jednak na ziemię lekko złożył. Co oni ludzie patrzający postrzegszy/ przybieżeli gromadnie do nich/ i społecznie uwikłanych zastawszy z sobą: jednego z nich na ziemi leżącego (tak jako widzisz w abrysie) za nos trzymającego/ a drugiego na nim stojącego/ obudwu jednak zajadłych/ i wlepione głęboko paznokry trzymających/ gdzie przyszłoby rozwadzając obudwu rozerwać: przetoż jako zwyciężcy winszując i faworyzując/ zwyciężonego dobili/ a drugiego jako Zwyciężcę żywym zostawili: Którego PP. Gdańszczanie w swym sekwestrze napewnym miejscu mają/ i po dziśdzień ludziom pokazują. Zabity u Pasztetnika. W WARSZAWIE, V Wdowy i Dziedziców PiotraFlerei P K M Typografa.
iednák ná źiemię lekko złożył. Co oni ludźie pátrzáiący postrzegszy/ przybieżeli gromádnie do nich/ y społecznie vwikłánych zástawszy z sobą: iednego z nich ná źiemi leżącego (ták iáko widźisz w ábryśie) zá nos trzymáiącego/ á drugiego ná nim stoiąceg^o^/ obudwu iednák záiádłych/ y wlepione głęboko páznokry trzymáiących/ gdźie przyszłoby rozwadzáiąc obudwu rozerwáć: przetoż iáko zwyćiężcy winszuiąc y fáworyzuiąc/ zwyćiężonego dobili/ á drugiego iáko Zwyćiężcę żywym zostáwili: Ktorego PP. Gdáńszczánie w swym sequestrze nápewnym mieyscu máią/ y po dźiśdźień ludźiom pokázuią. Zábity v Pásztetniká. W WARSZAWIE, V Wdowy y Dźiedźicow PiotráFlerei P K M Typográphá.
Skrót tekstu: NeuPoj
Strona: 1
Tytuł:
Neumachia albo pojedynek [...] dwóch orłów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia wdowy i dziedziców Piotra Elerta
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1655
Data wydania (nie wcześniej niż):
1655
Data wydania (nie później niż):
1655
em okazją zawsze mię wybito. Ile razy mnie kto zawsze zwycięzyłem. Tak ci dałem jednanym sposobem za ból i za rany ich ze to its practicatum Axioma były płacze, Złotych 1200. zosobna zastąpic Curolika, Jasińskiemu nic za gębę jeszcze go surowie sądzono zes ty gospodarzem bywszy i gościąm dopuściłes się bić nierozwadzając ich i sam jeszcze wyzwałes na pojedynek za to daj do Brześcia Bernardynom Złotych 600. i w pancerzu stać przez 3. Msze w święto, szablę trzymając Potym wyprawiono Skrzetaskiego na podjazd z komendorowanemi ludźmi po dwóch Towarzyszów spód Chorągwie Bo tez już były wiadomości że Moskwa zbiła się już blizej kunam, poszedł tedy podjazd i
ęm okazyią zawsze mię wybito. Ile razy mnie kto zawsze zwycięzyłęm. Tak ci dałęm iednanym sposobem za bol y za rany ich ze to its practicatum Axioma były płacze, Złotych 1200. zosobna zastąpic Curolika, Iasinskiemu nic za gębę ieszcze go surowie sądzono zes ty gospodarzęm bywszy y gosciąm dopusciłes się bic nierozwadzaiąc ich y sąm ieszcze wyzwałes na poiedynek za to day do Brzescia Bernardynom Złotych 600. y w pancerzu stac przez 3. Msze w swięto, szablę trzymaiąc Potym wyprawiono Skrzetaskiego na podiazd z kommendorowanemi ludzmi po dwoch Towarzyszow zpod Chorągwie Bo tez iuz były wiadomosci że Moskwa zbiła się iuz blizey kunam, poszedł tedy podiazd y
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 89v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
przyszło do czupryn, do kłykciów, do pięści ściśnionych, do kolany i zębów na ostatek, któremi zadawalismy sobie, jak psi szaleni serpentinowate razy. T. Do pałasza to było, nie do zębów Panie Bohatyrze jak pies Brytański. B. Usłyszawszy krzyk, huk hałas, Pluto Monarcha wiekuistej ciemnice wpadnie między nas, rozwadzając afekty, zobu stron w zapalczywość zapędzony. T. Widzieć Monarchę rozwadzającego dwóch hultajów na ulicy pijanych, była rzecz przypatrowania się godna. B. Pełen furyj, jadu i zapalczywości, chybiwszy Radamanta, dałem niechcący w paszczękę Plutonowi, tak potężnie, że mu z chrząstką pospołu z nosa ładunek wyleciał. Radamant wtąż za
przyszło do czupryn, do kłykćiow, do pięśći śćiśnionych, do kolany y zębow ná ostatek, ktoremi zádawálismy sobie, iák pśi szaleni serpentinowáte rázy. T. Do páłásza to było, nie do zębow Pánie Bohátyrze iák pies Brytáński. B. Vsłyszawszy krzyk, huk háłás, Pluto Monárchá wiekuistey ćiemnice wpádnie między nas, rozwadzáiąc áffekty, zobu stron w zápálczywość zápędzony. T. Widźieć Monárchę rozwadzáiącego dwoch hultáiow ná vlicy piiánych, byłá rzecz przypátrowánia się godna. B. Pełen furyi, iádu y zápálczywośći, chybiwszy Rádámánthá, dałem niechcący w pászczekę Plutonowi, ták potężnie, że mu z chrząstką pospołu z nosá ładunek wylećiał. Rádámánth wtąż zá
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 41
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695