, Który wydaje na przemiany Kwiat czerwony z białym zmieszany.
Dlaczegoż tedy, dziewko okazała, Zabraniasz zbierać kwiatków z swego ciała? Czemu od twoich uciech, proszę, Tak częste odmioty ponoszę?
Samaś i sobie, i mnie zawiniła, Żeś różaniec na twarzy zasadziła, Żeś na wargach i uściech kwiaty Rozpostarła jako szkarłaty.
Te mnie do siebie wabią, te zuchwała Wenus na wieniec zerwać mi kazała, Jeśli w tym usłucham bogini, Nie ja - ona tobie przewini.
Ale daremnie darów bożych bronisz, Bo niezadługo przecię je uronisz, Gdy za twą starością szkaradną Piękne róże z twarzy twej spadną,
A tylko ciernie dotkliwe zostanie
, Który wydaje na przemiany Kwiat czerwony z białym zmieszany.
Dlaczegoż tedy, dziewko okazała, Zabraniasz zbierać kwiatków z swego ciała? Czemu od twoich uciech, proszę, Tak częste odmioty ponoszę?
Samaś i sobie, i mnie zawiniła, Żeś różaniec na twarzy zasadziła, Żeś na wargach i uściech kwiaty Rozpostarła jako szkarłaty.
Te mnie do siebie wabią, te zuchwała Wenus na wieniec zerwać mi kazała, Jeśli w tym usłucham bogini, Nie ja - ona tobie przewini.
Ale daremnie darów bożych bronisz, Bo niezadługo przecię je uronisz, Gdy za twą starością szkaradną Piękne róże z twarzy twej spadną,
A tylko ciernie dotkliwe zostanie
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 86
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
wstaje; w twej mocy piszą inwentarze Wojny nasze; ty na nich cieszysz, ty zasmucasz; Ty królów na tron sadzasz, ty ich z tronu zrzucasz, Ty, jeśli mówić może proch śmiertelnej nędze, Igrasz, Boże, swą siłą w ludzkiej niedołędze; Tobą słabi dużeją; dużych mdli twa siła, Co niebo rozpostarła, ziemię zawiesiła, Którą świat stoi, którą poczekawszy dalej, I niebo się, i ziemia, i morze obali. Teraz, o wielki Boże, za takowe posły Przym dziękę uniżoną, że tyran wyniosły Myli się w swej imprezie, szwankuje w swej bucie; Możeć co rość tysiąc lat, a upaść w
wstaje; w twej mocy piszą inwentarze Wojny nasze; ty na nich cieszysz, ty zasmucasz; Ty królów na tron sadzasz, ty ich z tronu zrzucasz, Ty, jeśli mówić może proch śmiertelnej nędze, Igrasz, Boże, swą siłą w ludzkiej niedołędze; Tobą słabi dużeją; dużych mdli twa siła, Co niebo rozpostarła, ziemię zawiesiła, Którą świat stoi, którą poczekawszy daléj, I niebo się, i ziemia, i morze obali. Teraz, o wielki Boże, za takowe posły Przym dziękę uniżoną, że tyran wyniosły Myli się w swej imprezie, szwankuje w swej bucie; Możeć co rość tysiąc lat, a upaść w
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 173
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
powietrzu były, Srodze huknęły; gwiazdy się zaćmiły, Gdy je bród morski skropił i z chmurami, Zbladł śmiały Tyfys i nie mógł rekami Więcej u rudla okrętem styrować. Orfea Lutnia musiała szwankować, I sama Argo mowę utraciła, Cóż? dziewka co brzuch psami otoczyła. V sykulskiego Peolora zjadłemi? Gdy się z jamami rozpostarła swemi; Którzyż z takiego strachu nie skrzepnęli? Gdy psi tylekroć jedni zaszczeknęli, Cóż gdy na morzu włoskim śpiewać jeny Głosem łagodnym szkodliwe syreny? Gdy na Pierskiej lutniej wygrawając Nawy, ledwe zbił żeglarzów z wdzięcznego Syręń śpiewania: A cóż za zysk tego. Morskiego pławu? a to złote Rono, Medea większy hak
powietrzu były, Srodze huknęły; gwiázdy się záćmiły, Gdy ie brod morski skropił y z chmurámi, Zbladł smiáły Typhys y nie mogł rekámi Więcey u rudla okrętęm styrowáć. Orfeá Lutnia musiáłá szwánkowáć, I sámá Argo mowę utráćiłá, Coż? dźiewká co brżuch psámi otocżyłá. V sykulskiego Peolorá ziádłęmi? Gdy się z iámámi rospostárłá swęmi; Ktorzyż z tákiego stráchu nie skrzepnęli? Gdy psi tylekroć iedni zászcżeknęli, Coż gdy ná morzu włoskim spiewáć ięny Głosęm łágodnym szkodliwe syręny? Gdy ná Pierskiey lutniey wygráwáiąc Nawy, ledwe zbił żeglarzow z wdźięcżnego Syręń spiewánia: A coż zá zysk tego. Morskiego pławu? á to złote Rono, Medea większy hak
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 88
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696