tany się polot puścili Synowie Adamowi/ z Zonami swemi i Córkami. Wczym gdy tak pracują/ Sumnienie im przypomina one słowa: Kroki moje policzyłeś (Boże) a sladom nóg moich przypatrowałeś się. Lecz oni przy takiej pracy nie dosłyszeli. Podtakową biesiadę i wesołe cyrkuły. JAN patrzy i w sercu swoim ruminuje myśląc z sobą; jako wielcy Panowie/ ba i królowie podczas w punkt są posłuszni muzykom/ gdy tak wyskakują jako im grają! Gdy zaś P. Bóg przez natchnienia/ albo Kaznodziejów/ Spowiedniki/ zagra takiemi słowy: Nie godzi się tobie/ tak długo w tej abo owej złości leżeć; niegodzi się w
tány się polot puśćili Synowie Adamowi/ z Zonámi swemi y Corkámi. Wczym gdy ták prácuią/ Sumnienie im przypomina one słowá: Kroki moie policzyłeś (Boże) á sládom nog moich przypatrowałeś się. Lecz oni przy tákiey prácy nie dosłyszeli. Podtákową bieśiádę y wesołe cyrkuły. IAN pátrzy y w sercu swoim ruminuie myśląc z sobą; iáko wielcy Pánowie/ bá y krolowie podczas w punkt są posłuszni muzykom/ gdy ták wyskákuią iáko im gráią! Gdy záś P. Bog przez nátchnieniá/ álbo Kaznodźieiow/ Spowiedniki/ zágrá tákiemi słowy: Nie godźi się tobie/ ták długo w tey abo owey złosci leżec; niegodźi się w
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 33
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
. A wtym i Włoch przychodzi, a ona już całą W kolorze niezwyczajną, w kwiaty okazałą Blawatu weneckiego sztukę stargowala. Tę zapłaciwszy ledwie mąż ujrzał — schowała.
Dziś czasu ni do poselstw, ni do rozhoworu Nie było, bo Włoch siedział w domu ku wieczoru. Włoszka też, choć z klockami plątała korony, Ruminuje, imprezę z której zacząć strony. O tej i w nocy myśli — gdy nie śpi — fabryce, Jakoby swego męża wywrócić na nice. A choć czasem ponury w koronie makowej Sen do sfatygowanej tym frasunkiem głowy Znienagła się zakradszy przed zmrużone oczy Rozmaite widziadła i sceny przytoczy, Nie bez owej osoby pewnie, co
. A wtym i Włoch przychodzi, a ona już całą W kolorze niezwyczajną, w kwiaty okazałą Blawatu weneckiego sztukę stargowala. Tę zapłaciwszy ledwie mąż ujrzał — schowała.
Dziś czasu ni do poselstw, ni do rozhoworu Nie było, bo Włoch siedział w domu ku wieczoru. Włoszka też, choć z klockami plątała korony, Ruminuje, imprezę z ktorej zacząć strony. O tej i w nocy myśli — gdy nie śpi — fabryce, Jakoby swego męża wywrocić na nice. A choć czasem ponury w koronie makowej Sen do sfatygowanej tym frasunkiem głowy Znienagła sie zakradszy przed zmrużone oczy Rozmaite widziadła i sceny przytoczy, Nie bez owej osoby pewnie, co
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 33
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
być kwitowan z przyjaciela: bo tego utrata nie gdzie indziej/ tylko się w szczęśliwej wieczności nagrodzić może. Zda się komuś wielka klęska/ na zebranych/ i tyle co nie krwawym potem zarobionych dobrach i szerokich włościach szwankować. Przyznam że wielka/ wszakże przed utratą przyjaciela. Nic to. Większe ktoś sobie nieszczęście być ruminuje. Czekawszy długoletnie po miłych potomkach pociechy/ i już ją tylko w domowych podwojach tylko co nie przywitawszy/ witać ją na marach; i takiej doznawać/ która zaprzęga afekt Rodzicielski/ w żal serdeczny/ i folgi na moment po zgubionym potomku uczynić sercu Rodzicielskiego bolejącemu nie pozwala. Wielkie to zaiste nieszczęście/ wszakże nie tak
bydź kwitowan z przyiaćielá: bo tego vtrátá nie gdźie indźiey/ tylko się w szczęśliwey wiecznośći nágrodźić może. Zda się komuś wielka klęská/ ná zebránych/ y tyle co nie krwáwym potem zárobionych dobrách y szerokich włośćiách szwánkowáć. Przyznam że wielka/ wszákże przed vtrátą przyiaćielá. Nic to. Większe ktoś sobie nieszczęśćie być ruminuie. Czekawszy długoletnie po miłych potomkách poćiechy/ y iuż ią tylko w domowych podwoiách tylko co nie przywitawszy/ witáć ią ná márách; y tákiey doznáwáć/ ktora záprzęga áffekt Rodźićielski/ w żal serdeczny/ y folgi ná moment po zgubionym potomku vczynić sercu Rodźićielskie^o^ boleiącemu nie pozwalá. Wielkie to záiste nieszczęśćie/ wszákże nie ták
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 343
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
na wieki żyć mają. Radziby ludzie ten edykt skasowali, że trzeba umrzeć i ten statut radziby poszarpali, tylko że nie widomy. Cesirze, Monarchowie bu- ORATOR dują sobie takie pałace które rozumieją być nieśmiertelnymi, a ono są popiół. Barzo to przykro rozumieć o sobie a nic z onego rozumienia nie mieć. Ruminuje sobie Małżonek, że będzie żył długo, a śmierć nie barzo o jego się POLITYCZNY. koncepty opiera. Fabiola Rodzicom po sobie płakać zakazywała. Taki teraz na świecie strój żona jedna z domu dziś, a druga nazajutrz do domu. ORATOR Niech kto chce chwali śmierć mnie się ona nie podoba, ale cóż? by
ná wieki żyć máią. Rádźiby ludźie ten edykt skásowali, że trzebá vmrzeć y ten státut rádźiby poszárpáli, tylko że nie widomy. Cesirze, Monárchowie bu- ORATOR duią sobie tákie páłace ktore rozumieią być nieśmiertelnymi, á ono są popioł. Bárzo to przykro rozumiec o sobie á nic z onego rozumienia nie mieć. Ruminuie sobie Małżonek, że będźie żył długo, á śmierć nie bárzo o iego się POLITYCZNY. koncepty opiera. Fábiolá Rodźicom po sobie płákáć zákázywáłá. Táki teraz ná świećie stroy żona iedná z domu dźiś, á druga nazáiutrz do domu. ORATOR Niech kto chce chwali śmierć mnie się oná nie podoba, ále coż? by
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 360
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644