narzekać będą/ że dla rozkoszy cielesnych przez ożralstwo i opilstwo onę szczęśliwość wieczną/ królestwo niebieskie utracić musieli!
Tośmy już do końca przywiedli Causam finalem seu Effectum: Co na pijaństwo następuje: albo/ co z opilstwa pochodzi/ i co sprawuje? Weźmiemy tu jeszcze przed się miedzy inszymi punktami/ którebyśmy dalej rozbierać i roztrząsać mieli/ Opposita, rzeczy pijaństwu przeciwne/ z których ja teraz jeno przy jednej zostanę; a ta jest Sobrietas, trzeźwość albo mierność/ do której nas upomina nie tylko Piotr Z. ale i Apostoł Pański Paweł mówiąc: Czujmy i bądźmy trzeźwiemi: Abowiem ci/ którzy śpią w nocyć śpią; a którzy
nárzekać będą/ że dla roskoszy ćielesnych przez ożrálstwo y opilstwo onę sczęśliwość wieczną/ krolestwo niebieskie utráćić muśieli!
Tosmy już do końcá przywiedli Causam finalem seu Effectum: Co ná pijaństwo nástępuje: álbo/ co z opilstwá pochodźi/ y co spráwuje? Weźmiemy tu jescze prżed śię miedzy inszymi punktámi/ ktorebysmy dáley rozbieráć y roztrząsáć mieli/ Opposita, rzeczy pijáństwu przećiwne/ z ktorych ja teraz jeno przy jedney zostánę; á tá jest Sobrietas, trzeźwość álbo mierność/ do ktorey nas upomina nie tylko Piotr S. ále y Apostoł Páński Páweł mowiąc: Czuymy y bądźmy trzeźwiemi: Abowiem ći/ ktorzy spią w nocyć spią; á ktorzy
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 31.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
to u mnie, pani, Że cię każdy, kto zna, ga — lante wspomina; Doglądasz bydła, przędziwa, Przy tym wolisz szklankę pi — gwów usmażyć. Przyznać ci, jak aptekarce, Że umiesz wysuszać gar — garyzmy. Przy stole-ć to nie nowina, Że ci nie nastarczą wi — dełek rozbierać; Skąd kiedy w taniec poskoczysz, Pewnie się rześko zato — nie powstydzisz. Nie mierzi cię gość życzliwy, A mąż patrząc dobrze ży — je z tobą; Zwłaszcza gdy kto nieubogi, Wyjednasz mężowi ro — czną intratę. Nawet przed chudym pachołkiem Nie pysznaś z swoim nado — bnym ukłonem. Więc to
to u mnie, pani, Że cię każdy, kto zna, ga — lante wspomina; Doglądasz bydła, przędziwa, Przy tym wolisz szklankę pi — gwów usmażyć. Przyznać ci, jak aptekarce, Że umiesz wysuszać gar — garyzmy. Przy stole-ć to nie nowina, Że ci nie nastarczą wi — dełek rozbierać; Skąd kiedy w taniec poskoczysz, Pewnie się rześko zato — nie powstydzisz. Nie mierzi cię gość życzliwy, A mąż patrząc dobrze ży — je z tobą; Zwłaszcza gdy kto nieubogi, Wyjednasz mężowi ro — czną intratę. Nawet przed chudym pachołkiem Nie pysznaś z swoim nado — bnym ukłonem. Więc to
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 57
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
od Turków, im się wielką okupił summą, potym z Lisowczykami Cesarżowi wiele dopomógł odwagą serca, według Starowolskiego. Co się dalej stało z temi Lisowczykami, nie doczytałem się. 7mo. Co to są Wróżki, Prognostyki, Omina różne? rzecz cudna w nich weryfikacja.
NIe mam intencyj z Teologami, tę rozbierać materią, wydawać definicją, i jaki grzech, takowym wierzyć rzeczom, decydować Teologicznie, bo tu nie o grzechach traktuję. Biorąc prawda wróżki, i Omina strictè po Katolicku, będą grechem wierżącemu. Dla tego ja onich piszę dla ciekawości, nie dla zgorszenia. Jak Fabuły Poetyczne i Ezopowe czytać, nie jest grzechem
od Turkow, im się wielką okupił summą, potym z Lisowczykami Cesarżowi wiele dopomogł odwagą serca, według Starowolskiego. Co się daley stało z temi Lisowczykami, nie doczytałem się. 7mo. Co to są Wrożki, Prognostyki, Omina rożne? rzecz cudna w nich werifikacya.
NIe mam intencyi z Teologami, tę rozbierać materyą, wydawać definicyą, y iaki grzech, takowym wierzyć rzecżom, decydować Teologicznie, bo tu nie o grzechach traktuię. Biorąc prawda wrożki, y Omina strictè po Katolicku, będą grechem wierżącemu. Dla tego ia onich piszę dla ciekawości, nie dla zgorsżenia. Iak Fabuły Poetyczne y Ezopowe czytać, nie iest grzechem
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 43
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
miejsc i z gór spada na dół. A co powiadają oni starzy Filozofi/ dowodząc tego/ że dżdże są przyczyną ustawiczności i obfitości wszelakich wód. Na to łatwie odpowiedzieć się może: gdy pierwej weźmiemy przęd się Arystotelis sententiam, który jako we wszystkiej swej nauce o Przyrodzeniu/ każdą rzecz z wielkim i skutecznem uważeniem zwykł rozbierać i uważać: tak i ten dyskurs o początku wszelakich wód pilno roztrząsa. Gdy się dobrze mu przypatrzymy i co on mówi zrozumiemy/ łatwie (jako mi się zda) będziemy mogli odpowiedzieć onym starym Filozofom/ którzy się na swych dowodach barzo zaparli/ i wiele innych wątpliwości o wodach rozwią zać możemy. Arystot.
mieysc y z gor zpáda ná doł. A co powiádáią oni stárzy Philozophi/ dowodząc tego/ że dżdże są przycżyną vstáwicżnośći y obfitośći wszelákich wod. Ná to łátwie odpowiedźieć się może: gdy pierwey weźmiemy przęd się Aristotelis sententiam, ktory iáko we wszystkiey swey nauce o Przyrodzeniu/ káżdą rzecż z wielkim y skutecżnem vważeniem zwykł rozbieráć y vważać: ták y ten discurs o pocżątku wszelákich wod pilno roztrząsa. Gdy się dobrze mu przypátrzymy y co on mowi zrozumiemy/ łátwie (iáko mi się zda) będźiemy mogli odpowiedźieć onym stárym Philozophom/ ktorzy się ná swych dowodách bárzo zápárli/ y wiele innych wątpliwośći o wodach rozwią záć możemy. Aristot.
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 9.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
się ich tylko zbyli: a pomożeli z trafunku jakiego ta woda/ tedy wykrzykają; a jeśliż nie pomoże/ tedy w wielkiej hañbie/ i naganie tak sami/ jako i ta woda u ludży zostają. Na takowych Medyków narzekał i sam Galenus, którzy do wanien nie uleczone choroby odsyłali. Pilno tedy ma rozbierać u siebie każdy Doktor/i chorobę pacjenta i przyrodzenie/ także i władza tej wody/ i dopiero kazać onę pić. Wtóra nauka jest ma pilno oko obrócić Doktor na kompleksią/ i na usposobienie i ustosowanie (habitum corporis zowiemy) ciała: abowiem chorobie może być pomocna ta woda w napoju/ ale ciału może barzo
się ich tylko zbyli: a pomożeli z tráfunku iákiego tá wodá/ tedy wykrzykaią; á iesliż nie pomoże/ tedy w wielkiey hañbie/ y nágánie ták sámi/ iáko y tá wodá v ludżi zostaią. Ná tákowych Medykow nárzekał y sam Galenus, ktorzy do wanien nie vlecżone choroby odsyłáli. Pilno tedy ma rozbieráć v śiebie káżdy Doktor/y chorobę pacyentá y przyrodzenie/ tákże y władza tey wody/ y dopiero kazáć onę pić. Wtora nauka iest ma pilno oko obroćić Doktor ná complexią/ y ná vsposobienie y vstosowánie (habitum corporis zowiemy) ćiáłá: ábowiem chorobie może bydź pomocna tá wodá w napoiu/ ále ćiału może bárzo
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 171.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
, tylko dołem woda przechodzi. Dla rotmistrza izdebka skórzana z piecykiem piekarnym, dla pieczenia chleba; a u wierzchu drąga strażnik siedzi w szelce jak w krześle, upatrując nieprzyjaciela. Kto nań z daleka patrzy, rozumie każdy, że to zamek krzemieniecki. Cóż po tym, kiedy go stawiać trzeba dwie niedziele, a rozbierać ledwie nie cztery niedziele. Za czym PP., nie mogąc się doczekać, muszą dalej odjeżdżać dla omieszkania naznaczonego czasu, bo to tam sroga machina. Kiedy go wiozą, to cała wieś na podwody wychodzi, aż mierziono. Kazano jednak do Moskwy kilka takich zrobić, lecz iż rzemieślnik pijanica wielki, ledwie co w
, tylko dołem woda przechodzi. Dla rotmistrza izdebka skórzana z piecykiem piekarnym, dla pieczenia chleba; a u wierzchu drąga strażnik siedzi w szelce jak w krześle, upatrując nieprzyjaciela. Kto nań z daleka patrzy, rozumie każdy, że to zamek krzemieniecki. Cóż po tym, kiedy go stawiać trzeba dwie niedziele, a rozbierać ledwie nie cztery niedziele. Za czym PP., nie mogąc sie doczekać, muszą dalej odjeżdżać dla omieszkania naznaczonego czasu, bo to tam sroga machina. Kiedy go wiozą, to cała wieś na podwody wychodzi, aż mierziono. Kazano jednak do Moskwy kilka takich zrobić, lecz iż rzemieślnik pijanica wielki, ledwie co w
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 328
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
płaca wojsku bywała po Województwach.
1mo. Lubo zdawna postanowiona maksyma, że przy administracyj publicznego skarbu, chodzi onegoż damnifikacja, jest to jednak nieomylna prawda, ani rzecz taka, którejby się poradzić niemogło. Zaczym nierozumiem to kłaść za sentencją nieomylną, żeby koniecznie mieli administratorowie publicznych pieniędzy, one impuné rozbierać; a z tąd niezda mi się kłaść, za szkodę Rzeczypospolitej niepochybną, że multitudo rąk szfujących te pieniądze miała szkodzić rękom one szafującym. Ale choćby i tak było, dość i na jednym złym Podskarbim, który gdy będzie bezbozny, i naHonor swój, i sumnienie niedbający, może sam jeden tylo uszkodzić jako
płacá woysku bywałá po Woiewodztwách.
1mó. Lubo zdáwna postánowiona maxyma, że przy administracyi publicznego skarbu, chodźi onegoż dámnifikacya, iest to iednák nieomylna prawdá, áni rzecz táka, ktoreyby się poradźić niemogło. Záczym nierozumiem to kłaść zá sentencyą nieomylną, żeby koniecznie mieli ádministratorowie publicznych pieniędzy, one impuné rozbierać; á z tąd niezda mi się kłaść, zá szkodę Rzeczypospolitey niepochybną, że multitudo rąk szfuiących te pieniądze miałá szkodźić rękom one szafuiącym. Ale choćby y ták było, dość y ná iednym złym Podskarbim, ktory gdy będźie bezbozny, y naHonor swoy, y sumnienie niedbaiący, może sam ieden tylo uszkodźić iáko
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 141
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
w największej fortunie/ żeby się nie miało Wnet odmienić: Ale się jakożkolwiek stało/ Mnie dość na tym/ żem taką sprawiła ruinę/ I mało dbam choć sama przy jego tej zginę Zwojowanej Armacie. O śmierć tylko proszę Lekką jaką/ i prędką/ a niech nieodnoszę Żalu tego/ żeby mię po członkach rozbierać/ I w swych tam przemorzonych żołądkach zawierać Dzikie miały bestie. Niech jako w tej dobie Więcej niepobudzona zasnę słodko sobie/ I tak umrę: Przynamniej znalazszy kto ciało/ Które swych za żywota/ wiele wdzięków miało/ A i tak niemierzjone w tej nagości teraz/ Zlitowany pogrzebie. Czego kiedy nieraz Żałośnie powtarzała/ żebrząc
w naywiększey fortunie/ żeby się nie miáło Wnet odmienić: Ale się iákożkolwiek stało/ Mnie dość ná tym/ żem táką sprawiłá ruinę/ Y mało dbam choć sámá przy iego tey zginę Zwoiowáney Armacie. O śmierć tylko proszę Lekką iáką/ y prętką/ á niech nieodnoszę Zalu tego/ żeby mię po członkách rozbieráć/ Y w swych tám przemorzonych żołądkách záwieráć Dzikie miáły bestye. Niech iáko w tey dobie Więcey niepobudzona zásnę słodko sobie/ Y tak vmrę: Przynamniey ználazszy kto ciáło/ Ktore swych zá żywotá/ wiele wdziękow miało/ A y ták niemierźione w tey nágośći teraz/ Zlitowány pogrzebie. Czego kiedy nieraz Záłośnie powtarzáłá/ żebrząc
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 10
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
floty. Aga. Pan albo dworzanin. Akta. Zowią się księgo kancelaryj. Alarmo. pobudka do bitwy, albo trwoga. Alchimia. dystilowanie, preparacja aptekarska. Alkoran. prawo wiary Tureckiej od Mahometa podane. Ambra. drzewo wdzięcznie pachnące. Amnistia. zapomnienie, darowanie krzywdy, albo urazy. Anatomizować. jedno co rozbierać. Andzar. noż spory, które Turcy za broń noszą, i nimi się często zabijają. Apollo. Bożek Poetów. Aprak. Tutuń przedni. Arkan. Więzy, postronek. Arsenał. Miejsce, albo złożenie amunicyj. Aspra. drobna Turków moneta, na kształt moskiewskiej kopijki, waży jak pułtora grosza naszego.
floty. Aga. Pan albo dworzánin. Akta. Zowią się księgo káncelláryi. Alarmo. pobudka do bitwy, albo trwogá. Alchimia. distilowánie, prepárácyá aptekárska. Alkoran. práwo wiáry Tureckiey od Máchometa podáne. Ambra. drzewo wdźięcznie pachnące. Amnistia. zapomnienie, dárowánie krzywdy, albo urázy. Anatomizowáć. iedno co rozbieráć. Andzar. noż spory, ktore Turcy za broń noszą, y nimi się często zabiiaią. Apollo. Bożek Poétow. Aprak. Tutuń przedni. Arkan. Więzy, postronek. Arsenał. Mieysce, albo złożenie amunicyi. Aspra. drobna Turkow moneta, na kształt moskiewskiey kopiyki, wáży iak pułtora grosza naszego.
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 348
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
i owedy przypadając sklep obaliło w kościele/ że go musieli nowemi filarami podeprzeć. Przeszłego roku pisalismy dwudziestego pierwszego dnia Stycznia/ jako jednym trzęsieniem ziemie sklep więtszy w pośrzodku obalił się: tego zaś roku 1601. szesnastego dnia Grudnia/ gdy drugie trzęsienie przyszło/ więtszą część pobocznych sklepów zrzuciło/ ostatek tak porysowało że go musiano rozbierać. Na te sklepów padania zdarzył Pan Bóg/ że w żadnej osobie szkody nie było/ aczkolwiek to trzęsienie pod ten czas raz przypadało/ gdy ludzie Mszej w kościele słuchali: a drugi raz gdy namniej o tym ludzie nie myślili: jako się też było raz w tejże Manyliej trafiło/ gdy się nic takiego nie
y owedy przypadáiąc sklep obáliło w kośćiele/ że go muśieli nowemi filarámi podeprzeć. Przeszłego roku pisálismy dwudźiestego pierwszego dniá Styczniá/ iáko iednym trzęśieniem źiemie sklep więtszy w pośrzodku obálił się: tego záś roku 1601. szesnastego dniá Grudniá/ gdy drugie trzęśienie przyszło/ więtszą część pobocznych sklepow zrzućiło/ ostátek ták porysowáło że go muśiano rozbieráć. Ná te sklepow pádánia zdárzył Pan Bog/ że w żadney osobie szkody nie było/ áczkolwiek to trzęśienie pod ten czás raz przypadáło/ gdy ludźie Mszey w kośćiele słucháli: á drugi raz gdy namniey o tym ludźie nie myślili: iáko się też było raz w teyże Mányliey tráfiło/ gdy się nic tákiego nie
Skrót tekstu: WaezList
Strona: 46.
Tytuł:
List roczny z wysep Philippin
Autor:
Francisco Vaez
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603