Hetmanem, ale go Zbawicielem nowym Rusi wszytkiej witała. Z-kąjd rozparszy boki, Jakoby nad Apenin wyleciał wysoki, I dosiadł Bucefała, zaweźmie haniebną, Przed się dume, i za rzecz ma to nie potrzebną, Znać mu Króla nad sobą gdy tacy Panowie Honor mu ten oddają! A tylkoż to w-głowie Przehardej ruminując. Długo nie zabawi Posłów owych, i z-tym ich responsem odprawi. Moskiewskiego o wierze upewniąc swoi, Którą Grecką wyznawa, a przy niej tak stoi Urażony żarliwie, odkąd przez Unity Bezecznie wyszpocona, defekt znamienity W-Rusi wszytkiej sprawieła. Wiec gdy go podeprze I on z-tamtąd od Litwy, wszytko mu Zadnieprze
Hetmanem, ále go Zbawićielem nowym Rusi wszytkiey witáłá. Z-kąyd rozparszy boki, Iákoby nad Apenin wylećiał wysoki, I dosiadł Bucefałá, záweźmie hániebną, Przed sie dume, i za rzecz ma to nie potrzebną, Znać mu Krola nad sobą gdy tacy Panowie Honor mu ten oddaią! A tylkoż to w-głowie Przehárdey ruminuiąc. Długo nie zabawi Posłow owych, i z-tym ich responsem odprawi. Moskiewskiego o wierze upewniąc swoi, Ktorą Grecką wyznawa, a przy niey tak stoi Urażony żarliwie, odkąd przez Unity Bezecznie wyszpocona, defekt znamienity W-Rusi wszytkiey spráwiełá. Wiec gdy go podeprze I on z-tamtąd od Litwy, wszytko mu Zadnieprze
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 44
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
tuszę mrokiem Nie dojdziesz jej mieszkania. A podź sobie śmiele/ Boć już nie tak w tej stronie przechodzi się wiele Zwierząt tych jadowitych/ jako gdzieś przebyła/ Kiedy i ja/ i ona znacznie przepleniła Ich tę mnogość. Pozdrowisz mile ją/ i moję Przyjmiesz wdzięcznie uczynność. Tedyć znowu w swoję Tylkoż to ruminując co o swej Dafnidzie Apollo jej powiedział/ i nie mniej się z jego Ciesząc doli/ że sami od postrzału tego Nie są wolni Bogowie. Więc żeby co więcej Słyszała od Diany/ do niej się co prędzej Przez wszytko upalenie śpieszy południowe/ Aż skoro w tym namdlały koła Tytanowe/ Coś słyszy za rozmowy z pod
tuszę mrokiem Nie doydziesz iey mieszkánia. A podź sobie śmiele/ Boć iuż nie ták w tey stronie przechodzi się wiele Zwierząt tych iádowitych/ iáko gdzieś przebyłá/ Kiedy y ia/ y oná znácznie przepleniłá Ich tę mnogość. Pozdrowisz mile ią/ y moię Przyimiesz wdzięcznie vczynność. Tedyć znowu w swoię Tylkoż to ruminuiąc co o swey Dáfnidzie Apollo iey powiedział/ y nie mniey się z iego Ciesząc doli/ że sámi od postrzáłu tego Nie są wolni Bogowie. Więc żeby co więcey Słyszáłá od Dyány/ do niey się co pręcey Przez wszytko vpalenie śpieszy południowe/ Aż skoro w tym námdláły kołá Tytanowe/ Cos słyszy za rozmowy z pod
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 72
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
się z Bogami Kiedyś tam pokumały/ że Miłośnicami Ich zostały/ i słyną na niebie tym łożem/ Mogłyby nieżywego oderznąć wżdy nożem/ I pogrześć zlitowane. Boby się go Matka/ Pozbywszy tej nadzieję swojej w nim ostatka/ Snadź już nie użaliła. Która się dziwując Ze do niej nie powraca/ i stąd ruminując Coś zle o nim. A tu zgiełk/ i sława się szerzy Większa o Paskwalinie. Ciężko się zaperzy/ Sromotą/ i niewstydem swoim pokonana. Zaczym skoro nastąpi noc w tym podejźrzana Przed nikim nic niegłosząc ze wszytkim swym Dworem I Pałacem pospołu porwie się szaszorem/ Gdzie przepadszy niewiedzieć: Próżne tylko znaki Możności
się z Bogámi Kiedys tám pokumáły/ że Miłośnicámi Ich zostáły/ y słyną ná niebie tym łożem/ Mogłyby nieżywego oderznąć wżdy nożem/ Y pogrześć zlitowáne. Boby się go Mátká/ Pozbywszy tey nadzieię swoiey w nim ostatká/ Snadź iuż nie vżaliłá. Ktora się dziwuiąc Ze do niey nie powráca/ y ztąd ruminuiąc Coś zle o nim. A tu zgiełk/ y sławá się szerzy Większa o Pásquálinie. Cięszko się záperzy/ Sromotą/ y niewstydem swoim pokonána. Záczym skoro nástąpi noc w tym podeyźrzána Przed nikim nic niegłosząc ze wszytkim swym Dworem Y Páłácem pospołu porwie się szaszorem/ Gdzie przepadszy niewiedzieć: Prożne tylko znáki Możnośći
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 132
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
wisieć, pewnie nie utonie; B. Miałem ja połykać Sireny, Tritony, Wieloryby, Delfiny, ale ani pomnię jako ten zamysł wypadłz pamięci. T. Pewnieś to Wmść albo o śledziu co go za dwa szelągi dostanie, albo o owym Linie co wczoraj u Przekupki usnął, dyspositiami swemi wysokimi w fantasiej ruminując wybiłsobie z pamięci Sireny. Bywa to Panie mój, iż jedne człowie kstoi za stu, asto nie stoją za jednego. Ja się samą Osobą Wmści kontentuję, i spytany bowiem, żeś Wmść Bohatyr straszny, urodzony ze starego Chaosa, wychowany piątą esencją. pego Żywiołu. człek odważny, tyrański,
wiśieć, pewnie nie vtonie; B. Miałem ia połykáć Sireny, Tritony, Wieloryby, Delphiny, ále áni pomnię iáko ten zamysł wypadłz pámięći. T. Pewnieś to Wmść álbo o śledźiu co go zá dwá szelągi dostánie, álbo o owym Linie co wczoráy u Przekupki vsnął, dispositiámi swemi wysokimi w phantásiey ruminuiąc wybiłsobie z pámięći Sireny. Bywa to Pánie moy, iż iedne człowie kstoi zá stu, ásto nie stoią zá iednego. Ia się sámą Osobą Wmśći kontentuię, y spytány bowiem, żeś Wmść Bohátyr strászny, vrodzony ze stárego Cháosá, wychowány piątą essentią. pego Zywiołu. człek odważny, tyráński,
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 79
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
rzekami. Potym snać następowała Azja mniejsza, Afryka, Europa, Proszę gdy te Prowincje czyniły wizytę Wmści, co na miejscu ich na on czas zostatało B. Zostawały grunty ich własne, fundamenty ich na on czas zostawało B. Zostawały grunty ich własne, fundamenty ich własne, na które wracały się prawie wocznemgnieniu, ruminując każda z nich, niewypowiedziane możności moje, i potęgi męstwa mojego. T. Jako słyszę w domu siedząc z przodu pewnie i z tyłu, napatrzałęś się Wmść wszystkich części światowych do ukontentowania. B. Tak jest, iż w pałacach moich zostawałem, chcąc być od nich wprzód poprzedzony, w ceremoniach oddania wizyty,
rzekámi. Potym snać nástępowáłá Azya mnieysza, Afriká, Europá, Proszę gdy te Provincye czyniły wizytę Wmśći, co ná mieyscu ich ná on czás zostatáło B. Zostawáły grunty ich własne, fundámenty ich ná on czás zostawáło B. Zostawáły grunty ich własne, fundámenty ich własne, ná ktore wracáły się práwie wocznemgnieniu, ruminuiąc każda z nich, niewypowiedźiáne możnośći moie, y potęgi męstwá moiego. T. Iáko słyszę w domu siedząc z przodu pewnie y z tyłu, nápátrzałęś się Wmść wszystkich części światowych do vkontentowánia. B. Ták iest, iż w páłácách moich zostawałem, chcąc być od nich wprzod poprzedzony, w ceremoniách oddánia wizyty,
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 137
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
rad tego słucham, bo to pamiętam od samego W Pana: że Reipublicae ignoratio, cum nescimus, qvis vetus fuerit nocom to W Pana tera w Kochowskim i w Żałuskiego Listach wartującego zastał? ZIEMIANIN: Przyznam się W. Panu, że i mnie ta próżna myśl przypadła byłam jak się też Sejm przyszły skończy? ruminując wiele, chciałem sobie przypomnieć, kto też najpierwszy unus contradicens Sejm zerwał? i jak dawno Sejmy rozłazić się poczęły bez Marszałka elekcyj? Na też W. Pan moje myśli napadł. Sam w Kochowskim czytałem Sejm 1652. Warszawski. Który pierwszy, jakom wiele razy czytał, unius contradictione zerwany jest. Nie
rad tego słucham, bo to pamiętam od samego W Pana: że Reipublicae ignoratio, cum nescimus, qvis vetus fuerit nocom to W Pana tera w Kochowskim y w Załuskiego Listach wartuiącego zastał? ZIEMIANIN: Przyznam śię W. Panu, że y mnie ta prożna myśl przypadła byłam iak śię też Seym przyszły zkończy? ruminuiąc wiele, chćiałem sobie przypomnieć, kto też naypierwszy unus contradicens Seym zerwał? y iak dawno Seymy rozłaźić się poczęły bez Marszałka elekcyi? Na też W. Pan moie myśli napadł. Sam w Kochowskim czytałem Seym 1652. Warszawski. Ktory pierwszy, iakom wiele razy czytał, unius contradictione zerwany iest. Nie
Skrót tekstu: KonSRoz
Strona: 2
Tytuł:
Rozmowa pewnego ziemianina ze swoim sąsiadem
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733