się uprosić; jednak za tę plagę Powinien był na wojnie uczynić odwagę. Jakoż też i uczynił, choć jej strzegli czule, Zagoździwszy Tatarom armatę w czambule. 396. DO STROJNATA NA CHUDYM KONIU
Nawieszałeś bończuków, wstąg, maneli, srebra, A koń chudy, żeby w nim mógł policzyć żebra. Nie przydadzą rzeźwości pióra i kitajki, Moja rada zażyć nań kałmuckiej nahajki; Lepiej, niżeli strojny, będzie pląsał bity, Nie pomogą chudemu forgi, skrzydła, kity. Jeśli koń owsa nie je, nie może być tęgi, Nie ulżą, jeszcze ciężą nawiązane wstęgi. 397. DO JEDNEGO
Przypatrując się włosom twej głowy i brody
się uprosić; jednak za tę plagę Powinien był na wojnie uczynić odwagę. Jakoż też i uczynił, choć jej strzegli czule, Zagoździwszy Tatarom armatę w czambule. 396. DO STROJNATA NA CHUDYM KONIU
Nawieszałeś bończuków, wstąg, maneli, srebra, A koń chudy, żeby w nim mógł policzyć żebra. Nie przydadzą rzeźwości pióra i kitajki, Moja rada zażyć nań kałmuckiej nahajki; Lepiej, niżeli strojny, będzie pląsał bity, Nie pomogą chudemu forgi, skrzydła, kity. Jeśli koń owsa nie je, nie może być tęgi, Nie ulżą, jeszcze ciężą nawiązane wstęgi. 397. DO JEDNEGO
Przypatrując się włosom twej głowy i brody
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 170
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Umiej jej zażyć, patrz, że wszytkie twory W zalotach trawią czas wiosnowej flory. Tobie-ć się gwoli wiosna w swej ozdobie Pyszni i rada, że się równa tobie, Bo i ty kwitniesz jako wiosna wieczna: Takeś jak ona świeża, niestateczna, I masz jak w kwietniu, Jago, kwiat różany, Majową rzeźwość, marcowe odmiany. LATO
W kłosianym wieńcu, upalona latem, Wywija sierpem Cerera szczerbatem I kosą wsparta, pokrzykuje dumnie, Widząc, że wszytko w stertach albo gumnie; Cieszy gospodarz, cieszy się skwapliwy Żeniec, okryte podcinając niwy I snopy znosząc w liczne kopy sporze, W czas ma nadzieję o gdańskim fryjorze. Teraz
Umiej jej zażyć, patrz, że wszytkie twory W zalotach trawią czas wiosnowej flory. Tobie-ć się gwoli wiosna w swej ozdobie Pyszni i rada, że się równa tobie, Bo i ty kwitniesz jako wiosna wieczna: Takeś jak ona świeża, niestateczna, I masz jak w kwietniu, Jago, kwiat różany, Majową rzeźwość, marcowe odmiany. LATO
W kłosianym wieńcu, upalona latem, Wywija sierpem Cerera szczerbatem I kosą wsparta, pokrzykuje dumnie, Widząc, że wszytko w stertach albo gumnie; Cieszy gospodarz, cieszy się skwapliwy Żeniec, okryte podcinając niwy I snopy znosząc w liczne kopy sporze, W czas ma nadzieję o gdańskim fryjorze. Teraz
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 255
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Żywy człowiek nie widzi. Ale koń szwankuje, Koń szwankuje pod mnichem i zemdlone ciało Z chciwą żądzą koniecznie zgadzać się nie chciało. Stary beł koń, zda mi się, że nierychło wstanie: Im mu się barziej przykrzy, tem prędzej ustanie.
L.
Wszytkich dróg szuka, wszytkich sposobów używa, Ale mu nic rzeźwości przedsię nie przybywa. Darmo go coraz ciągnie wodzami długiemi: Po staremu kark trzyma schylony na ziemi. Naostatek mnich usnął przy dziewce uśpionej: Patrzcież nowej przygody dziewki utrapionej! Tak fortuna, gdy kogo podejmie się z bliska, Nierychło z niem swojego przestanie igrzyska.
LI.
Ale mi jeden trzeba wprzód przypadek srogi
Żywy człowiek nie widzi. Ale koń szwankuje, Koń szwankuje pod mnichem i zemdlone ciało Z chciwą żądzą koniecznie zgadzać się nie chciało. Stary beł koń, zda mi się, że nierychło wstanie: Im mu się barziej przykrzy, tem prędzej ustanie.
L.
Wszytkich dróg szuka, wszytkich sposobów używa, Ale mu nic rzeźwości przedsię nie przybywa. Darmo go coraz ciągnie wodzami długiemi: Po staremu kark trzyma schylony na ziemi. Naostatek mnich usnął przy dziewce uśpionej: Patrzcież nowej przygody dziewki utrapionej! Tak fortuna, gdy kogo podejmie się z blizka, Nierychło z niem swojego przestanie igrzyska.
LI.
Ale mi jeden trzeba wprzód przypadek srogi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 160
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Obacz ręce do drzewa srodze przykowane, w nogach rany okrutne goźdźmi poorane. Obacz, jak śmiertelnymi skatowane ciało ranami, że nie ciałem, lecz cieniem się zdało. Ten cień wdzięczną ochłodą na twe spracowanie, ta jabłoń w twych frasunkach da ufolgowanie”. Rzekł Pan, aż pierwsze siły nazad się wracają, słowa Pańskie rzeźwości i mocy dodają. Spojrzę i w mym Kochanku trzymam wzrok wlepiony – ach, mnie wisiał na krzyżu Chrystus umęczony! Rzekę: „Cóż to, me Światło, za postać tak smutna? Czy mię cieniem ochłodzi jabłoń tak okrutna? Mnie-ż to w krwawym spoczynek cieniu zgotowany, gdy do krzyża okrutnie Jezus przykowany? O
Obacz ręce do drzewa srodze przykowane, w nogach rany okrutne goźdźmi poorane. Obacz, jak śmiertelnymi skatowane ciało ranami, że nie ciałem, lecz cieniem się zdało. Ten cień wdzięczną ochłodą na twe spracowanie, ta jabłoń w twych frasunkach da ufolgowanie”. Rzekł Pan, aż pierwsze siły nazad się wracają, słowa Pańskie rzeźwości i mocy dodają. Spojrzę i w mym Kochanku trzymam wzrok wlepiony – ach, mnie wisiał na krzyżu Chrystus umęczony! Rzekę: „Cóż to, me Światło, za postać tak smutna? Czy mię cieniem ochłodzi jabłoń tak okrutna? Mnie-ż to w krwawym spoczynek cieniu zgotowany, gdy do krzyża okrutnie Jezus przykowany? O
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 119
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
w swojej porze utrzymać się mogą, kiedy co żywo opieszało, z nóg spadło i zubożało, kiedy przemierzła sapsaicha powszechną swoję na całą Polskę rozkrzewiła wiarę w gorzałkę bardziej niż, że tak rzekę, w Opatrzność Boską. Co żywo wierzy, że ona żołądek utwierdza, serce wzmaga i krzepi, zmysły konfortuje, wzrok i rzeźwość do roboty sposobi, konkokcyją i apetyt naprawia, wiatr i niezdrowe powietrze odraża, nad wszelkie piżma i perfumy osobliwiej pachnie, zgoła żyć bez niej niepodobna. Dlatego co żywo się z całym swoim zarobkiem do browaru na ofertę garnie, do starozakonnej Abrahama albo Dawida arki składa i płaci ów zbawienny likwor, w
w swojej porze utrzymać się mogą, kiedy co żywo opieszało, z nóg spadło i zubożało, kiedy przemierzła sapsaicha powszechną swoję na całą Polskę rozkrzewiła wiarę w gorzałkę bardziej niż, że tak rzekę, w Opatrzność Boską. Co żywo wierzy, że ona żołądek utwierdza, serce wzmaga i krzepi, zmysły konfortuje, wzrok i rzeźwość do roboty sposobi, konkokcyją i apetyt naprawia, wiatr i niezdrowe powietrze odraża, nad wszelkie piżma i perfumy osobliwiej pachnie, zgoła żyć bez niej niepodobna. Dlatego co żywo się z całym swoim zarobkiem do browaru na ofertę garnie, do starozakonnej Abrahama albo Dawida arki składa i płaci ów zbawienny likwor, w
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 199
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
sowę od drugich ptaków infestowaną, jej bronią, ptactwo rozganiając. Jeśli jastrząb pod noc jaką schwyta ptaszynę, przez noc w szponach ją trzyma delikatnie, rano puszcza wolną, i choć mu się ta trafi drugi raz, jej przepuszcza, Jastrzębia w Herbie 278 Famili w Polsce zażywa. Jastrząb w Tajemnicach Hieroglificznych u Egipcjanów dla rzeźwości swojej, znaczy wielkie rzeczy; nad Niebem ulatujący: Boga; na Niebie lokowany Słońce w człeku znaczy umysły życie na wojnie zwycięstwo; między elementami skrzydła mając rozciągnione, figuruje powietrze, księgę w pysku nosząc, znaczy Kapłaństwo, a to z racyj, iż do Tebów przyniósł książkę, jaką BOGA czcić ceremonią, traktującą Pierius
sowę od drugich ptakow infestowaną, iey bronią, ptactwo rozganiaiąc. Iesli iastrząb pod noc iaką schwyta ptaszynę, przez noc w szponach ią trzyma delikatnie, rano puszcza wolną, y choć mu się ta trafi drugi raz, iey przepuszcza, Iastrzębia w Herbie 278 Famili w Polszcze zażywa. Iastrząb w Taiemnicach Hieroglificznych u Egypcyanow dla rzeźwości swoiey, znaczy wielkie rzeczy; nad Niebem ulatuiący: Boga; na Niebie lokowany Słońce w człeku znaczy umysły życie na woynie zwycięstwo; między elementami skrzydła maiąc rozciągnione, figuruie powietrze, księgę w pysku nosząc, znaczy Kapłánstwo, a to z racyi, iż do Tebow przyniosł ksiąszkę, iaką BOGA czcić ceremonią, traktuiącą Pierius
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 294
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Wszystko poległo w miękkich wczasach i gnuśności. Ludzkie chęci odpadły i serca życzliwe, Nastąpiły hańbienia i mowy dotkliwe; I one piękną krasę i oblicze śliczne Poszpeciły rozkoszy zbytne, ustawiczne. Na koniec miłe zdrowie i potrzebna siła Za zbytkiem przyrodzoną władzą utraciła. Przyszły choroby i wiek uwiędły w młodości, A szczętu nie zostało dawniejszej rzeźwości. Śmierć potym, mimo kresy życiu zamierzone, Zatłumiła przed czasem ciało utrapione. Taki więc kwiat na pięknym polu okazały Nielitościwe grady lub deszcze ulały, A on poległ na ziemi wszystek pochylony, I z barwy, i z ozdoby własnej obłupiony. Jakich tam płaczów, jakich trosk Wenus zażyła! Jakimi żałościami serce swe trapiła
Wszystko poległo w miękkich wczasach i gnuśności. Ludzkie chęci odpadły i serca życzliwe, Nastąpiły hańbienia i mowy dotkliwe; I one piękną krasę i oblicze śliczne Poszpeciły rozkoszy zbytne, ustawiczne. Na koniec miłe zdrowie i potrzebna siła Za zbytkiem przyrodzoną władzą utraciła. Przyszły choroby i wiek uwiędły w młodości, A szczętu nie zostało dawniejszej rzeźwości. Śmierć potym, mimo kresy życiu zamierzone, Zatłumiła przed czasem ciało utrapione. Taki więc kwiat na pięknym polu okazały Nielitościwe grady lub deszcze ulały, A on poległ na ziemi wszystek pochylony, I z barwy, i z ozdoby własnej obłupiony. Jakich tam płaczów, jakich trosk Wenus zażyła! Jakimi żałościami serce swe trapiła
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 95
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
/ człowiek się przedrze. A ta przeszkoda jest Grzech powszedni tym tylko od śmiertelnego różny/ że nie tak ciężko Boga obraża; z poświęcającej Boskiej łaski/ Duszy nie wyzuwa/ nie wydziedzicza/ nie zabija. Wszakże iż przeciw wolej Boskiej jest/ człowieka przed Bogiem hydzi/ rani/ sposoby/ pomocy/ siłę/ ochotę rzeźwość/ ufność/ do zbawienia psuje i trawi. 2. Złość i ciężki jad Grzechu powszedniego (lubo go lekkim zowiemy względem śmiertelnego) stąd poznać możemy/ że go Bóg w potępionych/ wiecznym piekłem/ w Czyśćcu mycących się/ równym piekielnym/ mękami (krom wieczności/ rozpaczy/ i nieprzyjaźni z Bogiem) surowie karze
/ człowiek się przedrze. A ta przeszkoda iest Grzech powszedni tym tylko od śmiertelnego rożny/ że nie ták ćięszko Bogá obraża; z poświęcaiącey Boskiey łaski/ Duszy nie wyzuwa/ nie wydźiedźicza/ nie zabiia. Wszakże iż przećiw woley Boskiey iest/ człowieká przed Bogiem hydźi/ rani/ sposoby/ pomocy/ śiłę/ ochotę rzeźwość/ ufność/ do zbáwieniá psuie y trawi. 2. Złość y ćięszki iad Grzechu powszedniego (lubo go lekkim zowiemy względem śmiertelnego) ztąd poznać możemy/ że go Bog w potępionych/ wiecznym piekłem/ w Czyscu mycących się/ rownym piekielnym/ mękami (krom wiecznośći/ rospaczy/ y nieprzyiaźni z Bogiem) surowie karze
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 47
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
swoją i imp. starosta olsztyński comparuerunt. Księżna im. dobrodziejka nie była u królestwa ichm., a to ob devotionem, którą kontynuowała po nieszporach. Księżna im. marszałkowa samym prawie wieczorem chanssimam suam prolem królestwu ichm. prezentowała; najmłodsza córeczka bardzo się podobała nie tylko wszystkim, ale osobliwie królowi im. z jej rzeźwości, skłonności i obrotności, jako też i ciekawości widzenia i patrzenia na wszystkie strony. Miał tedy król im. tę zabawkę z dziećmi aż ad horam 11 w noc, ciesząc się z nimi. Książę im. kardynał z Radziejowic przyjachał. 11 ejusdem
Tęż co i wczora król im. na zdrowiu swoim miał alteracyją,
swoją i jmp. starosta olsztyński comparuerunt. Księżna jm. dobrodziejka nie była u królestwa ichm., a to ob devotionem, którą kontynuowała po nieszporach. Księżna jm. marszałkowa samym prawie wieczorem chanssimam suam prolem królestwu ichm. prezentowała; najmłodsza córeczka bardzo się podobała nie tylko wszystkim, ale osobliwie królowi jm. z jej rzeźwości, skłonności i obrotności, jako też i ciekawości widzenia i patrzenia na wszystkie strony. Miał tedy król jm. tę zabawkę z dziećmi aż ad horam 11 w noc, ciesząc się z nimi. Książę jm. kardynał z Radziejowic przyjachał. 11 eiusdem
Tęż co i wczora król jm. na zdrowiu swoim miał alteracyją,
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 26
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
. i królową im. obiad, po obiedzie zabawiał króla im. et de securitate wojska konferował. Królowa im. bardzo nabożna co dzień na roratach po dwunasty bywa, trochę zalterowana pomieszanym zdrowiem króla im., ale za łaską Bożą, że restituta principis salus, nie uchybi terminu sejmu naznaczonego. W wieczór wesoły i rzeźwości pełny był król im., z budowniczym menzuracyje czynił na papierze budynków kukizowskich, imp. krakowski, imp. poseł francuski dopomagali mu consilio suo onej.
Ps. Już była godzina w noc, jako z listami w.ks.m. dobrodzieja stanął dziś rajtar, które od ręki oddałem królowej im.,
. i królową jm. obiad, po obiedzie zabawiał króla jm. et de securitate wojska konferował. Królowa jm. bardzo nabożna co dzień na roratach po dwunasty bywa, trochę zalterowana pomieszanym zdrowiem króla jm., ale za łaską Bożą, że restituta principis salus, nie uchybi terminu sejmu naznaczonego. W wieczór wesoły i rzeźwości pełny był król jm., z budowniczym menzuracyje czynił na papierze budynków kukizowskich, jmp. krakowski, jmp. poseł francuski dopomagali mu consilio suo onej.
Ps. Już była godzina w noc, jako z listami w.ks.m. dobrodzieja stanął dziś rajtar, które od ręki oddałem królowej jm.,
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 71
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958