w Domu Bożym obiecał: poczuwa się i w tym/ że jako kwitnącym i młodym wieku swoim dobrze wychowany i wyćwiczony był/ lata swoje dojźrzalsze na posłudze Rzeczypospolitej trawiąc/ tak i na potym aby tejże sławy i uczciwości przeciwko zacnemu Domowi i Familii Wmci M. M. P. za pomocą Bożą przestrzegać mógł. Rozszerzać się tu z Genealogią Jego M. niechce gdyż to Wmć dobrze wprzód upatrzyli uważajac i przodków Jego M. przeciwko Rzeczypospolitej zasługi/ i Jego M. postępki i chęci przeciwko sobie i zaćnemu Domowi i Familii Wmci za chęć i łaską W. M. M. P. już jako rodzicom i pokrewnym swoim wielce
w Domu Bożym obiecał: poczuwa się y w tym/ że iako kwitnącym y młodym wieku swoim dobrze wychowány y wyćwiczony był/ látá swoie doyźrzálsze ná posłudze Rzecżypospolitey trawiąc/ ták y ná potym áby teyże sławy y vczćiwośći przećiwko zacnemu Domowi y Fámiliey Wmći M. M. P. zá pomocą Bożą przestrzegáć mogł. Rozszerzáć sie tu z Geneálogią Iego M. niechce gdyż to Wmć dobrze wprzod vpátrzyli vważáiac y przodkow Iego M. przećiwko Rzecżypospolitey zasługi/ y Iego M. postępki y chęći przećiwko sobie y zaćnemu Domowi y Fámiliey Wmći za chęć y łáską W. M. M. P. iuż iáko rodźicom y pokrewnym swoim wielce
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: C2
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
ex Silesia szwed ze wszystkiem do Polski. Moskwa co koło Warszawy była, miesza się. Impreza elekcji nowej et altaris contra altare ustaje, ad famam wejścia szwedów do Polski, uchodzi ku Litwie Moskwa, którą napędzając szwedzi partiami biją, koło Torunia, Piotrkowa i Łowicza.
Powietrze po niektórych miejscach koło Krakowa zjawiło się i rozszerzało.
Po uczynionym traktacie książę imć Wiśniowiecki desistit ab hostilitate et armistitium z Lewenhauptem i ze mną, bom ja wtenczas miał komendę w Litwie nad wojskiem, czyni.
Tenże widząc rem ledwo non conclusam kiedy abdicavit August, a interesa króla Stanisława górę brały, częścią z respektu koligacji z królem Stanisławem, częścią przez emulacją
ex Silesia szwed ze wszystkiém do Polski. Moskwa co koło Warszawy była, miesza się. Impreza elekcyi nowéj et altaris contra altare ustaje, ad famam wejścia szwedów do Polski, uchodzi ku Litwie Moskwa, którą napędzając szwedzi partyami biją, koło Torunia, Piotrkowa i Łowicza.
Powietrze po niektórych miejscach koło Krakowa zjawiło się i rozszerzało.
Po uczynionym traktacie książę imć Wiśniowiecki desistit ab hostilitate et armistitium z Lewenhauptem i ze mną, bom ja wtenczas miał komendę w Litwie nad wojskiem, czyni.
Tenże widząc rem ledwo non conclusam kiedy abdicavit August, a interesa króla Stanisława górę brały, częścią z respektu kolligacyi z królem Stanisławem, częścią przez emulacyą
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 253
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
abo igiełką magnesem natartą, nie tak doskonale, jakie były na polu, ale mniejsze, abo większe. Ze nie wspomnię, jako z różnych okazji często inszą liczbę gradusów, składających anguły, z karty abo z pugilares wyrwą nie, tę, która była na polu. Zaczym znacznie linie między stacjami abo ściskają, abo rozszerzają. Gdy skale wydzielają, abo wydzielonych używają, z których nie mogą brać wyraźnie zosobna każdej miary swojej: łokcia, laskiej, abo sznura: ale w kupie, za 10. jednę abo za dwie, abo za 5. z ujęciem prawdziwej odległości między stacjami. Gdy na skali miary większe od łokcia biorą,
ábo igiełką mágnesem nátártą, nie ták doskonále, iákie były ná polu, ale mnieysze, ábo większe. Ze nie wspomnię, iáko z rożnych okázyy często inszą liczbę gradusow, składáiących ánguły, z karty ábo z pugilares wyrwą nie, tę, ktora była ná polu. Záczym znácznie liniie między stácyámi ábo śćiskáią, ábo rozszerzáią. Gdy skále wydźieláią, ábo wydźielonych vżywaią, z ktorych nie mogą brać wyraźnie zosobná káżdey miáry swoiey: łokćiá, laskiey, ábo sznurá: ále w kupie, zá 10. iednę ábo zá dwie, ábo zá 5. z uięćiem prawdźiwey odległośći między stácyámi. Gdy ná skáli miáry większe od łokćiá biorą,
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 63
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
ab Amore Patriae, zgodźmy się na to/ że trzeba Ojczyznę jednako ratować/ jednako mówić. Bo jeśli per partes distracti consulemus, nie ruszemy z-miesca tak ciężkiego kamienia/ weźmy przed się szczęśliwe hasło przodków naszych: Omnes consurgemus. Tym byli straszni nieprzyjaciołom/ tym domowy zatrzymali rząd/ tym znosili swawolą/ tym granice koronne rozszerzali/ tym sławą na wszytek świat słynęli. Do tego/ co jest praesentis temporis, przystępując prima et praecipui consideratio est aby żołnierz zapłatę odniósł/ aby in futurum Reip: prospiciatur, trzeba bez wymówki żołnierzowi skuteczną dać zapłatę. Jako Hetman zacny tak i Rycerstwo wszytko godne pochwały/ godne podziękowania w-tak skąpych posiłkach i
ab Amore Patriae, zgodźmy się ná to/ że trzebá Oyczyznę iednáko rátowáć/ iednako mowić. Bo ieśli per partes distracti consulemus, nie ruszemy z-miescá tak ćiężkiego kámieniá/ weźmy przed śię szczęśliwe hásło przodkow nászych: Omnes consurgemus. Tym byli straszni nieprzyiaćiołom/ tym domowy zatrzymáli rząd/ tym znośili swawolą/ tym gránice koronne rozszerzáli/ tym sławą ná wszytek świat słynęli. Do tego/ co iest praesentis temporis, przystępuiąc prima et praecipui consideratio est áby żołnierz zapłatę odniosł/ áby in futurum Reip: prospiciatur, trzebá bez wymowki żołnierzowi skuteczną dáć zapłatę. Iako Hetman zacny tak i Rycerstwo wszytko godne pochwały/ godne podźiękowánia w-tak skąpych pośiłkách i
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 69
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Widząc Rugier, że wszytko na prędkiej należy Pomocy, ile może, za niem rączo bieży. Ale on zaś tak wielkiem ucieka mu krokiem, Że go już ledwie może Rugier dojźrzeć okiem.
XXI.
Tak jeden uciekając, a goniąc zaś drugi, Drogą ciemną, która szła prosto przez las długi, Co raz się rozszerzając, obadwa bieżeli, Aż na łąkę zieloną, wielką wybieżeli. - Ale teraz dam pokój cnemu Rugierowi, A pocznę o Orlandzie, który Cimoskowi Broń wziętą w morze wrzucił, aby tam koniecznie Zginęła i na ziemi nie postała wiecznie.
XXII.
Ale mało pomogło; bo główny człowieczy Nieprzyjaciel, naleźca tak szkodliwej rzeczy,
Widząc Rugier, że wszytko na prędkiej należy Pomocy, ile może, za niem rączo bieży. Ale on zaś tak wielkiem ucieka mu krokiem, Że go już ledwie może Rugier dojźrzeć okiem.
XXI.
Tak jeden uciekając, a goniąc zaś drugi, Drogą ciemną, która szła prosto przez las długi, Co raz się rozszerzając, obadwa bieżeli, Aż na łąkę zieloną, wielką wybieżeli. - Ale teraz dam pokój cnemu Rugierowi, A pocznę o Orlandzie, który Cimoskowi Broń wziętą w morze wrzucił, aby tam koniecznie Zginęła i na ziemi nie postała wiecznie.
XXII.
Ale mało pomogło; bo główny człowieczy Nieprzyjaciel, naleźca tak szkodliwej rzeczy,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 231
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
samasz od niego poszła do Wojska Diuisia. Niechaj to zeznają ci sami, którzy tam w tej Diuisiej byli, słuszna była, żeby na ten Punkt: osobliwa była inkwizycja, żeby wiedziała Rzeczposp: czemu odeszli od niego, żeby się dotkneła prawdziwych przyczyn, czemu Wojsko zawsze na Diuisie dzielono, niepozory tylko, które Dwór rozszerza, boć się to zaprawdę od I. K. Mości dziać niema, który nam Prawa i Zwyczaje poprzysięga, żeby taka Wojskami miała być mieszanina, abo, żeby były podziały Wojsk, i rozrywanie do upodobania Dworu. Wodzom to w moc Rzeczposp: dała, bo też tak określiła Uzędy w powinności ich,
sámász od niego poszłá do Woyská Diuisia. Niechay to zeznáią ći sámi, ktorzy tám w tey Diuisiey byli, słuszna byłá, żeby ná ten Punct: osobliwa byłá inquisitia, żeby wiedźiáła Rzeczposp: czemu odeszli od niego, żeby się dotknełá prawdźiwych przyczyn, czemu Woysko záwsze ná Diuisie dźielono, niepozory tylko, ktore Dwor rozszerza, boć się to záprawdę od I. K. Mośći dźiać niema, ktory nam Práwá y Zwyczáie poprzyśięga, żeby táka Woyskámi miáłá bydź mieszániná, ábo, żeby były podźiały Woysk, y rozrywánie do vpodobánia Dworu. Wodzom to w moc Rzeczposp: dáłá, bo też ták określiłá Vzędy w powinnośći ich,
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 63
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
, i rumiane lice. Żaden nie mógł tej złości uskromić żelazem, by mi nie zaraziło głowy z twarzą razem. A cóż, kiedy przypomnię ciemnockliwe łoże i rany, których tknienia ból znosić nie może? Pewnie tych – ach, niestetyż! – rozjątrzenia nowe nie zaleczą już zioła i Machaonowe, bo się te rozszerzają tak barzo w mym ciele, jak od broni pogańskiej gdy więc ginie wiele; rany, które rabują skrytych myśli końce i pod ciężką doktorską ręką bolejące, albowiem zbytnie grzechy zraniły mi duszę, przywiódszy ją już cale o ciemne katusze. Jeszczem nadto strapiona i pszczelną puchliną, której wymiot wstrzymany jest wielką przyczyną. Rwie
, i rumiane lice. Żaden nie mógł tej złości uskromić żelazem, by mi nie zaraziło głowy z twarzą razem. A cóż, kiedy przypomnię ciemnockliwe łoże i rany, których tknienia ból znosić nie może? Pewnie tych – ach, niestetyż! – rozjątrzenia nowe nie zaleczą już zioła i Machaonowe, bo się te rozszerzają tak barzo w mym ciele, jak od broni pogańskiej gdy więc ginie wiele; rany, które rabują skrytych myśli końce i pod ciężką doktorską ręką bolejące, albowiem zbytnie grzechy zraniły mi duszę, przywiódszy ją już cale o ciemne katusze. Jeszczem nadto strapiona i pszczelną puchliną, której wymiot wstrzymany jest wielką przyczyną. Rwie
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 37
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
koczować. Wszystkich szałaszów całej roty długość zawsze jest stop 200. Gdy tedy większa się liczba znajduje piechurów nad 100. nieprzyczynia się w zdłuż miejsca, ale tylko w szerz. Dając drugą ulicę szeroką stop 10. i trzeci rząd szałaszów szeroki stop 10. Kwatera też kapitańska z jednego rogu, a z drugiego garkuchnia rozszerza się według szerokości szałaszów na stop 50. 5to. Szałaszów weszcia wszystkie są z ulicy. Chorążego i jego namiestnika szałasze mają miejsce na samym rogu weszciem obrócone ku kwaterze kapitańskiej. Na drugim zaś rogu Under Oficjerów szłasze, także weszciem obrócone ku garkuchni.
Wiedziawszy wymiar obozowania jednej roty piechoty złożonej ze 100.
koczowáć. Wszystkich szałászow cáłey roty długość záwsze iest stop 200. Gdy tedy większa się liczba znaiduie piechurow nad 100. nieprzyczynia się w zdłuz mieysca, ále tylko w szerz. Dáiąc drugą ulicę szeroką stop 10. y trzeci rząd szałászow szeroki stop 10. Kwatera też kápitańska z iednego rogu, á z drugiego garkuchnia rozszerza się według szerokości szałászow ná stop 50. 5to. Szałaszow weszcia wszystkie są z ulicy. Chorążego y iego namiestnika szałasze máią mieysce ná samym rogu weszciem obrocone ku kwaterze kapitańskiey. Ná drugim zaś rogu Under Officyerow szłásze, także weszciem obrocone ku garkuchni.
Wiedziawszy wymiar obozowania iedney roty piechoty złożoney ze 100.
Skrót tekstu: BystrzInfTak
Strona: L3
Tytuł:
Informacja taktyczna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Urody dosyć, rozumu ni kąska.
Im większe szczęście, tym się braziej obawiaj
Jak się kto sprawuje, takie szczęście uczuje.
Szkło i fortuna jeden przymiot mają, Świecą się woczach, a nie długo trwają.
Gdzie cnota i dobra sprawa, Tam fortuna nie ma prawa.
Pawiu pojrzyj na twe nogi, gdy rozszerzasz ogon drogi.
Kiedy się łyka drą, to je drzyj.
Ma się jak groch przy drodze, kto się nie leni, to go rwie.
Nie trzeba drabiny, gdzie możesz rękoma dosiądź.
Mądrym się ten darmo zowie, co nie umie radzić sobie.
Kto ucieka winnym się daje.
Byliśmy też Kiedyś
Urody dosyć, rozumu ni kąska.
Im większe szczęśćie, tym śię braziey obawiay
Jak śię kto sprawuje, takie szczęśćie uczuje.
Szkło y fortuna jeden przymiot mają, Swiecą śię woczach, a nie długo trwają.
Gdzie cnota y dobra sprawa, Tam fortuna nie ma prawa.
Pawiu poyrzyy na twe nogi, gdy rozszerzasz ogon drogi.
Kiedy śię łyka drą, to je drzyy.
Ma śię jak groch przy drodze, kto śię nie leni, to go rwie.
Nie trzeba drabiny, gdzie możesz rękoma dośiądz.
Mądrym śię ten darmo zowie, co nie umie radzić sobie.
Kto ućieka winnym śię daje.
Bylismy też Kiedyś
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 64
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
i z pasterzmi swemi sromotnie gniją/ i nie Matkę swą/ która ich do pierwszego starania i pilności wiodę/ prześladują/ i zatracić usiłują. Przetoż biada im/ iż zamkneli Królestwo Niebieskie przed ludźmi/ w które ani sami wchodzą/ ani drugim wniść dopuszczają. Biada im iż pożyrają dusze owiec Ojca swego/ i rozszerzają szaty swoje/ rozpuszczają kraje płaszczów swoich/ a przecedzając komory Wielbłądy połykają/ ci są wodzowie ślepi/ i którzy na stolicy Mojżeszowej usiadszy/ źle uczą/ i źle czynią/ a iżby je Rabbinami zwano/ pragną. Nie jestli to prze Bóg rzecz dziwna i żałosna? iż i ci sami którym lekarstwo do rąk
y z pásterzmi swemi sromotnie gniią/ y nie Mátkę swą/ ktora ich do pierwszego stáránia y pilności wiodę/ prześláduią/ y zátráćić vśiłuią. Przetoż biádá im/ iż zámkneli Krolestwo Niebieskie przed ludźmi/ w ktore áni sámi wchodzą/ áni drugim wniść dopuszcżáią. Biáda im iż pożyráią dusze owiec Oycá swego/ y rozszerzáią száty swoie/ rozpuszcżaią kráie płaszcżow swoich/ á przecedzáiąc komory Wielbłądy połykáią/ ći są wodzowie ślepi/ y ktorzy ná stolicy Moyzeszowey vśiadszy/ źle vcżą/ y źle czynią/ á iżby ie Rábbinámi zwano/ prágną. Nie iestli to prze Bog rzecż dźiwna y żáłosna? iż y ci sámi ktorym lekárstwo do rąk
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 11v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610