doskonale, a przeto oto się tylko stara aby nic nie odkrył; jeżeli albowiem może co takowego odkryć, coby go dowodnie skonwinkowało, nic innego odkryć nie może nad to, iż nie jest kochanym. Trawi więc czas i wywnętrza się dla tego, aby wiedział i poznał gruntownie iż jest nieszczęśliwym.
Miłość nad granice roztropności rozciągniona, przyczyną jest zelotypii, dla tego iż powaby ukochanej osoby nad właściwą istotę szacując i ceniąc, wznieca w kochającym imaginacją, iż wszyscy którzy się kolwiek na te powaby patrzą, równie jak on muszą być ujęci. Nie dość na tym, chciałby zelotyp w osobie którą kocha, widzieć podobny sobie zbytek miłości.
doskonale, á przeto oto się tylko stara aby nic nie odkrył; ieżeli albowiem może co takowego odkryć, coby go dowodnie skonwinkowało, nic innego odkryć nie może nad to, iż nie iest kochanym. Trawi więc czas y wywnętrza się dla tego, aby wiedział y poznał gruntownie iż iest nieszczęśliwym.
Miłość nad granice rostropności rozciągniona, przyczyną iest zelotypii, dla tego iż powaby ukochaney osoby nad właściwą istotę szacuiąc y ceniąc, wznieca w kochaiącym imaginacyą, iż wszyscy ktorzy się kolwiek na te powaby patrzą, rownie iak on muszą bydź uięci. Nie dość na tym, chciałby zelotyp w osobie ktorą kocha, widzieć podobny sobie zbytek miłości.
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 165
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
zobopolnym przysięgi oświadczeniem przed sługą i Kapłanem jego odprawujemy. Jego Mć. P. N. jakiejby sławy i godności był: jakiej nawet Familii Wm. moim Mciwym PP. nie tajno. Wiedzona jest zacnemu Domowi Jego Mci ludzkość. Głośno dobrze że z Cnotami przedniejszymi z dobrocią osobliwie i z pilnością także i z rozsądkiem roztropnością i sprawiedliwością wszytkie rzeczy i tej Koronie Naszej pożyteczne/ i miłe z wielką sławą swoją odprawowali. W Ojczyźnie naszej szczerymi/ wiernymi/ i podczas największego niebezpieczeństwa zawsze się stawili/ pokazujac się być synami Koronnemi prawdziwemi/ i jej miłownikami. Szja z tego Domu zacnego na obronęOjczyzny dzielność: Wychodziła naobronęRzeczypospolitej zdrowa rada/ wychodziły na
zobopolnym przyśięgi oświádczeniem przed sługą y Kapłanem iego odprawuiemy. Iego Mć. P. N. iakieyby słáwy y godnośći był: iakiey náwet Fámiliey Wm. moim Mćiwym PP. nie tayno. Wiedzona iest zacnemu Domowi Ie^o^ Mći ludzkość. Głośno dobrze że z Cnotámi przednieyszymi z dobroćią osobliwie y z pilnośćią tákże y z rozsądkiem rostropnośćią y spráwiedliwośćią wszytkie rzecży y tey Koronie Naszey pożytecżne/ y miłe z wielką sławą swoią odpráwowáli. W Oyczyznie nászey szcżerymi/ wiernymi/ y podczás naywiększego niebespiecżeństwá záwsze się stáwili/ pokazuiac sie być synámi Koronnemi prawdźiwemi/ y iey miłownikámi. Sziá z tego Domu zacnego ná obronęOycżyzny dźielność: Wychodźiłá náobronęRzecżypospolitey zdrowa rádá/ wychodźiły ná
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: D
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Amor Tarnowskiego, secundo toro będąca za Szczytem kasztelanem smoleńskim, godnym i rozumnym senatorem... Tekla, siostra Andrzeja i Jana, w Mińsku mniszką w klasztorze pp. ww. bernardynek pobożnie żyjąc i wielkiej powagi będąc, umarła. Sophia, prawdziwie imieniem i rzeczą mądra, dowcipna i bardzo rozumna, estymowana z wielkiej roztropności, poślubiona za Paca podkomorzego w. w. księstwa lit., umarła.
Jan Michał Zawisza, starosta miński, syn Andrzeja, pisarza w młodych leciech, virmagnae expectationis, umarł. Żonę miał z domu Wołodkowiczównę... Drugi Kazimierz, starosta czeczerski, z cudzych krajów powróciwszy, magnae acstimationis człowiek, nauk wielu
Amor Tarnowskiego, secundo toro będąca za Szczytem kasztelanem smoleńskim, godnym i rozumnym senatorem... Tekla, siostra Andrzeja i Jana, w Mińsku mniszką w klasztorze pp. ww. bernardynek pobożnie żyjąc i wielkiéj powagi będąc, umarła. Sophia, prawdziwie imieniem i rzeczą mądra, dowcipna i bardzo rozumna, estymowana z wielkiéj roztropności, poślubiona za Paca podkomorzego w. w. księstwa lit., umarła.
Jan Michał Zawisza, starosta miński, syn Andrzeja, pisarza w młodych leciech, virmagnae expectationis, umarł. Żonę miał z domu Wołodkowiczównę... Drugi Kazimierz, starosta czeczerski, z cudzych krajów powróciwszy, magnae acstimationis człowiek, nauk wielu
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 8
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
pierze; nadto ta pożarem
Jasnym się świeci; tamta zaciemniona. Kiedy się pytam, jakaby to była Przyczyna, która zrownane ramiona Jednakiej szale na dół pochyliła,
Ten mi powiedział, który wszytko z góry Widzi, posłaniec bogów nieścigniony I który wszytko wie lotny Merkury, Że człowiek jeden cnotą wyniesiony
Nad pospolity lud i roztropnością Na tę się udał szalę, która waży Niebieskie cnoty z prawdziwą godnością, I on tam swoje nie cierpiące skazy
Postępki złożył. Co patrz jak przydało Wagi tej szali. O jakeś szczęśliwy, Zacny marszałku, kiedyć się dostało Być na tej stronie, gdy cię obłędliwy
Krok na gościniec inszy nie wprowadził, Gdzie
pierze; nadto ta pożarem
Jasnym się świeci; tamta zaciemniona. Kiedy się pytam, jakaby to była Przyczyna, ktora zrownane ramiona Jednakiej szale na doł pochyliła,
Ten mi powiedział, ktory wszytko z gory Widzi, posłaniec bogow nieścigniony I ktory wszytko wie lotny Merkury, Że człowiek jeden cnotą wyniesiony
Nad pospolity lud i roztropnością Na tę się udał szalę, ktora waży Niebieskie cnoty z prawdziwą godnością, I on tam swoje nie cierpiące skazy
Postępki złożył. Co patrz jak przydało Wagi tej szali. O jakeś szczęśliwy, Zacny marszałku, kiedyć się dostało Być na tej stronie, gdy cię obłędliwy
Krok na gościniec inszy nie wprowadził, Gdzie
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 465
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
króla rolnik, wnet żebrak z cesarza W jednym momencie; i co triumfuje, Co mu woz ciągnie cug zprzęgły w koronach: To jutro na tych, co ich deptał nogą, Z takiegoż jarzma patrza nieszczęśliwy. O jakożeś ty dobrze posłał sobie, Zacny marszałku! żeś larwę nikczemną Zjąwszy, najwyższej nawykł roztropności: Znać się samego, znać i świat obłudny, A zatym wiedzieć jako żyć na świecie. Polihymnia.
Trąby krzykliwe, Surmy piskliwe, Śmierci lud słucha, Niech wiedzą ucha Sztorty, wiole, Dziś przy swym stole Ogromne bębny, Których służebny Niechaj zamilkną, A niechaj krzykną Dźwięk słodkich cyter: Wesoł Jupiter.
krola rolnik, wnet żebrak z cesarza W jednym momencie; i co tryumfuje, Co mu woz ciągnie cug zprzęgły w koronach: To jutro na tych, co ich deptał nogą, Z takiegoż jarzma patrza nieszczęśliwy. O jakożeś ty dobrze posłał sobie, Zacny marszałku! żeś larwę nikczemną Zjąwszy, najwyższej nawykł roztropności: Znać się samego, znać i świat obłudny, A zatym wiedzieć jako żyć na świecie. Polihymnia.
Trąby krzykliwe, Surmy piskliwe, Śmierci lud słucha, Niech wiedzą ucha Sztorty, wiole, Dziś przy swym stole Ogromne bębny, Których służebny Niechaj zamilkną, A niechaj krzykną Dźwięk słodkich cyter: Wesoł Jupiter.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 466
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
obraz co do rozumnej duszy na sobie mając wykonterfektowany. Zaczym nie uroda ciała, nie fortuna, nie doczesny honor, i styma człowiekiem czynią, i zalecić powinny kogo, lecz rozum i umiejętność. Tę zeznał prawdę niemniej bogaty jako i mądry Salomon Prov. 3. Błogosławiony człowiek, który znalazł mądrość, i obfituje w roztropność. Lepsze jej nabycie niż kupczenie srebrem i złotem. Droższa jest nad bogactwa. Wszystkie dostatki pójść z nią nie mogą w komparacją. Gdyż za umiejętnością honor i fortuna idzie. A bez umiejętności honor i fortuna za nic. Zeznał to z własnej eksperiencyj tenże mędrzec. Sap. 7. Wszystkie dobra oraz mi przyszły
obraz co do rozumney duszy ná sobie maiąc wykonterfektowany. Záczym nie uroda ciała, nie fortuna, nie doczesny honor, y styma człowiekiem czynią, y zalecić powinny kogo, lecz rozum y umieiętność. Tę zeznał prawdę niemniey bogaty iáko y mądry Salomon Prov. 3. Błogosławiony człowiek, ktory znalazł mądrość, y obfituie w rostropność. Lepsze iey nabycie niż kupczenie srebrem y złotem. Droszsza iest nad bogactwa. Wszystkie dostatki poiść z nią nie mogą w komparacyą. Gdyż zá umieiętnością honor y fortuna idzie. A bez umieiętności honor y fortuna zá nic. Zeznał to z własney experyencyi tenże mędrzec. Sap. 7. Wszystkie dobra oraz mi przyszły
Skrót tekstu: BystrzInfRóżn
Strona: Aa3v
Tytuł:
Informacja różnych ciekawych kwestii
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
ekonomia, fizyka, matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
, Do karczmy nie mógł zbłądzić, umiał w to potrafić. Lecz pódźmy do metryki familijej jego, Skąd był, czym się rad bawił i z przodka którego? Ten przezacny MATYSEK był z przodka zacnego. Jeszcze małym będący z świniami chyżego Skakał jako żółw jaki; o wielka mądrości, Gdy na pisczałce grawał z wielkiej roztropności. Własny, isty następca Orfeusa cnego, Trzody, świnie uciekły ze stada swojego. I mogę go przyrównać lutniście zacnemu, Własny to był Amfijon, równy we wszym jemu. Kiedy grał, aże echo niebo przebijało, Co żywo się aż w niebie, słyszę, dziwowało, Moc była tak w nim wielka, jak
, Do karczmy nie mógł zbłądzić, umiał w to potrafić. Lecz pódźmy do metryki familijej jego, Skąd był, czym sie rad bawił i z przodka którego? Ten przezacny MATYSEK był z przodka zacnego. Jescze małym będący z świniami chyżego Skakał jako żółw jaki; o wielka mądrości, Gdy na pisczałce grawał z wielkiej roztropności. Własny, isty następca Orfeusa cnego, Trzody, świnie uciekły ze stada swojego. I mogę go przyrównać lutniście zacnemu, Własny to był Amfijon, równy we wszym jemu. Kiedy grał, aże echo niebo przebijało, Co żywo sie aż w niebie, słyszę, dziwowało, Moc była tak w nim wielka, jak
Skrót tekstu: WierszŻałBad
Strona: 10
Tytuł:
Naema abo wiersz żałosny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
nie wywozili ani wysyłali, gdyż słuszniej, żeby się to in commodum Reipublicae, ojczyzny spólnej, aniż mimo słuszność extra Regnum komu dostawać miało. Do tego niech będzie przydana i lex sumptuaria. Pobory — te już do efektu przywieść bez urazy najtrudniejsza i przeto w tym z lekka postępować potrzeba, używając w tym zwykłej roztropności i tą w tym drogą postępując, którą się dotąd szło, przekładając i to przytym. że to jest ku pokojowi ojczyzny i ku zatrzymaniu sławy starożytnej z postrachem nieprzyjaciół. Więc te pobory wprzód tak umoderować, żeby nie beły i tak ciężkie i aby się nie zdały być nieznośne. O szafarstwie skarbów mówić nie trzeba
nie wywozili ani wysyłali, gdyż słuszniej, żeby się to in commodum Reipublicae, ojczyzny spólnej, aniż mimo słuszność extra Regnum komu dostawać miało. Do tego niech będzie przydana i lex sumptuaria. Pobory — te już do efektu przywieść bez urazy najtrudniejsza i przeto w tym z lekka postępować potrzeba, używając w tym zwykłej roztropności i tą w tym drogą postępując, którą się dotąd szło, przekładając i to przytym. że to jest ku pokojowi ojczyzny i ku zatrzymaniu sławy starożytnej z postrachem nieprzyjaciół. Więc te pobory wprzód tak umoderować, żeby nie beły i tak ciężkie i aby się nie zdały być nieznośne. O szafarstwie skarbów mówić nie trzeba
Skrót tekstu: CompNaprCz_III
Strona: 183
Tytuł:
Compendium naprawy Rzpltej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1606 a 1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
by mogły łzy zabieżeć złemu Albo w smutku ulżyć płaczącemu, Złotem by się łez przyszło dokupować. Ale jeśli nas nie mogą ratować, A śmierć nic na to nie dba i przygoda, Swą drogą idą, toć i płakać szkoda. Próżno to zgoła: Jako drzewo rodzi Owoc swych czasów, tak żal płaczem schodzi. ROZTROPNOŚĆ Z CZEGO
Miłość, wojna a prawo uczą roztropności. W tych trzech rzeczach gdy kto był, doszedł ten godności. A kto żadnej nie wiadom, podobny dziecinie, Choć był w hiszpańskiej, włoskiej, francuskiej krainie. DZIWY ABO ABSURDA
Wróbl siedzi na kościele, napinając kusze, Stamtąd woła na wilka: „Umykaj swej
by mogły łzy zabieżeć złemu Albo w smutku ulżyć płaczącemu, Złotem by się łez przyszło dokupować. Ale jeśli nas nie mogą ratować, A śmierć nic na to nie dba i przygoda, Swą drogą idą, toć i płakać szkoda. Próżno to zgoła: Jako drzewo rodzi Owoc swych czasów, tak żal płaczem schodzi. ROZTROPNOŚĆ Z CZEGO
Miłość, wojna a prawo uczą roztropności. W tych trzech rzeczach gdy kto był, doszedł ten godności. A kto żadnej nie wiadom, podobny dziecinie, Choć był w hiszpańskiej, włoskiej, francuskiej krainie. DZIWY ABO ABSURDA
Wróbl siedzi na kościele, napinając kusze, Stamtąd woła na wilka: „Umykaj swej
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 595
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
płaczącemu, Złotem by się łez przyszło dokupować. Ale jeśli nas nie mogą ratować, A śmierć nic na to nie dba i przygoda, Swą drogą idą, toć i płakać szkoda. Próżno to zgoła: Jako drzewo rodzi Owoc swych czasów, tak żal płaczem schodzi. ROZTROPNOŚĆ Z CZEGO
Miłość, wojna a prawo uczą roztropności. W tych trzech rzeczach gdy kto był, doszedł ten godności. A kto żadnej nie wiadom, podobny dziecinie, Choć był w hiszpańskiej, włoskiej, francuskiej krainie. DZIWY ABO ABSURDA
Wróbl siedzi na kościele, napinając kusze, Stamtąd woła na wilka: „Umykaj swej dusze!” ITEM
Trzy przęślice jechały na słomianym
płaczącemu, Złotem by się łez przyszło dokupować. Ale jeśli nas nie mogą ratować, A śmierć nic na to nie dba i przygoda, Swą drogą idą, toć i płakać szkoda. Próżno to zgoła: Jako drzewo rodzi Owoc swych czasów, tak żal płaczem schodzi. ROZTROPNOŚĆ Z CZEGO
Miłość, wojna a prawo uczą roztropności. W tych trzech rzeczach gdy kto był, doszedł ten godności. A kto żadnej nie wiadom, podobny dziecinie, Choć był w hiszpańskiej, włoskiej, francuskiej krainie. DZIWY ABO ABSURDA
Wróbl siedzi na kościele, napinając kusze, Stamtąd woła na wilka: „Umykaj swej dusze!” ITEM
Trzy przęślice jechały na słomianym
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 595
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965