żywy. Ach srogie nieba, na was kładę skargi smętne, Żeście mi, bez mej winy, tak nader niechętne, Sprawiwszy we mnie zewsząd myśl tak rozerwaną. Bo lubom rad bez chyby, żeście mi kochaną Dały siostrę, lecz pewnie lepiej byście były, Nie dawszy jej za siostrę, w rumel potrafiły. Ach! jakoż mię niszczycie smutkiem nieskończonym, Ocerklowawszy wolność prawem niewzruszonym. Wolno pomyślić; cóż stąd? gdy myślą niestałą. Wolno chwalić, cóż, gdy mnie niepomocną chwałą. Wolno kochać, nie wolno dotknąć się kochanej. Wolno mieć, a nie wolno wziąć upodobanej. Wolno westchnąć, lecz tylko braterskim westchnieniem
żywy. Ach srogie nieba, na was kładę skargi smętne, Żeście mi, bez mej winy, tak nader niechętne, Sprawiwszy we mnie zewsząd myśl tak rozerwaną. Bo lubom rad bez chyby, żeście mi kochaną Dały siostrę, lecz pewnie lepiej byście były, Nie dawszy jej za siostrę, w rumel potrafiły. Ach! jakoż mię niszczycie smutkiem nieskończonym, Ocerklowawszy wolność prawem niewzruszonym. Wolno pomyślić; coż ztąd? gdy myślą niestałą. Wolno chwalić, coż, gdy mnie niepomocną chwałą. Wolno kochać, nie wolno dotknąć się kochanej. Wolno mieć, a nie wolno wziąć upodobanej. Wolno westchnąć, lecz tylko braterskim westchnieniem
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 265
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
jej zadaje. Owa trząsnąwszy głową, rzecze: Ha, mój panie! Coć mi to za głębokie i trudne zgadanie? Jam dziewka jako ma być, on ani dziecięcych Lat nie ma, ale jeszcze prawie niemowlęcych. Bo i dziś przez całą noc, aż do dziennej pory
Klaśnie rękami winiarz: Toć w rumel trafiła, To to takich dzieweczek słuchać jest rzecz miła! Z tamtych dwóch w teoriej każda swój dank miała, Ale ta zaś in praksi obudwom met dała. 838. Na bliźnięta brata i siostrę, z których każde się było urodziło mając po jednym jasnym oku, po drugim ciemnym.
Porównajcie się z sobą, pieszczone
jej zadaje. Owa trząsnąwszy głową, rzecze: Ha, moj panie! Coć mi to za głębokie i trudne zgadanie? Jam dziewka jako ma być, on ani dziecięcych Lat nie ma, ale jeszcze prawie niemowlęcych. Bo i dziś przez całą noc, aż do dziennej pory
Klaśnie rękami winiarz: Toć w rumel trafiła, To to takich dzieweczek słuchać jest rzecz miła! Z tamtych dwoch w teoriej każda swoj dank miała, Ale ta zaś in praxi obudwom met dała. 838. Na bliźnięta brata i siostrę, z ktorych każde się było urodziło mając po jednym jasnym oku, po drugim ciemnym.
Porownajcie się z sobą, pieszczone
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 302
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
cię było nazwać, a nie Samuelem, A to czemu? Boś jest dusz ludzkich zwodzicielem. Wiesz co zacz był Samuel? Uczył prawdy ludzie, A ty uczysz nieprawdy zakryty w obłudzie. Wiesz też jakowym był Sauł: był szatański sługa, I ty także trzymasz się diabelskiego pługa. Trafiłem ci wszak w rumel, czysty oracz z ciebie, Rola twa Łysa Góra, dosyć czynisz z siebie. Nie poskarży się na cię twój pan diabeł: pilnyś, Orzesz, siejesz, żniesz w pracy czartowskiej usilnyś, Bój się oraczu, radzę, żeby-ć się nie stało To, co Saula na górze Gelboe potkało.
cię było nazwać, a nie Samuelem, A to czemu? Boś jest dusz ludzkich zwodzicielem. Wiesz co zacz był Samuel? Uczył prawdy ludzie, A ty uczysz nieprawdy zakryty w obłudzie. Wiesz też jakowym był Sauł: był szatański sługa, I ty także trzymasz się diabelskiego pługa. Trafiłem ci wszak w rumel, czysty oracz z ciebie, Rola twa Łysa Góra, dosyć czynisz z siebie. Nie poskarży się na cię twój pan diabeł: pilnyś, Orzesz, siejesz, żniesz w pracy czartowskiej usilnyś, Bój się oraczu, radzę, żeby-ć się nie stało To, co Saula na górze Gelboe potkało.
Skrót tekstu: RamMKolKontr
Strona: 262
Tytuł:
Kolenda
Autor:
Mikołaj Aleksander Ramułt
Drukarnia:
Jan Wolrab
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
mej to niezamąci Gdy słuką/ mój słuką twoi/ złożmy je do kupy/ Moje nic/ twe cię żalu nabawią skorupy. Nomenclatura do uwagi Litigantom.
SEdzia Tomasz/ Podsędek Otto/ Pisarz Jadam/ Co za sekret w Imionach/ niedarmo się badam. Wygrąm ja przez statutu sprawę/ takim kształtem/ Bo chociaż Rumlu niemam/ leć przychodzę z Brałtem Na Stadło jedno.
Ciężki na stan Szlachecki/ wieków naszych czasie/ Mąż się Kowalstwa uczy/ Zona koży pasie. O Strzelcu bez Prochu.
KAżdy człowiek jest kłamcą/ rzekł Dawid przed wiekiem/ Spowieści Dawidowy/ nasz Stachnik człowiekiem. Na Obraz uspionego Argusa.
TEgo którego Juno/
mey to niezámąći Gdy słuką/ moy słuką twoi/ złozmy ie do kupy/ Moie nic/ twe ćie żalu nábáwią skorupy. Nomenclaturá do vwagi Litigántom.
SEdźia Thomász/ Podsędek Otto/ Pisarz Iádam/ Co zá sekret w Imionách/ niedármo się badam. Wygrąm ia przez státutu spráwę/ tákim kształtem/ Bo choćiasz Rumlu niemam/ leć przychodzę z Brałtem Ná Stadło iedno.
CIęszki ná stąn Szláchecki/ wiekow nászych czáśie/ Mąż sie Kowálstwá vczy/ Zoná koży pasśie. O Strzelcu bez Prochu.
KAżdy człowiek iest kłamcą/ rzekł Dawid przed wiekiem/ Zpowieśći Dawidowy/ nász Stáchnik człowiekiem. Ná Obraz vspionego Argusa.
TEgo ktorego Iuno/
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 30
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Rożnemi go podchodząc kunszty i przeskoki, Chcąc wyczerpnąć, co w nim wre, co się w nim zamyka, Jeśli z nią w kontr nie pojdzie i do miłośnika Nie wzdrygnie się poselstwa. Co z śmiechem i żartem Traktuje, jeżeliby w tem nie był upartem.
Ale szpak, zrozumiawszy dokąd zmierza, panią W rumel trafia, kontrować wie gdzie i gdzie za nią Pociągnąć — a w ostatku patrz, czego się waży! Ow to oszyndowaniec — miasto winnej straży Swojemu chlebodawcy — samże faktoruje Zmiennik i w małżeńskich go paktach rujnuje, Gdy mówi: »O, niewinna żono! — lub miłości Nie jestem żaden probant, gwoli ułomności
Rożnemi go podchodząc kunszty i przeskoki, Chcąc wyczerpnąć, co w nim wre, co sie w nim zamyka, Jeśli z nią w kontr nie pojdzie i do miłośnika Nie wzdrygnie sie poselstwa. Co z śmiechem i żartem Traktuje, jeżeliby w tem nie był upartem.
Ale szpak, zrozumiawszy dokąd zmierza, panią W rumel trafia, kontrować wie gdzie i gdzie za nią Pociągnąć — a w ostatku patrz, czego sie waży! Ow to oszyndowaniec — miasto winnej straży Swojemu chlebodawcy — samże faktoruje Zmiennik i w małżeńskich go paktach ruinuje, Gdy mowi: »O, niewinna żono! — lub miłości Nie jestem żaden probant, gwoli ułomności
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 20
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
dwoje gody. Tam się Orłowie zlatują/ gdzie ścierw czują. Vbicunq; fuerit cadauer, illus congregabuntur et aquilae. Varro. Saluator. 60
Ty cudzego szczypty/ a Diabeł twego garścią. Tak trzeba Rzemień ciągnąć/ jakoby się nie zerwał. Tak rana boli w goleń/ jako i w głowę. Trafił mu w Rumel. Trzyma się jak pijany płotu. Trafił na praski. Tak to bolesno komu Zona umrze/ jako kiedy kto zabije się w łokieć. Twarda kość Drabiku. Taż Baba na tychże kołach. Trudno tego wodzić/ kto nie może chodzić. Tylko to chorego pytają/ jeśli chce. Tak ważna Msza czytana/
dwoie gody. Tám się Orłowie zlátuią/ gdźie śćierw cżuią. Vbicunq; fuerit cadauer, illus congregabuntur et aquilae. Varro. Saluator. 60
Ty cudzego szcżypty/ á Diabeł twego gárśćią. Ták trzebá Rzemień ćiągnąć/ iákoby się nie zerwał. Ták ráná boli w goleń/ iáko y w głowę. Tráfił mu w Rumel. Trzyma się iák piiány płotu. Tráfił ná práski. Ták to bolesno komu Zoná vmrze/ iáko kiedy kto zábiie się w łokieć. Twárda kość Drabiku. Táż Bábá ná tychże kołách. Trudno tego wodźić/ kto nie może chodźić. Tylko to chorego pytáią/ ieśli chce. Ták ważna Msza cżytána/
Skrót tekstu: RysProv
Strona: Iv
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
do kalectwa/ od szczęścia do nieszczęścia. Ale kiedy do grobu przyjdziesz/ i wgrobie już sobie legowisko założysz/ dopieroć Auster, Aquilo, occasus et ortus będą usługować. Dopiero już na cię ani przemiana/ ani alteracia nie uderzy/ żaden liuor i nienawiść nie napadnie/ niestatek czoła nie zmieni/ fortuna wrumel zawsze ugodzi. POLITYCZNY. Jako też fortuna człowieka piastuje, i jakie znim przenosiny czyni w grobie zazdrości nie pytaj, Idem de breuitate vite C. 7.
I tak dopiero cię człowiekiem w grobie być uznają/ kiedy na świecie człowiekiem być przestaniesz. Potwierdza mi tego paradoksu owo wieszczbiarstwo Zenona Cesarza/ ten przyszedszy do
do kalectwa/ od sczęśćia do nieszczęśćia. Ale kiedy do grobu przyidziesz/ y wgrobie iuż sobie legowisko záłożysz/ dopieroć Auster, Aquilo, occasus et ortus będą vsługować. Dopiero iuż ná ćię áni przemiána/ áni alteracia nie vderzy/ żaden liuor y nienawiść nie nápádnie/ niestátek czołá nie zmieni/ fortuna wrumel záwsze vgodźi. POLITYCZNY. Iáko też fortuná człowieká piástuie, y iákie znim przenośiny czyni w grobie zazdrośći nie pytay, Idẽ de breuitate vitae C. 7.
I ták dopiero ćię człowiekiem w grobie być vznaią/ kiedy ná świećie człowiekiem być przestániesz. Potwierdza mi tego párádoxu owo wiesczbiarstwo Zenoná Cesarzá/ ten przyszedszy do
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 185
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644