, oglądała, lecz ty czegoś większego będziesz kosztowała». By nie wchodził Tundalus do pieca onego, wszytek drżąc, z płaczem prosił przewodnika swego, lecz wniść musiał – zatym go czarci obstąpili, onych swych instrumentów nad nędznym użyli. Z jadem się urągając, kleszczami targali, tłukąc, raniąc, na sztuki prawie rozszarpali.
W tym domu był płacz, smutek i zębów zgrzytanie, stękania i jęczenia, gorzkie narzekanie, głód wielki, barzo chciwe pokarmu łaknienie, z upału niewymowne napoju pragnienie. Skryte miejsca bólami okrutnie dręczone, gnijące od robactwa, brzydko roztoczone – w nie brzydkie, jadowite gadziny wchodziły, mężczyzny i niewiasty okrutnie męczyły.
, oglądała, lecz ty czegoś większego będziesz kosztowała». By nie wchodził Tundalus do pieca onego, wszytek drżąc, z płaczem prosił przewodnika swego, lecz wniść musiał – zatym go czarci obstąpili, onych swych instrumentów nad nędznym użyli. Z jadem się urągając, kleszczami targali, tłukąc, raniąc, na sztuki prawie rozszarpali.
W tym domu był płacz, smutek i zębów zgrzytanie, stękania i jęczenia, gorzkie narzekanie, głód wielki, barzo chciwe pokarmu łaknienie, z upału niewymowne napoju pragnienie. Skryte miejsca bólami okrutnie dręczone, gnijące od robactwa, brzydko roztoczone – w nie brzydkie, jadowite gadziny wchodziły, mężczyzny i niewiasty okrutnie męczyły.
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 92
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
się wołanie wielkie. A powstawszy Nauczeni w piśmie z strony Faryzeuszów/ spierali się/ mówiąc: Nicesmy złego nie znaleźli w tym człowieku: i jeśli mu co powiedział Duch/ albo Anioł/ nie walczmyż z Bogiem. 10. A gdy się wszczął wielki rozruch/ obawiając się Hetman/ aby Pawła miedzy sobą nie rozszarpali/ rozkazał iść żołnierzom na dół/ a wydrzeć go z pośrzodku ich/ i odwieść do obozu. 11. A Drugiej nocy stanąwszy przy nim PAN/ rzekł: Bądź dobrego serca Pawle. Abowiem jakoś o mnie świadczył w Jeruzalem/ tak musisz świadczyć i w Rzymie. Rozd. XXIII. Dzieje Apostołskie. Rozd.
śię wołánie wielkie. A powstawszy Náucżeni w piśmie z strony Fáryzeuszow/ spieráli śię/ mowiąc: Nicesmy złego nie ználeźli w tym cżłowieku: y jesli mu co powiedźiał Duch/ álbo Anjoł/ nie walcżmyż z Bogiem. 10. A gdy śię wszcżął wielki rozruch/ obawiájąc śię Hetman/ áby Páwłá miedzy sobą nie rozszárpáli/ rozkazał iść żołnierzom ná doł/ á wydrzeć go z pośrzodku ich/ y odwieść do obozu. 11. A Drugiej nocy stánąwszy przy nim PAN/ rzekł: Bądź dobrego sercá Páwle. Abowiem jákoś o mnie świadcżył w Ieruzalem/ ták muśisz świadcżyć y w Rzymie. Rozd. XXIII. Dźieje Apostolskie. Rozd.
Skrót tekstu: BG_Dz
Strona: 152
Tytuł:
Biblia Gdańska, Dzieje apostolskie
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
Magna Graecia nazwane były według Strabona, Troga i Kluweriusza. Nad temi wszystkiemi Narodami podnieśli głowę i Imperium Romani, od Augusta Cesarza aż do Honoriusza nad Włoskiemi Narodami, i nad kilkudziesiąt Prowincjami extra Włoch panujący. Od tąd Gottowie, Wandalowie, Herulowie, Niemieckie Narody, potym Hunnowie, wpadszy we Włoskie Państwo, na różne rozszarpali Królestwa. Których po części Wodzowie Justyniana Cesarza to uspokoiwszy, to wygnawszy, Exarchatum, to jest, Vicariatum niby Cesarza fundowali w Rawennie, tak Rzym był od nieprzyjaciół zrujnowany. Ostatni z nieprzyjaciół Longobardy, czyli od długiej brody, czyli z dwóch Narodów Lingones, i Bardy złączywszy się, i Longobardy według Pontyka Autora
Magna Graecia názwane były według Straboná, Troga y Kluweryusza. Nad temi wszystkiemi Národami podnieśli głowę y Imperium Romani, od Augusta Cesarza aż do Honoryusza nád Włoskiemi Národami, y nád kilkudźiesiąt Prowincyami extra Włoch panuiący. Od tąd Gottowie, Wándalowie, Herulowie, Niemieckie Národy, potym Hunnowie, wpadszy we Włoskie Państwo, ná rożne rozszarpali Krolestwá. Ktorych po części Wodzowie Iustynianá Cesarza to uspokoiwszy, to wygnawszy, Exarchatum, to iest, Vicariatum niby Cesarza fundowáli w Ráwennie, ták Rzym był od nieprzyiacioł zruynowány. Ostatni z nieprzyiacioł Longobardi, czyli od długiey brody, czyli z dwoch Národow Lingones, y Bardi złączywszy się, y Longobárdy według Pontyka Autora
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 71
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
Tridentskie. Królowa tedy zrozumiawszy Resolucją taką Ojców/ kazała pozwać mistrze herezjej/ którycheśmy wyższej mianowali: a gdy ich koniecznie chciała karać/ Knoks/ przyszedzy do szaleństwa/ i srodze się roziadszy/ pobudził w mieście Perto pospólstwo przeciw zakonnikom/ i przeciw rzeczom świętym/ tak iż zaraz naszli kościoły/ posiekli obrazy/ rozszarpali ruchome rzeczy. Tam wywrócono z fundamentów jeden piękny klasztor Kartusianów: zle też obeszli się z Karmelitami: aleć i Dominikanom i Franciszkanom nie przepuścili. Gdy posłyszeli o tych tumultach/ zrzucili już maszkarę/ którą do tąd pokrywali niezbożność swą/ Comes de Argadia, i Przeor ś. Andrzeja: i opuściwszy królową/
Tridentskie. Krolowa tedy zrozumiawszy Resolutią táką Oycow/ kazáłá pozwáć mistrze haeresiey/ ktorychesmy wyższey miánowáli: á gdy ich koniecznie chćiáłá káráć/ Knox/ przyszedzy do szaleństwá/ y srodze się roziadszy/ pobudźił w mieśćie Perto pospolstwo przećiw zakonnikom/ y przećiw rzeczom świętym/ ták iż záraz nászli kośćioły/ pośiekli obrázy/ rozszárpáli ruchome rzeczy. Tám wywrocono z fundámentow ieden piękny klasztor Kártusianow: zle też obeszli się z Kármelitámi: áleć y Dominikanom y Fránćiszkanom nie przepuśćili. Gdy posłyszeli o tych tumultách/ zrzućili iuż mászkárę/ ktorą do tąd pokrywáli niezbożność swą/ Comes de Argadia, y Przeor ś. Andrzeiá: y opuśćiwszy krolową/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 77
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
dostają takim fortelem kilkunastu; w Brabancjej i w Pomerlandzie dostali. Caspar Penkierus: libro 2, cap. 24.
(6) Roku 1631. W Majdeburgu po zburzeniu w jednej gałce, która była na wieży, naleziono łańcuch złoty z szczerych pierścieni, na każdym była wyryta twarz monarchów rzymskich. Ale ten łańcuch knechci rozszarpali, ledwo go co Monsior Tyli dostał ze trzema osobami onych cesarzów: Comoda, Aurelijusza i Ottona. Misterna to tam sztuka, a kto ją tam włożył, nie wiedzą i jako dawno. Z awizów niemieckich. (7) Roku 1594. Na oceanie indyjskim naleziono raka, na którym był blokhaus upleciony z trzciny
dostają takim fortelem kilkunastu; w Brabancyej i w Pomerlandzie dostali. Caspar Penkierus: libro 2, cap. 24.
(6) Roku 1631. W Majdeburgu po zburzeniu w jednej gałce, która była na wieży, naleziono łańcuch złoty z szczerych pierścieni, na każdym była wyryta twarz monarchów rzymskich. Ale ten łańcuch knechci rozszarpali, ledwo go co Monsior Tyli dostał ze trzema osobami onych cesarzów: Commoda, Aurelijusza i Ottona. Misterna to tam sztuka, a kto ją tam włożył, nie wiedzą i jako dawno. Z awizów niemieckich. (7) Roku 1594. Na oceanie indyjskim naleziono raka, na którym był blokhaus upleciony z trzciny
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 300
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
/ z nędznego i uBogiego żaka/ co ich Turcy Nosta nazywają/ do wielkich Bogactw przyszedł. Rozdział IV. Księga Pierwsza,
Ale wracając się do Cesarzowej/ którąsmy zostawili w ręku tych młodzianów głodnych na krew i złoto/ w jednym momencie obrali ją ze wszytkiego/ co miała na sobie. Bogate suknie i futra/ rozszarpali na tysiąc kawałków/ i tak cale obnażoną powlekli za nogi do Kuszchany to jest ptaszej fortki: Gdy już na tym miejscu byli/ gdzie ją mieli do końca sprawić/ niemogli ci młodzi kacikowie powroza miedzy sobą dostać/ którymby ją udusili: musiał jeden pobiec do Kaplice Cesarskiej/ i tam wziąwszy sznur odedrzwi/
/ z nędznego y vBogiego żaká/ co ich Turcy Nosta názywáią/ do wielkich Bogactw przyszedł. Rozdźiał IV. Xięgá Pierwsza,
Ale wrácáiąc się do Cesárzowey/ ktorąsmy zostáwili w ręku tych młodźianow głodnych ná krew y złoto/ w iednym momenćie obráli ią ze wszytkiego/ co miáłá ná sobie. Bogáte suknie y futrá/ rozszárpáli ná tyśiąc káwałkow/ y ták cále obnażoną powlekli zá nogi do Kuszchany to iest ptászey fortki: Gdy iuż ná tym mieyscu byli/ gdźie ią mieli do końcá spráwić/ niemogli ći młodźi káćikowie powrozá miedzy sobą dostáć/ ktorymby ią vduśili: muśiał ieden pobiedz do Káplice Cesárskiey/ y tám wźiąwszy sznur odedrzwi/
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 26
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
/ roziechali się do domu. Gdy postanowiony dzień przyszedł/ Karnutowie dwu desperatów Kotuata i Konetoduna za Hetmany wziąwszy/ godło sobie jedno dawszy/ do Genabu wpadli/ Rzymiany/ którzy tam kupiectwem się bawili/ pobili/ między nimi też Gajuszaa Fusyusza Kotę/ uczciwego szlachcica Rzymskiego/ nad zbożem od Cezara przełożonego zamordowali/ majętności ich rozszarpali. Prędko ta nowina do wszytkich miast Francuskich przeleciała. Bo gdy się co takiego wielkiego/ a wiadomości godnego u nich trafi/ po wsiach i po powiatach wołają/ co drugie słysząc/ bliższym także swoim podawają/ jako się i na ten czas stało. Bo co się w Genabie rano o wschodzie słońca działo/ w
/ roziecháli sie do do^v^. Gdy postánowiony dźień przyszedł/ Kárnutowie dwu desperatow Kotuatá y Konetoduná zá Hetmány wźiąwszy/ godło sobie iedno dawszy/ do Genabu wpadli/ Rzymiány/ ktorzy tam kupiectwem sie báwili/ pobili/ między nimi też Gáiusá Fusyuszá Kotę/ vczćiwego szláchćica Rzymskiego/ nád zbożem od Cezárá przełożonego zámordowali/ máiętnośći ich rozszárpáli. Prędko tá nowiná do wszytkich miast Fráncuskich przelećiáłá. Bo gdy sie co tákiego wielkiego/ á wiádomośći godnego v nich tráfi/ po wśiách y po powiátách wołáią/ co drugie słysząc/ bliższym tákże swoim podawáią/ iáko sie y ná ten czás sstáło. Bo co sie w Genabie ráno o wschodźie słońcá dźiało/ w
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 156.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Akteona. Przyszłoliby do czego/ ptaszyneczką małym Wolałbym być/ siadałbym na twym ciałku białym. ATAL. Chciwy barzo Akteon/ chciwie na nas wzierał W krynicę/ dla tegoż swój żywot tamże styrał. Targnął się na nas okiem/ psi się nań porwali Własni jego/ i w drobne sztuczki rozszarpali. MELE. Ja zaś targać/ nie będę/ głaskać jest rzecz moja/ Skocz w wodę Atalanto nie cierp dłużej znoja. O byż się i mnie z tobą tu nurzać godziło/ Wielkieżby to wesele nam obojgu było. Choćbyś mi się też nawet umywać kazała/ Powolnegobyś ze mnie służebnika miała.
Akteoná. Przyszłoliby do czego/ ptaszynecżką máłym Wolałbym bydz/ siadałbym ná twym ćiałku biáłym. ATAL. Chćiwy bárzo Akteon/ chćiwie ná nas wzierał W krynicę/ dla tegoż swoy żywot támże styrał. Tárgnął się ná nas okiem/ pśi się nań porwáli Własni iego/ y w drobne sztucżki rozszárpáli. MELE. Ia záś tárgáć/ nie będę/ głaskáć iest rzecz moiá/ Skocz w wodę Atálánto nie ćierp dłużey znoiá. O byż się y mnie z tobą tu nurzáć godziło/ Wielkieżby to wesele nam oboygu było. Choćbyś mi się też náwet umywać kazałá/ Powolnegobyś ze mnie służebniká miáłá.
Skrót tekstu: ChełHGwar
Strona: C3
Tytuł:
Gwar leśny
Autor:
Henryk Chełchowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1630
Data wydania (nie wcześniej niż):
1630
Data wydania (nie później niż):
1630
zaraz i w ogień żywego wrzucić, aby tak zyścić się nie mogło to, co o sobie przepowiedział. Stało się wszystko według woli okrutnika; gdy go jednak palono, uderzył szturm gwałtowny z deszczem nawalnym, który i oprawców z placu spędził, i ogień rozpalony ugasił. Tym czasem w pół upieczonego trupa, psi wywlekszy rozszarpali między sobą. O czym gdy się Cesarz dowiedział, barziej już wierzyć, i wątpić o sobie począł: a gdy przepowiedziany dzień nadszedł, zamknął się w Zamku, najpodufalsze mając w koło siebie warty, i żadnego człowieka do siebie nie dopuszczał. Ale próżne jego były zabiegi, wychowaniec bowiem, i najstarszy pokojowy jego Stefan
zaraz i w ogień żywego wrzucić, aby tak zyścić się nie mogło to, co o sobie przepowiedział. Stało się wszystko według woli okrutnika; gdy go iednak palono, uderzył szturm gwałtowny z deszczem nawalnym, który i oprawcow z placu spędził, i ogień rozpalony ugasił. Tym czasem w pół upieczonego trupa, psi wywlekszy rozszarpali między sobą. O czym gdy się Cesarz dowiedział, barziey iuż wierzyć, i wątpić o sobie począł: á gdy przepowiedziany dzień nadszedł, zamknął się w Zamku, naypodufalsze maiąc w koło siebie warty, i żadnego człowieka do siebie nie dopuszczał. Ale próżne iego były zabiegi, wychowaniec bowiem, i naystarszy pokoiowy iego Stefan
Skrót tekstu: KryszStat
Strona: 88
Tytuł:
Stateczność umysłu
Autor:
Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
, Węgrzyn, kupiec winmi handlujący, z synem do praw kraju swego się aplikującym, z którymi, jako srodze grzecznemi, czas jaki o rewolcie księcia Rakocego strawiłem dyskursem. 10. Ruszyłem się do Kownat widzieć krescencją tameczną, gdziem gdy zanocował, dano mi znać, że o ćwierć mile wilcy dwie krów rozszarpali mych poddanych. Eadem die, gdym się na nich ruszył, dwór mi zgorzał, przecie bez szkody. 11. Musiałem o milę u ojca pana Wendorfa, koniuszego mego nocować, który mi rad był srodze. 12. Stanąłem w drugim folwarku moim Worońcu z tąż co i w pirwszym ciekawością,
, Węgrzyn, kupiec winmi handlujący, z synem do praw kraju swego się aplikującym, z którymi, jako srodze grzecznemi, czas jaki o rewolcie księcia Rakocego strawiłem dyskursem. 10. Ruszyłem się do Kownat widzieć krescencją tameczną, gdziem gdy zanocował, dano mi znać, że o ćwierć mile wilcy dwie krów rozszarpali mych poddanych. Eadem die, gdym się na nich ruszył, dwór mi zgorzał, przecie bez szkody. 11. Musiałem o milę u ojca pana Wendorfa, koniuszego mego nocować, który mi rad był srodze. 12. Stanąłem w drugim folwarku moim Worońcu z tąż co i w pirwszym ciekawością,
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 52
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak