błędne oczu ludzkich na się rwie obroty Biedny człowiek i króla swojego przykładem Ozdobiony wszelakich cnot i mocy składem. Tu się kształt najśliczniejszy i najświętszy kryje, Tu blask jak we zwierciedle chwały bożej bije, Pełen świętych rozkoszy, godzien uczciwości Duchów niebieskich, wszytkie przechodząc lubości. Daj ojcze tak pięknego byśmy byli godni Kształtu, roznieć w nas ogień z niebieskiej pochodni, Zapal nas twym płomieniem. A jakiż piękniejszy, Jaki zaświeci w sercach naszych szlachetniejszy? Spraw, żeby umysł sprosną żądzą zwyciężony, Nie był tępy i na swe dobro zaślepiony. 691. Ad Chrystum Dominum.
Quae tibi digna canam meritae praeconia laudis, Christe, creaturae conditor alme
błędne oczu ludzkich na się rwie obroty Biedny człowiek i krola swojego przykładem Ozdobiony wszelakich cnot i mocy składem. Tu się kształt najśliczniejszy i najświętszy kryje, Tu blask jak we zwierciedle chwały bożej bije, Pełen świętych rozkoszy, godzien uczciwości Duchow niebieskich, wszytkie przechodząc lubości. Daj ojcze tak pięknego byśmy byli godni Kształtu, roznieć w nas ogień z niebieskiej pochodni, Zapal nas twym płomieniem. A jakiż piękniejszy, Jaki zaświeci w sercach naszych szlachetniejszy? Spraw, żeby umysł sprosną żądzą zwyciężony, Nie był tępy i na swe dobro zaślepiony. 691. Ad Christum Dominum.
Quae tibi digna canam meritae praeconia laudis, Christe, creaturae conditor alme
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 410
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
głodu nigdy nie uznamy. Przyjmiż i to ode mnie na znak dawnej chęci, A mnie jakoś zwykł swoich mieć także w pamięci. ANATOMIA MARTYNUSA LUTRA
Gdy już Martinus Luter brał się do Plutona, Widząc, że mu ustawa w ciele siła ona, Która go wichrowatym i chytrym czyniła, Aby się sława jego jeszcze roznieciła - Jaki był za żywota nieprzyjaciel cnocie, Aby po zeszciu w jego płużyli robocie Jego naśladownicy, pany ministrowie, I którzy są tej sekty ewanielikowie. Nie żeby to przezwisko od poselstwa mieli, Czym by przodkować w zborzech przed głupimi chcieli, Ale, że "Ewan" - Bachus, "Gelos" - śmieszny
głodu nigdy nie uznamy. Przyjmiż i to ode mnie na znak dawnej chęci, A mnie jakoś zwykł swoich mieć także w pamięci. ANATOMIA MARTYNUSA LUTRA
Gdy już Martinus Luter brał się do Plutona, Widząc, że mu ustawa w ciele siła ona, Która go wichrowatym i chytrym czyniła, Aby się sława jego jeszcze roznieciła - Jaki był za żywota nieprzyjaciel cnocie, Aby po zeszciu w jego płużyli robocie Jego naśladownicy, pany ministrowie, I którzy są tej sekty ewanjelikowie. Nie żeby to przezwisko od poselstwa mieli, Czym by przodkować w zborzech przed głupimi chcieli, Ale, że "Ewan" - Bachus, "Gelos" - śmieszny
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 360
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
mu się sromota zda szable dobywać I na bezbronnego jej myśliwca używać: Mniejsza hańba, gdy tylko puklerza użyje, Który miał od Atlanta, kiedy go odkryje.
XI.
I tak namyśliwszy się, kiedy śmiały łowiec Bliżej się przymknął podeń, zdjął z niego pokrowiec: Pokazał puklerz zaraz doświadczonej mocy, Skoro się blask rozniecił i uderzył w oczy, Bo myśliwca zarazem zmysły odbieżały, Padł pies, padł koń, sokoła pióra nie trzymały. Rugier z tamtego miejsca odjeżdża wesołym, Widząc, że śpi myśliwiec, koń i pies z sokołem.
XII.
Alcyna, skoro jej to doszło, jakim kształtem Uciekł i straży posiekł i przejechał gwałtem,
mu się sromota zda szable dobywać I na bezbronnego jej myśliwca używać: Mniejsza hańba, gdy tylko puklerza użyje, Który miał od Atlanta, kiedy go odkryje.
XI.
I tak namyśliwszy się, kiedy śmiały łowiec Bliżej się przymknął podeń, zdjął z niego pokrowiec: Pokazał puklerz zaraz doświadczonej mocy, Skoro się blask rozniecił i uderzył w oczy, Bo myśliwca zarazem zmysły odbieżały, Padł pies, padł koń, sokoła pióra nie trzymały. Rugier z tamtego miejsca odjeżdża wesołem, Widząc, że śpi myśliwiec, koń i pies z sokołem.
XII.
Alcyna, skoro jej to doszło, jakiem kształtem Uciekł i straży posiekł i przejechał gwałtem,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 150
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Smigiel dźwignąwszy sumy grzywien 7, wyznał usty swymi, ze się mu zupełna zaplata stała z rolej wyżej namienionej i wyrzekł się, ze już na tej rolej (p. 282)
nie będzie miał nic, ani jego zaden potomek, co Andrzej Lenarcik założył groszem prawu dla pewności. Ale iż się była zła sława roznieciła o tym lendrzeju Lenarciku, yakoby był w niejakiem podezreniu, tedy szlachetny pan Bartosz Niedabylski, dzierżawcza tej majętności, społecznie i sprawem tak to obwarowali, yakoby on nikogo nie zawiodł, przyjęt jest za poddanego miedzy insze sąsiady na rolą Smiglowską, która leży rola między Kurdzielem a między Grzesiem lasczorkiem z obudwu stron, za którego
Smigiel dzwignąwszy sumy grzywien 7, wyznał usty swymi, ze sie mu zupełna zaplata stała z roley wyszey namienioney y wyrzekł sie, ze iusz na tey roley (p. 282)
nie będzie miał nicz, ani iego zaden pothomek, czo Andrzey Lenarcik założył groszęm prawu dla pewnosci. Ale isz sie była zła sława roznieciła o tym lendrzeiu Lenarciku, yakoby był w nieyakiem podezreniu, tedy slachethny pąn Barthosz Niedabylski, dzierzawcza tey maiethnosci, społecznie y sprawęm tak tho obwarowali, yakoby on nikogo nie zawiodł, przyięth iest za poddanego miedzy insze sąsiady na rolą Smiglowską, ktora leży rola między Kurdzielem a między Grzesiem lasczorkiem z obudwu stron, za ktorego
Skrót tekstu: KsJasUl_1
Strona: 436
Tytuł:
Księga gromadzka wsi Wola Jasienicka, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wola Jasienicka
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1602 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1602
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
proscriptiones, quam per acies. Jeśliż też nas magis delectant recentiora et domestica, quam ea. opuściwszy cudzoziemskie przykłady, gdzie podług nauki Machiawella altiora papaverum capita, to jest, głowy tych w ustawicznym niebezpieczeństwie, którzy są in patria duces optimae sententiae, wejrzymy tylko w to, co się u nas Polsce niedawno było roznieciło i poszłoby było pożarem podobno, a podług regestrzyku (który snać i po dziś dzień w domach w ręku jest), by był Pan Bóg mocną ręką swą nie pohamował. To chcę rzec. iż w zgodzie rycerstwa tyranom trudno przewodzić, a w rozerwaniu nie oprze się żaden furiej ich. 3 ium. Dobrze
proscriptiones, quam per acies. Jeśliż też nas magis delectant recentiora et domestica, quam ea. opuściwszy cudzoziemskie przykłady, gdzie podług nauki Machiawella altiora papaverum capita, to jest, głowy tych w ustawicznym niebezpieczeństwie, którzy są in patria duces optimae sententiae, wejrzymy tylko w to, co się u nas Polszcze niedawno było roznieciło i poszłoby było pożarem podobno, a podług regestrzyku (który snać i po dziś dzień w domach w ręku jest), by był Pan Bóg mocną ręką swą nie pohamował. To chcę rzec. iż w zgodzie rycerstwa tyranom trudno przewodzić, a w rozerwaniu nie oprze się żaden furyej ich. 3 ium. Dobrze
Skrót tekstu: RokJak_Cz_III
Strona: 278
Tytuł:
Rokosz jaki ma być i co na nim stanowić.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
, królowi swemu uczynionej, in casu haereseos rozwiązać może? Za którą zaś następowała ta druga: Czy się zejdzie lada komu tyrana zabić? Na których kwestiach zawarciu łatwie zgadnąć, co dostojności królewskiej i całości Rzpltej należało. Wprawdzieć takowe kwestie nie nowe we Francji były, bo pierwszą kwestią ustawiczne spory królów francuskich z papieżmi roznieciły, a druga od lat 200 albo co więcej po zabiciu Ludwika Aureliańskiego w szkole Sorbonistów była wytrząsiona. Obojej kwestii jednak negativa była uchwalona, a tej drugiej affirmativa na concilium konstanckim była potępiona. Lecz za Henryka III inaksza decyzja tych kwestyj się stała, bo wielka część duchowieństwa, a z nim wszystka horda jezuicka oboję pozwolili
, królowi swemu uczynionej, in casu haereseos rozwiązać może? Za którą zaś następowała ta druga: Czy się zejdzie lada komu tyranna zabić? Na których kwestyach zawarciu łatwie zgadnąć, co dostojności królewskiej i całości Rzpltej należało. Wprawdzieć takowe kwestye nie nowe we Francyi były, bo pierwszą kwestyą ustawiczne spory królów francuskich z papieżmi roznieciły, a druga od lat 200 albo co więcy po zabiciu Ludwika Aureliańskiego w szkole Sorbonistów była wytrząsiona. Obojej kwestyi jednak negativa była uchwalona, a tej drugiej affirmativa na concilium konstanckim była potępiona. Lecz za Henryka III inaksza decyzya tych kwestyj się stała, bo wielka część duchowieństwa, a z nim wszystka horda jezuicka oboję pozwolili
Skrót tekstu: VotKatCz_II
Strona: 456
Tytuł:
Votum katolika jednego o Jezuitach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Ogień się żarzy, a wiatry go wzdymają. Napis: Roście, gdy wiatry powiewają.
Żywioły jedne drugim pomagają, A wzajem sobie prawie żywot dają: Ogień mgłę ciągnie, z powietrza mglistego Woda, z krzemienia ogień podziemnego, A ten w popiele kiedy przyduszony, Od wiatru prędko będzie rozżarzony — Iskry miłości kto rozniecić może W sercu gasnące? Chyba Ty sam, Boże! Niechaj Twój święty Duch na nie powiewa I nimi zimne piersi me zagrzewa, Żeby miłością Twą zawsze pałały, Złe żądze żeby ich nie poddymały; Ani pochodnie gniewu parzącego, Wzięte z ogniska piekła gorącego. Niech na ołtarzu serc naszych zostaje Ogień, któremu Duch Twój
Ogień się żarzy, a wiatry go wzdymają. Napis: Roście, gdy wiatry powiewają.
Żywioły jedne drugim pomagają, A wzajem sobie prawie żywot dają: Ogień mgłę ciągnie, z powietrza mglistego Woda, z krzemienia ogień podziemnego, A ten w popiele kiedy przyduszony, Od wiatru prędko będzie rozżarzony — Iskry miłości kto rozniecić może W sercu gasnące? Chyba Ty sam, Boże! Niechaj Twój święty Duch na nie powiewa I nimi zimne piersi me zagrzewa, Żeby miłością Twą zawsze pałały, Złe żądze żeby ich nie poddymały; Ani pochodnie gniewu parzącego, Wzięte z ogniska piekła gorącego. Niech na ołtarzu serc naszych zostaje Ogień, któremu Duch Twój
Skrót tekstu: MorszZEmbWyb
Strona: 336
Tytuł:
Emblemata
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
emblematy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wybór wierszy
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
rozłożywszy w lecie aż pod samo województwo krakowskie egzekucje po powiatach i ziemiaeh, przymusili obywatelów, że im musieli prowianty dawać bardzo wielkie i odwozić je aż do Międzyrzecza, nad granicę brandenburską dla wojsk, które były w Pomeranii, a drugie w wielkiej Polsce stały. I takie to było panowanie króla Augusta: naprowadził nam (roznieciwszy wojnę) przyjaciół, którzy o naszym chlebie interesa swoje wyrabiali, jako i car panował w Pomeranii o naszych fortunach. Jako zaś w Kurlandii kilka tysięcy przez wiele lat trzymał wojska, i co z Gdańskiem aż do r. p. 1719 wyrabiał, o tem niżej. Inflanty, nie tylko sojuszem w tej wojnie z
rozłożywszy w lecie aż pod samo województwo krakowskie exekucye po powiatach i ziemiaeh, przymusili obywatelów, że im musieli prowianty dawać bardzo wielkie i odwozić je aż do Międzyrzecza, nad granicę brandenburską dla wójsk, które były w Pomeranii, a drugie w wielkiéj Polsce stały. I takie to było panowanie króla Augusta: naprowadził nam (roznieciwszy wojnę) przyjaciół, którzy o naszym chlebie interesa swoje wyrabiali, jako i car panował w Pomeranii o naszych fortunach. Jako zaś w Kurlandyi kilka tysięcy przez wiele lat trzymał wojska, i co z Gdańskiem aż do r. p. 1719 wyrabiał, o tém niżej. Inflanty, nie tylko sojuszem w téj wojnie z
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 188
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849
mówi powoli onaż białagłowa: “Pasterze po postrachu i pociesze wielkiej zeszli się do gromady i bez zwłoki wszelkiej wyrok kończąc, prostują przez góry, przez skały, aż przyszli, gdzie stróż bramy nie dowarł ospały. A wpadszy w głuche miasto w nocny czas głęboki, drugi cud im pokażą wesołe obłoki, bo ogień roznieciwszy nowa gwiazda nowy, tam kędy wymiatają piaski na ostrowy bądź Indus, bądź Efrates, albo z opoczystejgóry Tygrys, spychając pław swój przeźrzoczysty; tam stąd przednie osoby arabskimi smugi ona wiodąc i jezdne wprzód, i pozad sługi, promieniem choć ubogiej stajenki sięgała, wchodząc gdzie dach odarty albo w ścienie skała. Tym
mówi powoli onaż białagłowa: “Pasterze po postrachu i pociesze wielkiej zeszli się do gromady i bez zwłoki wszelkiej wyrok kończąc, prostują przez góry, przez skały, aż przyszli, gdzie stróż bramy nie dowarł ospały. A wpadszy w głuche miasto w nocny czas głęboki, drugi cud im pokażą wesołe obłoki, bo ogień roznieciwszy nowa gwiazda nowy, tam kędy wymiatają piaski na ostrowy bądź Indus, bądź Efrates, albo z opoczystéjgóry Tygrys, spychając pław swój przeźrzoczysty; tam stąd przednie osoby arabskimi smugi ona wiodąc i jezdne wprzód, i pozad sługi, promieniem choć ubogiej stajenki sięgała, wchodząc gdzie dach odarty albo w ścienie skała. Tym
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 45
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
onego słońce, onego Tryjony chwalcie, Pan przyszedł, Pan niezwyciężony. 8. Erato
Witaj, kwiateczku z Dziewice zrodzony nowo, w jasłeczkach twardych położony, Tyś izraelskiej i miedzy narody wodzem swobody.
Bo acz to kwili Niemowiątko w ciele, ale skrę żywą tając w tym popiele;
patrz, jaki płomień niedługo roznieci, co świat oświeci.
Z Jego ust nad miód słodsze pójdą słowa, które szczęśliwa uważając głowa schowa je w sercu głęboko, bo za nie nieba dostanie.
Ono z podrostem cuda czynić będzie, które roznosząc rącza Sława wszędzie, wyprawi za Nim i tuż w Jego tropy nabożne stopy.
W rękach Jego chleb i ryby
onego słońce, onego Tryjony chwalcie, Pan przyszedł, Pan niezwyciężony. 8. Erato
Witaj, kwiateczku z Dziewice zrodzony nowo, w jasłeczkach twardych położony, Tyś izraelskiéj i miedzy narody wodzem swobody.
Bo acz to kwili Niemowiątko w ciele, ale skrę żywą tając w tym popiele;
patrz, jaki płomień niedługo roznieci, co świat oświeci.
Z Jego ust nad miód słodsze pójdą słowa, które szczęśliwa uważając głowa schowa je w sercu głęboko, bo za nie nieba dostanie.
Ono z podrostem cuda czynić będzie, które roznosząc rącza Sława wszędzie, wyprawi za Nim i tuż w Jego tropy nabożne stopy.
W rękach Jego chleb i ryby
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 55
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995