precz od boku swego Kaimowi. Przestroga i poddanym, aby się uchraniali,qwerel, i skarg całej ziemie: już to musi być Kaim, i na bracią nie łaskaw, na którego pospolitym ruszeniem, wszyscy gadać poczną, apperuit os suum. Przestroga i to, żeby i ziemia, dopiero otworzyła usta aperuit os gębę rozdarła, aperuit os domawiać się poczęła, aperuit os, a kiedyż? gdy wzięła suscepit: i choćby brat przepuścił, nienastempował Abel, nastąpi ziemia, mówi tenże. Ambr. Z. Si frater parcit, terra non parcit, odpuści strona sąd nie odpuści, poena publica nie zajednana dla wziątku gadać poczęła,
precz od boku swego Kaimowi. Przestrogá i poddánym, áby się vchraniáli,qwerel, i skarg cáłey źięmie: iuż to musi bydź Kaim, i ná bráćią nie łáskaw, ná ktorego pospolitym ruszęniem, wszyscy gadáć poczną, apperuit os suum. Przestrogá i to, żeby i źięmiá, dopiero otworzyłá vstá aperuit os gębę rozdárłá, aperuit os domawiáć się poczęłá, aperuit os, á kiedyż? gdy wźięłá suscepit: i choćby brat przepuśćił, nienástęmpował Abel, nástąpi źięmiá, mowi tenże. Ambr. S. Si frater parcit, terra non parcit, odpuśći stroná sąd nie odpuśći, poena publica nie záiednána dla wźiątku gadáć poczęłá,
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 8
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
jednem razem, Między orką, między nią stanąwszy, nie trwożył Nic sobą, a miecz w pochwach przed sobą położył. W ręku miał kotew z liną; z tak wielkiem srogiego Sercem dziwu tam czekał na miejscu morskiego.
XXXVII.
Skoro plugawa orka bliżej nastąpiła I Orlanda na bacie stojąc obaczyła, Tak szeroko plugawą paszczękę rozdarła, Żeby konia i z chłopem pospołu pożarła. Bez rozmysłu w nią śmiele skoczył, zapędzony Na bacie z wielką kotwią i tak utopiony W brzydkiem garle, kotwicę z wielkiem podziwieniem Między językiem wstawił, między podniebieniem,
XXXVIII.
Tak, że nie mogły spodnie podnosić się szczeki, I zwierzchnie spuszczać więcej u sprosnej paszczęki,
jednem razem, Między orką, między nią stanąwszy, nie trwożył Nic sobą, a miecz w pochwach przed sobą położył. W ręku miał kotew z liną; z tak wielkiem srogiego Sercem dziwu tam czekał na miejscu morskiego.
XXXVII.
Skoro plugawa orka bliżej nastąpiła I Orlanda na bacie stojąc obaczyła, Tak szeroko plugawą paszczekę rozdarła, Żeby konia i z chłopem pospołu pożarła. Bez rozmysłu w nię śmiele skoczył, zapędzony Na bacie z wielką kotwią i tak utopiony W brzydkiem garle, kotwicę z wielkiem podziwieniem Między językiem wstawił, między podniebieniem,
XXXVIII.
Tak, że nie mogły spodnie podnosić się szczeki, I zwierzchnie spuszczać więcej u sprosnej paszczeki,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 235
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
kosztownemi powieszę tam śluby; Czego płacząc rzewliwie ledwie domowiła/ Aż jakaś ją niezwykła/ i nad ludzka siła Ogarnęła zarazem/ serce jako w zbroi/ W diamencie sumnienie. Tak że się nie boi Zda już od tąd niczego/ i obroni sama/ Choćby na nią Mongibel/ i straszliwa jama Piekła otworzonego gębę swą rozdarła/ I Lernejskie łakome wyzionęły garła Pary swoje. Więc takim niebieskim faworem Utwierdzona/ w tę drogę samym już wieczorem Równinami jasnymi z razu idąc sporo/ Nad jedno się głębokie opuści jezioro/ Zasłonione od nieba gęstymi jesiony/ A góry je z obojej opasały strony/ Strwoży się tu nieboga/ ile drogi więcej Przed sobą nie
kosztownemi powieszę tám śluby; Czego płácząc rzewliwie ledwie domowiłá/ Aż iákaś ią niezwykła/ y nád ludzka siłá Ogárnęłá zárázem/ serce iáko w zbroi/ W dyámencie sumnienie. Ták że się nie boi Zda iuż od tąd niczego/ y obroni sámá/ Choćby ná nię Mongibel/ y strászliwa iámá Piekłá otworzonego gębę swą rozdárłá/ Y Lerneyskie łákome wyzionęły gárłá Páry swoie. Więc tákim niebieskim faworem Vtwierdzona/ w tę drogę sámym iuż wieczorem Rowninámi iásnymi z rázu idąc sporo/ Nád iedno się głębokie opuści iezioro/ Zásłonione od niebá gęstymi iesiony/ A gory ie z oboiey opasáły strony/ Strwoży się tu niebogá/ ile drogi więcey Przed sobą nie
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 48
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
Jużci nie żywy mój Syn; i to nędzne ciało/ Więcej niż nazbyt/ stosów silnych wytrzymało. Tu Bogarodzicielka prosi/ do nóg pada: A katem niebłagana zapalczywość włada. Ślepy na jedno oko/ drugim cel wymierzył/ I tak raźno z pochopu w bok Pański uderzył: Ze włócznią bok/ śledzionę i serce rozdarła: Aż się o lewe żebro utkniona oparła. Linie krew za żelazem z przeźrzoczystą wodą: Nienasycone piekło bądź zdrajcy nagrodą. Nie tak; trzeba złe płacić dobrym niebacznemu: Stało się/ tamże zaraz człowiekowi złemu. Krew święta/ która z grotu w powiekę prysnęła/ Bladą łuskę złupiwszy/ wzrok mu otworzyła. O miłosierdzie
Iużći nie żywy moy Syn; y to nędzne ćiáło/ Więcey niż názbyt/ stosow śilnych wytrzymáło. Tu Bogárodźićielká prośi/ do nog pada: A kátem niebłagána zápálczywość włada. Slepy ná iedno oko/ drugim cel wymierzył/ I ták ráźno z pochopu w bok Páński vderzył: Ze włocznią bok/ śledźionę y serce rozdárłá: Aż się o lewe żebro vtknioná opárłá. Linie krew zá żelázem z przeźrzoczystą wodą: Nienásycone piekło bądź zdraycy nagrodą. Nie ták; trzebá złe płáćić dobrym niebácznemu: Sstáło się/ támże záraz człowiekowi złemu. Krew święta/ ktora z grotu w powiekę prysnęłá/ Bládą łuskę złupiwszy/ wzrok mu otworzyłá. O miłośierdźie
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 98.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
ledwie zblizył na próg mego dachu, O tom go naprzód pytała ze strachu; Żyjeż mój Jazon, i gdzie dotąd siedzi? Lecz mi Tesalczyk nie dał odpowiedzi: Ale się wstydem zapłonąwszy, że mię Przed sobą widział, spuścił oczy w ziemię. Zdrętwiałam na to, i z bojaźni wielki, Wszystkiem u sukni rozdarła petelki; Potym nań krzyknę; ale żyjesz? czyli I mni już próżna nadzieja omyli? Dopiero ów rzekł: że żyje zapewnie: Więc mi chciej na to przysiąc jak królewnie, Odpowiedziałam, i świadczę to Bogiem, Zem słowom ledwie uwierzyła srogiem. A potym nieco przyszedszy do siebie , O twej
ledwie zblizył ná prog mego dáchu, O tom go náprzod pytáłá ze stráchu; Zyież moy Iázon, y gdźie dotąd siedźi? Lecz mi Tesálczyk nie dał odpowiedźi: Ale się wstydem zápłonąwszy, że mię Przed sobą widźiał, spuśćił oczy w źiemię. Zdrętwiáłám ná to, y z boiáźni wielki, Wszystkiem u sukni rozdárłá petelki; Potym nán krzyknę; ále żyiesz? czyli Y mni iuż prożna nádźieiá omyli? Dopiero ow rzekł: że żyie zápewnie: Więc mi chćiey ná to przysiądz iák krolewnie, Odpowiedźiáłám, y świádczę to Bogiem, Zem słowom ledwie uwierzyłá srogiem. A potym nieco przyszedszy do siebie , O twey
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 71
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
utrącił. Dziwna rzecz! zaraz z kamienia krew ciec poczęła/ a ów bluźnierca zaraz padł i umarł; a drugi upadającego ratując/ od czarta opętany/ nazajutrz skonał. A gdy ludzi wiele na ów cud krwi cudownie płynącej się zbieżało/ ów obraz/ abo Statua Matki Bożej/ szatę z łańcuchem od szyj do piersi rozdarła na sobie/ na znak żalu i obrzydzenia tej ludzkiej ku Synowi swemu bezbożności. Niechby to słyszeli abo czytali teraźniejszy Heretycy/ nowi Obrazoborcy! 12. Cześć Obrazów Świętych cudem potwierdzona. Wiek 13. Rok P. 1203. Innoc. III. 6. Aleks. Ang. 9. Isaa. z Aleksym 1
utrąćił. Dźiwna rzecz! záraz z kámieniá krew ćiec poczęłá/ á ow bluźniercá záraz padł i umárł; á drugi upadáiącego ratuiąc/ od czártá opętány/ názáiutrz skonał. A gdy ludźi wiele ná ow cud krwi cudownie płynącey się zbieżáło/ ow obraz/ ábo Státua Mátki Bożey/ szátę z łáńcuchem od szyi do pierśi rozdárłá ná sobie/ ná znák żalu i obrzydzenia tey ludzkiey ku Synowi swemu bezbożnośći. Niechby to słyszeli ábo czytáli teráźnieyszy Heretycy/ nowi Obrázoborcy! 12. Cześć Obrázow Swiętych cudem potwierdzoná. Wiek 13. Rok P. 1203. Innoc. III. 6. Alex. Ang. 9. Isaa. z Alexym 1
Skrót tekstu: KwiatDzieje
Strona: 14
Tytuł:
Roczne dzieje kościelne
Autor:
Jan Kwiatkiewicz
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
, leszczyna, Gruszczyna Ciernie a Niedrogą przestroną ale ścieżkami którędy kon. drogę do Domu pamiętał bo często tamtędy chodził jak to zwyczajnie na czatę nie Gościencem ale Manowcami jeźdzą i trzeba się tam bardzo często uchylać choć Cugle w ręku trzymając omijać złe i gęste miejsca a postaremu czasem i po łbu gałąz dała i suknią rozdarła A tu nagiemu tyłem do głowy siedzącemu na tak bystrym i zhukanym Koniu który od strachu i bólu oślep leciał gdzie go nogi niosły Co się tam dostało specjałów puko owych szerokich Chrostów Nieprzejechał snadno uwazyc. Owej jego Asystencyjej co z nim dwaj czy trzej jechali nie puścił żeby go nie miał kto ratować. Przypadłszy przede wrota
, leszczyna, Gruszczyna Ciernie a Niedrogą przestroną ale scieszkami ktorędy kon. drogę do Domu pamietał bo często tamtędy chodził iak to zwyczaynie na czatę nie Gosciencem ale Manowcami iezdzą y trzeba się tam bardzo często uchylać choc Cugle w ręku trzymaiąc omiiać złe y gęste mieysca a postaremu czasem y po łbu gałąz dała y suknią rozdarła A tu nagiemu tyłem do głowy siedzącemu na tak bystrym y zhukanym Koniu ktory od strachu y bolu oslep leciał gdzie go nogi niosły Co się tam dostało specyiałow puko owych szerokich Chrostow Nieprzeiechał snadno uwazyc. Owey iego Assystencyiey co z nim dway czy trzey iechali nie puscił zeby go nie miał kto ratować. Przypadłszy przede wrota
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 177
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
, że jeden łańcuch o funtów 13 nasz maszt opasał był, który wystrzeliły Turcy z Tunisk z Barbaryjej tak właśnie, jako więc pas ciało człowiecze opasuje, i nie uczynił inszej szkody, tylko znak na palec głęboko, a łańcuch upadł. Mychmy też trafili w nieprzyjacielski maszt jedną kulą o funtów 9, która go rozdarła na samym środku i przebiła, aż upadł do morza. Nie neguję, aby te łańcuchy nie były u sposobne do przerznienia lin, które trzymają maszty w okrętach. Także mogą lecieć i zbijać ludzie nie tylko na okręcie, ale i w obozie, bo jeśli tknie kula GH na jednym miejscu, zaraz odmieni bieg,
, że jeden łańcuch o funtów 13 nasz maszt opasał był, który wystrzeliły Turcy z Tunisk z Barbaryjej tak właśnie, jako więc pas ciało człowiecze opasuje, i nie uczynił inszej szkody, tylko znak na palec głęboko, a łańcuch upadł. Mychmy też trafili w nieprzyjacielski maszt jedną kulą o funtów 9, która go rozdarła na samym środku i przebiła, aż upadł do morza. Nie neguję, aby te łańcuchy nie były u sposobne do przerznienia lin, które trzymają maszty w okrętach. Także mogą lecieć i zbijać ludzie nie tylko na okręcie, ale i w obozie, bo jeśli tknie kula GH na jednym miescu, zaraz odmieni bieg,
Skrót tekstu: AquaPrax
Strona: 156
Tytuł:
Praxis ręczna działa
Autor:
Andrzej Dell'Aqua
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Tadeusz Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1969
aby był duży w ręku, żeby ją mógł strzymać, bo przyczynia się cokolwiek ciężaru przez przyprawienie do niej rury żelazny A, do który ma być przyprawiona, żeby ten cyngiel B mógł się zapalić. A trzeba, żeby ta rura C miała gębę cokolwiek daleko od dardy, żeby kula nie szarpnęła dardy samy i nie rozdarła jej na tym miejscu DE. Następuje darda F z rurką żelazną G, która ma zapalić cyngiel H. Trzecia darda jest z moździerzykiem I, szerokim w gębie, w którą by się siła mogło kul włożyć żelaznych, a cyngiel K ma zapalić. Może mi kto rzec, że to jest jedna miszanina i iż lepiej
aby był duży w ręku, żeby ją mógł strzymać, bo przyczynia się cokolwiek ciężaru przez przyprawienie do niej rury żelazny A, do który ma być przyprawiona, żeby ten cyngiel B mógł się zapalić. A trzeba, żeby ta rura C miała gębę cokolwiek daleko od dardy, żeby kula nie szarpnęła dardy samy i nie rozdarła jej na tym miescu DE. Następuje darda F z rurką żelazną G, która ma zapalić cyngiel H. Trzecia darda jest z mozdzerzykiem I, szerokim w gębie, w którą by się siła mogło kul włożyć żelaznych, a cyngiel K ma zapalić. Może mi kto rzec, że to jest jedna miszanina i iż lepiej
Skrót tekstu: AquaPrax
Strona: 374
Tytuł:
Praxis ręczna działa
Autor:
Andrzej Dell'Aqua
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Tadeusz Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1969
Domini 1655. - -
15 februarii. IMP. Praksedis Rudolska Ruska, że ją Pan Bóg periclitantem in partu rozwiązał, tabliczkę. — —
8 aprilis. — — P. Malcher Duchnicz różyczkę złotą z rubinków ośmnastą. - -
Die 1 maji. IMP Toszkowski dziękując P. Bogu, że kula (suknie rozdarła i konia zabiła) wystrzelona z działa, jego nic nie naruszyła, iż w dobrym został zdrowiu, dał tabliczkę. — —
5 maji. Eodem die IMP Wespazjan Kochowski tabliczkę. - -
15 maji. IMP Marcin Anczowski philologiae et medicinae doctor, rajca lwowski, sekretarz Jego K.M., i z Jej
Domini 1655. - -
15 februarii. IMP. Praxedis Rudolska Ruska, że ją Pan Bóg periclitantem in partu rozwiązał, tabliczkę. — —
8 aprilis. — — P. Malcher Duchnicz różyczkę złotą z rubinków ośmnastą. - -
Die 1 maii. IMP Toszkowski dziękując P. Bogu, że kula (suknie rozdarła i konia zabiła) wystrzelona z działa, jego nic nie naruszyła, iż w dobrym został zdrowiu, dał tabliczkę. — —
5 maii. Eodem die IMP Wespazjan Kochowski tabliczkę. - -
15 maii. IMP Marcin Anczowski philologiae et medicinae doctor, rajca lwowski, sekretarz Je^o^ K.M., i z Jej
Skrót tekstu: InwDomLwowGęb
Strona: 331
Tytuł:
Inwentarz akcesyjny kaplicy Domagaliczów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1645 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973