lat. Turcy go zowią Bahdat, od piękności ogrodów. Kiedy potym Babilon przy afluencyj Komercjów i bogactw przy rezydencyj Królów, bo tam Nabuchodonozor swoję założył Stolicę pyszną podniósł głowę, poszedł u BOGA in abominationem, kiedy go Cyrus Król dla mocnego nie mogąc dobyć ufortyfikowania, Eufratem rzekę na nowe rozkopawszy alveos, alias na kanały rozebrawszy, w różne strony wodę puściwszy, suchym dnem Eufratesa, wielkie w Miasto wprowadził Wojsko, Ogniem i Mieczem grasując; Oczym aż dnia trzeciego, wielka część Miasta dowiedziała się i cladem eandem poczuła, teste Aristotele lib: 3 cap: 2 Polititorum. Skąd pokazuje się jak obszerna tego Miasta była wielkość. Tę ruinę
lat. Turcy go zowią Bahdath, od pięknosci ogrodow. Kiedy potym Babylon przy afluencyi Kommercyow y bogactw przy rezydencyi Krolow, bo tam Nabuchodonozor swoię założył Stolicę pyszną podniosł głowę, poszedł u BOGA in abominationem, kiedy go Cyrus Krol dla mocnego nie mogąc dobyć ufortyfikowania, Eufratem rzekę na nowe roskopawszy alveos, alias na kanały rozebrawszy, w rożne strony wodę puściwszy, suchym dnem Eufratesa, wielkie w Miasto wprowadził Wòysko, Ogniem y Mieczem grasuiąc; Oczym aż dnia trzeciego, wielka część Miasta dowiedziała się y cladem eandem poczuła, teste Aristotele lib: 3 cap: 2 Polititorum. Zkąd pokazuie się iak obszerna tego Miasta była wielkość. Tę ruinę
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 111
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
się poddać rządom Rzpltej, supremam potestatem alibi colentesuznając gdzie indziej najwyższą władzę.
Tę tedy podawszy refleksją IWMP. Dobrodziejowi, rozumiem, że przyznasz, że ojczyzna nic nie traci, od przyszłych nieszczęśliwości uwalnia się.
Łasce mię zatem IWMP. Dobrodzieja oddaję etc.
Z tego zatem listu patuit, iż ani imienia ordynacji, rozebrawszy dobra, juryskwezytorowie cierpieć nie chcieli, ani decyzji Rzpltej względem kawalerów maltańskich czekać, ani 600 ludzi na służbę Rzpltej przez autentyczną transakcją obwarować, ani dóbr służebnych dla szlachty w ordynacji konserwować. Gdyby albowiem te dwie rzeczy, to jest 600 ludzi i dobra służebne dla szlachty należycie i prawnie obwarowali, a jeszcze się do dalszej
się poddać rządom Rzpltej, supremam potestatem alibi colentesuznając gdzie indziej najwyższą władzę.
Tę tedy podawszy refleksją JWMP. Dobrodziejowi, rozumiem, że przyznasz, że ojczyzna nic nie traci, od przyszłych nieszczęśliwości uwalnia się.
Łasce mię zatem JWMP. Dobrodzieja oddaję etc.
Z tego zatem listu patuit, iż ani imienia ordynacji, rozebrawszy dobra, juryskwezytorowie cierpieć nie chcieli, ani decyzji Rzpltej względem kawalerów maltańskich czekać, ani 600 ludzi na służbę Rzpltej przez autentyczną transakcją obwarować, ani dóbr służebnych dla szlachty w ordynacji konserwować. Gdyby albowiem te dwie rzeczy, to jest 600 ludzi i dobra służebne dla szlachty należycie i prawnie obwarowali, a jeszcze się do dalszej
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 437
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
deputata przyjechawszy mówić zacząłem, zaraz mi się łzy z oczu lunęły. A osobliwie po sądach poobiednich, dalej niż, po północy do deputatów jeździłem. Powróciwszy zaś, choć tak późno, do stancji, zaraz z skrybentami status causae pisałem. A tak przez niedziel dwie ledwo po godzinie, i to nie rozebrawszy się, sypiając, znowu o godzinie piątej jeździłem do deputatów, a: oprócz tego i Bohusz, regent trybunalski, i Korsak, pisarz wojskowy lit., objeżdżał deputatów.
Tandem nastąpił dzień 29 nowembra, wigilia świętego, Andrzeja, w który dzień nasza sprawa z księciem kanclerzem i z Witanowskimi przywołana była na
deputata przyjechawszy mówić zacząłem, zaraz mi się łzy z oczu lunęły. A osobliwie po sądach poobiednich, dalej niż, po północy do deputatów jeździłem. Powróciwszy zaś, choć tak późno, do stancji, zaraz z skrybentami status causae pisałem. A tak przez niedziel dwie ledwo po godzinie, i to nie rozebrawszy się, sypiając, znowu o godzinie piątej jeździłem do deputatów, a: oprócz tego i Bohusz, regent trybunalski, i Korsak, pisarz wojskowy lit., objeżdżał deputatów.
Tandem nastąpił dzień 29 nowembra, wigilia świętego, Andrzeja, w który dzień nasza sprawa z księciem kanclerzem i z Witanowskimi przywołana była na
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 579
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
em. Jak, bywało, wypłaczę się w kościele, tedy mi wszystka ciężkość ulży. Często tak byłem spracowany, osobliwie długim u panów i na asamblach staniem, że cale z sił spadałem i gorączka być zaczynała. Nie miałem innego na to remedium, jak od południa zacząwszy aż do drugiego nazajutrz południa rozebrawszy się w łóżku leżeć, wywczasować się i cokolwiek przepotnieć. Wstawałem potem tak zdrowy i silny, jakbym nigdy żadnej
fatygi nie miał. Czasem też, będąc u Węgierskiego, pułkownika przedniej straży i koniuszego Branickiego, hetmana wielkiego koronnego, wszystkim tam rządzącego, winem starym posilałem się i rozweselałem się, i
em. Jak, bywało, wypłaczę się w kościele, tedy mi wszystka ciężkość ulży. Często tak byłem spracowany, osobliwie długim u panów i na asamblach staniem, że cale z sił spadałem i gorączka być zaczynała. Nie miałem innego na to remedium, jak od południa zacząwszy aż do drugiego nazajutrz południa rozebrawszy się w łóżku leżeć, wywczasować się i cokolwiek przepotnieć. Wstawałem potem tak zdrowy i silny, jakbym nigdy żadnej
fatygi nie miał. Czasem też, będąc u Węgierskiego, pułkownika przedniej straży i koniuszego Branickiego, hetmana wielkiego koronnego, wszystkim tam rządzącego, winem starym posilałem się i rozweselałem się, i
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 738
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
swoim i wrzaskiem niby poświęcali, aby były te ofiarki w takiej, jak sam Bożek obserwancyj, potym ludzi na ofiarę zabijali. Na ostatek Młodzianie i Panny parami z Kościoła wychodzili, na placu przy kotłów i piszczałek rezonancyj tańcowali wszyscy, Pannom i młodzianom owym prymy śrzodek dając. Na koniec Bałwanek ów chlebowy Kapłani z stroju rozebrawszy, kruszyli, kawałki z niego i owe kołaczyki, albo ofiarki rozdawali ludowi całemu, a on pożywał jak rzecz Świętą, i tak kończyli czartowską Solennitatem.
Ale na miejsce tak szkaradnych zabobonów WIARA Z. Chrześcijańska tam wprowadzona, kiedy, i jakimi drogami, opisałem w Części I. Nowych Aten fol: 656.
swoim y wrzaskiem niby poświęcali, aby były te ofiarki w takiey, iak sam Bożek obserwancyi, potym ludzi na ofiarę zabiiali. Na ostatek Młodzianie y Panny parami z Kościoła wychodzili, na placu przy kotłow y piszczałek rezonancyi tańcowali wszyscy, Pannom y młodzianom owym prymy śrzodek daiąc. Na koniec Bałwanek ow chlebowy Kapłani z stroiu rozebrawszy, kruszyli, kawałki z niego y owe kołaczyki, albo ofiarki rozdawáli ludowi całemu, a on pożywał iak rzecz Swiętą, y tak kończyli czartowską Solennitatem.
Ale na mieysce tak szkaradnych zabobonow WIARA S. Chrześciańska tam wprowadzona, kiedy, y iakiemi drogami, opisałem w Części I. Nowych Aten fol: 656.
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 586
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
/ Chował/ a żadnej nie dał na nim kreaturze Ryć swej miłości/ a jam nie tylko rozdwoił Serce me/ lecz na tysiąc częścim go rozkroił/ Tak dalece/ że wszystkie sprosne apetyty Rozdzieliły go sobie/ a przytym niesyty Wziął go część sobie większą diabeł/ a ostatki Pobrały ciało/ i świat/ rozebrawszy w szmatki. Levit: 10.
Nadab/ i Abin w starym zakonie/ imiona Te mając sobie dane/ syny Aarona/ Ze na Pańskim ołtarzu ogień zapalili Nie poświęcony/ śmiercią pokarani byli Nagłą/ a prawie straszną od sprawiedliwego Boga tej kary godną/ według czynu swego. O jakiej jestem nędzny człowiek godzien kary/
/ Chowáł/ á żadney nie dał ná nim kreaturze Ryć swey miłośći/ á iam nie tylko rozdwoił Serce me/ lecż ná tysiąc cżęśćim go roskroił/ Tak dalece/ że wszystkie sprosne ápṕetyty Rozdźieliły go sobie/ á przytym niesyty Wziął go cżęść sobie większą diabeł/ á ostátki Pobrały ćiało/ y świát/ rozebráwszy w szmatki. Levit: 10.
Nadab/ y Abin w starym zakonie/ imioná Te maiąc sobie dane/ syny Aároná/ Ze na Pańskim ołtarzu ogień zapalili Nie poświęcony/ śmierćią pokaráni byli Nagłą/ á práwie straszną od sprawiedliwego Boga tey kary godną/ według cżynu swego. O iákiey iestem nędzny cżłowiek godźien kary/
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 27
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
daj gorąco/ i zalawszy rosołem/ na Stół. VI. Potrawa czarno gotowana z Juszycą.
GAskę młodą/ albo Zajączka/ albo cokolwiek młodego bijesz spuść juszycę tak: Weźmiej Octu/ dobrego zgrzej/ juszyce albo krew te co żywego bijesz/ spuść na ten Ocet a mieszaj/ te zaś materią mięśną porąbawszy/ albo rozebrawszy dowarz/ i odbierz/ wlej tę krew z octem/ którą juszycą zowiesz/ a warz/ usmaż Cibulę w maśle/ a przebij przez sito/ chleba żytnego trochę/ przydaj Octu/ słodkości/ Pieprzu/ Imbieru/ Cynamonu/ Goździków/ Soku Wiśniowego/ przywarz/ Soli nieprzepominając/ daj lubo gorąco/ lubo na
day gorąco/ y zálawszy rosołem/ ná Stoł. VI. Potráwá czárno gotowána z Iuszycą.
GAskę młodą/ albo Záiączká/ álbo cokolwiek młodego biiesz spuść iuszycę ták: Weźmiey Octu/ dobrego zgrzey/ iuszyce álbo krew te co żywego biiesz/ spuść na ten Ocet á mieszay/ te záś máteryą mięśną porąbawszy/ álbo rozebrawszy dowarz/ y odbierz/ wley tę krew z octem/ ktorą iuszycą zowiesz/ á warz/ usmaż Cibulę w máśle/ á przebiy przez śito/ chlebá żytnego trochę/ przyday Octu/ słodkośći/ Pieprzu/ Imbieru/ Cynámonu/ Gozdźikow/ Soku Wiśniowego/ przywarz/ Soli nieprzepomináiąc/ day lubo goraco/ lubo ná
Skrót tekstu: CzerComp
Strona: 17
Tytuł:
Compendium ferculorum albo zebranie potraw
Autor:
Stanisław Czerniecki
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
kulinaria
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1682
Data wydania (nie wcześniej niż):
1682
Data wydania (nie później niż):
1682
rosolu/ i wina/ Kwiatu i Pieprzu/ przywarz/ a daj gorąco na stół. Pietruszki/ i Cebule drobno usiekanej przydawszy. Toż o samym Bigosku Rakowym rozamiej. XXXVII. Potrawa z Rakami, albo Bigoskiem Rakowym.
WEźmij Kapłona/ albo Cielęciny/ albo Golembi/ wymocz/ ociągnij/ odbierz pięknie w członki rozebrawszy/ Raki odwarz/ odbierz same mięso na bigosek/ włóż to pospołu/ pietruszki i cebule drobniusienko nakraj/ masła dobrego niemało/ Szczawiu siekanego/ albo Agrestu albo Wina zielonego/ przywarz przydawszy pieprzu i kwiatu/ a daj ciepło/ może też być bez Szczawiu i Agrestu/ i Wina. Toż rożumiej o samym
rosolu/ y winá/ Kwiátu y Pieprzu/ przywarz/ a day gorąco ná stoł. Pietruszki/ y Cebule drobno vśiekaney przydawszy. Toż o sámym Bigosku Rákowym rozamiey. XXXVII. Potráwá z Rákámi, álbo Bigoskiem Rákowym.
WEźmiy Kápłoná/ álbo Cielęćiny/ álbo Golembi/ wymocz/ oćiągniy/ odbierz pieknie w członki rozebrawszy/ Raki odwarz/ odbierz same mięso na bigosek/ włoż to pospołu/ pietruszki y cebule drobniuśienko nakray/ masła dobrego niemało/ Sżczawiu śiekanego/ albo Agrestu albo Wina źielonego/ przywarz przydawszy pieprzu y kwiátu/ á day ćiepło/ może też bydź bez Szczawiu y Agrestu/ y Winá. Toż rożumiey o sámym
Skrót tekstu: CzerComp
Strona: 23
Tytuł:
Compendium ferculorum albo zebranie potraw
Autor:
Stanisław Czerniecki
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
kulinaria
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1682
Data wydania (nie wcześniej niż):
1682
Data wydania (nie później niż):
1682
z tych sznurów tak wiele ukradnie, co sobie jedne gacie nawlecze.
Od P. Karabucego do P. Taratuty. U nas zjawił się medicinae doktor, jakiś Makalufi Gryzon, który zrobił maść i nazwał ją kakomako. Tak znamienitą i pewną na rany, że samże na rynku pewnego dnia, na teatrum stanąwszy a rozebrawszy się, kazał czeladzi przynieść kosę ostrą od sieczki i przy wielu barzo ludzi rżnął sam siebie od boku do boku, przez brzuch, aż mu kiszki wylazły. Zaraz dano mu ciepłego wina, że kiszki popłokał i wetkał nazad wewnątrz, jakimiś drotami ranę pospinał i oną maścią, prawie jak łopatą, namazał. Kazał się
z tych sznurów tak wiele ukradnie, co sobie jedne gacie nawlecze.
Od P. Karabucego do P. Taratuty. U nas zjawił się medicinae doktor, jakiś Makalufi Gryzon, który zrobił maść i nazwał ją kakomako. Tak znamienitą i pewną na rany, że samże na rynku pewnego dnia, na teatrum stanąwszy a rozebrawszy się, kazał czeladzi przynieść kosę ostrą od sieczki i przy wielu barzo ludzi rżnął sam siebie od boku do boku, przez brzuch, aż mu kiszki wylazły. Zaraz dano mu ciepłego wina, że kiszki popłokał i wetkał nazad wewnątrz, jakimiś drotami ranę pospinał i oną maścią, prawie jak łopatą, namazał. Kazał się
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 328
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
lepszym trochę poszanowaniu wasz Młodzieński stan był. Bo/ kiedy który doszedszy lat/ nie żenił się/ a umarł/ tedy jako ścierw jaki wynosili za miasto; nie sądząc go być godnym pogrzebu. Lacedemonczykowie sławnego swego prawodawce Likurga prawem/ tak kochali stan wasz bezżenny/ że tego który się żenić nie chcial w pułnajtęższej zimy rozebrawszy z sukien w Rynek miejski puszczali. Tak/ że on Pan Caelebs jak Cielec nago od kąta do kąta biegająć zagrzewać się musiał. A do tego żałosną nucił melodią/ żałując za to/ że niepożytecznie wiek swój trawił. Ateńczykowie którym prawa sławny Solon pisał takich Panów Młodzienców co się do trzydziestu lat nie ożenili/ zewlokszy
lepszym trochę poszanowaniu wász Młodźienski stan był. Bo/ kiedy ktory doszedszy lat/ nie żenił się/ á umárł/ tedy iáko śćierw iáki wynośili zá miásto; nie sądząc go bydź godnym pogrzebu. Lácedemonczykowie sławnego swego práwodawce Lykurgá práwem/ ták kochali stan wasz bezżenny/ że tego ktory się żenić nie chćial w pułnaytęższey źimy rozebrawszy z sukien w Rynek mieyski puszczáli. Ták/ że on Pan Caelebs iák Cielec nágo od kątá do kątá biegaiąć zágrzewáć się muśiał. A do tego żáłosną nućił melodyą/ żałuiąc zá to/ że niepożytecznie wiek swoy trawił. Atheńczykowie ktorym práwá sławny Solon pisał tákich Pánow Młodźiencow co się do trzydźiestu lat nie ożenili/ zewlokszy
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 57
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700