mali Kupidynowie nakoło igrali:
Jeden jej włosy trafił, drugi w ucho Coś o miłości poszepty wał głucho; Ten na nią wieje, ten urwane zioła W śliczne natyka warkocze dokoła, Ten różą równa z rumieńcem, ten śliczną Białą lilią równa ze płcią mleczną. Ale jeden z nich, nad insze swawolny, Kształt jej rozpinał i do piersi wolny Oczom swym przystęp sprawił i w te znoje Tam chłodził oczy i swoje, i moje; Lecz mię tą swoją przysługą tak zdradził, Że więcej we mnie zapału wprowadził, Którym bez miary będąc rozpalony I z sił i wszytkich zmysłów wysmażony, Padłem podle niej i to w śliczne usta, To
mali Kupidynowie nakoło igrali:
Jeden jej włosy trafił, drugi w ucho Coś o miłości poszepty wał głucho; Ten na nię wieje, ten urwane zioła W śliczne natyka warkocze dokoła, Ten różą równa z rumieńcem, ten śliczną Białą liliją równa ze płcią mléczną. Ale jeden z nich, nad insze swawolny, Kształt jej rozpinał i do piersi wolny Oczom swym przystęp sprawił i w te znoje Tam chłodził oczy i swoje, i moje; Lecz mię tą swoją przysługą tak zdradził, Że więcej we mnie zapału wprowadził, Którym bez miary będąc rozpalony I z sił i wszytkich zmysłów wysmażony, Padłem podle niej i to w śliczne usta, To
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 160
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ś Nieba Wnukiem i Morza: z ochotą Ciebie cała Grecja, ciebie z swoją flotą Wyglądają Królowie; samej nawet Troje Drżą mury, i na imię upadają twoje. Idź z nami, niech się lęka wiarołomna Ida, Niech się Ociec ucieszy, niech się Matka wstyda Tej bojaźni o ciebie. Już szaty w swym łonie Rozpinał, gdy tym czasem Agirtes na stronie: Co tchu w trąbę uderzy. Wszytkie inne w nogi Rozrzuciwszy podarki, a bojąc się trwogi Ojcze, Ojcze, wołają; z niego zatym spadną Same szaty, i ręką nietykane żadną. Już puklerz, już i dzidę ogromną porywa, I cudownym sposobem wzrostu mu przybywa: I
ś Niebá Wnukiem y Morza: z ochotą Ciebie cáła Grecya, ćiebie z swoią flotą Wyglądáią Krolowie; samey náwet Troie Drżą mury, y ná imię upadáią twoie. Idź z námi, niech się lęka wiárołomna Idá, Niech się Oćiec ućieszy, niech się Mátká wstydá Tey boiáźni o ciebie. Iuż száty w swym łonie Rospinał, gdy tym czásem Agirtes ná stronie: Co tchu w trąbę uderzy. Wszytkie inne w nogi Rozrzućiwszy podárki, á boiąc się trwogi Oycze, Oycze, wołáią; z niego zátym spádną Sáme száty, y ręką nietykáne żadną. Iuż puklerz, iuż i dźidę ogromną porywa, Y cudownym sposobem wzrostu mu przybywa: Y
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 147
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
przez pracowitych Misyonarzów; w Krajach jednak Zachodnich Brazylii dla grubiaństwa Obywatelów, nec vestigium znajomości BOGA tylko wieszczki i omina, gdzie Męska i Białogłowska płeć żadnej niezachowuje modestyj nago chodząc: Wina i chleba nieznają, zielem jakimsi Mandioka żyjąc. Budy sobie długie budują, w nich z całą mieszkając Familią: na noc sieci rozpinają na drzewach wysoko od ziemi, na nich sypiając, a to chroniąc się przed jadowitemi zwierzętami. Na wojnie dostawszy niewolników karmią jak wieprzów, utuczonych rzną, na różnach pieką, i za największy jedzą specjał. Atlas Ioannis Ianssonii. Królewicz najstarszy Luzytański pisze się Irfans Brasiliae. AMERYKA. O Brazylii. AMERYKA. O Ziemi
przez prácowitych Misyonárzow; w Kráiach iednák Záchodnich Brazylii dla grubiaństwa Obywátelow, nec vestigium znáiomości BOGA tylko wieszczki y omina, gdźie Męska y Białogłowska płeć żadney niezáchowuie modestyi nágo chodząc: Winá y chleba nieznáią, źielem iakimsi Mandioka zyiąc. Budy sobie długie buduią, w nich z cáłą mieszkaiąc Familią: na noc sieci rospináią ná drzewach wysoko od ziemi, ná nich sypiaiąc, á to chroniąc się przed iadowitemi zwierzętami. Ná woynie dostáwszy niewolnikow karmią iak wieprzow, utuczonych rzną, ná rożnách pieką, y zá naywiększy iedzą specyał. Atlas Ioannis Ianssonii. Krolewicz náystarszy Luzytański pisze się Irfans Brasiliae. AMERYKA. O Brazylii. AMERYKA. O Ziemi
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 676
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
wznosi, Tak jak wir bystry miłość nie uśmierza, Sam siebie goni, sam ucieka prosi, Da plaga umysł: plag dziecinne razy, Tak zaś są ciężkie, zostawują znaki, Bije nienawiść świat ten tyle razy, Bije i miłość, raz Ich jest jednaki, Wzniecony Parys miłości płomieniem, Jest rozbójnikiem Ledejskiego wstydu, Rozpina żagle Egiejskim powieniem, Nie ludzkie pędzą wiatry z Propontydu, Tu gniew, nienawiść, łzy, krzyk, męka, ściąga, Państwo Danaj już jest wzamieszaniu, Tu pyszną Troję pożar już osiąga, Tu Grecyj zguba w złych Bogin obraniu, Eneaszowi miłość jest przyczyną, Ze na obszernych morskich wałach błądzi, Szuka Małżeństwa
wznośi, Ták iak wir bystry miłość nie uśmierza, Sam siebie goni, sam ucieka prosi, Da plaga umysł: plag dziecinne razy, Ták zaś są ciężkie, zostawuią znáki, Biie nienawiść świat ten tyle razy, Biie y miłość, raz Jch iest iednaki, Wzniecony Parys miłości płomieniem, Jest rozboynikiem Ledeyskiego wstydu, Rozpina żagle Egieyskim powieniem, Nie ludzkie pędzą wiatry z Propontydu, Tu gniew, nienawiść, łzy, krzyk, męka, ściąga, Państwo Danay już iest wzamieszaniu, Tu pyszną Troję pożar iuż osiąga, Tu Grecyi zguba w złych Bogin obraniu, Eneaszowi miłość iest przyczyną, Ze ná obszernych morskich wałach błądzi, Szuka Małżeństwa
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 162
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
szkodliwa Rzeczyposp. i; niesłychana to
Tegożby się obawiać mieli i owi/ co i dawno już/ około Sukien dziwy wymyślają/ niechcąc ich tu u nas w Koronie tak/ jako je do nich Obcy przywożą/ przedawać; ale je pierwej/ choć już doskonałe wyrobione/ i jako być ma postanowione/ na Ramy rozpinają/ i nielitościwie wyciągają. Ani wiedzieć gdzie się takiego szaleństwa nauczyli; po- Pieniędzy teraźniejszej.
nieważ pod słoñcem kąta nie masz/ gdzieby tak/ jako to oni/ Sukna psowano. Mówię/ psowano: Abowiem co jest inszego Sukno tak rozszramować/ że się niemal nici w nim rwą/ i samo się aż częstokroć
szkodliwa Rzeczyposp. y; niesłychána to
Tegożby się obawiáć mieli y owi/ co y dawno iuż/ około Sukien dźiwy wymyśláią/ niechcąc ich tu v nas w Koronie ták/ iáko ie do nich Obcy przywożą/ przedawáć; ále ie pierwey/ choć iuż doskonáłe wyrobione/ y iáko bydź ma postánowione/ ná Ramy rospináią/ y nielitośćiwie wyćiągáią. Ani wiedźieć gdźie się tákiego száleństwá náuczyli; po- Pieniędzy teráznieyszey.
nieważ pod słoñcem kątá nie mász/ gdźieby ták/ iáko to oni/ Sukná psowano. Mowię/ psowano: Abowiem co iest inszego Sukno ták rozszrámowáć/ że się niemal nići w nim rwą/ y sámo się áż częstokroć
Skrót tekstu: GrodDysk
Strona: Diijv
Tytuł:
Dyskurs o cenie pieniędzy teraźniejszej
Autor:
Jan Grodwagner
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
ekonomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
przeszydzają/ A pomorzu chutnemi wiosły umiatają. Terazci przez samego (przytomniejszy bowiem Zaden tam nie był na deń) przysięgam/ żeć powiem Wszytkę tak istną prawdę/ jak rzecz więtsza wiary. Zatarła się kotwica na głębi bez miary/ Dośćby w suchy port weszła. Moi narabiają Wiosłami/ dziwują się/ żagle rozpinają/ I dwojakim posiłkiem bieżeć usiłują. Pojazdom bluszcze wadzą; opłotem się snują Kryzwym/ żagle strefuja ciężkiemi gronami. Sam Bachus przywienczony czoło jagodami Winnemi/ trzęsie drzewem/ w list uwitym winny. Koło niego Cygrzyce/ więc potworny inny Ostrowidzów/ pstrych rysiów/ leży poczet mnogi. Chłopstwo z nawy po sobie: (lub
przeszydzáią/ A pomorzu chutnemi wiosły vmiátaią. Terazći przez sámego (przytomnieyszy bowiem Zaden tám nie był ná deń) przysięgam/ żeć powiem Wszytkę ták istną prawdę/ iák rzecz więtsza wiáry. Zátárłá się kotwica ná głębi bez miáry/ Dośćby w suchy port weszłá. Moi nárabiáią Wiosłámi/ dźiwuią się/ żagle rospináią/ Y dwoiákim pośiłkiem bieżeć vśiłuią. Poiázdom bluszcze wádzą; opłotem się snuią Kryzwym/ zagle strefuia ćiężkiemi gronámi. Sam Bachus przywienczony czoło iágodámi Winnemi/ trzęśie drzewem/ w list vwitym winny. Koło niego Cygrzyce/ więc potworny inny Ostrowidzow/ pstrych ryśiow/ leży poczet mnogi. Chlopstwo z nawy po sobie: (lub
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 75
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
, a potym Józefa, aby do Ejiptu uchodził ANIOŁ
Wstawaj prędko, Józefie, pospieszaj się w drogę, Ponieważ oznajmujęć barzo wielką trwogę, Że się o narodzeniu Jezusa dowiedział Król Herod i celadzi natychmiast powiedział, Aby jako najraniej na miasto biegali I między dziateckami Jezusa szukali! Dla którego rozkazał wszytkich porozcinać Synacków malusieńkich jak bydło rozpinać. Kazał im w tym oświadczać przeciw sobie szczerość I tę, którą by mieli przeciw niemu, miłość. Oni chcąc się przysłużyć w tym panu swojemu, Także dosyć uczynić dekretu srogiemu, Który od pana wzięli, aby nic nie dbali, Lec wszytkie, jak najmniejsze dziatecki ścinali. Przeto wezmij, Józefie, twę
, a potym Józefa, aby do Ejiptu uchodził ANIOŁ
Wstawaj prędko, Józefie, pospieszaj się w drogę, Ponieważ oznajmujęć barzo wielką trwogę, Że się o narodzeniu Jezusa dowiedział Król Herod i celadzi natychmiast powiedział, Aby jako najraniej na miasto biegali I między dziateckami Jezusa szukali! Dla którego rozkazał wszytkich porozcinać Synacków malusieńkich jak bydło rozpinać. Kazał im w tym oświadczać przeciw sobie szczerość I tę, którą by mieli przeciw niemu, miłość. Oni chcąc się przysłużyć w tym panu swojemu, Także dosyć uczynić dekretu srogiemu, Który od pana wzięli, aby nic nie dbali, Lec wszytkie, jak najmniejsze dziatecki ścinali. Przeto wezmij, Józefie, twę
Skrót tekstu: DialŚwiętOkoń
Strona: 203
Tytuł:
Dialog na święto Narodzenia
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
, Ze mu ze wszystką mocą nie mógł wadzić Boreasz, płaszcza zdjąć, ani poradzić. Już w pół Boreasz przegrał zakład sprawy, Dopiero Febus, dzielność swojej sławy Chcąc sam pokazać, bogom zgromadzonym, Swoim promieniem dotknie pozłoconym Pielgrzyma: Aż on z ziemi już powstaje; A kiedy ciepła mój Febus dodaje, Człek się rozpina, gdy słońce w upale, Pielgrzym już z siebie płaszcz zdejmuje całe. Wygrało Słońce, prym przed wiatrem wzięło, Ze, co wiatr nie mógł, płaszcz z pielgrzyma zdjięło. To bajka; To zaś prawda oczywista, Ze nie dokaże moc nigdy sierdzista, I moc tyrańska, i siła złośliwa, Co w nas
, Ze mu ze wszystką mocą nie mogł wadźić Boreasz, płaszcza zdiąć, ani poradźić. Już w poł Boreasz przegrał zakład sprawy, Dopiero Febus, dźielność swoiey sławy Chcąc sam pokazać, bogom zgromadzonym, Swoim promieniem dotknie pozłoconym Pielgrzyma: Aż on z źiemi iuż powstaie; A kiedy ćiepła moy Febus dodaie, Człek śię rozpina, gdy słońce w upale, Pielgrzym iuż z śiebie płaszcz zdeymuie całe. Wygrało Słońce, prym przed wiatrem wźięło, Ze, co wiatr nie mogl, płaszcz z pielgrzyma zdjięło. To bayka; To zaś prawda oczywista, Ze nie dokaże moc nigdy śierdźista, I moc tyrańska, i śiła złośliwa, Co w nas
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 32
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
wędruję, jakom powiedziała. Pająk zaś rzecze: A ja zaś przeciwnie, Z cnego Pałacu wygnanymem dziwnie. Więsz, jaka moja wyborna robota, Jaka do tejże roboty ochota; Żadne u ludzi najciensze przędziwa, Nie dojdą mojej pajęczyny dziwa. Z tym ja towem popisać się chciałem, W Pańskim Pałacu warsztat rozpinałem. Ledwo na ukaz memu jego Mości, Dobyłem przędzy ze swoich wnętrzności, Alić zuchwały jakiś pokojowy, Z robotą warsztat potargał gotowy; Zmiotł wszystko, i mnie wypędził on z domu! Chociem, jako ty, nie szkodził nikomu. Jak ty z chałupy, ja idę z Pałacu, Obaj nie mamy do
wędruię, iakom powiedźiała. Paiąk zaś rzecze: A ia zaś przećiwnie, Z cnego Pałacu wygnanymem dźiwnie. Więsz, iaka moia wyborna robota, Jaka do teyże roboty ochota; Żadne u ludźi nayćiensze przędźiwa, Nie doydą moiey paięczyny dźiwa. Z tym ia towem popisać śię chćiałem, W Pańskim Pałacu warsztat rozpinałem. Ledwo na ukaz memu iego Mośći, Dobyłem przędzy ze swoich wnętrznośći, Alić zuchwały iakiś pokoiowy, Z robotą warsztat potargał gotowy; Zmiotł wszystko, i mnie wypędźił on z domu! Choćiem, iako ty, nie szkodźił nikomu. Jak ty z chałupy, ia idę z Pałacu, Obay nie mamy do
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 34
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731