rządu/ z potrzeby nastąpić musiałaby i jej samej odmiana/ tak/ jak za odmianą formy rządu Monarchalnego/ w Arystocraticum abo Democraticum/ nie zostawa taż Rzecz pospolita. Lecz za przytomnego na tym świecie Pana Chrystusa/ Forma rządu Cerkwie była Monarchalna/ i przez widomą jednę Głowę samego Pana Chrystusa/ ile do obojego rządku/ wnętrznego i ze wnętrznego była rządzona i uprawowana. Z potrzeby przeto za tym poszło/ aby taż rządu Forma/ to jest/ Monarchalna w Cerkwi była zostawiona/ i także widomą Głową w nieprzytomności Pana Chrystusowej rządzona aby była/ jaka jej była Forma/ i jaką Głową rządzona najdowała się za przytomności jego/ jeśli
rządu/ z potrzeby nástąpić muśiáłáby y iey sámey odmiáná/ ták/ iák zá odmiáną formy rządu Monarchálnego/ w Aristocráticum ábo Democráticum/ nie zostawa táż Rzecż pospolita. Lecz zá przytomnego ná tym świećie Páná Christusá/ Formá rządu Cerkwie byłá Monárchálna/ y przez widomą iednę Głowę sáme^o^ Páná Christusá/ ile do oboiego rządku/ wnętrznego y ze wnętrzne^o^ byłá rządzona y vpráwowána. Z potrzeby przeto zá tym poszło/ áby táż rządu Formá/ to iest/ Monárchálna w Cerkwi byłá zostáwiona/ y tákże widomą Głową w nieprzytomnośći Páná Christusowey rządzona áby byłá/ iáka iey byłá Formá/ y iáką Głową rządzona náydowáłá sie zá przytomnośći iego/ ieśli
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 161
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
obróciło, Jako to często bywa; atoli tem razem Ogłuszony z siodła się pochyla zarazem.
LXXXIV.
Potem spadszy, na wznak się na ziemię wywraca, Ale się Orland mężny do niego nie wraca, Na inszych bieży; bije, wali, siecze, kole I pędzi potrwożonych przez szerokie pole. Jako więc na powietrzu rządkiem mali ptacy Przed krogulcem się kryją, wróble albo szpacy, Tak z hufców rozgromionych jedni uciekają Albo się różnie kryją, drudzy umierają.
LXXXV.
Nie próżnuje krwawa broń, aż pouciekali Wszyscy a wszyscy z pola, co żywo zostali. Orland, gdzie się ma udać, wątpliwy zostaje, Choć mu beły wiadome tamte wszytkie
obróciło, Jako to często bywa; atoli tem razem Ogłuszony z siodła się pochyla zarazem.
LXXXIV.
Potem spadszy, na wznak się na ziemię wywraca, Ale się Orland mężny do niego nie wraca, Na inszych bieży; bije, wali, siecze, kole I pędzi potrwożonych przez szerokie pole. Jako więc na powietrzu rządkiem mali ptacy Przed krogulcem się kryją, wróble albo szpacy, Tak z hufców rozgromionych jedni uciekają Albo się różnie kryją, drudzy umierają.
LXXXV.
Nie próżnuje krwawa broń, aż pouciekali Wszyscy a wszyscy z pola, co żywo zostali. Orland, gdzie się ma udać, wątpliwy zostaje, Choć mu beły wiadome tamte wszytkie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 269
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Peregrynańcie w Chinach. TYTUŁ DZIEWIETNASTY Tej KSIĘGI. DROGICH SZKATUŁA KAMIENI Albo JUBILER doskonały osobliwych KAMIENI, Moc, Cnoty i ich raritates Eksplikujący.
NIe wyliczam tu niezliczonego Regestru Kamieni i Klejnotów, chcąc aby mojej Księgi był omnis Lapis pretiosus operimentum, lecz obawiając się niemi obrui, znaczniejsze i droższe dobywam de Thesauris Autorów, po rządek obserwując alfabetu, Cardanus redukuje Kamienie do pięciu Species, tojest na Gemmam, Marmor, Cotem, silicem, Saxum. Ex mente tegoż Autora i drogie Kamienie senium patiuntur i jakąś śmierć swoję mają. Tak Herculeus Lapis, tojest Magnes, nie dozorem i nie ochędostwem koło siebie vim traci trahendi.
ACHATEK, po Łacinie
Peregrynańcie w Chinach. TYTUŁ DZIEWIETNASTY Tey KSIĘGI. DROGICH SZKATUŁA KAMIENI Albo IUBILER doskonáły osobliwych KAMIENI, Moc, Cnoty y ich raritates Explikuiący.
NIe wyliczam tu niezliczonego Regestru Kamieni y Kleynotow, chcąc aby moiey Księgi był omnis Lapis pretiosus operimentum, lecz obawiaiąc się niemi obrui, znacznieysze y droższe dobywam de Thesauris Autorow, po rządek obserwuiąc alfabetu, Cardanus redukuie Kamienie do pięciu Species, toiest na Gemmam, Marmor, Cotem, silicem, Saxum. Ex mente tegoż Autora y drogie Kamienie senium patiuntur y iakąś śmierć swoię maią. Tak Herculèús Lapis, toiest Magnes, nie dozorem y nie ochędostwem koło siebie vim traci trahendi.
ACHATEK, po Łacinie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 649
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, Osobno dekret gotuje. I piec zacny, okna wielkie, Kraty, ochędóstwa wszelkie. Skarbnica
Z tejże izby sklep potężny, Drzwi żelazne, w mury mężny, W którym chowają klejnoty, Przywileje, miejskie cnoty.
W szafach dość ksiąg rozmaitych, I dla skarbów pospolitych Skrzynie stoją swym porządkiem, Jedna wedle drugiej rządkiem. Spojrzę coś trochę do góry, I tam są obite mury: Królami je obłożyli, Niemało na to łożyli. A posadzka szumna w rzędzie Ułożona pod sznur wszędzie. To burmistrz GIŻ z domu sprawił, Renowował i poprawił. Panowie Gmińscy.
Przy tym gmińscy są mężowie, Dwadzieścia ich, jak wężowie; Kiedy na
, Osobno dekret gotuje. I piec zacny, okna wielkie, Kraty, ochędóstwa wszelkie. Skarbnica
Z tejże izby sklep potężny, Drzwi żelazne, w mury mężny, W którym chowają klejnoty, Przywileje, miejskie cnoty.
W szafach dość ksiąg rozmaitych, I dla skarbów pospolitych Skrzynie stoją swym porządkiem, Jedna wedle drugiej rządkiem. Spojrzę coś trochę do góry, I tam są obite mury: Królami je obłożyli, Niemało na to łożyli. A posadzka szumna w rzędzie Ułożona pod sznur wszędzie. To burmistrz GIŻ z domu sprawił, Renowował i poprawił. Panowie Gmińscy.
Przy tym gmińscy są mężowie, Dwadzieścia ich, jak wężowie; Kiedy na
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 15
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
, wzgórę żeglujące; Ledwie że nie na pół świata Mazowieckiego powiata Z tej altany widzieć możesz, Gdzie oczyma dojrzeć zmożesz. Masz tam w bok cekauz potężny, Na wszelką armatę mężny: W tym muszkiety, świetne zbroje, Namioty, tureckie stroje, Kopije, dzidy porządkiem Od Wisły Altana Cekauz
Te ściany okryły, rządkiem; Działka polne, hakownice, Knoty, zboku śmigownice, Rydle, motyki i skóra Lwice zdechłej: już nie wskóra! Bo tam na pamiątkę leży W cekauzie: nadół nie zbieży! Widzę kuchenkę i wszedłem, Na drugą stronę przeszedłem; Otworzą mi kuchareczki, A w rękach warzącheweczki; Tamże ogień i
, wzgórę żeglujące; Ledwie że nie na pół świata Mazowieckiego powiata Z tej altany widzieć możesz, Gdzie oczyma dojrzeć zmożesz. Masz tam w bok cekauz potężny, Na wszelką armatę mężny: W tym muszkiety, świetne zbroje, Namioty, tureckie stroje, Kopije, dzidy porządkiem Od Wisły Altana Cekauz
Te ściany okryły, rządkiem; Działka polne, hakownice, Knoty, zboku śmigownice, Rydle, motyki i skóra Lwice zdechłej: już nie wskóra! Bo tam na pamiątkę leży W cekauzie: nadół nie zbieży! Widzę kuchenkę i wszedłem, Na drugą stronę przeszedłem; Otworzą mi kuchareczki, A w rękach warzącheweczki; Tamże ogień i
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 40
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
ten list, który w najodleglejszej i najokropniejszej świata części piszę, zapewne rąk twoich dojdzie. Żyd Polski, który do Tobolska kupczy, i powrócić do Polski zamyśla, stał się moim przyjacielem, i wielkim dobrodziejem, a podobno wcale mię z tego pojmania uwolni. Któregom przed rokiem w blisko Miasta leżącej kniei, gdzie wedle rządku nieszczęścia mego, jeszcze jak insi nieszczęśliwi, na łowy sobolów wychodzić musiałem, przy życiu utrzymał, z śniegu go, w który z koniem zapadł, i ledwie wcale nie uziąbł z wielkim niebezpieczeństwem wyratowawszy. Ten człowiek osobliwie był wdzięcznym, pokazawszy mi, że także w tym narodzie poczciwe znajdują się serca, gdzie się
ten list, ktory w nayodlegleyszey i nayokropnieyszey świata części piszę, zapewne rąk twoich doydzie. Zyd Polski, ktory do Tobolska kupczy, i powroćić do Polski zamyśla, stał śię moim przyiacielem, i wielkim dobrodzieiem, a podobno wcale mię z tego poymania uwolni. Ktoregom przed rokiem w blisko Miasta leżącey kniei, gdzie wedle rządku nieszczęścia mego, ieszcze iak inśi nieszczęśliwi, na łowy sobolow wychodzić muśiałem, przy życiu utrzymał, z śniegu go, w ktory z koniem zapadł, i ledwie wcale nie uźiąbł z wielkim niebezpieczeństwem wyratowawszy. Ten człowiek osobliwie był wdzięcznym, pokazawszy mi, że także w tym narodzie poczciwe znayduią śię serca, gdzie śię
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 96
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
dzień dziwnie, Świeci miesiąc, przecież nikt na dziw nie patrzy w nie. Na ten ci zawsze wolno, słońce wzrok zaraża; Czemuż nikt piękności ich patrząc nie uważa? Aż skoro się na swojej które zaćmi sferze, Wszytkich oczy obraca, wszytkich na się bierze. Choć i to naturalnym, ale kiedy rządkiem, Mądrym tylko wiadomym dzieje się przypadkiem, Nie dosyć, że dziwują, ale się i trwożą, Gdyż wojną, głodem, morem te zaćmienia grożą. Słońcem narodu każdy król. Co słońce światu, To on ludziom splendorem swego majestatu. Słońce ojcem wszechrzeczy, matką ziemia żyzna; Król swym poddanym ojcem, matką
dzień dziwnie, Świeci miesiąc, przecież nikt na dziw nie patrzy w nie. Na ten ci zawsze wolno, słońce wzrok zaraża; Czemuż nikt piękności ich patrząc nie uważa? Aż skoro się na swojej które zaćmi sferze, Wszytkich oczy obraca, wszytkich na się bierze. Choć i to naturalnym, ale kiedy rządkiem, Mądrym tylko wiadomym dzieje się przypadkiem, Nie dosyć, że dziwują, ale się i trwożą, Gdyż wojną, głodem, morem te zaćmienia grożą. Słońcem narodu każdy król. Co słońce światu, To on ludziom splendorem swego majestatu. Słońce ojcem wszechrzeczy, matką ziemia żyzna; Król swym poddanym ojcem, matką
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 298
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zatrzyma Astolf, z konia skrzydlatego Zsiadszy, w mieście Nubiej króla pobożnego; Oględuje pyszny gmach, gdzie na wszystkie strony Jasne złoto po ścianach śle blask nieścigniony. Z którego klamki, skoble, zawiasy, zapory I u wzwodów głębokich wisi łańcuch spory. Nie może chciwem objąć drogich kruszców okiem, Świecą, jak Febus, rządkiem odziany obłokiem.
C.
Widzi z najprzedniejszego kryształu robione Słupy, pod strop kruczganków długich wyniesione; Każda ściana, różnych barw perłami drogiemi Natkniona, wzrok sposoby cieszy tysiącznemi: Tu rubin zapalony wydaje płomienie, Tu karbunkuł czarnawe precz wygania cienie, Tu smaragi z wdzięcznemi błyszczą szafirami, Diamenty wesołe strzelają ogniami.
CI.
Wszystkie
zatrzyma Astolf, z konia skrzydlatego Zsiadszy, w mieście Nubiej króla pobożnego; Oględuje pyszny gmach, gdzie na wszystkie strony Jasne złoto po ścianach śle blask nieścigniony. Z którego klamki, skoble, zawiasy, zapory I u wzwodów głębokich wisi łańcuch spory. Nie może chciwem objąć drogich kruszców okiem, Świecą, jak Febus, rządkiem odziany obłokiem.
C.
Widzi z najprzedniejszego kryształu robione Słupy, pod strop kruczganków długich wyniesione; Każda ściana, różnych barw perłami drogiemi Natkniona, wzrok sposoby cieszy tysiącznemi: Tu rubin zapalony wydaje płomienie, Tu karbunkuł czarnawe precz wygania cienie, Tu smaragi z wdzięcznemi błyszczą szafirami, Dyamenty wesołe strzelają ogniami.
CI.
Wszystkie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 54
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
abo też czasem podleszemuu pozwolono było. Czego gdyby nie otrzymał/ rozruchy/ bynty/ wnet stroić będzie/ z szkodą Rzeczypospolitej. Bywa więc eksceptia/ którą zowią pro hac vice, wszakże tak jest barzo szkodliwa/ bo i pro vna vice, nie będzie z panny dziewice: przykłąd zły wnosi się. Prawatedy sposób są rządku/ a Rada ma być stróżem i Egzekutorem/ to jest wykonawca ich: i nie narząd dobry/ jako go sobie w głowie ukuje/ Rada ma przysięgać/ ale naPrawa wykonywanie. Kto dopuszcza czego i najmniejszej rzeczy/ przeciwko Prawom przysięgę łamie/ którą na Urząd wchodząc uczynił. Nie jako niektóry tym sięwymawiał/ iż ja
ábo też czásem podleszemuu pozwolono było. Czego gdyby nie otrzymał/ rozruchy/ bynty/ wnet stroić będzie/ z szkodą Rzeczypospolitey. Bywa więc exceptia/ ktorą zowią pro hac vice, wszákże ták iest bárzo szkodliwa/ bo y pro vna vice, nie będzie z pánny dziewice: przykłąd zły wnośi się. Práwátedy sposob są rządku/ á Rádá ma bydź strożem y Executorem/ to iest wykonawca ich: y nie nárząd dobry/ iáko go sobie w głowie vkuie/ Rádá ma przyśięgáć/ ále náPráwá wykonywánie. Kto dopuszcza czego y naymnieyszey rzeczy/ przećiwko Práwom przyśięgę łamie/ ktorą ná Vrząd wchodząc vczynił. Nie iáko niektory tym sięwymawiał/ iż ia
Skrót tekstu: GostSpos
Strona: 118
Tytuł:
Sposob jakim góry złote, srebrne, w przezacnym Królestwie Polskim zepsowane naprawić
Autor:
Wojciech Gostkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
ekonomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
. Skór baranich 3. Obrus 1 stary. Skrzyń 2. Łańcuch żelazny 1. Żelaza stare, pługowe. Kawałków żelaza sztuczek 10. Sypalni 6. Beczka kapustna 1. Poduszek 5. Pierzyna 1. Sierpów 3. Kabat grubrynowy, czerwony, 1. Konopnych poszewek 2. Zapaska karasowa 1. Koralików w warstwy rządków dwie, w tych agnusek z srebra dobrego i krzyżyk z srebra podlejszego. Pierścieniów srebrnych 4, z tych 1 zepsuty i jest w nim szczerbina, w jednym koralik wryty we środek. Koralików powiększych sznurek jeden z krzyżykiem srebrnym, płaskatym, składanym. Wieprz za fl. 13. Za pług złotych siedm. Koni
. Skór baranich 3. Obrus 1 stary. Skrzyń 2. Łańcuch żelazny 1. Żelaza stare, pługowe. Kawałków żelaza sztuczek 10. Sypalni 6. Beczka kapustna 1. Poduszek 5. Pierzyna 1. Sierpów 3. Kabat grubrynowy, czerwony, 1. Konopnych poszewek 2. Zapaska karasowa 1. Koralików w warstwy rządków dwie, w tych agnusek z srebra dobrego i krzyżyk z srebra podlejszego. Pierścieniów srebrnych 4, z tych 1 zepsuty i jest w nim szczerbina, w jednym koralik wryty we środek. Koralików powiększych sznurek jeden z krzyżykiem srebrnym, płaskatym, składanym. Wieprz za fl. 13. Za pług złotych siedm. Koni
Skrót tekstu: RuchBielGęb
Strona: 212
Tytuł:
Spis ruchomości po śmierci Jacka Bieleckiego, mieszczanina potylickiego, z 1718 r.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Potylicz
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973