podobna bez wojska wstręt czynić, jako trudna sławę W.K. Mści piastować, i tej tu prowincyj bezpieczeństwo trzymać, racz W. K. M. uważyć. Miło mi zawsze było umierać dla sławy i dostojeństwa W. K. Mści Pana mego miłościwego, dla której zatrzymania miło mi będzie i teraz krew moją rozlać, jeśli tak szczęśliwa być może, że to na niej stanie; ale jeżeli darmo i niesławnie, niewiem jeżelim W. K. Mści i ojczyźnie mojej zarobił na to, abym miał być tak wypchniony i odbieżany, gdzie nie tylko zdrowie, substantia, ale i reputatia tracić się musi. Nasze sam
podobna bez wojska wstręt czynić, jako trudna sławę W.K. Mści piastować, i téj tu prowincij bespieczeństwo trzymać, racz W. K. M. uważyć. Miło mi zawsze było umierać dla sławy i dostojeństwa W. K. Mści Pana mego miłościwego, dla któréj zatrzymania miło mi będzie i teraz krew moją rozlać, jeśli tak sczęśliwa być może, że to na niej stanie; ale jeżeli darmo i niesławnie, niewiem jeżelim W. K. Mści i ojczyznie mojej zarobił na to, abym miał być tak wypchniony i odbieżany, gdzie nie tylko zdrowie, substantia, ale i reputatia tracić się musi. Nasze sam
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 56
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
zęby. Dano znać Baszy, a on kazał przywieść obu, Pytał z jakiego zwada przyszła im sposobu: - "To tu w nędzy i w ciężkim więzieniu siedzicie, Przecie się tą karnością zgoła nie skromicie!" Rzecze Polak: - ,,Panie mój, lży mi wiarę moję, A ja dla niej gotowem rozlać duszę swoję". Spyta Basza: - "Jakoż ty wierzysz, Polaninie? Daj sprawę, bo cię gorzkie karanie nie minie". - ,,Ja tak wierzę, panie mój, jako w Rzymie papież, Jak król polski, francuski, król hiszpański takież. I jako cesarz rzymski i ksiądz w
zęby. Dano znać Baszy, a on kazał przywieść obu, Pytał z jakiego zwada przyszła im sposobu: - "To tu w nędzy i w ciężkim więzieniu siedzicie, Przecie się tą karnością zgoła nie skromicie!" Rzecze Polak: - ,,Panie mój, lży mi wiarę moję, A ja dla niej gotowem rozlać duszę swoję". Spyta Basza: - "Jakoż ty wierzysz, Polaninie? Daj sprawę, bo cię gorzkie karanie nie minie". - ,,Ja tak wierzę, panie mój, jako w Rzymie papież, Jak król polski, francuski, król hiszpański takież. I jako cesarz rzymski i ksiądz w
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 371
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
zajmując płomienia ani tlejąc , inna być rozpalonym, i biegać w koło. Ogień rozrzadza wszystkie rzeczy; to jest cząstki od cząstek oddziela, jako widziemy w metalach roztopionych: bieg w koło też same cząstki rozrywa, gdy tedy nie masz coby przeszkadzało i broniło, rzecz tak wielkim ogniem rozpalona i roztopiona krążąc w koło rozlaćby się , i rozsypać musiała. Plamy słoneczne nie rozsypują się, bo leżą na powierzchności, a zatym tak się z słońcem obracać mogą, jako według zdania teraz powszechniejszego piasek z ziemią w koło biega, a nie rozsypuje się. Komety zaś są oddalone od słońca, na miejscach próżnych, i same tylko światło zawierających
zaymuiąc płomienia ani tleiąc , inna być rozpalonym, y biegać w koło. Ogień rozrzadza wszystkie rzeczy; to iest cząstki od cząstek oddziela, iako widziemy w metalach roztopionych: bieg w koło też same cząstki rozrywa, gdy tedy nie masz coby przeszkadzało y broniło, rzecz tak wielkim ogniem rozpalona y rostopiona krążąc w koło rozlaćby się , y rozsypać musiała. Plamy słoneczne nie rozsypuią się, bo leżą na powierzchności, a zatym tak się z słońcem obracać mogą, iako według zdania teraz powszechnieyszego piasek z ziemią w koło biega, a nie rozsypuie się. Komety zaś są oddalone od słońca, na miejscach prożnych, y same tylko światło zawieraiących
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 51
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
ć nie miało być wolno Przyjaciela w Dom prosić/ uczęstować/ udarować/ rozkazować w Domu swoim: bo to tylko do takich torzów należy/ jako ten snadź był co ZŁOTE JARZMO, pisał/ który tak bardzo bał się Zony: Jednakże nic zawzdy ganić należy/ że pod czas/ choć Mąż każe lać/ rozlać/ rozdawać chce by wszytko; Zona zaś rozumnie dawszy/ gdzie trzeba/ ostatka ochroni. Bo w drugich was Panowie taki humor ile po pijanu/ żeby i dusze podobno z siebie dał/ i koszulęby przepił/ a wytrzeźwiwszy się dyziękujecie potym Zonom za to. Jakoż/ szczęśliwy ten fantastyk/ który ma taką Zonę
ć nie miáło bydź wolno Przyiaćielá w Dom prośić/ uczęstowáć/ udárowáć/ roskázowáć w Domu swoim: bo to tylko do tákich thorzow należy/ iáko ten snádź był co ZŁOTE IARZMO, pisał/ ktory ták bárdzo bał się Zony: Jednákże nic záwzdy gánić náleży/ że pod czás/ choć Mąż każe lać/ rozlać/ rozdáwáć chce by wszytko; Zoná záś rozumnie dáwszy/ gdźie trzebá/ ostátká ochroni. Bo w drugich was Pánowie táki humor ile po pijánu/ żeby y dusze podobno z śiebie dał/ y koszulęby przepił/ á wytrzeźwiwszy się diźiękuiećie potym Zonom zá to. Iákosz/ szczęśliwy ten fántástyk/ ktory má táką Zonę
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 24
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
ja kto Guza szuka snadno znajdzie nie my to kaleczyli ale niewinność nasza zwojowała ich. Rzecze znowu noga was tu nie ujdzie hultaje Odpowiem porachuj się kto ma być hultajem nazwany czy ten kto kogo po nocy nachodzi czy ten kto sobie spokojnie siedzi nikomu nie dając okazji. Rzecze o jakoż kolwiek po staremu wy tu musicie krew rozlać jakoście braci naszych rozlali. Odpowiem ja jeżeliś po moję głowę przyszedł podobnos i swoję przyniósł jeżeli moja polęze i twojej się zapewne dostanie a odstąpcie się dalej bo będziemy Cynglów ruszać. Dopiero jeden uwazny jakis rzecze dajcie pokoj. A mnie jednemu wolno tam przystąpić? Powiem wolno przyszedł tedy i pyta ktos ty jest
ia kto Guza szuka snadno znaydzie nie my to kaleczyli ale niewinność nasza zwoiowała ich. Rzecze znowu noga was tu nie uydzie hultaie Odpowięm porachuy się kto ma bydz hultaiem nazwany czy ten kto kogo po nocy nachodzi czy ten kto sobie spokoynie siedzi nikomu nie daiąc okazyiey. Rzecze o iakoz kolwiek po staremu wy tu musicie krew rozlać iakoscie braci naszych rozlali. Odpowięm ia iezeliś po moię głowę przyszedł podobnos y swoię przyniosł iezeli moia polęze y twoiey się zapewne dostanie a odstąpcie się daley bo będziemy Cynglow ruszać. Dopiero ieden uwazny iakis rzecze daycie pokoy. A mnie iednemu wolno tam przystąpić? Powięm wolno przyszedł tedy y pyta ktos ty iest
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 181v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
się barzo mężnie tak długo/ aż go z Muszkietu zabito/ kazał mu potym Rotmistrz szyje urznąć/ i posłał Cesarzowi. Karas Ciausz zamknął się w Ogrodzie swoim zedwiemasty ludzi/ chcąc się bronić pókiby mógł. Poszedł go tam dobywać pewny Aga Spahów nazwany Parmaksys/ w piąciset człowieka/ ale widząc żeby się siła krwie rozlać musiało/ gdyby go miał mocą dostawać/ zażył tego fortelu; kazał potajemnie przez człowieka pewnego ludziom przy nim będącym powiedzieć/ iż jednego z nich żywić nie będą/ jeśliby się mieli woli Cesarskiej sprzeciwiać. Co ich tak ustraszyło/ że się ukradkiem gdzie kto mógł rozeszli/ jego samego zostawiwszy. Snadno go tedy już
się bárzo mężnie ták długo/ áż go z Muszkietu zábito/ kazał mu potym Rothmistrz szyie vrznąć/ y posłał Cesárzowi. Karas Ciausz zamknął się w Ogrodźie swoim zedwiemásty ludźi/ chcąc się bronić pokiby mogł. Poszedł go tám dobywáć pewny Agá Spáhow názwány Pármaxys/ w piąćiset człowieká/ ále widząc żeby się śiłá krwie rozláć muśiało/ gdyby go miał mocą dostáwáć/ záżył tego fortelu; kazał potáiemnie przez człowieká pewnego ludźiom przy nim będącym powiedźieć/ iż iednego z nich żywić nie będą/ ieśliby się mieli woli Cesárskiey sprzećiwiáć. Co ich ták vstrászyło/ że się vkrádkiem gdźie kto mogł rozeszli/ iego sámego zostáwiwszy. Snádno go tedy iuż
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 30
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
wielką dusz ludzkich żarliwość, i dar na wydzwignienie tych, którzy w brzydkim grzechów cielesnych błocku ulgnąwszy, ciężko im z niego wybrnąć. Nie mało i innych na sumieniu uciśnionych, i w niebezpieczeństwie zbawienia zostających osób, taż opatrzność Boska do niego obracała. Na mszach świętych gorąco prosił, aby mógł krew swoję dla BOGA rozlać, od którego też i tę łaskę otrzymał, iż się stał, jednym z kongregacyj albo z pocztu głupców Jezusowych. Raz gdy ofiarę miał przenajś:, Chrystus mu się w osobie ukrzyżowanego Serafina pokazał, przetoż, od tego czasu, począwszy od słów owych Święty, Święty, Święty, pałającym a prawie Serafickim afektem
wielką dusz ludzkich żarliwość, y dar na wydzwignienie tych, ktorzy w brzydkim grzechow cielesnych błocku ulgnąwszy, ciężko im z niego wybrnąć. Nie mało y innych ná sumieniu uciśnionych, y w niebezpieczeństwie zbawienia zostaiących osob, taż opatrzność Boska do niego obracała. Ná mszach świętych gorąco prosił, aby mogł krew swoię dla BOGA rozlać, od ktorego też y tę łaskę otrzymał, iż się stał, iednym z kongregacyi albo z pocztu głupcow Jezusowych. Raz gdy ofiarę miał przenayś:, Chrystus mu się w osobie ukrzyżowanego Serafiná pokazał, przetoż, od tego czasu, począwszy od słow owych Swięty, Swięty, Swięty, pałaiącym á prawie Serafickim affektem
Skrót tekstu: NiesKor_II
Strona: 89
Tytuł:
Korona polska, t. II
Autor:
Kasper Niesiecki
Drukarnia:
Collegium lwowskiego Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
herbarze
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1738
Data wydania (nie wcześniej niż):
1738
Data wydania (nie później niż):
1738
i krew swą rad pijesz. Zebrzydowski nic więcej nie uczynił, tylko, że kołatał pod wiechą do domu, gdzie pijany chłop jakoś bardzo szpetnemi słowy nałajał mu; on odchodząc z gniewu strzelił na dohad. Trafiło się z niechcenia, że żaka w rękę postrzelił. Cóż, zato dałeś krew swą Zebrzydowską katowi rozlać na wieczną pamięć? Zebrzydowskiego, w karczmie pojmawszy, kat ściął. A więc ty masz miłować krew szlachecką! Nie może to być i owszem, jesteś tej krwi urodzonym nieprzyjacielem jeszcze z ojca. o czemby wiele. A nie dziw powiadają, że imagines puerorum redeunt ad imagines proavorum in suo genere, i są
i krew swą rad pijesz. Zebrzydowski nic więcej nie uczynił, tylko, że kołatał pod wiechą do domu, gdzie pijany chłop jakoś bardzo szpetnemi słowy nałajał mu; on odchodząc z gniewu strzelił na dohad. Trafiło się z niechcenia, że żaka w rękę postrzelił. Cóż, zato dałeś krew swą Zebrzydowską katowi rozlać na wieczną pamięć? Zebrzydowskiego, w karczmie pojmawszy, kat ściął. A więc ty masz miłować krew szlachecką! Nie może to być i owszem, jesteś tej krwi urodzonym nieprzyjacielem jeszcze z ojca. o czemby wiele. A nie dziw powiadają, że imagines puerorum redeunt ad imagines proavorum in suo genere, i są
Skrót tekstu: MarszWojCz_II
Strona: 30
Tytuł:
Od P. Marszałka koronnego do P. Wojewody krakowskiego.
Autor:
Zygmunt Myszkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918