. IV. Z. Mateusz. Rozd. V. 18
. A Gdy JEzus chodził nad morzem Galilejskim/ ujrzał dwu braci/ Symona/ którego zowią Piotrem/ i Andrzeja/ brata jego; którzy zapuszczali sieć w morze: abowiem byli rybitwi. 19. I rzekł im; Podźcie za mną: a uczynię was rybitwami ludzi. 20. A oni zaraz opuściwszy sieci/ szli za nim. 21. A postąpiwszy z tamtąd/ ujrzał drugich dwu braci/ Jakuba syna Zebedeuszowego/ i Jana brata jego w łodzi/ z Zebedeuszem ojcem ich/ oprawiających sieci swoje; i wezwał ich. 22. A oni wnetże opuściwszy łódź i Ojca
. IV. S. Mátteusz. Rozd. V. 18
. A Gdy IEzus chodźił nád morzem Gálilejskim/ ujrzał dwu bráći/ Symoná/ ktorego zowią Piotrem/ y Andrzejá/ brátá jego; ktorzy zápuszcżáli śieć w morze: ábowiem byli rybitwi. 19. Y rzekł im; Podźćie zá mną: á ucżynię was rybitwámi ludźi. 20. A oni záraz opuśćiwszy śieći/ szli zá nim. 21. A postąpiwszy z támtąd/ ujrzał drugich dwu bráći/ Iákubá syná Zebedeuszowego/ y Ianá brátá jego w łodźi/ z Zebedeuszem ojcem ich/ oprawiájących śieći swoje; y wezwał ich. 22. A oni wnetże opuśćiwszy łodź y Ojcá
Skrót tekstu: BG_Mt
Strona: 5
Tytuł:
Biblia Gdańska, Ewangelia według św. Mateusza
Autor:
św. Mateusz
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
rozciąga na 260. mil od Sincapury/ aż do Pullo Cambilan. To jest prawda/ iż będąc ta kraina bagnista/ i powietrze też tam iż jest dla bliskości AEquinoctium, ciepłe i wilgotne/ a zatym niezdrowe/ przeto niemasz tam inszej osady grzecznej/ oprócz Malaki. Oprócz niej są niektóre porty/ i mieszkania rybitwów: a we śrzodku ziemie potrosze wsi/ kędy ludzie sypiają po drzewach bojąc się Tygrysów/ które tam bywają na wyż na 8. łokci: a jest ich tam tak wiele/ iż też i w mieściech czynią szkody. Tamto miasto ma jednę rzekę/ która idzie śrzodkiem jego: rozciągało się przedtym na jednym placu równym
rośćiąga ná 260. mil od Sincapury/ áż do Pullo Cambilan. To iest prawdá/ iż będąc tá kráiná bágnista/ y powietrze też tám iż iest dla bliskośći AEquinoctium, ćiepłe y wilgotne/ á zátym niezdrowe/ przeto niemász tám inszey osády grzeczney/ oprocz Máláki. Oprocz niey są niektore porty/ y mieszkánia rybitwow: á we śrzodku źiemie potrosze wśi/ kędy ludźie sypiáią po drzewách boiąc się Tygrisow/ ktore tám bywáią ná wyż ná 8. łokći: á iest ich tám ták wiele/ iż też y w mieśćiech czynią szkody. Támto miásto ma iednę rzekę/ ktora idźie śrzodkiem iego: rozćiągáło się przedtym ná iednym plácu rownym
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 176
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
po onym powrozie na dno (morze tam nie jest głębsze/ tylko na 18. sążniów:) Tam już będąc/ jak narychlej może/ zbiera rękami po dnie/ i napełnia onę taistrę ostregami: potym trząśnie powrozem. Na który znak towarzysze jego/ z tejże barki ciągną zaraz powróz/ a z nimi onego rybitwa. Spuszczają potym porządnie i drugich/ aż tak napełnią barkę. W wieczor każda gromada idzie do budy swej/ tam składają na kupę swoje one ostregi: i nie ruchają ich/ aż się skończy łów ich. Na ten czas dopiro każda kompania otwiera swoje/ które też już na ten czas owiędną: i jedna z
po onym powroźie ná dno (morze tám nie iest głębsze/ tylko ná 18. sążniow:) Tám iuż będąc/ iák narychley może/ zbiera rękámi po dnie/ y nápełnia onę táistrę ostregámi: potym trząśnie powrozem. Ná ktory znák towárzysze iego/ z teyże barki ćiągną záraz powroz/ á z nimi onego rybitwá. Spusczáią potym porządnie y drugich/ áż ták nápełnią barkę. W wieczor káżda gromádá idźie do budy swey/ tám skłádáią ná kupę swoie one ostregi: y nie rucháią ich/ áż się skończy łow ich. Ná ten czás dopiro káżda kompánia otwiera swoie/ ktore też iuż ná ten czás owiędną: y iedná z
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 182
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
zdrowa dla wiela błot/ które grube czynią/ i zarażają powietrze. W mieście Strawie/ od którego nazywają królestwo/ jest jarmark wielki na jedwabne rzeczy/ które rozwożą do Tatar/ i do Moskwy. Po morzu wszędzie tamecznym widzieć rozmaite Insułki/ ale na nich ludzi mało co mieszka/ abo nic po drugich/ oprócz rybitwów: jednak gdy wielki Tamerlan nawiedzał te kraje/ ludzie przestraszeni zachowali się na tamtych miejscach: i tak długo tam trwali/ aż ona burza przeminęła/ jako też Lombardowie po błotach Weneckich za czasu Atile. Idzie potym nad morzem Media/ którą niektórzy zowią więtszą/ której stołeczne miasto jest Taurys: a nie daleko stamtąd Coi
zdrowa dla wiela błot/ ktore grube czynią/ y zárażáią powietrze. W mieśćie Stráwie/ od ktorego názywáią krolestwo/ iest iármárk wielki ná iedwábne rzeczy/ ktore rozwożą do Tátár/ y do Moskwy. Po morzu wszędźie támecznym widźieć rozmáite Insułki/ ále ná nich ludźi máło co mieszka/ ábo nic po drugich/ oprocz rybitwow: iednák gdy wielki Támerlan náwiedzał te kráie/ ludźie przestrászeni záchowáli się ná támtych mieyscách: y ták długo tám trwáli/ áż oná burzá przeminęłá/ iáko też Lombárdowie po błotách Weneckich zá czásu Attile. Idźie potym nád morzem Media/ ktorą niektorzy zowią więtszą/ ktorey stołeczne miásto iest Tauris: á nie dáleko ztámtąd Coi
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 191
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
o pomoc wołała. Bieżę tam i nad rzeką ujźrzę kryształową Pojmaną wędami ręką satyrową, Nagą, nadobną dziewkę wśrzód miedzy wodami, Który ją chciał zjeść i już kąsał ją zębami.
LXI.
Przypadłam tam, abym jej była co pomogła, I mieczem, bom inaczej pomóc jej nie mogła, Onegom okrutnego rybitwa zabiła, A ona z brzegu w wodę natychmiast skoczyła. Potem mi się ozwała zaraz z onej wody, Mówiąc: Nie będziesz - prawi - za to bez nagrody: Jam jest nimfa, która się pod wodami kryje I która tu w tej rzece przeźrzoczystej żyje. PIEŚŃ XXV.
LXII.
Siła ja mogę,
o pomoc wołała. Bieżę tam i nad rzeką ujźrzę kryształową Poimaną wędami ręką satyrową, Nagą, nadobną dziewkę wśrzód miedzy wodami, Który ją chciał zjeść i już kąsał ją zębami.
LXI.
Przypadłam tam, abym jej była co pomogła, I mieczem, bom inaczej pomódz jej nie mogła, Onegom okrutnego rybitwa zabiła, A ona z brzegu w wodę natychmiast skoczyła. Potem mi się ozwała zaraz z onej wody, Mówiąc: Nie będziesz - prawi - za to bez nagrody: Jam jest nimfa, która się pod wodami kryje I która tu w tej rzece przeźrzoczystej żyje. PIEŚŃ XXV.
LXII.
Siła ja mogę,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 275
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
) trzynaście set cieśli dobrych/ dla stawiania gruntownego mostu na Dunaju/ i chłopstwa dla pomocy trzy sta różnego; posłano przy nich wozów z potrzebami/ to jest/ z żelazem/ z drzewem/ z siekierami/ sto sześćdziesiąt/ w każdym sześć wołów/ abo bawołów; szło przy nich kowalów/ i śłosarzów/ i rybitwów co się koło wody rozumieją/ pięćdziesiąt; przy nich szło piechoty tysiąc/ i konnych tysiąc/ i dwaj Baszowie jechali za niemi we dwuset koni z dzidami/ i Janczarów sto dobrych. Potym prowadzono dział znowu trzydzieści burzącychinusitatae magnitudinis z Cesarskiemi Herbami/ barzo kosztownie okowanych i oprawnych/ szło w każdym po dwudziestu wołów/
) trzynaśćie set ćieśli dobrych/ dla stáwiánia gruntownego mostu ná Dunáiu/ y chłopstwá dla pomocy trzy stá rożnego; posłano przy nich wozow z potrzebámi/ to iest/ z zelázem/ z drzewem/ z śiekierámi/ sto sześćdżieśiąt/ w káżdym sześć wołow/ ábo báwołow; szło przy nich kowalow/ y śłosárzow/ y rybitwow co sie koło wody rozumieią/ pięćdźieśiąt; przy nich szło piechoty tyśiąc/ y konnych tyśiąc/ y dwáy Bászowie iecháli zá niemi we dwuset koni z dźidámi/ y Iánczárow sto dobrych. Potym prowádzono dźiał znowu trzydźieśći burzącychinusitatae magnitudinis z Cesárskiemi Herbámi/ bárzo kosztownie okowánych y oprawnych/ szło w káźdym po dwudźiestu wołow/
Skrót tekstu: StarWyp
Strona: A3
Tytuł:
Wyprawa i wyiazd sułtana Amurata cesarza tureckiego na wojnę do Korony Polskiej
Autor:
Szymon Starowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
i do wyspu żagle wielkie miece, Co wszerz Afrykę, wzdłuż ma Wulkanowe piece.
XLI
Pusty wysep po prawdzie, lecz czynią wesoły Różne drzewa i łąki z pachniącemi zioła. A iż tam rzadko łodzie stania swe miewały, Kochał się w miejscu jeleń, sarna, zając mały; W miejscu wolnem, bo tylko sami rybitwowie, Spracowani po długiem w letni znój obłowie, Sieci swe rozwiesiwszy, w skok się przesypiają, Ryby w morzu tem czasem bezpiecznie igrają.
XL
W port przyjechawszy, kilka inszych widzą łodzi, Które zegnały w ten kąt przeciwne powodzi; Bohatyra wielkiego przy nich poznawają, Co mu hołd serykańskie królestwa oddają. O, jak
i do wyspu żagle wielkie miece, Co wszerz Afrykę, wzdłuż ma Wulkanowe piece.
XLI
Pusty wysep po prawdzie, lecz czynią wesoły Różne drzewa i łąki z pachniącemi zioły. A iż tam rzadko łodzie stania swe miewały, Kochał się w miejscu jeleń, sarna, zając mały; W miejscu wolnem, bo tylko sami rybitwowie, Spracowani po długiem w letni znój obłowie, Sieci swe rozwiesiwszy, w skok się przesypiają, Ryby w morzu tem czasem bezpiecznie igrają.
XL
W port przyjechawszy, kilka inszych widzą łodzi, Które zegnały w ten kąt przeciwne powodzi; Bohatyra wielkiego przy nich poznawają, Co mu hołd serykańskie królestwa oddają. O, jak
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 217
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pszenicę rzucając od wody. I stąd ma swe ta wioska zalecenia względy,
Jakbym był w Holandii, nie by wszy nikędy. Jam się w Strzelcach spodziewał strzelać po tytułe, Aż, miasto zwierzyn, zbieram piskorze po mule. Ani Polska słyszała o tym, ani Litwa, Żeby kto kiedy strzelcem miał nazwać rybitwa. Ale to po staremu wszytko dobrze; byłem Zdrów był, Strzelce Egiptem, Raba będzie Nilem. Nawiedź tylko sług swoich, choć w słomianym chyżu, Kapłon tłusty, kupim też za pszenicę ryżu. 59 (P). O CAECAS MENTES HOMINUM! O PECTORA CAECA!
Dwu szło w drogę sitarzów, po
pszenicę rzucając od wody. I stąd ma swe ta wioska zalecenia względy,
Jakbym był w Holandyi, nie by wszy nikędy. Jam się w Strzelcach spodziewał strzelać po tytule, Aż, miasto zwierzyn, zbieram piskorze po mule. Ani Polska słyszała o tym, ani Litwa, Żeby kto kiedy strzelcem miał nazwać rybitwa. Ale to po staremu wszytko dobrze; byłem Zdrów był, Strzelce Egiptem, Raba będzie Nilem. Nawiedź tylko sług swoich, choć w słomianym chyżu, Kapłon tłusty, kupim też za pszenicę ryżu. 59 (P). O CAECAS MENTES HOMINUM! O PECTORA CAECA!
Dwu szło w drogę sitarzów, po
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 257
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w moich fraszkach wzmianka, Widzę i dziwuję się, służąc Służce Panka. 354. Z MIŁKOSKIEGO KOSKI
Zmazawszy Mił, Miłkoski bękarta zwał Koskim, Wstydząc się go przezwiskiem mianować ojcoskim; Ja mu zaś Mił zostawię, koski raczej urwę, Kiedy ociec miłował, miasto żony, kurwę. 355 (D). NA LUTRA
Rybitwów Pan obierał, żeby bożym słowem Apostołowie ludzkim bawili się łowem. Znać, że kochał myśliwych, gdzie się i ci liczą, Którzy w morzu niewody ciągną za zdobyczą, Nie w stawie, jako wydra, jako złodziej czyni, Co nie tylko w sadzawce, ale kradnie w skrzyni. Jeżeli Luter wydrę z łacińskiego znaczy
w moich fraszkach wzmianka, Widzę i dziwuję się, służąc Służce Panka. 354. Z MIŁKOSKIEGO KOSKI
Zmazawszy Mił, Miłkoski bękarta zwał Koskim, Wstydząc się go przezwiskiem mianować ojcoskim; Ja mu zaś Mił zostawię, koski raczej urwę, Kiedy ociec miłował, miasto żony, kurwę. 355 (D). NA LUTRA
Rybitwów Pan obierał, żeby bożym słowem Apostołowie ludzkim bawili się łowem. Znać, że kochał myśliwych, gdzie się i ci liczą, Którzy w morzu niewody ciągną za zdobyczą, Nie w stawie, jako wydra, jako złodziej czyni, Co nie tylko w sadzawce, ale kradnie w skrzyni. Jeżeli Luter wydrę z łacińskiego znaczy
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 394
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Do noszenia przymiernej obrał sobie skrzynie; A czemuż dziś do świętszej ofiary, niźli ta, Będzie z stanu i z rodu każdego lewita? 416 (D). LUDZIE SĄ RYBY BOŻE
Rybą każdy człek Bogu, po tym znać dowodzie, Że go sobie w święconej przez krzest łowi wodzie. Dlategoć też najwięcej i rybitwów do tej, Jako w Piśmie czytamy, zaciągał roboty, Którzy już nie niewodem, jako było zrazu, Póki diabeł na Wiśle nie zepsował jazu, Ale sakiem szukają, rzadko z wielką pracą, Jeśli co roślejszego z dziury wykołacą, Żeby wsadzić do stawu Pańskiego na tarło, Prócz drobiu. Rzekszy prawdę, sieci się
Do noszenia przymiernej obrał sobie skrzynie; A czemuż dziś do świętszej ofiary, niźli ta, Będzie z stanu i z rodu każdego lewita? 416 (D). LUDZIE SĄ RYBY BOŻE
Rybą każdy człek Bogu, po tym znać dowodzie, Że go sobie w święconej przez krzest łowi wodzie. Dlategoć też najwięcej i rybitwów do tej, Jako w Piśmie czytamy, zaciągał roboty, Którzy już nie niewodem, jako było zrazu, Póki diabeł na Wiśle nie zepsował jazu, Ale sakiem szukają, rzadko z wielką pracą, Jeśli co roślejszego z dziury wykołacą, Żeby wsadzić do stawu Pańskiego na tarło, Prócz drobiu. Rzekszy prawdę, sieci się
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 432
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987