: według Filozofów właśnie Monarchom, Książętom, Panom, bardzo jest conveniens, ten Kamień. Jest Symbolum Caelestis spei, Bosłwa, i generacyj Boskiej, tojest Sło wa od Ojca według Albertusa Wielkiego i Tirina in Commentariis.
SARDONIKs Kamień, jest speejes Onyksów, figurę i Kolor Ludzkiego mający pazura; tak nazwany, bo się rumienieje jak Sardyus; bieleje jako Onyks; niby tedy composite się mówi Sardonyks według Solina, Pliniusza, Izydora. Trzy w nim wydają się Kolory, na spodzie czarny, w posrzodku biały, na wierzschu Purpurowy według opisania Izydora. Rzymianie tego samego kamienia do Sygnetów i pieczęci zażywali, że się cale nie chwyta wosku.
: według Filozofow własnie Monarchom, Xiążętom, Panom, bárdzo iest conveniens, ten Kamień. Iest Symbolum Caelestis spei, Bosłwá, y generacyi Boskiey, toiest Sło wa od Oyca według Albertusa Wielkiego y Tirina in Commentariis.
SARDONIX Kamień, iest speeies Onyxow, figurę y Kolor Ludzkiego maiący pazura; tak nazwany, bo się rumienieie iak Sardyus; bieleie iako Onyx; niby tedy composite się mowi Sardonyx według Solina, Pliniusza, Izydora. Trzy w nim wydaią się Kolory, na spodzie czarny, w posrzodku biały, na wierzschu Purpurowy według opisania Izydora. Rzymianie tego samego kamienia do Sygnetow y pieczęci zażywali, że się cale nie chwyta wosku.
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 659
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
mając podobny do makowych główek, a nasienie w nim jak proso: z którego chleb tam robią. Kwitnie biało, z wschodem słońca kwiat swój otwiera, z zachodem zamyka. Plinius libr. 18. cap. 17.
MALUS Jabłoń, frukta jej Jabłka, są miłości symbola: z tej strony którą są ku słońcu rumienieją się: a miłość in luce znowu z wielu racyj, wstydem się farbuje. Bachusa niegdy jabłkami koronowano, że miłości wino sprzyja i dopomaga, według Teokryta. Jabłko jest Wenerze poswięcone, że u Sycioniów Venus rznięta, czyli malowana była, w ręce jednej jabłko, w drugiej główkę makową, Symbolum urodzaju i rozmnożenia
maiąc podobny do makowych głowek, á nasienie w nim iak proso: z ktorego chleb tam robią. Kwitnie biało, z wschodem słońca kwiat swoy otwiera, z zachodem zamyka. Plinius libr. 18. cap. 17.
MALUS Iabłoń, frukta iey Iabłka, są miłości symbola: z tey strony ktorą są ku słońcu rumienieią się: á miłość in luce znowu z wielu racyi, wstydem się farbuie. Bachusa niegdy iabłkami koronowano, że miłości wino sprzyia y dopomaga, według Teokryta. Iabłko iest Wenerze poswięcone, że u Sycioniow Venus rznięta, czyli malowana była, w ręce iedney iabłko, w drugiey głowkę makową, Symbolum urodzaiu y rozmnożenia
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 329
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
przez który widział świętą Annę i Naświętszą Pannę, która się żeglujących prowadzić ofiarowała, opisuje i przed towarzystwem opowiada. Auktor Naświętszej Panny wzywa, aby mu ona w pracy dopomogła.
Gwiazdo zaranna świetnego Syjonu, Jasna ozdobo najwyższego Tronu, Ty i przed złotym, wynikasz Tytanem I wprzód nad walnym świecisz oceanem! Za Twym promieniem rumienieją zorze I podburzone składa swój gniew morze. Lubo Eolus przez wiatrowe nury Straszne na wodach wysypuje góry, Lub też Neptunus w państwach swych niezgody Czyni i ciche poruchuje wody — Nidokąd jednak, tylko kędy czują Pomoc, Jutrzenko, k Tobie lawirują Nędzni żeglarze i ku Tobie oczy Po srogiej wszyscy obracają nocy. A Ty ich
przez który widział świętą Annę i Naświętszą Pannę, która się żeglujących prowadzić ofiarowała, opisuje i przed towarzystwem opowiada. Auktor Naświętszej Panny wzywa, aby mu ona w pracy dopomogła.
Gwiazdo zaranna świetnego Syjonu, Jasna ozdobo najwyższego Tronu, Ty i przed złotym, wynikasz Tytanem I wprzód nad walnym świecisz oceanem! Za Twym promieniem rumienieją zorze I podburzone składa swój gniew morze. Lubo Eolus przez wiatrowe nury Straszne na wodach wysypuje góry, Lub też Neptunus w państwach swych niezgody Czyni i ciche poruchuje wody — Nidokąd jednak, tylko kędy czują Pomoc, Jutrzenko, k Tobie lawirują Nędzni żeglarze i ku Tobie oczy Po srogiej wszyscy obracają nocy. A Ty ich
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 39
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
uroda, bogactwo – nic nie pomoże”. DWUDZIESTY: MELANI
Gdym do twego ogródeczka niedawno w maju Przyszedł, rozumiałem, żem był wzięty do raju, Obaczywszy rozmaitość bujnego zioła: To fiołki, to rozmaryn stoi dokoła, A od twojej twarzy każdy się kwiat żarzy, Nuż goździki śliczne i róże roźliczne Rumienieją się, patrzając w cię ustawicznie.
Wszytko ni zac, ma kochanko, gdy nie masz ciebie; Mnie żaden kwiat nie powabi wonny do siebie. Cóż mi po tym, chociaż pojźrzę na konwalią, Chociaż uszczknę miłą różą abo lilią?
Przez twojej urody niczym są ogrody; Twe wargi szkarłatne i czoło udatne Wszytkie
uroda, bogactwo – nic nie pomoże”. DWUDZIESTY: MELANI
Gdym do twego ogródeczka niedawno w maju Przyszedł, rozumiałem, żem był wzięty do raju, Obaczywszy rozmaitość bujnego zioła: To fijołki, to rozmaryn stoi dokoła, A od twojej twarzy każdy się kwiat żarzy, Nuż goździki śliczne i róże roźliczne Rumienieją się, patrzając w cię ustawicznie.
Wszytko ni zac, ma kochanko, gdy nie masz ciebie; Mnie żaden kwiat nie powabi wonny do siebie. Cóż mi po tym, chociaż pojźrzę na konwaliją, Chociaż uszczknę miłą różą abo liliją?
Przez twojej urody niczym są ogrody; Twe wargi szkarłatne i czoło udatne Wszytkie
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 82
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
po- Rok 1673
zwolił, raczej sama obumarła świątobliwie o Wielkiejnocy, po której prędko, Zamoście niesłychanie z kilką kościołów, a kamienic ze ztem i domów, zgorzało w czerwcu, a w sierpniu Kamieniec w ręce tureckie dostał się. Nieco szczęśliwy rok, daj Boże szczęśliwszy: Rok 1673
Jako pospolicie, gdy z rana rumienieje niebo wiatru się albo deszczu spodziewać trzeba, tak za rozżarzeniem między królem Michałem a senatorami niektórymi animuszów i serc ich, nie trzeba się było nic dobrego spodziewać, tylko dalszych zawziętych dyfidencji, niepogody. Jakoż zaraz na początku roku malekontenci do Jarosławia zjachali się, i tam na kształt coś związku czyli konfederacji pospołu z wojskiem kwarcianym
po- Rok 1673
zwolił, raczej sama obumarła świątobliwie o Wielkiejnocy, po której prętko, Zamoście niesłychanie z kilką kościołów, a kamienic ze stem i domów, zgorzało w czerwcu, a w sierpniu Kamieniec w ręce tureckie dostał się. Nieco sczęśliwy rok, daj Boże sczęśliwszy: Rok 1673
Jako pospolicie, gdy z rana rumienieje niebo wiatru się albo desczu spodziewać trzeba, tak za rozżarzeniem między królem Michałem a senatorami niektórymi animuszów i serc ich, nie trzeba się było nic dobrego spodziewać, tylko dalszych zawziętych dyfidencyi, niepogody. Jakoż zaraz na początku roku malekontenci do Jarosławia zjachali się, i tam na kształt coś związku czyli konfederacyi pospołu z wojskiem kwarcianym
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 408
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
śliczne korony/ tak rozumiejąc że w nim najprzyjemniejsze będzie wszytkiemu światu Dziecię. Nie masz nad wieniec ostry cieniowy nic tak pięknego/ coby ozdobić mogło JEZUSA. Włóż ty na główkę tego Dziecięcia wieniec z kosztownych pereł abo kamieni urobiony/ niech się wnim bądź ostre bądź też płaskie/ wysokiej ceny rozświecą diamenty/ niech rumienieją rubiny/ niech go wyrobi z jako największym misterstwem sztuczna ręka: a przydaj jeszcze że te kamienie wynidą z skarbów zacnych monarchów/ od wielu wieków/ od zacnych przodków zachowane. a żeby główki robota złota niecisnęła/ obwiedź około kubka a miękkie kitajki / żeby nic zgoła nie dolegało Panięcia/ ani też namniej urazić mogło
śliczne korony/ ták rozumieiąc że w nim nayprzyiemnieysze będźie wszytkiemu świátu Dźiećię. Nie mász nád wieniec ostry ćieniowy nic ták pięknego/ coby ozdobić mogło IEZVSA. Włoż ty ná głowkę tego Dźiećięćiá wieniec z kosztownych pereł ábo kámieni vrobiony/ niech się wnim bądź ostre bądź też płáskie/ wysokiey ceny rozświecą dyámenty/ niech rumienieią rubiny/ niech go wyrobi z iáko naywiększym misterstwem sztuczna ręká: á przyday ieszcze że te kámienie wynidą z skárbow zacnych monárchow/ od wielu wiekow/ od zacnych przodkow záchowáne. á żeby głowki robotá złota niećisnęła/ obwiedź około kubka á miękkie kitayki / żeby nic zgołá nie dolegáło Panięćiá/ áni też namniey vráźić mogło
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 267
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
dymy, jednak się miedzy nie mięsza powietrze, dla tego też sierć jest nakształt piszczałek i krucha: do grubości pomagają dziurki w skórze, które zowią poros przez stronę idące zaś te pory są subtelne i dymy subtelne, i ciepło małe jako jest w żającach królikach jest sierć cienka. 26. Czemu którzy się wstydzą rumienieją się gdyż wstyd niejako do bojaźni należy, a bojaźń czyni blademi? Wstyd mięsza się z bojaźnią i gniewem, bo wstydzący się na siebie się gniewa samego i na drugich, gdy drudzy to odkrywają co chcielibyśmy żeby zakryto było, a tym czasem gniew przewyższa bojaźń, a zatym kręw częścią bieży do serca,
dymy, iednák się miedzy nie mięsza powietrze, dla tego też śierć iest nákształt piszczałek y krucha: do grubośći pomagáią dziurki w skorze, ktore zowią poros przez stronę idące záś te pory są subtelne y dymy subtelne, y ćiepło máłe iáko iest w żáiącách krolikách iest śierć ćienka. 26. Czemu ktorzy się wstydzą rumienieią się gdyż wstyd nieiáko do boiaźńi należy, á boiaźń czyni blademi? Wstyd mięsza się z boiáźnią y gniewem, bo wstydzący się ná siebie się gniewa sámego y ná drugich, gdy drudzy to odkrywáią co chćielibyśmy żeby zákryto było, á tym czásem gniew przewyższa boiaźń, á zátym kręw częśćią bieży do sercá,
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 350
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
mamli zwoleństwa? Napatrzam się wżdy ciebie/ a dźwignę szaleństwa. W boleści rozpiął szaty/ od góry rękoma/ I tłukłmarmorowemi pierś nagą pięścioma: Piersi w lichą rumianość wdają się tłuczone: By więc jabłka tą białę/ tą stroną czerwone: Lub jak w roźlicznych gronach/ niżeli dordzeją/ Jagody się szarłatną barwą rumienieją. Tegoż w świeżo ustałej/ jak zaś postrzegł wodzie/ Nie mógł się oprzeć dalej: lecz ku jakiej szkodzie Wosk u ognia przychodzi: jako rane szrzonie Gasną od słońca: tak on mdły z miłości płonie. I po lekku niszczeje w ognistej skrytości: Barwa precz/ z rumianością zmięszanej śliczności: Darżkość wtąż/
mamli zwolenstwá? Nápátrzam się wżdy ćiebie/ á dzwignę szálenstwá. W boleśći rospiął száty/ od gory rękomá/ Y tłukłmármorowemi pierś nágą pięściomá: Pierśi w lichą rumiáność wdáią się tłuczone: By więc iábłká tą białę/ tą stroną czerwone: Lub iák w roźlicznych gronách/ niżeli dordzeią/ Iágody się szárłatną bárwą rumienieią. Tegoż w świeżo vstałey/ iak záś postrzegł wodźie/ Nie mogł się oprzeć dáley: lecz ku iákiey szkodźie Wosk v ogniá przychodźi: iáko ráne szrzonie Gásną od słońcá: ták on mdły z miłości płonie. Y po lekku niszczeie w ognistey skrytośći: Bárwá precz/ z rumiánośćią zmięszáney ślicznośći: Dárżkość wtąż/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 69
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
sukno oddaję na barwę czeladzi. Paniom.
IChmościam białymgłowom bo to Delikatki/ Gdzie ich kilka pospołu/ jak rożane kwiatki. Wino Rajskie w groneczkach Miłościwe panie/ Limunie/ Cytryny/ waszmość proszę na nie. Dla gladyszek przyniosłem foremnego mydła/ Mam i Dragant/ Camforę/ inne rumienidła. Wodki Rajskie co od nich rumienieje lice/ A dla starszych Tureckie piękne bawełnice. Pannom.
WAszmościam zaś Mościwe namilejsze Panny/ Co owo więc stoicie rzędem jak Organy. Abo jako Roratne na ołtarzu świece/ Trudno was mam przepomnieć kochane dziewice. Mam piękne Pomorańcze Rajskie po kolędzie/ I coś foremniejszego dla waszmościów będzie. Rozmaryn piękny świeży z Rajskiego ogroda/
sukno oddaię ná barwę czeládźi. Pániom.
IChmośćiam białymgłowom bo to Delikatki/ Gdźie ich kilka pospołu/ iák rożane kwiatki. Wino Rayskie w groneczkach Miłośćiwe pánie/ Limunie/ Cytryny/ waszmość proszę ná nie. Dla gladyszek przyniosłem foremnego mydła/ Mąm y Drágánt/ Camphorę/ inne rumienidłá. Wodki Rayskie co od nich rumienieie lice/ A dla starszych Tureckie piękne bawełnice. Pánnom.
WAszmośćiam záś Mośćiwe namileysze Pánny/ Co owo więc stoićie rzędem iak Organy. Abo iako Roratne ná ołtarzu świece/ Trudno was mam przepomnieć kochane dźiewice. Mam piękne Pomorańcze Rayskie po kolędźie/ Y coś foremnieyszego dla waszmośćiow będźie. Rozmaryn piękny świeży z Rayskiego ogroda/
Skrót tekstu: FraszNow
Strona: B3v
Tytuł:
Fraszki nowe sowizrzałowe
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
Włosy sklijone/ krwią zawrzały oczy: Mózg tarnie zbodło/ i głowę zorało/ Ciało stłuczone/ i krwią zasiniało. Na twarzy zbitej/ ciężkiej ręki szlaki/ Chwieją się zęby/ ból nie ladajaki.
VIII. Szyja swojego miejsca wysadzona/ Drzewo złamało plecy/ i ramiona. Ręce/ i nogi/ srodze przekowane/ Rumienieją się/ krwią zafarbowane: Bok przekopany strasznym rowem zieje/ Szarłatna struga/ krew rumianą leje. Potargały się rozciągnione żyły/ Stawy rozpięte z czaszek wyskoczyły: Miłości Bożej.
IX. Kości/ i palce/ wszystkie zgruchotano/ Członki stłuczone/ piersi skołatano. Ciało wiatr zwarzył/ siły wyniszczone/ Krew uszła/ serce uwiędło
Włosy skliione/ krwią záwrzały oczy: Mozg tarnie zbodło/ y głowę zoráło/ Ciało stłuczone/ y krwią zaśiniáło. Ná twarzy zbitey/ ćiężkiey ręki szláki/ Chwieią sie zęby/ bol nie ládaiáki.
VIII. Szyiá swoiego mieysca wysadzoná/ Drzewo złamało plecy/ y rámioná. Ręce/ y nogi/ srodze przekowáne/ Rumienieią sie/ krwią záfárbowáne: Bok przekopány strásznym rowem zieie/ Szárłatna strugá/ krew rumiáną leie. Potárgáły sie rośćiągnione żyły/ Stáwy rospięte z czászek wyskoczyły: Miłośći Bożey.
IX. Kośći/ y pálce/ wszystkie zgruchotano/ Członki stłuczone/ pierśi skołátano. Ciáło wiátr zwárzył/ śiły wynisczone/ Krew vszła/ serce vwiędło
Skrót tekstu: TwarKPoch
Strona: D
Tytuł:
Pochodnia miłości bożej
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628