lilije urwane z elizejskich ogrodów Lidwinie są dane. Zawsze bym i ja takim fruktom była rada, w których jabłkach i różach nie postawa zdrada. Tymi łóżko uścielcie dla wytchnienia z prace i z szafranów połóżcie na nich materace. Wał na łożu zielonym z betami w przemiany miękkim ślazem i zielem niech będzie natkany. W rokitowe koszyki zbierzcie ptaszą zobie, niech nagietkiem dokoła pierś obłożę sobie. Jacyntów na sitowe kosze niech nałożą, niech się miesza i stokroś z nierozkwitłą różą. Gwiazdeczniku nanieście, narcyzu z nardami, sosenek ślicznych z brunatnymi modrakami; grzybienie także morskie, kosaczce krzewiste, z krwawnikami wodnymi fiołki barwiste; królewskie piwonije z powojem złączone i
lilije urwane z elizejskich ogrodów Lidwinie są dane. Zawsze bym i ja takim fruktom była rada, w których jabłkach i różach nie postawa zdrada. Tymi łóżko uścielcie dla wytchnienia z prace i z szafranów połóżcie na nich materace. Wał na łożu zielonym z betami w przemiany miękkim ślazem i zielem niech będzie natkany. W rokitowe koszyki zbierzcie ptaszą zobie, niech nagietkiem dokoła pierś obłożę sobie. Jacyntów na sitowe kosze niech nałożą, niech się miesza i stokroś z nierozkwitłą różą. Gwiazdeczniku nanieście, narcyzu z nardami, sosenek ślicznych z brunatnymi modrakami; grzybienie także morskie, kosaczce krzewiste, z krwawnikami wodnymi fijałki barwiste; królewskie piwonije z powojem złączone i
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 130
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
naczynie do służby z brzozowych korzeni tak piękne, że kurlandskie kufle nic nie majg przed nim. Urobil karetę o trzech kotach tak piękną, że jej koń żaden nie wydoła, naciężej ją rozchwiać, to już bieży równiną; gdzie góra abo błoto trzeba ją przenieść abo wynieść, także i na moście; a wszytka z rokitowego chrostu, wierzbowe koła, żelaza nie potrzeba nie, dziegciem ją smarować trzeba, za czym kto niezwyczajny srodze niesmaczno ale prędko to wywietra. Urobił krzesło z jednego drzewa gałęzistego tak kształtne, że jako w gabinecie siedział. A kto to wypisać może, co ten chłop umie, by nie trunek a tabak.
Bubliński do
naczynie do służby z brzozowych korzeni tak piękne, że kurlandskie kufle nic nie majg przed nim. Urobil karetę o trzech kotach tak piękną, że jej koń żaden nie wydoła, naciężej ją rozchwiać, to już bieży równiną; gdzie góra abo błoto trzeba ją przenieść abo wynieść, także i na moście; a wszytka z rokitowego chrostu, wierzbowe koła, żelaza nie potrzeba nie, dziegciem ją smarować trzeba, za czym kto niezwyczajny srodze niesmaczno ale prędko to wywietra. Urobił krzesło z jednego drzewa gałęzistego tak kształtne, że jako w gabinecie siedział. A kto to wypisać może, co ten chłop umie, by nie trunek a tabak.
Bubliński do
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 332
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
chcą umorzyć? Czy to Im się igrać chce? Mnie jeść, bodaj ich zabito! I w złą wyrzekł godzinę. Nastąpili za tem Na kozackie tabory poganie mandatem; Barzo im to markotno i w oczy ich kole, Że im równe Kozacy zastąpili pole, A co rzecz żałośniejsza — na ich własnym gruncie, Przywlókszy rokitowe talażki w chomoncie. Sprawą szli upierzeni janczarowie w przody I Kozakom bez wszelkiej dadzą ognia szkody; Abowiem ci skoro swe wózki kryte lipą Z bliskiego brzegu rumem w półkoszkach nasypą, Ukażą na janczary figę, i nim znowu Nabiją, dadzą im w brzuch gęstego ołowu Pierwszy szturm do Kozaków CZĘŚĆ CZWARTA
Z działek szrótem
chcą umorzyć? Czy to Im się igrać chce? Mnie jeść, bodaj ich zabito! I w złą wyrzekł godzinę. Nastąpili za tem Na kozackie tabory poganie mandatem; Barzo im to markotno i w oczy ich kole, Że im równe Kozacy zastąpili pole, A co rzecz żałośniejsza — na ich własnym gruncie, Przywlókszy rokitowe talażki w chomoncie. Sprawą szli upierzeni janczarowie w przody I Kozakom bez wszelkiej dadzą ognia szkody; Abowiem ci skoro swe wózki kryte lipą Z bliskiego brzegu rumem w półkoszkach nasypą, Ukażą na janczary figę, i nim znowu Nabiją, dadzą im w brzuch gęstego ołowu Pierwszy szturm do Kozaków CZĘŚĆ CZWARTA
Z działek szrótem
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 136
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
twarz ziemską zwłóczącą/ człęczą wzuwającą/ I świeże na proroctwo usta składającą. Mieszkańcy Tagen rzekli; ten najpierwej sprawił Jakoby ród Heturski rzeczy przyszłę jawił. Jak niegdy/ na pagórkach Palatyńskich/ tkwiącą Włócznią Romul ujźrzawszy/ w list nagle idącą; Która nowym korzeniem/ nie sztychem wetknionym Zawiązła/ ni już była orężem ciśnionym Lecz rokitowym drzewkiem/ gibkim/ nie spodzianym/ Cień gęśty zawodzącym nad ludem zdumianym Jak Cypus co swe rogi oglądałw strumieniu: Bo oglądał/ toż mając za mękę w widzeniu/ Mątląc palcy po czele/ co ujźrzał namacał; Ani już oczom łając/ stanął; jak się wracał Z triumfem/ rozparszy się z nieprzyjaciołami. Podniowszy ręce
twarz źiemską zwłoczącą/ człęczą wzuwáiącą/ Y świeże ná proroctwo vstá skłádáiącą. Mieszkáńcy Tágen rzekli; ten naypierwey spráwił Iákoby rod Heturski rzeczy przyszłę iáwił. Iák niegdy/ ná págorkách Pálátynskich/ tkwiącą Włocznią Romul vyźrzawszy/ w list nagle idącą; Ktora nowym korzeniem/ nie sztychem wetknionym Záwiązłá/ ni iuż byłá orężem ćiśnionym Lecz rokitowym drzewkiem/ gibkim/ nie spodźiánym/ Cień gęśty záwodzącym nád ludem zdumiánym Iák Cyppus co swe rogi oglądałw strumieniu: Bo oglądał/ toż máiąc zá mękę w widzeniu/ Mątląc pálcy po czele/ co vyźrzał námácał; Ani iuż oczom łáiąc/ stánął; iák się wracał Z tryumphem/ rospárszy się z nieprzyiaćiołámi. Podniowszy ręce
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 391
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Gęsty grób, kościom wróciwszy skórę, wywiódł głów świętych poczet na górę, który niejedno widziało oko, kiedy chorągiew niosąc wysoko, a próżne śmierci, nie bez obłowu, oblekł zaś ciało zwyciężca znowu.
Trzy tak godziny bawiły strachy, gdzie jedno wstają budowne gmachy, kędy i dzicy po wyspiech ludzie wiek w rokitowej prowadzą budzie. Co sprawca rzymskich widząc szeregów odmianę dziwną nie wedle biegów, niemniej na drzewie że umierając, Pan wielkim głosem skonał wołając, strwożony dziwnie, zaraz uwierzy i język dalej tych słów nie dzierzy: “Prawdziwie twierdzę, że to Syn Boży” i z tym buławę strachem położy. Drudzy też idąc gorzkie łzy
Gęsty grób, kościom wróciwszy skórę, wywiódł głów świętych poczet na górę, który niejedno widziało oko, kiedy chorągiew niosąc wysoko, a próżne śmierci, nie bez obłowu, oblekł zaś ciało zwyciężca znowu.
Trzy tak godziny bawiły strachy, gdzie jedno wstają budowne gmachy, kędy i dzicy po wyspiech ludzie wiek w rokitowej prowadzą budzie. Co sprawca rzymskich widząc szeregów odmianę dziwną nie wedle biegów, niemniej na drzewie że umierając, Pan wielkim głosem skonał wołając, strwożony dziwnie, zaraz uwierzy i język dalej tych słów nie dzierzy: “Prawdziwie twierdzę, że to Syn Boży” i z tym buławę strachem położy. Drudzy też idąc gorzkie łzy
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 93
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995