i dzięką Gromił/ na czarnym aże Lebedynie Ja/ którym przedtym/ dokazował ręką Srogie Lwy dławiąc w Tessalskiej chrościnie Teraz z tak ciężką/ serca mego męką Jednej nad sobą przewodzić dziewczynie Pozwolę. Czyli one mężne duchy Te/ niewidome spętały łańcuchy.
III. Wiezieniem; choć mię nie niewolą Huki/ Ani mię rozkaż przyciska surowy/ Leć niecierpiąca przyprawy i sztuki Twarz/ a na twarzy Kolor szkarłatowy Wargi z koralów/ oczęta jak kruki Znich promień bije/ wskroś diamentowy/ Nuż dwa na piersiach Braciszków choć skryci/ Przecię ich widać/ przez Koleńskie nici. Księgi Trzecie.
IV. Włos w drobne Cyrki/ rozpuszczon się chwieje/
y dźięką Gromił/ ná czarnym aze Lebedynie Iá/ ktorym przedtym/ dokázował ręką Srogie Lwy dławiąc w Tessálskiey chrośćinie Teraz z ták ćięszką/ sercá mego męką Iedney nád sobą przewodźić dźiewczynie Pozwolę. Czyli one mężne duchy Te/ niewidome spętáły łáncuchy.
III. Wieźięniem; choć mię nie niewolą Huki/ Ani mię rozkaż przyćiska surowy/ Leć niećierpiąca przyprawy y sztuki Twarz/ á na twarzy Kolor szkárłatowy Wárgi z koralow/ oczęta iák kruki Znich promień biie/ wskroś dyamentowy/ Nuż dwá ná pierśiách Bráćiszkow choć skryći/ Przećię ich widáć/ przez Koleńskie nići. Kśięgi Trzećie.
IV. Włos w drobne Cyrki/ rozpuszczon się chwieie/
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 158
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Bożym/ wchodzić w nie trapić ich i mordować/ tak za ciężką mękę to sobie mają/ gdy z tego przez nich zajętego mieszkania wyganiani bywają: i dla tego proszą Chrysta Pana/ mówiąc/ Jeśli nas z tego człowieka wyganiasz/ nie wyganiaj nas z miedzy ludzi/ z krainy tej ustąpić nam nie każ: nie rozkaż nam i do przepaści iść: bo komuby tam szkodzili/ prócz już zaszkodzonych/ nie mieli. niocz/ jako się wiedzieć daje/ diabłom nie szło/ tylko aby im nie kazał na to miejsce odejść/ skądby już wyniść/ i ludziom szkodzić niemogli. To tedy jest męka ta/ która
Bożym/ wchodźić w nie trapić ich y mordowáć/ ták zá ćiężką mękę to sobie máią/ gdy z tego przez nich záiętego mieszkánia wygániáni bywáią: y dla tego proszą Christá Páná/ mowiąc/ Ieśli nas z tego człowieká wygániasz/ nie wygániay nas z miedzy ludźi/ z kráiny tey vstąpić nam nie każ: nie roskaż nam y do przepáśći iśdź: bo komuby tám szkodźili/ procz iuż zászkodzonych/ nie mieli. niocż/ iáko sie wiedźieć dáie/ dyabłom nie szło/ tylko áby im nie kazał ná to mieysce odeyść/ zkądby iuż wyniśdź/ y ludźiom szkodźić niemogli. To tedy iest męká tá/ ktora
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 40
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
ow, cośmy go darami rożnymi
Ubogacili. Więc gdy kreatury Nasze, za naszym idąc rozrządzeniem Wesołe, i my patrząc na to z góry, Dobrze, że ten czas takim posiedzeniem
Strawimy sobie. Ale ty tymczasem Leć co najprędzej pośle skrzydłonogi I nad wysokim stanąwszy Parnasem Powiedz to co się dzieje między bogi
Muzom i rozkaż, żeby swym porządkiem Każda tej parze szczęścia winszowała. Ty Febe z lutnią chciej im być początkiem, Aby tak była harmonia cała. Apollo
.
Teraz o złota, teraz moja lutni! Wszytkie te treny i lamenty utni, Któreś po synu moim Faetonie Brzmiała, gdy bystre nosiły go konie. Prawdać że serce moje był
ow, cośmy go darami rożnymi
Ubogacili. Więc gdy kreatury Nasze, za naszym idąc rozrządzeniem Wesołe, i my patrząc na to z gory, Dobrze, że ten czas takim posiedzeniem
Strawimy sobie. Ale ty tymczasem Leć co najprędzej pośle skrzydłonogi I nad wysokim stanąwszy Parnasem Powiedz to co się dzieje między bogi
Muzom i rozkaż, żeby swym porządkiem Każda tej parze szczęścia winszowała. Ty Febe z lutnią chciej im być początkiem, Aby tak była harmonia cała. Apollo
.
Teraz o złota, teraz moja lutni! Wszytkie te treny i lamenty utni, Ktoreś po synu moim Faetonie Brzmiała, gdy bystre nosiły go konie. Prawdać że serce moje był
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 462
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Zabawy: Miary, (Pięćłokciową, Dziesięćłokciową, i insze) opisane w Nauce 4. tejże Zabawy. Sam nie zapominaj Cyrkla, Ołowka, abo Pióra z kałamarzem: kilka pułarkuszów, abo części czwartych jednego arkusza papieru białego, tęgiego, równego, jaki bywa Regałowy. Stanąwszy napierwszej stacyj B; pola BCDEFGH rozkaż zatknąć Pachołków, jednego na B, drugiego na H oraz z tarczą, ku B, malowaniem obróconą, prosto, do perpendykułu w pachołku wiszącym za kamieniem Moskiewskim, między WY na figurze 1 Tablice 4. przy karcie 9. Postaw Tablicę na Pacholku B, Horyzontalnie abo poziomno, aby ku niebu patrzyła jej płaskoś
Zábáwy: Miáry, (Pięćłokćiową, Dżieśięćłokćiową, y insze) opisáne w Nauce 4. teyże Zábáwy. Sam nie zápominay Cyrklá, Ołowká, ábo Piorá z káłámarzem: kilká pułárkuszow, ábo częśći czwartych iednego árkuszá pápieru białego, tęgiego, rownego, iáki bywa Regałowy. Stánąwszy nápierwszey stácyi B; polá BCDEFGH rozkaż zátknąć Páchołkow, iednego ná B, drugiego ná H oraz z tarczą, ku B, málowániem obroconą, prosto, do perpendykułu w páchołku wiszącym zá kámięniem Moskiewskim, między WY ná figurze 1 Tablice 4. przy kárćie 9. Postaw Tablicę ná Pácholku B, Horyzontálnie ábo poźiomno, áby ku niebu pátrzyłá iey płáskoś
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 59
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
się odległości z kródszej skale 4. razy.
Każ Pachołka z tarczą przenieść, i ustawić do perpendykułu z tarczą, na wtórej stacyj C i obróciwszy się ku tej wtórej stacyj C, przez linią z Celami przystawioną do igiełki, upatrz Tarczą na C: i zrysuj nożem na karcie podle linii Prawdy, linią IK. Rozkaż pomocnikom przybranym przemierzać odległość BC, prostym sposobem po ziemi (niech będzie łokci 51.) i na skali RS obejmij cyrklem tęż liczbę cząstek, i postaw na linii BK, od B; do c, aby była bc znaczna na karcie IKsKW. Odlepiwszy kartę, punkt jej c, zatkniej na igiełkę C, i
się odległośći z krodszey skále 4. rázy.
Każ Páchołká z tarczą przenieść, y vstáwić do perpendykułu z tarczą, ná wtorey stácyi C y obroćiwszy się ku tey wtorey stácyi C, przez liniią z Celámi przystáwioną do igiełki, vpátrz Tarczą ná C: y zrysuy nożem ná kárćie podle linii Prawdy, liniią IK. Rozkaż pomocnikom przybránym przemierzáć odległość BC, prostym sposobem po źiemi (niech będźie łokći 51.) y ná skáli RS obeymiy cyrklem tęż liczbę cząstek, y postaw ná linii BK, od B; do c, áby byłá bc znáczna ná kárćie IXKW. Odlepiwszy kártę, punkt iey c, zátkniey ná igiełkę C, y
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 60
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
i zdejmij kartę z Tablice, a punktem d, zatknąwszy ją na igiełkę D: przylep powtórnie na Tablicę jakożkolwiek. Dopieroż postawiwszy linią z Celami, na linii ML, kręć Tablicę, póki nie upatrzyż tarczy, na wtórej stacyj C, i zostaw wtym postanowieniu Tablicę. 12. Nie ruchając Tablice na D, rozkaż postawić Pachołka z tarczą na czwartej stacyj E. A sam zostając przy D, Obróć linią z Celami do Tarcze postawionej na czwartej stacyj E. którą Tarczą gdy obaczysz, zrysujesz nożem podle linii Prawdy, linią tajemną NO; i przemierzywszy odległość DE, stacyj trzeciej i czwartej, i liczbę łokci wyjąwszy z skale postaw na
y zdeymiy kártę z Tablice, á punktem d, zátknąwszy ią ná igiełkę D: przylep powtornie ná Tablicę iákożkolwiek. Dopieroż postáwiwszy liniią z Celámi, ná linii ML, kręć Tablicę, poki nie vpátrzyż tarczy, ná wtorey stácyi C, y zostaw wtym postánowięniu Tablicę. 12. Nie rucháiąc Tablicé ná D, rozkaż postáwić Páchołká z tarczą ná czwartey stácyi E. A sam zostáiąc przy D, obroć liniią z Celámi do Tarcze postáwioney ná czwartey stácyi E. ktorą Tarczą gdy obaczysz, zrysuiesz nożem podle linii Prawdy, liniią táiemną NO; y przemierzywszy odległość DE, stácyi trzećiey y czwartey, y liczbę łokći wyiąwszy z skále postaw ná
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 61
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
A że był odszedł ze dworu, Wedle paniej swej humoru, Ukłoniwszy się jej dusza: „Przebrało się i Matusza.” 72 (P). WIĘKSZY APETYT ZAKAZANYCH RZECZY BIAŁOGŁOWSKA CHCIWOŚĆ
Szlachcic z domu wyjechał; będąc już za wroty, Wspomni sobie z plebanem żenine zaloty. „Wróć się — rzecze jednemu — rozkaż paniej, żeby Ponieważ tu beze mnie ksiądz nie ma potrzeby, Nie puszczała go w dom swój.” Więc że posłał franta: „Jegomość, żebyś Waszmość na tego taranta (Pies leżał naśród izby) nie wsiadała, prosi.” Połajawszy go pani, musi to być cosi, Myśli sobie, za
A że był odszedł ze dworu, Wedle paniej swej humoru, Ukłoniwszy się jej dusza: „Przebrało się i Matusza.” 72 (P). WIĘKSZY APETYT ZAKAZANYCH RZECZY BIAŁOGŁOWSKA CHCIWOŚĆ
Szlachcic z domu wyjechał; będąc już za wroty, Wspomni sobie z plebanem żenine zaloty. „Wróć się — rzecze jednemu — rozkaż paniej, żeby Ponieważ tu beze mnie ksiądz nie ma potrzeby, Nie puszczała go w dom swój.” Więc że posłał franta: „Jegomość, żebyś Waszmość na tego taranta (Pies leżał naśród izby) nie wsiadała, prosi.” Połajawszy go pani, musi to być cosi, Myśli sobie, za
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 233
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
żeby kto winę zasługował Stąd, że komu rad służył i kogo szanował. Ale jakkolwiek przyjmiesz tę moję hramotę, Wiersz choć zganisz, to mniejsza, lecz przyjmi ochotę. Bo co do wierszo w przyznam, gdy drudzy w Parnasie Laury brali od Feba, jam przyszedł po czasie. Co się zaś tknie ochoty, rozkaż sobie służyć, Masz ochotnego sługę, tylko go chciej użyć, Któryć pociech winszuje tyle jak gwiazd w niebie, A łasce, jeśli godzien, poleca sam siebie. Teraz tym kończę, żem jest wiecznie zniewolony I twój, o śliczna nimfo, sługa uniżony. 778. List do tejże przy odesłanym dialogu abo
żeby kto winę zasługował Ztąd, że komu rad służył i kogo szanował. Ale jakkolwiek przyjmiesz tę moję hramotę, Wiersz choć zganisz, to mniejsza, lecz przyjmi ochotę. Bo co do wierszo w przyznam, gdy drudzy w Parnasie Laury brali od Feba, jam przyszedł po czasie. Co się zaś tknie ochoty, rozkaż sobie służyć, Masz ochotnego sługę, tylko go chciej użyć, Ktoryć pociech winszuje tyle jak gwiazd w niebie, A łasce, jeśli godzien, poleca sam siebie. Teraz tym kończę, żem jest wiecznie zniewolony I twoj, o śliczna nimfo, sługa uniżony. 778. List do tejże przy odesłanym dialogu abo
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 270
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
.
Mandrykard, co wszytek świat lekce sobie waży, Niewiele się rozmyśla i zaraz tej straży Chce sprobować, jeśli mu dobrze bronić onej Królewny będzie mogła sobie powierzonej. „Musi być - prawi - gładka, jako słyszę o niej, Dla tego ją chcę poznać; przeto wiedź mię do niej - Albo się jej zarazem rozkaż przed mię stawić, Jeno rychło, bo długo nie chcę się tu bawić”.
XLII.
„Oszalałeś - powiada - i kazić się głowa!”. Więcej nad to Granatczyk nie mówił i słowa, Ale hardy Tatarzyn zaraz z wielkiem gniewem Skoczył i na wylot mu przebódł piersi drzewem; Bo zbroja tak ciężkiego
.
Mandrykard, co wszytek świat lekce sobie waży, Niewiele się rozmyśla i zaraz tej straży Chce sprobować, jeśli mu dobrze bronić onej Królewny będzie mogła sobie powierzonej. „Musi być - prawi - gładka, jako słyszę o niej, Dla tego ją chcę poznać; przeto wiedź mię do niej - Albo się jej zarazem rozkaż przed mię stawić, Jeno rychło, bo długo nie chcę się tu bawić”.
XLII.
„Oszalałeś - powiada - i kazić się głowa!”. Więcej nad to Granatczyk nie mówił i słowa, Ale hardy Tatarzyn zaraz z wielkiem gniewem Skoczył i na wylot mu przebódł piersi drzewem; Bo zbroja tak ciężkiego
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 305
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, ów Dorotę
Porwi w taniec! Regały będą wam wnetki brzmiały. Przed kim pełne dwie stoją, jedna niech będzie moją. Bogdajżeś zdrów, sąsiedzie, każdy niech wesół będzie. NA OŻENIENIE ZENOWICZA
Do nas, do nas, ucieszna wszech rozkoszy pani, Rumiana Wenus, wsiadaj na złociste sani! Karmazynowym sznurem białych ulecować Rozkaż parę gołębi, każ i nagotować Dla swych panien lektykę, a Kupidynowi Jako matka własnemu swemu potomkowi Nasztychuj skrzydła pióry wysokolotnymi I strzałmi pełen natkaj sajdak hartownymi.
Niech jako do potrzeby wsiada uzbrojony I łuk przypnie do boku mocno naciągniony. Nie dlatego, żeby miał być gotów do boju, Ale żeby przestrzegał zwady na pokoju.
, ów Dorotę
Porwi w taniec! Regały będą wam wnetki brzmiały. Przed kim pełne dwie stoją, jedna niech będzie moją. Bogdajżeś zdrów, sąsiedzie, każdy niech wesół będzie. NA OŻENIENIE ZENOWICZA
Do nas, do nas, ucieszna wszech rozkoszy pani, Rumiana Wenus, wsiadaj na złociste sani! Karmazynowym sznurem białych ulecować Rozkaż parę gołębi, każ i nagotować Dla swych panien lektykę, a Kupidynowi Jako matka własnemu swemu potomkowi Nasztychuj skrzydła pióry wysokolotnymi I strzałmi pełen natkaj sajdak hartownymi.
Niech jako do potrzeby wsiada uzbrojony I łuk przypnie do boku mocno naciągniony. Nie dlatego, żeby miał być gotów do boju, Ale żeby przestrzegał zwady na pokoju.
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 261
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965