do ciała wszedłszy Litanie o Najśw. Pannie, Salve, Dies irae, śpiewano. Muzyka competens. Do śpiewaków przybył pridie pogrzebu dworski Pan Balcer.
Ultima Aprilis Pogrzeb. Dzień cichy i wesoły. Wrota tylne dostatnie szkarłatem czerwonym aż precz na mur obito, którymi wyprowadzano ciało. Wóz czarno obity. Z ciałem niżeli się ruszono perorował na miejscu J. X. Iwanicki Kanonik łucki, krótko ale smaczno. Trunna na wozie. Całón aksamitny czerwony, krzyż biały teletowy, kitajka biała nakoło całóna. Herby dostatnie na telecie karmazynowym. Słudzy całón z świecami białymi nieśli, w kapach karmazynowych aksamitnych. Tegoż aksamitu kapy na koniech i woźnicach. Szor
do ciała wszedłszy Litanie o Najśw. Pannie, Salve, Dies irae, śpiewano. Muzyka competens. Do śpiewaków przybył pridie pogrzebu dworski Pan Balcer.
Ultima Aprilis Pogrzeb. Dzień cichy i wesoły. Wrota tylne dostatnie szkarłatem czerwonym aż precz na mur obito, którymi wyprowadzano ciało. Wóz czarno obity. Z ciałem niżeli się ruszono perorował na miejscu J. X. Iwanicki Canonik łucki, krótko ale smaczno. Trunna na wozie. Całón axamitny czerwony, krzyż biały teletowy, kitajka biała nakoło całóna. Herby dostatnie na telecie karmazynowym. Słudzy całón z świecami białymi nieśli, w kapach karmazynowych axamitnych. Tegoż axamitu kapy na koniech i woźnicach. Szor
Skrót tekstu: DiarPogKoniec
Strona: 292
Tytuł:
Diariusz pogrzebu …Koniecpolskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1646
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1646
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
to strzelec według lat swoich był dosyć jeszcze czerstwy, słuch miał i wzrok należyty, i wszelką miał przytomność.
Z tego noclegu pojechał książę na popas, także do swojej wsi o mil cztery, a po obiedzie pojechał z obławą na niedźwiedzia osoczonego, do ostępu sieciami ostawionego. Puszczono psy. Poszła obława, wprędce niedźwiedzia ruszono. Ja stałem na skrzydle sieci i pierwszemu mi zdarzyło się strzelić do niedźwiedzia, którego dobrze wyżej przedniej łopatki trafiłem. Strzeliło jeszcze kilku i zaraz się niedźwiedź oświeżył. Potem książę dalej jechał i wziął mnie z sobą do karety na dwie osoby vis a vis. Różne dyskursa mówił, między innymi księdza Łopacińskiego,
to strzelec według lat swoich był dosyć jeszcze czerstwy, słuch miał i wzrok należyty, i wszelką miał przytomność.
Z tego noclegu pojechał książę na popas, także do swojej wsi o mil cztery, a po obiedzie pojechał z obławą na niedźwiedzia osoczonego, do ostępu sieciami ostawionego. Puszczono psy. Poszła obława, wprędce niedźwiedzia ruszono. Ja stałem na skrzydle sieci i pierwszemu mi zdarzyło się strzelić do niedźwiedzia, którego dobrze wyżej przedniej łopatki trafiłem. Strzeliło jeszcze kilku i zaraz się niedźwiedź oświeżył. Potem książę dalej jechał i wziął mnie z sobą do karety na dwie osoby vis a vis. Różne dyskursa mówił, między innymi księdza Łopacińskiego,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 634
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
mogły dać ognia, i porozrywać się, cum perculo tykających i blisko zostających: włożona była do drzewianej skrzyni, sznurek we O Magii albo Czarnoksięstwie.
wnątrz szedł do cyngla owego pistoletu z odwiedzionym kurkiem, do drzewianej skrzyni drugim końcem przywiązany, aby tak skrzynię drzewianą, czyli otwierając, czyli żelazną zniej wyciągając, cyngla ruszono z daniem fatalnego ognia. Ta machina tak sporządzona dostała się Szujskiemu Wodzowi Moskiewskiemu, rozumiejąc że wielkie wniej skarby, gdy chciwie otwierano, wiekiem szarpniono, za sznur ów i cyngiel, ognia dały pistolety rozerwawszy się, kilku zabiły, drugich przestraszyły. Wiele jest wież takowych, co się zdają już lecieć, a one
mogły dać ognia, y porozrywać się, cum perculo tykaiących y blisko zostáiących: włożona była do drzewianey skrzyni, sznurek we O Magii albo Czarnoksięstwie.
wnątrz szedł do cyngla owego pistoletu z odwiedzionym kurkiem, do drzewianey skrzyni drugim końcem przywiązány, áby tak skrzynię drzewianą, czyli otwieraiąc, czyli żelázną zniey wyciągáiąc, cyngla ruszono z daniem fatalnego ognia. Ta machina ták sporządzona dostáłá się Szuyskiemu Wodzowi Moskiewskiemu, rozumieiąc że wielkie wniey skarby, gdy chciwie otwierano, wiekiem szarpniono, zá sznur ow y cyngiel, ognia dáły pistolety rozerwawszy się, kilku zabiły, drugich przestraszyły. Wiele iest wież tákowych, co się zdaią iuż lecieć, á one
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 224
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
się na polach Encersdorfskich monstrowało, których dzielną w rzeczach rycerskich sprawność i gotowożartką na posługi cesarskie ochotę wielą znaków męstwa od wielu pokazanych ozdobną, nie bez wielkiej pociechy swej obaczywszy, tegoż dnia ich popisował; a po popisie tamże też zaraz pieniądze dawano. Popisane tedy wojsko skoro pieniądze odebrało, naprzód pod Kremzę do obozu ruszono, pod którą kilka dni leżąc, stamtąd sam pułkownik wziąwszy z sobą Łagiewnickiego chorągiew i po dziesięć koni z pod drugich chorągwi, poszedł na czatę; na której kwarter jeden nieprzyjacielski w którym było 500 rajtarów i 600 piechoty zapaliwszy, zbił wszystkich na głowę, i chorągwie trzy piesze a jednę rajtarską zdobył. Tem szczęściem rozruchany
się na polach Encersdorfskich monstrowało, których dzielną w rzeczach rycerskich sprawność i gotowożartką na posługi cesarskie ochotę wielą znaków męstwa od wielu pokazanych ozdobną, nie bez wielkiej pociechy swej obaczywszy, tegoż dnia ich popisował; a po popisie tamże też zaraz pieniądze dawano. Popisane tedy wojsko skoro pieniądze odebrało, naprzód pod Kremzę do obozu ruszono, pod którą kilka dni leżąc, ztamtąd sam pułkownik wziąwszy z sobą Łagiewnickiego chorągiew i po dziesięć koni z pod drugich chorągwi, poszedł na czatę; na której kwarter jeden nieprzyjacielski w którym było 500 rajtarów i 600 piechoty zapaliwszy, zbił wszystkich na głowę, i chorągwie trzy piesze a jednę rajtarską zdobył. Tem szczęściem rozruchany
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 28
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
miasto osiedli, w rynek się wdarli. Chorąży węgierski z kamienicy spadłszy serce im popsował. Nasi pochop wziąwszy, wyparli ich z miasta. Co kto wskórał. Arcymęstwo Elearskie.
Po zbiciu rebelizantów na Białogórze, 4 niedziele tamże około Pragi Elearowie szable ze krwi kacerskiej ocierali, a gardła z kurzawy Białogórskiej oplukiwali. Potem ruszono ich spólnie z inszemi wojski na Morawę pod Berno, które iż się zaraz poddało, a zatem i wszystkie insze miasta morawskie, które opatrzywszy hetman grof Buquoi jako przynależało, sam poszedł na granice węgierskie ku Strażnicy i inszym w tamtym kącie miastom, w których zaraz Węgrowie rebelizanci i między nimi ostatek pod Pragą rozgromionych, raczyli
miasto osiedli, w rynek się wdarli. Chorąży węgierski z kamienicy spadłszy serce im popsował. Nasi pochop wziąwszy, wyparli ich z miasta. Co kto wskórał. Arcymęstwo Elearskie.
Po zbiciu rebelizantów na Białogórze, 4 niedziele tamże około Pragi Elearowie szable ze krwi kacerskiej ocierali, a gardła z kurzawy Białogórskiej oplukiwali. Potem ruszono ich spólnie z inszemi wojski na Morawę pod Berno, które iż się zaraz poddało, a zatem i wszystkie insze miasta morawskie, które opatrzywszy hetman grof Buquoi jako przynależało, sam poszedł na granice węgierskie ku Strażnicy i inszym w tamtym kącie miastom, w których zaraz Węgrowie rebelizanci i między nimi ostatek pod Pragą rozgromionych, raczyli
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 39
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
brata/ który go był nawiedzić przyszedł/ odprowadzał/ nie rychło aż w nocy się wrócił. Tym czasem bestia przyszedszy na czas zwykły/ a gospodarza w domu nie nalazszy/ weszła bezpiecznie do Celle szukając dobrodzieja swego/ trefunkiem obaczy koszyk z pięciorgiem chleba i wyjąwszy jeden zjadła i odeszła. Pustelnik wróciwszy się patrzy iż koszyka ruszono i bochenka jednego nie było/ domyślił się po pewnych znakach że to wilczyca zbroiła. Minie kilka dni onej nie widać: abowiem pojmując iż dobrodzieja swego obraziła/ przyść do niego wstyd miała/ Pustelnik żałując iż postradał uciechy swej po modlitwie siódmego się dnia wróciła. ale tak iż snadnie mógł obaczyć iż się wstydziła i żałowała
bratá/ ktory go był náwiedźić przyszedł/ odprowadzał/ nie rychło aż w nocy sie wroćił. Tym czasem bestya przyszedszy ná czás zwykły/ a gospodarza w domu nie nalazszy/ weszłá bespiecznie do Celle szukaiąc dobrodzieiá swego/ trefunkiem obaczy koszyk z pięćiorgiem chleba y wyiąwszy ieden ziádłá y odeszłá. Pustelnik wroćiwszy sie patrzy iż koszyka ruszono y bochenká iednego nie było/ domyslił sie po pewnych znakách że to wilczycá zbroiłá. Minie kilká dni oney nie widać: abowiem poymuiąc iż dobrodźieiá swego obraziłá/ przyść do niego wstyd miała/ Pustelnik żałuiąc iż postradał vćiechy swey po modlitwie siodmego sie dnia wroćiła. ale ták iż snadnie mogł obacżyć iż sie wstydźiłá y żáłowáłá
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 385
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
. Było tedy tej rzezby przez trzy mile wracamy się tedy już nazad drudzy tez jeszcze gonią zal mi co nikogo żywcem niemam ale się końmi cieszę osobliwie owem gniadem co był bardzo piękny a Niewiem jako mi się nada Az wtym wysunie się ich kilkanaście zlassa co się to tam byli w Niewielkim gajku zataili i ruszono ich jako stado sarn. Ucieka jeden Naślicznym koniu rząd bogaty złocisty Hussarską modą suknie jedwabne kołpak Haftowany bogaty przebiega go co żywo i z tej i z tej strony ja go najbliżej. Rozumiejąc że sam Chowański wołam: stój nie bój się będziesz miał pozałowanie. Już trochę począł wytrzymować koniowi spojrzy na mnie. z boku nie
. Było tedy tey rzezby przez trzy mile wracamy się tedy iuz nazad drudzy tez ieszcze gonią zal mi co nikogo zywcem niemam ale się konmi cieszę osobliwie owem gniadem co był bardzo piękny a Niewiem iako mi się nada Az wtym wysunie się ich kilkanascie zlassa co się to tam byli w Niewielkim gayku zataili y ruszono ich iako stado sarn. Ucieka iedęn Naslicznym koniu rząd bogaty złocisty Hussarską modą suknie iedwabne kołpak Haftowany bogaty przebiega go co zywo y z tey y z tey strony ia go nayblizey. Rozumieiąc że sąm Chowanski wołam: stoy nie boy się będziesz miał pozałowanie. Iuz trochę począł wytrzymować koniowi spoyrzy na mnie. z boku nie
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 97
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Ni konia popasł, ni sam odpoczywał, Wszystkim Szatanom powiada sekreta, Ze po to wysłan, by ich pozwoływał, A gdy na karcie pokazał pieczęci, Biorą się w drogę podziwieniem zdjęci, Leci Szarańcza, dzień zaćmiła jasny, Ze wszech stron świata czarne umbry pędzą, Widząc charakter że, Lucypra własny, Ze je ruszono zmiejsc, zgrzytają, zrzędzą, Nie przeliczone ćmy do piekła wpadły, Przed tronem Króla swojego osiadły. Który ich spytał: czy wszyscy jesteście, Co pod rządzeniem moim zostajecie? Jedność trzymajcie, a mocno się weście, Oco nam chodzi, to od Starszych wiecie, Straszliwym wrzaskiem krzykną rośli, niscy, Ze
Ni konia popasł, ni sam odpoczywał, Wszystkim Szátanom powiada sekreta, Ze po to wysłan, by ich pozwoływał, A gdy ná kárcie pokazał pieczęći, Biorą się w drogę podziwieniem zdięći, Leći Szarańcza, dzień zaćmiła iasny, Ze wszech stron świata czarne umbry pędzą, Widząc charakter że, Lucypra własny, Ze ie ruszono zmieysc, zgrzytaią, zrzędzą, Nie przeliczone ćmy do piekła wpádły, Przed tronem Krola swoiego osiadły. Ktory ich spytał: czy wszyscy iesteście, Co pod rządzeniem moim zostaiecie? Jedność trzymaycie, á mocno się weście, Oco nam chodzi, to od Stárszych wiecie, Straszliwym wrzaskiem krzykną rośli, niscy, Ze
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 181
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
patrzali na was; i tak, nic nie czyniąc, nie tylkoście stracili wolności, ale na ich miejsce zaraz niewolą, opresją wewlekliście tyrańską, zaraz rozgniewanego i pychą podniesionego okrutnika jadu i furii garniec wylał się na was pełen. Bo skoroście się rozbiegli od Pokrzywnice, zaraz z wojskiem na wasze deputaty ruszono się; gdy ustąpiono, goniono, imano, wiązano, sieczono, krew szlachecką rozlewano, pod Janowcem ich w cieśni przyparszy, kondycjami pokoju i bezpieczeństwa upewniwszy, potym jako z więźniami poczynano, strachów nakarmiwszy, ledwo przy zdrowiu zostawiono, do zeznawania i podpisów jakichsi przymuszono, z triumfem do Krakowa wjachano i tam go solemniter
patrzali na was; i tak, nic nie czyniąc, nie tylkoście stracili wolności, ale na ich miejsce zaraz niewolą, opresyą wewlekliście tyrańską, zaraz rozgniewanego i pychą podniesionego okrutnika jadu i furyi garniec wylał się na was pełen. Bo skoroście się rozbiegli od Pokrzywnice, zaraz z wojskiem na wasze deputaty ruszono się; gdy ustąpiono, goniono, imano, wiązano, sieczono, krew szlachecką rozlewano, pod Janowcem ich w cieśni przyparszy, kondycyami pokoju i bezpieczeństwa upewniwszy, potym jako z więźniami poczynano, strachów nakarmiwszy, ledwo przy zdrowiu zostawiono, do zeznawania i podpisów jakichsi przymuszono, z tryumfem do Krakowa wjachano i tam go solemniter
Skrót tekstu: GenRevCz_III
Strona: 387
Tytuł:
Genuina revifìcatio calamitatis Polonae
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
dla ochoty, Rzekszy; i dary dawszy przyzwoite, Pułki rozpuścił pod znaki rozwite. CXV. Ci tak Brutowi, jako i Kasemu, Krzyczeli Vivat i czynili dzięki, Obiecując się stawić po dawnemu, I nieżałować serca, siły, ręki, Zaczym i nad to co doświadczeńszemu, Maszczono dłonie sowitszemi brzęki, Potym ruszono do Dorysku przodem A zaś Hetmani sami szli odwodem. CXVI. W ten czas dwa orły unosząc się z góry, Na srebrnych jęły skofiach opadać, Okrywając je skrzydłami i pióry, I na chorągwiach niby chcąc ubadać; A trzymając się szponmi i pazory, Choć czasem przyszło znaki owe składać, Nie odlatały z obozu nikędy
dla ochoty, Rzekszy; y dary dawszy przyzwoite, Pułki rospuscił pod znaki rozwite. CXV. Ci tak Brutowi, iako y Kassemu, Krzyczeli Vivat y czynili dzięki, Obiecuiąc się stawić po dawnemu, I nieżałować serca, siły, ręki, Zaczym y nad to co doswiadczeńszemu, Masżczono dłonie sowitszemi brzęki, Potym ruszono do Dorisku przodem A zas Hetmańi sami szli odwodem. CXVI. W ten czas dwa orły unosząc się z gory, Na srebrnych ięły skofiach opadać, Okrywaiąc ie skrzydłami y piory, I na chorągwiach niby chcąc ubadać; A trzymaiąc się szponmi y pazory, Choć czasem przyszło znaki owe składać, Nie odlatały z obozu nikędy
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 243
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693