Jako żołnierz z przegranej uchodzi potrzeby, Tak ja, obrzydły pijak, muszę szukać, gdzie by Krótką chwilę szalonej wesołości mojej Cały rok uspokoił, jeśli uspokoi. 20 (N). TREFUNEK
Przyjechał do szlachcica młodzieniec w zaloty; Igrając z panną, w gębę włożył łańcuch złoty, I gdy jej coś za sekret chce szeptać do ucha, Trefunkiem mu się wemknął łańcuszek do brzucha. Więc skoro czas odjazdu i rydwan zaprzęgą, Prosi ociec o klejnot i żeby się wstęgą Kontentował: „Bo nie mam księżną — rzecze — córki, Żeby miała łańcuchy dawać na faworki. Mają uczciwe żarty swe miejsce bez szkody, Złoto brać i u większych panów
Jako żołnierz z przegranej uchodzi potrzeby, Tak ja, obrzydły pijak, muszę szukać, gdzie by Krótką chwilę szalonej wesołości mojej Cały rok uspokoił, jeśli uspokoi. 20 (N). TREFUNEK
Przyjechał do szlachcica młodzieniec w zaloty; Igrając z panną, w gębę włożył łańcuch złoty, I gdy jej coś za sekret chce szeptać do ucha, Trefunkiem mu się wemknął łańcuszek do brzucha. Więc skoro czas odjazdu i rydwan zaprzęgą, Prosi ociec o klejnot i żeby się wstęgą Kontentował: „Bo nie mam księżną — rzecze — corki, Żeby miała łańcuchy dawać na faworki. Mają uczciwe żarty swe miejsce bez szkody, Złoto brać i u większych panów
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 20
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
głosów, Gwiazd jasne niebo, piasku morskie brzegi, Kropel spory deszcz, spłachcia gęste śniegi, Nie tyle mają i jeziora trzciny, Jak ja mam bólów dla mej Katarzyny. ODDAJĄC LUTNIĄ
Szczęśliwa lutni, która wdzięcznym swojem Ucieszysz uszy biegłe w nutach strojem!
Czemu mnie z raz tak szczęście nie potuszy, Abym mógł szeptać, co bym chciał, w te uszy?
Szczęśliwa lutni, której zgodne strony Przebieży nieraz paluszek pieszczony! Zazdroszczę-ć szczęścia, że się będziesz tykać Ręki, do której nie śmiem się przymykać.
Szczęśliwa lutni! Twych, niż będzie grała, Kołeczków panna będzie przyciągała; Mnie by i stroić do usług nie
głosów, Gwiazd jasne niebo, piasku morskie brzegi, Kropel spory deszcz, spłachcia gęste śniegi, Nie tyle mają i jeziora trzciny, Jak ja mam bólów dla mej Katarzyny. ODDAJĄC LUTNIĄ
Szczęśliwa lutni, która wdzięcznym swojem Ucieszysz uszy biegłe w nutach strojem!
Czemu mnie z raz tak szczęście nie potuszy, Abym mógł szeptać, co bym chciał, w te uszy?
Szczęśliwa lutni, której zgodne strony Przebieży nieraz paluszek pieszczony! Zazdroszczę-ć szczęścia, że się będziesz tykać Ręki, do której nie śmiem się przymykać.
Szczęśliwa lutni! Twych, niż będzie grała, Kołeczków panna będzie przyciągała; Mnie by i stroić do usług nie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 8
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
odwłoki nie cierpi”. Znowu Król do tychże rotmistrzów rzecze: „Przyjeżdżajcie tu wprzód z temi ludźmi przed namiot, żebym ich widział”. Jak tedy zebrali ludzi, przyjachali z ludźmi temiż pod namiot królewski, w którym jeszcze generalissimus i elektorowie byli, a zobaczywszy rotmistrzów z temi ludźmi, poczęli sobie szeptać i mówić: „Na zgubne imię ten król tę garstkę ludzi posyła pod tak wielkie wojska". Inni mówią: „Nasz podjazd we trzy tysiące poszedł, a nie wrócił się”. Trzecie mówią: „Żal się Boże tych ludzi, a najbardziej tych komendantów” (że byli urodziwi, dlatego ich żałowali)
odwłoki nie cierpi”. Znowu Król do tychże rotmistrzów rzecze: „Przyjeżdżajcie tu wprzód z temi ludźmi przed namiot, żebym ich widział”. Jak tedy zebrali ludzi, przyjachali z ludźmi temiż pod namiot królewski, w którym jeszcze generalissimus i elektorowie byli, a zobaczywszy rotmistrzów z temi ludźmi, poczęli sobie szeptać i mówić: „Na zgubne imię ten król tę garstkę ludzi posyła pod tak wielkie wojska". Inni mówią: „Nasz podjazd we trzy tysiące poszedł, a nie wrócił się”. Trzecie mówią: „Żal się Boże tych ludzi, a najbardziej tych kommendantów” (że byli urodziwi, dlatego ich żałowali)
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 48
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
chwale Bożej należyte: masz to wszytko rozumieć zabobonami. Tak uczy Z. Tomasz q 96 art. 4. Naprzykład niech Panna na pargaminie białym/ gdy wschodzi słońce/ Ewangelia Z. Jana napisze/ która na trzech sznurkach nosić masz na szyj/ modlitwę jako abo słowa koniowi/ lubo bydlęciu jakiemu schorzałemu w ucho szeptać. czary są i zabobony/ z tajemnej i niewyraźnej umowy z diabłem. I owszem choć byś nic nieprzydawał/ jedno same słowa nabożne mówił/ abo wierszyk jaki z Pslamu/ lubo samo wino z ofiary ablutije kapłańskiej: sam opłatek/ który na ołtarzu przy Mszej Z. odprawowaniu leżał dla proby Czarownic/ konopie
chwale Bożey należyte: masz to wszytko rozumieć zabobonami. Ták vczy S. Thomasz q 96 art. 4. Náprzykład niech Pánná ná párgaminie białym/ gdy wschodzi słonce/ Ewángelia S. Iana nápisze/ ktora ná trzech sznurkách nośić masz na szyi/ modlitwę iáko ábo słowa koniowi/ lubo bydlęćiu iákiemu schorzáłemu w ucho szeptáć. czáry są y zabobony/ z táiemney y niewyraźney umowy z diabłem. Y owszem choć byś nic nieprzydawał/ iedno same słowá nabożne mowił/ ábo wierszyk iáki z Pslamu/ lubo samo wino z ofiáry áblutiye kapłanskiey: sam opłátek/ ktory ná ołtarzu przy Mszey S. odpráwowániu leżał dla proby Czárownic/ konopie
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 35
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Christiana, wspierają się pospolicie na tajemnej umowie z diabłem/ choć słowy z pisma świętego wyjętemi i rzeczami świętemi będą przykraszone/ jako się już powiedziało. Bo co to ma ku rzeczy egzorcizując człowieka z czarownanego/ tkać mu w gębę sztukę koziny/ jakoby się diabeł kozła bał. Także gdy koń abo bydlę jakie zachoruje/ szeptać mu pewne słowa w pewne ucho. Także kąpiąc w wannie uczarowanego/ smagać go rozmarynową abo majoranową rozsczką wszędzie po ciele/ twierdząc że to flagelatio daemonum, a czemu niepokrzywa abo niebrezina? Także opłatki dawać o czary pomówionym które lezały tylo na ołtarzu przez Mszą ś. i czasem na nich pewne haraktery pisać. Także dać
Christiana, wspieráią się pospolicie na táiemney vmowie z diabłem/ choć słowy z pisma swiętego wyiętemi y rzeczámi świętemi będą przykraszone/ iako się iuż powiedziało. Bo co to ma ku rzeczy exorcizuiąc człowieká z czárownánego/ tkáć mu w gębę sztukę koźiny/ iakoby się diabeł kozła bał. Także gdy koń ábo bydlę iakie záchoruie/ szeptáć mu pewne słowá w pewne vcho. Także kąpiąc w wannie vczarowanego/ smagać go rozmárynową ábo máioranową rozsczką wszędzie po ćiele/ twierdząc że to flagelatio daemonum, á czemu niepokrzywa ábo niebreźina? Także opłatki dawáć o czary pomowionym ktore lezáły tylo na ołtarzu przez Mszą ś. y czasem na nich pewne háráktery pisáć. Także dać
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 111
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
jak znowu w rebelią A przecię niemożemy się postrzec co to gas na nas. Stanął tedy Dekret Infamia Exelium, i Prywatio Urzędów, Ucieszyli się Malevoli Ale Ojczyzna na to stękała czując co miała ucierpiec z tej okazji. Po sejmikach po posiedzeniach Jedni to chwalą drudzy ganią, w wojsku tak że już o związku poczynają szeptać Nawet samo Niebo grubemi nieszczęśliwości pokryło Chmurami że nikt nie rzekł żeby na wiosnę mogło być dobrze w Ojczyźnie naszej. i Nietrzeba było Astronomów do wytłumaczenia, Co w przyszłym Roku subsecutum kiedy i Ojczyzna zwinowana i krwie Niewinnej tak wiele się wylało. Dekret Lubomirskiego in famia Roku Pańskiego 1665.
Różnieciła się Domowa Wojna ex Ratione
iak znowu w rebellią A przecię niemozemy się postrzedz co to gas na nas. Stanął tedy Dekret Infamia Exelium, y Prywatio Urzędow, Ucieszyli się Malevoli Ale Oyczyzna na to stękała czuiąc co miała ucierpiec z tey okazyiey. Po seymikach po posiedzeniach Iedni to chwalą drudzy ganią, w woysku tak że iuz o związku poczynaią szeptać Nawet samo Niebo grubemi nieszczesliwosci pokryło Chmurami że nikt nie rzekł zeby na wiosnę mogło bydz dobrze w Oyczyznie naszey. y Nietrzeba było Astronomow do wytłumaczenia, Co w przyszłym Roku subsecutum kiedy y Oyczyzna zwinowana y krwie Niewinney tak wiele się wylało. Dekret Lubomirskiego in famia Roku Panskiego 1665.
Roznieciła się Domowa Woyna ex Ratione
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 191v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
NA TOŻ DRUGI RAZ
Człek ostrożny, okrzętny, jako mówią, z krętą Żyjący, dla zbawienia bawi się dyjetą: Pości, obrazki liże, co trzeci dzień suszy, Żeby jako najlepiej swojej posłał duszy; Po sześci groszy piwo przewoźne pod miarą, Wino po dziesięć złotych pełną pije czarą. Nie przestanie pacierzy przemykać i szeptać, A pies by nie chciał, czego pełne serce, łeptać. Co niewiasta, to żona; kłamca, jeśli kupiec; Nie przysiąc, aleby się dał za groszem upiec. Za najmniejszą jaszczurki i żmije urazą Z gęby mu, jeśli pomścić nie może się, lazą. Jeśli może, tak długo gniewem kordiaczy
NA TOŻ DRUGI RAZ
Człek ostrożny, okrzętny, jako mówią, z krętą Żyjący, dla zbawienia bawi się dyjetą: Pości, obrazki liże, co trzeci dzień suszy, Żeby jako najlepiej swojej posłał duszy; Po sześci groszy piwo przewoźne pod miarą, Wino po dziesięć złotych pełną pije czarą. Nie przestanie pacierzy przemykać i szeptać, A pies by nie chciał, czego pełne serce, łeptać. Co niewiasta, to żona; kłamca, jeśli kupiec; Nie przysiąc, aleby się dał za groszem upiec. Za najmniejszą jaszczurki i żmije urazą Z gęby mu, jeśli pomścić nie może się, lazą. Jeśli może, tak długo gniewem kordyjaczy
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 175
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
skąd ludziom nauka; Kto cudzą pracą szpeci nie bez wielkiej szkody Tak cnoty, jak nauki, niegodzien i wody, Jakich się tymi czasy z hanyżów i z chmielów Narodziło w ojczyźnie naszej kakozelów. Chce zrobić, co u człeka morski widzi kotek. Cóż po nich więcej? dosyć już na świecie plotek. Co miał szeptać pacierze, kurs na chórze śpiewać, Woli złą formą srebro na cynę przelewać. 312. WOJNA BEZE KRWIE
Garniec z garncem — z jednego musi być skorupa; Nóż o nóż trącisz, szczerba; na wojnie bez trupa Obejść rzecz niepodobna i w ludziach bez szkody, Kiedy w się dwa nie znawszy zawadzą narody; Na
skąd ludziom nauka; Kto cudzą pracą szpeci nie bez wielkiej szkody Tak cnoty, jak nauki, niegodzien i wody, Jakich się tymi czasy z hanyżów i z chmielów Narodziło w ojczyźnie naszej kakozelów. Chce zrobić, co u człeka morski widzi kotek. Cóż po nich więcej? dosyć już na świecie plotek. Co miał szeptać pacierze, kurs na chórze śpiewać, Woli złą formą srebro na cynę przelewać. 312. WOJNA BEZE KRWIE
Garniec z garncem — z jednego musi być skorupa; Nóż o nóż trącisz, szczerba; na wojnie bez trupa Obejść rzecz niepodobna i w ludziach bez szkody, Kiedy w się dwa nie znawszy zawadzą narody; Na
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 181
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mięso, pije wino; nie ma tego drugi Choć w pracy; tamten siedzi, ten przed stołem stoi, Ledwie mu się polewki od pieska okroi. Tamten w jedwabiu, choćby słuszniej mu cwelichem Odziawszy przykrzyć ludziom drabem abo mnichem: Skoro dworska polewka nie da się psu łeptać, Chleb na kiju piec, pacierz poniewolny szeptać. Gdzie poczciwy żołnierzem, kolczugą okryty, Topić pieski bonońskie, wiesić pasożyty! Takich niechaj pan karmi, takich niech odziewa, Po których się ojczyzna wdzięczności spodziewa. 399. CHRONIĄC SIĘ POPIOŁU, WPADA NA WĄGLE NA TOŻ DRUGI RAZ
Bojąc roboty, głodu i inszego licha, Postrzygł się miejski synek, chłop młody,
mięso, pije wino; nie ma tego drugi Choć w pracy; tamten siedzi, ten przed stołem stoi, Ledwie mu się polewki od pieska okroi. Tamten w jedwabiu, choćby słuszniej mu cwelichem Odziawszy przykrzyć ludziom drabem abo mnichem: Skoro dworska polewka nie da się psu łeptać, Chleb na kiju piec, pacierz poniewolny szeptać. Gdzie poczciwy żołnierzem, kolczugą okryty, Topić pieski bonońskie, wiesić pasożyty! Takich niechaj pan karmi, takich niech odziewa, Po których się ojczyzna wdzięczności spodziewa. 399. CHRONIĄC SIĘ POPIOŁU, WPADA NA WĄGLE NA TOŻ DRUGI RAZ
Bojąc roboty, głodu i inszego licha, Postrzygł się miejski synek, chłop młody,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 236
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na on czas skruszyło serca tych bezbożników/ że nie tylko nie dorosłe dzieci/ i zgrzybiali starcowie/ ale nawet Białegłowy i chorzy/ za powinność sobie mieli/ stawić się i umierać przy tej świątobliwej relikwjej. Gdy ta nowina/ i spolnie z drugą o śmierci Cesarzowej doszła Janczarów w starej Izbie/ poczęli co przedniejszy naprzód szeptać/ a potym i głosem mówić/ że już czas priuatne interese o ziemię porzucić/ a myślić o zbawieniu dusznym/ i o obronie wiary/ że jeśliby mieli ręce podnieść naprzeciwko tej świętej Chorągwi/ byliby podobni Gaurom/ to jest Poganom/ i godni by karani jako niewiernicy. W nowej zaś Izbie Bektas Aga
ná on czás skruszyło sercá tych bezbożnikow/ że nie tylko nie dorosłe dźieći/ y zgrzybiáli stárcowie/ ále náwet Białegłowy y chorzy/ zá powinność sobie mieli/ stáwić się y vmieráć przy tey świątobliwey reliquiey. Gdy tá nowiná/ y spolnie z drugą o śmierći Cesárzowey doszła Iánczarow w stárey Izbie/ poczęli co przednieyszi naprzod szeptáć/ á potym y głosem mowić/ że iuż czás priuátne interesse o źiemię porzućić/ á myslić o zbáwieniu dusznym/ y o obronie wiáry/ że ieśliby mieli ręce podnieść náprzećiwko tey świętey Chorągwi/ byliby podobni Gaurom/ to iest Poganom/ y godni by karáni iáko niewiernicy. W nowey záś Izbie Bektás Agá
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 27
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678