służby wyprowadzą. PRZEDMOWA NA FRASZKI DO WSTYDLIWYCH
Ustąpcie, żartów kto nie znosi, i wy, Którym rumieniec zapala wstydliwy Posłuszną gębę, u których nie wolny Język i za grzech idzie wiersz swawolny! Są u mnie wiersze, które na nieszporze Może ksiądz śpiewać i mniszka w klasztorze; Ale ta książka odważna na grzechy, Rześkie ma słowa i bezpieczne śmiechy: Wyrzecze, co chce, i bez wszej ogródki Kusia mianuje i z jego podbródki; Da własne imię swemu winowajcy I mądzie mądziem, jajca zowie jajcy. O, jako często, czytając te baśnie, Gacie skróchmalisz albo-ć portka trzaśnie I nadętego chcąc uskromić guza, Z ręką tam
służby wyprowadzą. PRZEDMOWA NA FRASZKI DO WSTYDLIWYCH
Ustąpcie, żartów kto nie znosi, i wy, Którym rumieniec zapala wstydliwy Posłuszną gębę, u których nie wolny Język i za grzech idzie wiersz swawolny! Są u mnie wiersze, które na nieszporze Może ksiądz śpiewać i mniszka w klasztorze; Ale ta książka odważna na grzechy, Rześkie ma słowa i bezpieczne śmiechy: Wyrzecze, co chce, i bez wszej ogródki Kusia mianuje i z jego podbródki; Da własne imię swemu winowajcy I mądzie mądziem, jajca zowie jajcy. O, jako często, czytając te baśnie, Gacie skrochmalisz albo-ć portka trzaśnie I nadętego chcąc uskromić guza, Z ręką tam
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 309
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
WRZÓD
Pan zachorzał; choć ledwie zaboli go głowa, Dziesięć karoc doktorów prowadzi z Krakowa, Że też i Żyd przyjechał; tego dla pośmiechu Nienawidzili w swoim doktorowie cechu. Przyszedszy do nich Słowik: „Co mi dacie? — rzecze — Dokażę, że dziś jeszcze z Wiśnicza uciecze.” Więc wypiwszy w polewce rześki purgans tłusty,
Skoro poczuje w brzuchu nadchodzące spusty, Narzeka i we trzy się chodząc dzwona skrzywi. Obaczywszy Żyd doktor, najpierwej się ździwi: Wiedząc, czym Słowikowski był u tego dworu, Mógł przezeń do pańskiego łacno przyść faworu. Pyta go o przyczynę tak nagłej niemocy. A ten, w rzeczy po długim
WRZÓD
Pan zachorzał; choć ledwie zaboli go głowa, Dziesięć karoc doktorów prowadzi z Krakowa, Że też i Żyd przyjechał; tego dla pośmiechu Nienawidzili w swoim doktorowie cechu. Przyszedszy do nich Słowik: „Co mi dacie? — rzecze — Dokażę, że dziś jeszcze z Wiśnicza uciecze.” Więc wypiwszy w polewce rześki purgans tłusty,
Skoro poczuje w brzuchu nadchodzące spusty, Narzeka i we trzy się chodząc dzwona skrzywi. Obaczywszy Żyd doktor, najpierwej się ździwi: Wiedząc, czym Słowikowski był u tego dworu, Mógł przezeń do pańskiego łacno przyść faworu. Pyta go o przyczynę tak nagłej niemocy. A ten, w rzeczy po długim
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 234
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mu na gołą rękę jastrząba potrzymać. Jastrząb, poczuwszy miękkie, pocznie Żyda zżymać. Ten się kręcąc: „Mospanie! — zrazu cicho szepce, A potem woła głosem — że mię ten ptak depce.” Szlachcic opuszkę wstrząsa i włos przedmuchuje, A Żydek pod jastrząbem przed nim kawałkuje, Właśnie kiedy się pod kim rześki koń komosi. „Mospanie, barzo depce, żeby go wziąć, prosi.” „Wara, Żydzie, niż dziesięć droższy ptak soboli!” „Wyzwól mnie, Mości panie, przebóg, z tej niewoli!” Więc żeby się zbył ptaka (nowa kupna moda), Puści czapkę bez targu, co mu
mu na gołą rękę jastrząba potrzymać. Jastrząb, poczuwszy miękkie, pocznie Żyda zżymać. Ten się kręcąc: „Mospanie! — zrazu cicho szepce, A potem woła głosem — że mię ten ptak depce.” Szlachcic opuszkę wstrząsa i włos przedmuchuje, A Żydek pod jastrząbem przed nim kawałkuje, Właśnie kiedy się pod kim rześki koń komosi. „Mospanie, barzo depce, żeby go wziąć, prosi.” „Wara, Żydzie, niż dziesięć droższy ptak soboli!” „Wyzwól mnie, Mości panie, przebóg, z tej niewoli!” Więc żeby się zbył ptaka (nowa kupna moda), Puści czapkę bez targu, co mu
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 264
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
skromnie plagę znosić boską: Któż się na niego uskarży w tej mierze, Gdy pożyczany żywot ludziom bierze? A ten: „Żal mi, żem przyjaciela stracił; Co gorsza, ledwiem pogłówne zapłacił.” 523. CHMIEL
Znać, żeś był na kiermaszu albo na weselu, Sąsiadku, powiedz mi co rześkiego o chmielu. A cóż o nim powiedzieć? jako insze ziele, Jeżeli tyczki nie ma, po ziemi się ściele. I mnie, kiedy mazura kusz piję po kuszu, Przybywa choć po trosze we łbie animuszu; Jeśli jednak nie czuję zakowanej tyczki, Wolno mi grać na gębie, wycinać policzki. Aż skoro
skromnie plagę znosić boską: Któż się na niego uskarży w tej mierze, Gdy pożyczany żywot ludziom bierze? A ten: „Żal mi, żem przyjaciela stracił; Co gorsza, ledwiem pogłówne zapłacił.” 523. CHMIEL
Znać, żeś był na kiermaszu albo na weselu, Sąsiadku, powiedz mi co rześkiego o chmielu. A cóż o nim powiedzieć? jako insze ziele, Jeżeli tyczki nie ma, po ziemi się ściele. I mnie, kiedy mazura kusz piję po kuszu, Przybywa choć po trosze we łbie animuszu; Jeśli jednak nie czuję zakowanej tyczki, Wolno mi grać na gębie, wycinać policzki. Aż skoro
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 415
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wszyscy tak się umieją od śmierci wykręcić, i że ich zatem szkoda było i drażnić. Ruszywszy się z Landau w ten tydzień, gdy na jednem polu Elearowie za rozkazaniem arcyksiążęcem w sprawie stanąwszy koło uczynili, posłał do nich arcyksiążę posły, prosząc aby dla wielu różnych respektów przyjęli za hetmana przezacne w rzeszy książę polskie i rześkie Zygmunta Karła Radzi wiła, kawalera maltańskiego, jako różnych języków umiejętnością, tak i sposobów w cudzych krajach wojowania świadomością sławnego. Którego gdy wojsko (dla wspólnego przedtem wzajem się już porozumienia) bardzo chętnie przyjęło, i posłuszeństwo mu oddało, od tego czasu hetmanem był Elearskijn (bez naruszenia jednak urzędu pułkowniczego i praw ich)
wszyscy tak się umieją od śmierci wykręcić, i że ich zatem szkoda było i drażnić. Ruszywszy się z Landau w ten tydzień, gdy na jednem polu Elearowie za rozkazaniem arcyksiążęcem w sprawie stanąwszy koło uczynili, posłał do nich arcyksiążę posły, prosząc aby dla wielu różnych respektów przyjęli za hetmana przezacne w rzeszy książę polskie i rześkie Zygmunta Karła Radzi wiła, kawalera maltańskiego, jako różnych języków umiejętnością, tak i sposobów w cudzych krajach wojowania świadomością sławnego. Którego gdy wojsko (dla wspólnego przedtem wzajem się już porozumienia) bardzo chętnie przyjęło, i posłuszeństwo mu oddało, od tego czasu hetmanem był Elearskiin (bez naruszenia jednak urzędu pułkowniczego i praw ich)
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 96
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
wierzch wody nie wpadają; Tak strach, rozsądku próżen, gdy się nie odważa, Tusząc, iż śmierci ujdzie, prędzej się naraża. .
XVIII.
Postrzegł Rugier, w okręcie iż niemasz samego Sternika, bo już beł wpadł do batu małego; Tarcz, zbroję zdjął, odpasał szablę swą od boku I w rześkiem tam do niego puścił się też kroku. Lecz bat przez zbytni ciężar snadno przemagała Sroga powódź i na dno morskie pociągała; Pacierze w każdym kącie z płaczem pomieszane Przebijają gwiazdami sfery osypane.
XIX.
Poszła nieszczęsna łódka, jako ołów, z temi Na dół, których ma w sobie, utonąwszy z niemi. Pomocy nie
wierzch wody nie wpadają; Tak strach, rozsądku próżen, gdy się nie odważa, Tusząc, iż śmierci ujdzie, prędzej się naraża. .
XVIII.
Postrzegł Rugier, w okręcie iż niemasz samego Sztyrnika, bo już beł wpadł do batu małego; Tarcz, zbroję zdjął, odpasał szablę swą od boku I w rześkiem tam do niego puścił się też kroku. Lecz bat przez zbytni ciężar snadno przemagała Sroga powódź i na dno morskie pociągała; Pacierze w każdym kącie z płaczem pomieszane Przebijają gwiazdami sfery osypane.
XIX.
Poszła nieszczęsna łódka, jako ołów, z temi Na dół, których ma w sobie, utonąwszy z niemi. Pomocy nie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 232
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. 1718, którym na wiele mil ustąpił cesarzowi kraju. Tak byli natenczas zhardzieli Niemcy z owych swoich szczęśliwych powodów, że komendant siedmiogrodzki przysłał do Polski, rozkazując, żeby mu prowianty na wojsko cesarskie dawano i Kamieniec podolski żeby mu poddano, pyszno mówiąc, że Polacy nie umieją fortec konserwować. Na ten głupi pyszny rozkaz rześką odebrał odpowiedź. ROK 1716.
§. 27. Podczas agitującego się traktatu w Lublinie straszliwą i niepamiętną wystroili Sasi akcją w Sandomierzu. Szlachcic województwa sandomierskiego Łaściszewski zaraz po uczynionem armisticium, mając ludzi i znosząc Sasów na wielu miejscach, podpadł pod Sandomierz i zabrał koni saskich na paszy kilkadziesiąt, a to uczynił z niewiadomości,
. 1718, którym na wiele mil ustąpił cesarzowi kraju. Tak byli natenczas zhardzieli Niemcy z owych swoich szczęśliwych powodów, że komendant siedmiogrodzki przysłał do Polski, rozkazując, żeby mu prowianty na wojsko cesarskie dawano i Kamieniec podolski żeby mu poddano, pyszno mówiąc, że Polacy nie umieją fortec konserwować. Na ten głupi pyszny rozkaz rześką odebrał odpowiedź. ROK 1716.
§. 27. Podczas agitującego się traktatu w Lublinie straszliwą i niepamiętną wystroili Sasi akcyą w Sandomierzu. Szlachcic województwa sandomirskiego Łaściszewski zaraz po uczynioném armisticium, mając ludzi i znosząc Sasów na wielu miejscach, podpadł pod Sandomierz i zabrał koni saskich na paszy kilkadziesiąt, a to uczynił z niewiadomości,
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 278
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849
. Z czwartego kąta Brandenburczyk naszym rokoszom z tej miary barzo jest niechętny, że prawo jego na Prusy in disquisitionem przywodzą; on pan jest barzo możny i chcąc w tej szarpaninie zatrzymać się i ugruntować w prawie swym, rzuci się naostatek do ziemie pruskiej z pomocą króla duń- skiego, szwagra swego, i innych książąt rześkich, powinnych swoich. Z temi wszytkiemi, jawna to rzecz jest, że pokoju pewnego nie mamy i owszem wojnę jawną z niektórymi, a ze wszytkimi znaczne obrazy. Lecz jeśliże oglądają się na takie uniesienia i gwałcenia prawa, obawiamy się, aby się to dalej nie szerzyło i takie szkodliwe panowanie z urazą naszą rozmaitą
. Z czwartego kąta Brandeburczyk naszym rokoszom z tej miary barzo jest niechętny, że prawo jego na Prusy in disquisitionem przywodzą; on pan jest barzo możny i chcąc w tej szarpaninie zatrzymać się i ugruntować w prawie swym, rzuci się naostatek do ziemie pruskiej z pomocą króla duń- skiego, szwagra swego, i innych książąt rześkich, powinnych swoich. Z temi wszytkiemi, jawna to rzecz jest, że pokoju pewnego nie mamy i owszem wojnę jawną z niektórymi, a ze wszytkimi znaczne obrazy. Lecz jeśliże oglądają się na takie uniesienia i gwałcenia prawa, obawiamy się, aby się to dalej nie szerzyło i takie szkodliwe panowanie z urazą naszą rozmaitą
Skrót tekstu: CenzProgCz_III
Strona: 426
Tytuł:
Cenzura na progres rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
, trwało nosił, Żeby dobrze jadł, kark pięknie wynosił. Żeby był rączy, sierć subtelną mając, Oko wypukłe, to tak jako zając. Liszka nog krótkich, długiego ogona I głowy małej, to niech ma jak ona. Z jeleniem więzi zaś ma być jednakiej, Nogi tak suchej i chyżości takiej. Głos rześki, więc brzuch, co go pas nie zsięże, I członki zdrowe, to są rzeczyksięże. Pierś ma jak mamka dostatnie rozkładać, Zad mieć rozbity dać śmiele dosiadać. Żeby jak pani szedł pyszno, a składem By był powolny, a zarywał zadem. Włos gniady, czoło panieńskie i kosa, I ubior strojny
, trwało nosił, Żeby dobrze jadł, kark pięknie wynosił. Żeby był rączy, sierć subtelną mając, Oko wypukłe, to tak jako zając. Liszka nog krotkich, długiego ogona I głowy małej, to niech ma jak ona. Z jeleniem więzi zaś ma być jednakiej, Nogi tak suchej i chyżości takiej. Głos rześki, więc brzuch, co go pas nie zsięże, I członki zdrowe, to są rzeczyksięże. Pierś ma jak mamka dostatnie rozkładać, Zad mieć rozbity dać śmiele dosiadać. Żeby jak pani szedł pyszno, a składem By był powolny, a zarywał zadem. Włos gniady, czoło panieńskie i kosa, I ubior strojny
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 110
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910