, Nie dzielił nas kawalcem nikt ojczystej roli, Gdy każdy zgodę niźli dobre mienie woli: Słuszność tylko a kretka; te dwie w czasie małem Pokazały, co komu należeć ma działem. Nie jednał nas przyjaciel. W cichości brat bratu Odpuścił, byłoli co zwyczajnego światu. Zazdrość i ambicja, która jeszcze z sobą Rodzonych zwykła wadzić pod jedną wątrobą, Nie postrzeżona w żadnym z nas nigdy nikomu; Precz spadki, precz z naszego sukcesyje domu. Uprzątnął Bóg wszelakie okazje zwady; I z sobą, i z dobrymi pokój nam sąsiady. Do cnoty i jedności, co braterskiej ligi Nie rwie, owszem ją zmacnia, szliśmy na wyścigi
, Nie dzielił nas kawalcem nikt ojczystej roli, Gdy każdy zgodę niźli dobre mienie woli: Słuszność tylko a kretka; te dwie w czasie małem Pokazały, co komu należeć ma działem. Nie jednał nas przyjaciel. W cichości brat bratu Odpuścił, byłoli co zwyczajnego światu. Zazdrość i ambicyja, która jeszcze z sobą Rodzonych zwykła wadzić pod jedną wątrobą, Nie postrzeżona w żadnym z nas nigdy nikomu; Precz spadki, precz z naszego sukcesyje domu. Uprzątnął Bóg wszelakie okazyje zwady; I z sobą, i z dobrymi pokój nam sąsiady. Do cnoty i jedności, co braterskiej ligi Nie rwie, owszem ją zmacnia, szliśmy na wyścigi
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 87
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
A czemuż i nie suknią, kiedyśmy proporcem Równi? Nie mierz ty chłopa łokciem ani korcem.” 341. NA OBRAZ RZEŹNICZY
Rzeźnik z jatki; w mięso psi i koci w zawody. Jak to prędko pies z kotką może przyść do zgody! Gdzie idzie o pożytek lub o wielką szkodę, I między rodzonymi nietrudno o zgodę. Rychlej się na trzeciego niźli sami z sobą Dwu zgodzi; choć ten obraz niechaj będzie próbą. Mięsem ciało, rzeźnikiem rozum jest człowieczy. Jeśli go nie opatrzy i nie ubezpieczy, Nie masz dziwu, że zły świat z chytrym oraz czartem Wielką szkodę uczynią oknem nie dowartem. Nie rychło się,
A czemuż i nie suknią, kiedyśmy proporcem Równi? Nie mierz ty chłopa łokciem ani korcem.” 341. NA OBRAZ RZEŹNICZY
Rzeźnik z jatki; w mięso psi i koci w zawody. Jak to prędko pies z kotką może przyść do zgody! Gdzie idzie o pożytek lub o wielką szkodę, I między rodzonymi nietrudno o zgodę. Rychlej się na trzeciego niźli sami z sobą Dwu zgodzi; choć ten obraz niechaj będzie próbą. Mięsem ciało, rzeźnikiem rozum jest człowieczy. Jeśli go nie opatrzy i nie ubezpieczy, Nie masz dziwu, że zły świat z chytrym oraz czartem Wielką szkodę uczynią oknem nie dowartem. Nie rychło się,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 336
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Gdy w kąty twe skurzone światła one swoje, Tem wdzięczniejsze wylewał, im w Tetym daleki Zapadły, a już wyniść nie miały na wieki. Ratuj, hej! kto przyjaciel, z żadnej, żadnej strony Nie zostawa nadzieje ani już obrony. Czyli konie Faeton tak rącze zaprzęże, Że doległość i gwałt mój rodzonych dosięże? Gdzież im spać w Eolidach wiatrem zatrzymanym? Gdzie najbystrszym piorunem w Etnie ukowanym? Żeby mię zastać żywym, i w znak ostateczny Rękę ścisnąć oziębłą przyjażni serdecznej. Gdzież swego Deifoba Kasandrze kochanej, Gdzie złotych dostać kędzior, że nieopłakany Między mury nie umrze? O nad nią wdzięczniejsza, Czemby i
Gdy w kąty twe skurzone światła one swoje, Tem wdzięczniejsze wylewał, im w Tetym daleki Zapadły, a już wyniść nie miały na wieki. Ratuj, hej! kto przyjaciel, z żadnej, żadnej strony Nie zostawa nadzieje ani już obrony. Czyli konie Faeton tak rącze zaprzęże, Że doległość i gwałt mój rodzonych dosięże? Gdzież im spać w Eolidach wiatrem zatrzymanym? Gdzie najbystrszym piorunem w Etnie ukowanym? Żeby mię zastać żywym, i w znak ostateczny Rękę ścisnąć oziębłą przyjażni serdecznej. Gdzież swego Deifoba Kassandrze kochanej, Gdzie złotych dostać kędzior, że nieopłakany Między mury nie umrze? O nad nię wdzięczniejsza, Czemby i
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 47
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, czarnej i białej, uznania Bracia z niem bój rozwiedli, ale umówili, Aby się z nowem słońcem do niego wrócili.
LXXV.
Astolf, który je przedtem najwięcej z dzielności I z wielkiej siły poznał i z wielkiej śmiałości, Ale niemniej i z herbów, na tarcze włożonych, Zsiadszy z konia, przywitał obudwu rodzonych. Oni widząc, że to był rycerz zawołany, Z lamparta, za którem szedł olbrzym pojmany - Tak u dworu książęcia angielskiego zwali - Z niemniejszą się ochotą z niem także witali.
LXXVI.
Panie na odpoczynek rycerze wzywały Do pysznego pałacu swego, gdzie mieszkały. Panny i z pacholęty strojno ubranemi W pół drogi je
, czarnej i białej, uznania Bracia z niem bój rozwiedli, ale umówili, Aby się z nowem słońcem do niego wrócili.
LXXV.
Astolf, który je przedtem najwięcej z dzielności I z wielkiej siły poznał i z wielkiej śmiałości, Ale niemniej i z herbów, na tarcze włożonych, Zsiadszy z konia, przywitał obudwu rodzonych. Oni widząc, że to był rycerz zawołany, Z lamparta, za którem szedł olbrzym poimany - Tak u dworu książęcia angielskiego zwali - Z niemniejszą się ochotą z niem także witali.
LXXVI.
Panie na odpoczynek rycerze wzywały Do pysznego pałacu swego, gdzie mieszkały. Panny i z pacholęty strojno ubranemi W pół drogi je
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 349
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
LXXX.
Nie inaczej się Astolf cieszył i radował, Jeno jakoby już beł Oryla zwojował, Tusząc sobie za pewne on włos wygrać na niem I wziąć mu brzydką duszę za pierwszem potkaniem; I obiecował tamże wszytko na się włożyć Brzemię onego boju i Oryla pożyć I zabić go niechybnie na śmierć, jednak z wolą Dwu rodzonych, jeśli mu bić się z niem pozwolą.
LXXXI.
Oni zaś radzi ten bój na niego puszczają, Bo że się darmo tylko będzie bił, mniemają. Już się ukazowała jutrzenka na niebie, Gdy Oryl na plac wjechał, gotów ku potrzebie. Zaczem z niem rozpoczynał Astolf onę sprawę, Ten miecz w ręku
LXXX.
Nie inaczej się Astolf cieszył i radował, Jeno jakoby już beł Oryla zwojował, Tusząc sobie za pewne on włos wygrać na niem I wziąć mu brzydką duszę za pierwszem potkaniem; I obiecował tamże wszytko na się włożyć Brzemię onego boju i Oryla pożyć I zabić go niechybnie na śmierć, jednak z wolą Dwu rodzonych, jeśli mu bić się z niem pozwolą.
LXXXI.
Oni zaś radzi ten bój na niego puszczają, Bo że się darmo tylko będzie bił, mniemają. Już się ukazowała jutrzenka na niebie, Gdy Oryl na plac wjechał, gotów ku potrzebie. Zaczem z niem rozpoczynał Astolf onę sprawę, Ten miecz w ręku
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 350
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
swojej.
la póki tchnę, u nóg Twych krzyżem położony, Kresu czekam, który mi od Ciebie złożony. Aza i w tym mój przykład grzesznym to objawi, Srogo że się układnym wyrok Twój nie stawi. Przebacz niewdzięcznym piersiom, które w Twej chowane Rosły pieczy ukwapnej śmierci niepodane, Ani legły, gdyś kupę rodzonych brał z świata I ich bezwinne rwąc, a me przedłużając lata. Aż też chocia się ze mną i gmachy walały, Rumy w krąg osypawszy, głowę mą mijały. Ukrywałeś mię śmierci, w chorobach toś dawał, Żem trunnę zgotowaną nazad zdrów oddawał. Ej, Boże, jak Twe liczyć dobrodziejstwa?
swojej.
la póki tchnę, u nóg Twych krzyżem położony, Kresu czekam, który mi od Ciebie złożony. Aza i w tym mój przykład grzesznym to objawi, Srogo że się układnym wyrok Twój nie stawi. Przebacz niewdzięcznym piersiom, które w Twej chowane Rosły pieczy ukwapnej śmierci niepodane, Ani legły, gdyś kupę rodzonych brał z świata I ich bezwinne rwąc, a me przedłużając lata. Aż też chocia się ze mną i gmachy walały, Rumy w krąg osypawszy, głowę mą mijały. Ukrywałeś mię śmierci, w chorobach toś dawał, Żem trunnę zgotowaną nazad zdrów oddawał. Ej, Boże, jak Twe liczyć dobrodziejstwa?
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 380
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
człowieka szczęśliwszego nad się? powiedział: Widziałem Tella Ateńczyka ziemka swego: który żywot swój prowadził bez nagany/ a zostawiwszy uczciwe wychowanie synom swym/ potężnie walcząc za Ojczyznę/ dostawszy sławy w bitwie poległ. Potym znowu go pytał/ jeśliby kogo po Tellu szczęśliwego znał? Solon powiedział/ iż znał Kleoba i Bitona dwu rodzonych: którzy gdy jachali z matką do Kościoła/ na jedno święto/ a konie im ustały/ sami zaprzągszy się w wóz/ przywieźli matkę do Kościoła: i wielką pochwałę od wszystkich odniozszy/ tejże nocy pomarli. Zatym gdy Król gniewem poruszony/ rzekł: A mnie żadnegoż miejsca miedzy szczęśliwymi nie dajesz? Na
cżłowieká szcżęśliwszego nád śię? powiedźiał: Widźiałem Tellá Atheńcżyka źiemká swego: ktory żywot swoy prowádźił bez nágány/ á zostawiwszy vcżćiwe wychowánie synom swym/ potężnie walcżąc zá Oycżyznę/ dostawszy sławy w bitwie poległ. Potym znowu go pytał/ ieśliby kogo po Tellu szcżęśliwego znał? Solon powiedźiał/ iż znał Kleoba y Bitoná dwu rodzonych: ktorzy gdy iáchali z mátką do Kośćiołá/ ná iedno święto/ á konie im vstáły/ sámi záprzągszy się w woz/ przywieźli mátkę do Kośćiołá: y wielką pochwałę od wszystkich odniozszy/ teyże nocy pomárli. Zátym gdy Krol gniewem poruszony/ rzekł: A mnie żadnegoż mieyscá miedzy szcżęśliwymi nie dáiesz? Ná
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 46
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
obrzezki waszej: a to będzie znakiem przymierza miedzy mną/ i miedzy wami. 12. Syn ośmi dni/ będzie obrzezany miedzy wami każdy mężczyzna w narodziech waszych/ tak doma narodzony/ jako i kupiony za pieniądze/ od jakiegożkolwiek cudzoziemca: któryby nie był z nasienia twego. 13. Koniecznie obrzezany będzie: arodzony w domu twoim/ i kupiony za pieniądze twoje: a będzie przymierze moje na ciele waszem/ na przymierże wieczne. 14. A nie obrzezany mężczyzna/ któregoby nie było obrzezane ciało nie obrzeski jego/ będzie wytracona dusza ona z ludu swego: abowiem zgwałcił przymierze moje. 15.
Potym rzekł Bóg do Abrahama:
obrzezki wászey: á to będźie znákiem przymierza miedzy mną/ y miedzy wámi. 12. Syn ośmi dni/ będźie obrzezány miedzy wámi káżdy mężczyzná w narodźiech wászych/ ták domá národzony/ jáko y kupiony zá pieniądze/ od jákiegożkolwiek cudzoźiemcá: ktoryby nie był z náśienia twego. 13. Koniecznie obrzezány będźie: arodzony w domu twoim/ y kupiony zá pieniądze twoje: á będźie przymierze moje ná ćiele wászem/ ná przymierże wieczne. 14. A nie obrzezány mężczyzná/ ktoregoby nie było obrzezáne ćiało nie obrzeski jego/ będźie wytrácona duszá oná z ludu swego: ábowiem zgwałćił przymierze moje. 15.
Potym rzekł Bog do Abráháma:
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 15
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
raczże W. K. M. słuchać tych ludzi, którzy W. K. M. przeciwko kniaziowi Dymitrowi ostrzą, ani dawaj W. K. M. pociechy matce z upadku synowskiego; łatwieć się szerzyć na tym, gdy kto kogo o jaki nieprzystojny uczynek obwini. Ten a ten - prawi - zamordował rodzonego swego, szerzyć to i pokazać, jako to jest haniebny uczynek, nie trudna temu, kto mnie mówić, ale dowieść, pokazać, iż się od tego zabicie tak, a nie inaczej stało, siła dowodów, siła świadectw, wiele jasnych rzeczy ku pokazaniu tej prawdy potrzeba; trzeba to tak ukazać sędziemu, iżby
raczże W. K. M. słuchać tych ludzi, którzy W. K. M. przeciwko kniaziowi Dymitrowi ostrzą, ani dawaj W. K. M. pociechy matce z upadku synowskiego; łatwieć się szerzyć na tym, gdy kto kogo o jaki nieprzystojny uczynek obwini. Ten a ten - prawi - zamordował rodzonego swego, szerzyć to i pokazać, jako to jest haniebny uczynek, nie trudna temu, kto mnie mówić, ale dowieść, pokazać, iż się od tego zabicie tak, a nie inaczej sstało, siła dowodów, siła świadectw, wiele jasnych rzeczy ku pokazaniu tej prawdy potrzeba; trzeba to tak ukazać sędziemu, iżby
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 198
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
, sługa twoja, pomnię, Nazwała; rzekłam na to dosyć skromnie Owej, co mię tym uczciła, dziewicy; Wysoki tytuł dajesz niewolnicy. Przez kości Męża mego; co pod niebem Dość ladajakim przysute pogrzebem; Ale pamiętne swym straszliwym zgonem, I krwią, i duchem mężnie wytoczonem. Przez dzielne dusze, trzech rodzonych moich, Których, za Bogów rachowałam swoich; Co dla Ojczyzny, i z Ojczyzną społem, Już się śmiertelnym osuli popiołem. Przez twoję oraz, i przez moję głowę, Którąś powolną, na swą miał namowę; Przez twoje strzały, dzidy, zbroje, miecze, Od których, dom mój wszystek krwawie siecze
, sługá twoiá, pomnię, Názwáłá; rzekłám ná to dosyć skromnie Owey, co mię tym uczćiłá, dźiewicy; Wysoki tytuł dáiesz niewolnicy. Przez kośći Mężá mego; co pod niebem Dość ledáiákim przysute pogrzebem; Ale pámiętne swym strászliwym zgonem, Y krwią, y duchem mężnie wytoczonem. Przez dźielne dusze, trzech rodzonych moich, Ktorych, zá Bogow ráchowáłám swoich; Co dlá Oyczyzny, y z Oyczyzną społem, Iuż się śmiertelnym osuli popiołem. Przez twoię oraz, y przez moię głowę, Ktorąś powolną, ná swą miał namowę; Przez twoie strzały, dźidy, zbroie, miecze, Od ktorych, dom moy wszystek krwáwie śiecze
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 34
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695