/ który ich potłucze. Niech go lekce niewazą iże malowany/ Bo w ręku Apostołskich/ żywe daje rany. O Neronie.
NErona wszytkim Królom/ za obraz wystawiąm/ Ni się dla asercji tej/ kogo obawiąm. Jakoż i tego teraz życzę im Obrazu/ Ale tylko w piąci lat/ jakowy był zrazu. Do Rozprawnisia.
TRudna rzecz mieć cię mądrym/ choćbyś się chciał spadać. Leć głupim mógłbyś niebyć/ gdybyś niechciał gadać. O Astrologu
AStrolog gwiazdy licząc/ jako która błyśnie/ A tu go pod Kolana/ kozieł rogiem trykśnie. Jakoż on koziorozca. Widzieć miał na Niebie/ Kiedy prostego kozła/
/ ktory ich potłucze. Niech go lekce niewazą ize málowány/ Bo w ręku Apostolskich/ żywe dáie rány. O Neronie.
NEroná wszytkim Krolom/ zá obraz wystáwiąm/ Ni sie dla ássertiey tey/ kogo obawiąm. Iákosz y tego teraz życzę im Obrázu/ Ale tylko w piąći lat/ iákowy był zrázu. Do Rospráwnisiá.
TRudna rzecz mieć ćię mądrym/ choćbyś sie chćiał spadáć. Leć głupim mogłbyś niebydź/ gdybyś niechćiał gadáć. O Astrologu
AStrolog gwiazdy licząc/ iáko ktora błyśnie/ A tu go pod Koláná/ koźieł rogiem trykśnie. Iákosz on koźiorozca. Widźieć miał ná Niebie/ Kiedy prostego kozłá/
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 36
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
dziękuje za pardon; zdumieje ów zrazu, I kiedy się do swego chce wracać urazu, Że go nie umarłego, ale widzi zdrowo, Ten mu pokaże w liście przyrzeczone słowo; Z kosztu na mszy kwituje. I tak doszła zgoda, Bo sobie z nim na on żart podpił wojewoda. 363 (N). ROZPRAWNISIA
Prosił mnie na ugodę z jednym sąsiad drugi; Przyjadę, nie mogąc się wymówić z usługi. Ledwie on pocznie krzywdy i swoje urazy, Aż mu się w rzecz werwała żona kilka razy; Ale gdy się ów przecie w oracyjej krzepi, Na koniec: „Milczcie, panie, powiem ja to lepiej.” Uszy
dziękuje za pardon; zdumieje ów zrazu, I kiedy się do swego chce wracać urazu, Że go nie umarłego, ale widzi zdrowo, Ten mu pokaże w liście przyrzeczone słowo; Z kosztu na mszy kwituje. I tak doszła zgoda, Bo sobie z nim na on żart podpił wojewoda. 363 (N). ROZPRAWNISIA
Prosił mnie na ugodę z jednym sąsiad drugi; Przyjadę, nie mogąc się wymówić z usługi. Ledwie on pocznie krzywdy i swoje urazy, Aż mu się w rzecz werwała żona kilka razy; Ale gdy się ów przecie w oracyjej krzepi, Na koniec: „Milczcie, panie, powiem ja to lepiej.” Uszy
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 399
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
gdy ci da serce (rzecze ona) cóż mu zostanie? czymby cię na potym kochał? Dam mu moje (odpowiem) na miejsce tego które mu weźmę. Upewniam (rzecze ona rośmiawszy się) jeżeli tak będzie, dostawszy serca twego ten Kawaler, najbojaźliwszy będzie, a jemu serca męskiego rzeba. Trochęś rozprawnisia, rzekę jej, tylko mię bajeczkami bawisz, a tym czasem czas upływa, który czekającemu na niego nieznośnie długi zdać się musi. Zatym słowem zakrywszy światło, szłyśmy otwierac okna, skąd ledwom wyirzała. Arymanta wspartego na rogu ulicy w okna nasze patrzącego obaczyła,. Postrzegł zaraz gdy okno otworzono, i przyszedłszy
gdy ći da serce (rzecze ona) coż mu zostanie? czymby ćię na potym kochał? Dam mu moie (odpowiem) na mieysce tego ktore mu weźmę. Upewniam (rzecze ona rośmiawszy się) ieżeli tak będźie, dostawszy serca twego ten Kawaler, nayboiaźliwszy będzie, á iemu serca męskiego rzebá. Trochęś rozpráwniśia, rzekę iey, tylko mię baieczkámi bawisz, á tym czasem czás upływa, ktory czekáiącemu ná niego nieznośnie długi zdáć się muśi. Zátym słowem zákrywszy świátło, szłyśmy otwierác okná, zkąd ledwom wyirzáła. Arymánta wspártego ná rogu ulicy w okna násze patrzącego obáczyła,. Postrzegł záraz gdy okno otworzono, y przyszedłszy
Skrót tekstu: UrfeRubJanAwan
Strona: 33
Tytuł:
Awantura albo Historia światowe rewolucje i niestatecznego alternatę szczęścia zamykająca
Autor:
Honoré d'Urfé
Tłumacz:
Jan Karol Rubinkowski
Drukarnia:
Jan Ludwik Nicolai
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1741
Data wydania (nie wcześniej niż):
1741
Data wydania (nie później niż):
1741