatem tam reponowaną. Piszą Naturalistae, że są Koralowe drzewka czerwone y białe, ale te drugie nulli usui zdadzą się, że dziur w sobie maią wiele. Czerwonego iest cnota. krew zastanawiać, czarty pędzić y burze, żołądka leczyć affekcye y boleści serca. Zawiesiwszy go kawałek w sadzie, czyni rodzayne drzewa, y starłszy, między zboże wmieszawszy podczas sieyby, plenność prżynosi, a burze y grady oddála. Dziecięciu ieno się urodżi, dawszy w usta utartego przed skosztowaniem pokarmu, na całe go życie od bolu głowy prezerwuie. U Maiolusa o koralu takie iudicium.
Umbras Daemoniacas et Thesala monstra repellit.
Toiest: że czartow
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 654
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
. Inny przypisał takiemuż Motylowi: In mortem me impulit ardor. Inny dał Lemma: Hac pereo, dum depereo. o W obch tych Symbolach cenzura jest inamoratów i światowych Ludzi.
KRET w ziemi z napisem: Thesaurus unica tellus. Służy Polakom z roli się zapomagającym, i z Szkut do Gdańska posłanych.
DRZEWO rodzajne od fruktów łamiące się z napisem: Me copia perdit. Na bogaczów, na zanurzonych w interesach, na uczonych, a stąd błądzących, jak Luter, i Kalwin, etc.
Imię JEZUS na drzewie wyrznięte z napisem: Pucbrum per vulnera Nomen. Pochwala P JEZUSA, a potym Bellatora, naprzykład Sariusza, albo
. Inny przypisał takiemuż Motylowi: In mortem me impulit ardor. Inny dał Lemma: Hac pereo, dum depereo. o W obch tych Symbolach censura iest inamoratow y światowych Ludzi.
KRET w ziemi z napisem: Thesaurus unica tellus. Służy Polakom z roli się zapomágaiącym, y z Szkut do Gdańska posłanych.
DRZEWO rodzayne od fruktow łámiące się z nápisem: Me copia perdit. Ná bogaczow, na zanurzonych w interesach, na uczonych, a ztąd błądzących, iak Luter, y Kalwin, etc.
IMIE IEZUS na drzewie wyrznięte z napisem: Pucbrum per vulnera Nomen. Pochwála P IEZUSA, a potym Bellatora, naprzykład Sariusza, álbo
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1186
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755