szkole/ Przez przedni blach na wylot koncerzem przekole. Acz przecię prawdę rzekszy. Iże rzadko komu/ W podeszłym wieku Wenus nie zadała sromu. Jeno to Tomas Farus/ żyjąc sto czterdzieści/ Lat/ przecię mu nie straszny był fartuch niewieści A mający poważnej Sędziwości fanty Kusił czegoś u pieknej prosić Atalanty. Wstydź się nie rzezwa młodzi twojej ociężności Ze latom zaniedbywasz/ przystojnej miłości. Ani cię sanna droga/ długie Mięsopusty Powabią; Bachusowej miłej do rozpusty. Ani cię Kupidowe fawory zapalą/ Które więc wstarym ganią/ w młodym wieku chwalą Ono was Sambor ubiegł własce Cytaerei Gdy chyżo do Małżeńskiej poskoczywszy kniei. Obłowił się tak długo czekaną zwierzyną
szkole/ Przez przedni blach na wylot koncerzem przekole. Acz przećię prawdę rzekszy. Iże rzadko komu/ W podeszłym wieku Venus nie zádáłá sromu. Ieno to Thomás Phárus/ żyiąc sto czterdźieśći/ Lat/ przećię mu nie strászny był fártuch niewieśći A máiący poważney Sędźiwośći fánty Kuśił czegoś v piekney prośić Atálánty. Wstydź się nie rzezwa młodźi twoiey oćiężnośći Ze látom zániedbywasz/ przystoyney miłośći. Ani ćię sánna drogá/ długie Mięsopusty Powabią; Bachusowey miłey do rospusty. Ani ćię Kupidowe fawory zápalą/ Ktore więc wstárym gánią/ w młodym wieku chwalą Ono was Sambor vbiegł włásce Cythaerei Gdy chyzo do Małzeńskiey poskoczywszy kniei. Obłowił się ták długo czekáną zwierzyną
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 209
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Ja łaję/ po diableście mnie wydrukowali/ Urtami wam będę płacił/ diabli mi was dali. W prawdzieć dziś mało takich co by się gniewali/ Gdy by im tak w Krakowie chętnie szynkowali. W Lączkach kiermasz.
DZiwne Ceremonie w tej wsi odprawiają/ Krowy skaczą z obory/ gdy Rusini grają. Trzej ich rzezą w skrzypice wdzięczne dumy szmykiem/ Czwarty z księżą Gniadulką w taniec za rzepnikiem/ Przyjdąli też do karczmy/ to jedni bałuszą/ A drudzy gęsi z worem noszą napietruszą. Co chłopiec za panem szablę nosił.
JEden szlachcic za sobą kazał szablę nosić/ Napadli nań łotrowie począł się im prosić. Przebóg nie
Ia łáię/ po dyablesćie mnie wydrukowáli/ Vrtámi wam będę płáćił/ dyabli mi was dáli. W prawdźieć dźiś máło tákich co by się gniewáli/ Gdy by im ták w Krákowie chętnie szynkowáli. W Lączkách kiermász.
DZiwne Ceremonie w tey wśi odpráwiáią/ Krowy skaczą z obory/ gdy Ruśini gráią. Trzey ich rzezą w skrzypice wdźięczne dumy szmykiem/ Czwarty z kśiężą Gniádulką w taniec zá rzepnikiem/ Prziydąli też do kárczmy/ to iedni báłuszą/ A drudzy gęśi z worem noszą nápietruszą. Co chłopiec zá pánem száblę nośił.
IEden szláchćic zá sobą kazał száblę nośić/ Nápádli nań łotrowie począł się im prośić. Przebog nie
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: C2
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
/ u podołka płaszcza w około/ 35. A będzie to miał na sobie Aaron przy posługowaniu/ aby słyszany był dźwięk jego/ gdy będzie wchodził do świątnice przed PAna/ i gdy zaś wychodzić będzie: żeby nie umarł. 36. UCzynisz też blachę ze złota szczerego/ a wyryjesz na niej robotą tych co pieczęci rzezą/ ŚWIATOSC PANU. 37. Tę przywiążesz do sznuru hiacintowego/ i będzie na czapce/ na przodku na czapce będzie. 38. A ta będzie nad czołem Aaronowym/ aby nosił Aaron nieprawość poświęconych rzeczy/ któreby poświęcali Synowie Izraelscy przy wszystkich darach poświęconych rzeczy swych: a będzie nad czołem jego ustawicznie/ aby im
/ u podołká płaszczá w około/ 35. A będźie to miał ná sobie Aáron przy posługowániu/ áby słyszány był dźwięk jego/ gdy będźie wchodźił do świątnice przed PAná/ y gdy záś wychodźić będźie: żeby nie umárł. 36. UCżynisz też bláchę ze złotá szczerego/ á wyryjesz ná niey robotą tych co pieczęći rzezą/ ŚWIATOSC PANU. 37. Tę przywiążesz do sznuru hyácintowego/ y będźie ná czapce/ ná przodku ná czapce będźie. 38. A tá będźie nád czołem Aáronowym/ áby nośił Aáron niepráwość poświęconych rzecży/ ktoreby poświącáli Synowie Izráelscy przy wszystkich dárách poświęconych rzecży swych: á będźie nád czołem jego ustáwicznie/ áby im
Skrót tekstu: BG_Wj
Strona: 85
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Wyjścia
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
śliczną złocistą do Nich. Bo mi jeszcze zal było nie bić kiedy było kogo. Tych docinamy a druga Watacha takaz albo większa następuje. Tych biją az insza dosyć na tym az ręce ustawały bo wszyscy owi komu się uciec dostało nie mogli uciekać tylko podle naszych Chorągwi które im najpierwej w tele stanęły. Było tedy tej rzezby przez trzy mile wracamy się tedy już nazad drudzy tez jeszcze gonią zal mi co nikogo żywcem niemam ale się końmi cieszę osobliwie owem gniadem co był bardzo piękny a Niewiem jako mi się nada Az wtym wysunie się ich kilkanaście zlassa co się to tam byli w Niewielkim gajku zataili i ruszono ich jako stado sarn
sliczną złocistą do Nich. Bo mi ieszcze zal było nie bić kiedy było kogo. Tych docinamy a druga Watacha takaz albo większa następuie. Tych biią az insza dosyc na tym az ręce ustawały bo wszyscy owi komu się uciec dostało nie mogli uciekac tylko podle naszych Chorągwi ktore im naypierwey w tele staneły. Było tedy tey rzezby przez trzy mile wracamy się tedy iuz nazad drudzy tez ieszcze gonią zal mi co nikogo zywcem niemam ale się konmi cieszę osobliwie owem gniadem co był bardzo piękny a Niewiem iako mi się nada Az wtym wysunie się ich kilkanascie zlassa co się to tam byli w Niewielkim gayku zataili y ruszono ich iako stado sarn
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 97
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
I baszy, co na tamtym rozkazował skrzydle, Przy samych łeb ramionach utnie, jak po mydle. Spadł bonczuk chorążemu, przycięty u ręku; Wypadł i sam, przez piersi pchnięty sztychem, z łęku; A im byli poganie na jego odwagi Niegotowszy, tym brali przystojniejsze plagi. Kiedy tak wszyscy mężnie przy swym pułkowniku Rzezą Turki na pował, żaden o języku Nie wspomni, aż Hieronim, syn jego najstarszy, Podufałego konia ostrogami zwarszy, Który mu się z urody uda i kibici, Z obudwu rącz Turczyna za piersi uchwyci, A kiedy na powodzie nie chce iść i zrzędzi, Piotr go młodszy obuchem za plecy popędzi. Toż go
I baszy, co na tamtym rozkazował skrzydle, Przy samych łeb ramionach utnie, jak po mydle. Spadł bonczuk chorążemu, przycięty u ręku; Wypadł i sam, przez piersi pchnięty sztychem, z łęku; A im byli poganie na jego odwagi Niegotowszy, tym brali przystojniejsze plagi. Kiedy tak wszyscy mężnie przy swym pułkowniku Rzezą Turki na pował, żaden o języku Nie wspomni, aż Hieronim, syn jego najstarszy, Podufałego konia ostrogami zwarszy, Który mu się z urody uda i kibici, Z obudwu rącz Turczyna za piersi uchwyci, A kiedy na powodzie nie chce iść i zrzędzi, Piotr go młodszy obuchem za plecy popędzi. Toż go
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 297
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
niskąd go nie widać, aż przyjedzie nad miasto. Obronę ma ladajaką, ale port dobry; stanęliśmy gospodą au Prince d’Orange, gospoda wczesna. Do widzenia mało co, tylko że z jedne stronę morze, a zaś zewsząd góry koło miasteczka. Rzemieślnika też jest dosyć, a zwłaszcza co sztuki barzo zacne rzezą z kości słoniowych, tuśmy przemieszkali półtora dnia.
4 Octobris. Nająwszy konie do Habelnille na Amiens od każdego po złt. 5 oprócz strawy, jachaliśmy mil 6 do pokarmu drogą nie złą do jednej lichej wioski, gdzieśmy obiad barzo słaby mieli, nie dostawszy ryb.
Potem na nocleg znowu mil 6 do
nizkąd go nie widać, aż przyjedzie nad miasto. Obronę ma ladajaką, ale port dobry; stanęliśmy gospodą au Prince d’Orange, gospoda wczesna. Do widzenia mało co, tylko że z jedne stronę morze, a zaś zewsząd góry koło miasteczka. Rzemieśnika też jest dosyć, a zwłaszcza co sztuki barzo zacne rzezą z kości słoniowych, tuśmy przemieszkali półtora dnia.
4 Octobris. Nająwszy konie do Habelnille na Amiens od każdego po złt. 5 oprócz strawy, jachaliśmy mil 6 do pokarmu drogą nie złą do jednej lichej wioski, gdzieśmy obiad barzo słaby mieli, nie dostawszy ryb.
Potem na nocleg znowu mil 6 do
Skrót tekstu: GawarDzien
Strona: 142
Tytuł:
Dziennik podróży po Europie Jana i Marka Sobieskich
Autor:
Sebastian Gawarecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1646 a 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1648
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wincenty Dawid
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Redakcja "Wędrowca"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1883