m pisał: mój łaskawy panie, Dziś: mości bracie, pióro choć idzie oporem. Cóż, jeśli go w rok jakim uczczono honorem! Ba, nie trzebać go nim czcić, kiedy kupić sprosta. Aż mój, wylazszy z kramu, wielmożny starosta. Jeszcze mu skroni pieprzem i szafranem kwitną, A już mu rzną pieczęci, żeby starożytną Sądził szlachtę, rycerskie którzy przez pogrzeby, Nie przez bobek, kamforę ani przez kubeby To brali dostojeństwo. Strzały, dzidy, kule W tym honorze i w tym ich stawiały tytułe.
Dziesiątek lat poczekać było, albo ze trzy, Z urzędem, niech się pierwej z oliwy wywietrzy. Nie zaraz
m pisał: mój łaskawy panie, Dziś: mości bracie, pióro choć idzie oporem. Coż, jeśli go w rok jakim uczczono honorem! Ba, nie trzebać go nim czcić, kiedy kupić sprosta. Aż mój, wylazszy z kramu, wielmożny starosta. Jeszcze mu skroni pieprzem i szafranem kwitną, A już mu rzną pieczęci, żeby starożytną Sądził szlachtę, rycerskie którzy przez pogrzeby, Nie przez bobek, kamforę ani przez kubeby To brali dostojeństwo. Strzały, dzidy, kule W tym honorze i w tym ich stawiały tytule.
Dziesiątek lat poczekać było, albo ze trzy, Z urzędem, niech się pierwej z oliwy wywietrzy. Nie zaraz
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 88
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
błoty. A Parys co gładkością zmamiwszy niebogę Od męża i od dziatek w niewiadomą drogę Uwiodł i cudzą żonę i skarby nieswoje, Co potym i przyczyną zguby było Troje A ta potym mężnemu oddana Atrydzie, W srogiej hańbie i w wiecznym zostawała wstydzie. Zaczym żeby nie było, jako starzy dzieją, Wtenczas gdy jedne kury rzną, to drugie pieją, Szczęśliwy co cudzymi karze się przykłady I który takowymi nie puszcza się ślady, Co z nich powrotu niemasz. M. Jeśli przykładami Narabiąć będziesz, prędko osądzim się sami, Bo ja na jeden z twoich tysiąc ci przywiodę Tych, co wielką od białej płci ponieśli szkodę. Kto, że
błoty. A Parys co gładkością zmamiwszy niebogę Od męża i od dziatek w niewiadomą drogę Uwiodł i cudzą żonę i skarby nieswoje, Co potym i przyczyną zguby było Troje A ta potym mężnemu oddana Atrydzie, W srogiej hańbie i w wiecznym zostawała wstydzie. Zaczym żeby nie było, jako starzy dzieją, Wtenczas gdy jedne kury rzną, to drugie pieją, Szczęśliwy co cudzymi karze się przykłady I ktory takowymi nie puszcza się ślady, Co z nich powrotu niemasz. M. Jeśli przykładami Narabiąć będziesz, prędko osądzim się sami, Bo ja na jeden z twoich tysiąc ci przywiodę Tych, co wielką od białej płci ponieśli szkodę. Kto, że
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 382
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, i obierającą przez Posłów, Kończę ten traktat o Elekcjach naszych, dwoma anotacjami, Włocha jednego: który na Elekcją in Anno 1697, był od Pana jednego postronnego Ablegatem. Jedna służyć Polakom może na poprawę, druga na konsolacją. Mówił onże: Polakom najmniej trzeba wierzyć wtedy, kiedy się po gardłach palcem rzną, mówiąc: do gardła nieodstąpię. A to co on mówił, rozumieć się ma, że nieodstąpią do gardła, póki w nie nienaleją; to jest: póki się nieupiją: i w tym szydził z Polaków, że za tym trzymają, który im wina da najwięcej. Druga zaś mówił:
, y obieraiącą przez Posłow, Kończę ten traktat o Elekcyach nászych, dwoma annotacyami, Włocha iednego: ktory ná Elekcyą in Anno 1697, był od Paná iednego postronnego Ablegatem. Jedna służyć Polakom może ná poprawę, druga ná konsolacyą. Mowił onże: Polakom naymniey trzebá wierzyć wtedy, kiedy się po gardłach palcem rzną, mowiąc: do gardłá nieodstąpię. A to co on mowił, rozumieć się ma, że nieodstąpią do gardłá, poki w nie nienáleią; to iest: poki się nieupiią: y w tym szydźił z Polakow, że zá tym trzymaią, ktory im winá da naywięcey. Druga záś mowił:
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 40
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
czynić drugi raz odwagi: „Dobrodzieju, jeśli co umarli pomogą Żywym (wszakeście w niebie byli jedną nogą Pierwszym zawodem, nie chcę już przeszkadzać drugi), Nie zapomnicie też tam swojej wiernej sługi.” 94 (D). WIELKANOC CHRZEŚCIJAŃSKA PRZYSCIE PAŃSKIE
Gotujemy się dzisia na jutrzejsze święta, A zwłaszcza wielkonocne: rzną w kuchni prosięta, Wół wisi, wieprze kolą, zwierzyny i szynki Żeby na stole były; w kołaczach rozynki; Bo się nam przez siedm niedziel naprzykrzył post długi. W nowe szaty stroimy i siebie, i sługi. Nie śpi druga całą noc, gotując musztasie, Włosy trafiąc; rada by kram włożyła na się
czynić drugi raz odwagi: „Dobrodzieju, jeśli co umarli pomogą Żywym (wszakeście w niebie byli jedną nogą Pierwszym zawodem, nie chcę już przeszkadzać drugi), Nie zapomnicie też tam swojej wiernej sługi.” 94 (D). WIELKANOC CHRZEŚCIJAŃSKA PRZYSCIE PAŃSKIE
Gotujemy się dzisia na jutrzejsze święta, A zwłaszcza wielkonocne: rzną w kuchni prosięta, Wół wisi, wieprze kolą, zwierzyny i szynki Żeby na stole były; w kołaczach rozynki; Bo się nam przez siedm niedziel naprzykrzył post długi. W nowe szaty stroimy i siebie, i sługi. Nie śpi druga całą noc, gotując musztasie, Włosy trafiąc; rada by kram włożyła na się
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 572
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niezachowuje modestyj nago chodząc: Wina i chleba nieznają, zielem jakimsi Mandioka żyjąc. Budy sobie długie budują, w nich z całą mieszkając Familią: na noc sieci rozpinają na drzewach wysoko od ziemi, na nich sypiając, a to chroniąc się przed jadowitemi zwierzętami. Na wojnie dostawszy niewolników karmią jak wieprzów, utuczonych rzną, na różnach pieką, i za największy jedzą specjał. Atlas Ioannis Ianssonii. Królewicz najstarszy Luzytański pisze się Irfans Brasiliae. AMERYKA. O Brazylii. AMERYKA. O Ziemi Magiellańskiej.
V. Kraj tejże Ameryki Australnej jest PARAKWARIA albo Paraquej od rzeki tegoż imienia nazwany, która środkiem tej płynie krainy, mając długości
niezáchowuie modestyi nágo chodząc: Winá y chleba nieznáią, źielem iakimsi Mandioka zyiąc. Budy sobie długie buduią, w nich z cáłą mieszkaiąc Familią: na noc sieci rospináią ná drzewach wysoko od ziemi, ná nich sypiaiąc, á to chroniąc się przed iadowitemi zwierzętami. Ná woynie dostáwszy niewolnikow karmią iak wieprzow, utuczonych rzną, ná rożnách pieką, y zá naywiększy iedzą specyał. Atlas Ioannis Ianssonii. Krolewicz náystarszy Luzytański pisze się Irfans Brasiliae. AMERYKA. O Brazylii. AMERYKA. O Ziemi Magiellanskiey.
V. Kráy teyże Ameryki Austrálney iest PARAKWARYA albo Paraquey od rzeki tegoż imienia názwany, ktorá srodkiem tey płynie kráiny, maiąc długości
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 676
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
. Cybulę też, Czosnek, ostre głogi, I różne przytym drzewa mieli za swe Bogi. Ani o tym myślili, że te kreatury Podłe, nie mają w sobie nic sił z swej natury: Bo to widzieli dobrze, że te, które słyną Kreatury Bogami ich, od nichże giną: Bo je rzną, sieką, psują, warzą, jedzą, pieką, A jednak się ich szczycą, jak Boską opieką.
A zatym w błędzie wielkim są Chaldejczykowie, W gorszym Egipcjanie, nie w mniejszym Grekowie, Którzy w kraje swe kupę Bogów w prowadzili, A Bałwany miast Boga czczą, które zrobili. I dziwować się trzeba
. Cybulę też, Czosnek, ostre głogi, Y rożne przytym drzewá mieli zá swe Bogi. Ani o tym myślili, że te kreátury Podłe, nie máią w sobie nic śił z swey nátury: Bo to widźieli dobrze, że te, ktore słyną Kreátury Bogámi ich, od nichże giną: Bo ie rzną, śieką, psuią, wárzą, iedzą, pieką, A iednák się ich szczycą, iák Boską opieką.
A zátym w błędźie wielkim są Cháldeyczykowie, W gorszym AEgypcyánie, nie w mnieyszym Graekowie, Ktorzy w kráie swe kupę Bogow w prowádźili, A Báłwány miast Bogá czczą, ktore zrobili. Y dźiwowáć się trzebá
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 205
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
jednak się ich szczycą, jak Boską opieką.
A zatym w błędzie wielkim są Chaldejczykowie, W gorszym Egipcjanie, nie w mniejszym Grekowie, Którzy w kraje swe kupę Bogów w prowadzili, A Bałwany miast Boga czczą, które zrobili. I dziwować się trzeba, gdzie ci rozum gubią, Gdy patrzą, jak Bogów ich rzną, sieką, i dłubią Rzemieślnicy. jako je sam wiek psuje trwały Długością, który kruszy same twarde skały, Jak ogień w proch obraca. ten choć swój błąd widzą, Jednak się chwalić Bogów tak podłych niewstydzą. I jako, którzy siebie niemogą salwować, Kogo mogą w nieszczesnym przypadku ratować? Rymotworskim też
iednák się ich szczycą, iák Boską opieką.
A zátym w błędźie wielkim są Cháldeyczykowie, W gorszym AEgypcyánie, nie w mnieyszym Graekowie, Ktorzy w kráie swe kupę Bogow w prowádźili, A Báłwány miast Bogá czczą, ktore zrobili. Y dźiwowáć się trzebá, gdźie ći rozum gubią, Gdy pátrzą, iák Bogow ich rzną, śieką, y dłubią Rzemieślnicy. iáko ie sam wiek psuie trwáły Długośćią, ktory kruszy sáme twárde skáły, Iák ogień w proch obráca. ten choć swoy błąd widzą, Iednák się chwalić Bogow ták podłych niewstydzą. Y iáko, ktorzy śiebie niemogą sálwowáć, Kogo mogą w nieszczesnym przypadku rátowáć? Rymotworskim też
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 205
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
złodziej lada czego skorek Rajtarskich napodiezdka, a gdy by był ( przy mnie to by był natroczył Atłasów Aksamitów Rządzików i koni dobrych nabrać. Obaczyłem tedy dalej chorągiew swoję przybierzę do niej az tam nie masz przy niej i sześci ludzi. I drugie Chorągwie tak że bez asystencyjej. Co żywo pozaganiało się, sieką, rzną gonią i mówię do Chorązego nagrodził mi P. Bóg mego gniadego, dał mi za niego inszego gniadego bardzo pięknego konia, alem go tam oddał obcemu człowiekowi nie wiem jeżeli mię dojdzie: Pyta Chorązy ato czyj płowy, powiedziałem że i to mój. Przerzedziło się już znacznie lewe Moskiewskie skrzydło i samo corpus
złodziey lada czego skorek Raytarskich napodiezdka, a gdy by był ( przy mnie to by był natroczył Atłasow Axamitow Rządzikow y koni dobrych nabrać. Obaczyłęm tedy daley chorągiew swoię przybierzę do niey az tam nie masz przy niey y szesci ludzi. I drugie Chorągwie tak że bez assystencyiey. Co zywo pozaganiało się, sieką, rzną gonią y mowię do Chorązego nagrodził mi P. Bog mego gniadego, dał mi za niego inszego gniadego bardzo pięknego konia, alem go tam oddał obcemu człowiekowi nie więm iezeli mię doydzie: Pyta Chorązy ato czyi płowy, powiedziałęm że y to moy. Przerzedziło się iuz znacznie lewe Moskiewskie skrzydło y samo corpus
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 96v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
. WOJNA CHOCIMSKA
Wiatry echo roznoszą i onym ich hałła Na kilka mil wołoska ziemia rozlegała. Wszytkie działa burzące i ogniste sztuki Czynią, ale bez szkody, niesłychane huki. Bali się z nimi zbliżać, lecz tylko nawiasem Strzelali, a serdeczni Kozacy tymczasem, Jako żółw w swoim sklepie, jeż w swej ości krępy, Rzną się śmiele taborem między ich zastępy. Więc jeżeli kto natrze, na tym miejscu lęże, Gdzie go po boku nośny samopał dosięże. Ośm dni ich w tym opale, w tym kurzu prowadzi, Na koniec widząc Osman, że nic nie poradzi, Puści im cug. O wzgarda wielka, oczywista! Wtem mu poseł
. WOJNA CHOCIMSKA
Wiatry echo roznoszą i onym ich hałła Na kilka mil wołoska ziemia rozlegała. Wszytkie działa burzące i ogniste sztuki Czynią, ale bez szkody, niesłychane huki. Bali się z nimi zbliżać, lecz tylko nawiasem Strzelali, a serdeczni Kozacy tymczasem, Jako żółw w swoim sklepie, jeż w swej ości krępy, Rzną się śmiele taborem między ich zastępy. Więc jeżeli kto natrze, na tym miejscu lęże, Gdzie go po boku nośny samopał dosięże. Ośm dni ich w tym opale, w tym kurzu prowadzi, Na koniec widząc Osman, że nic nie poradzi, Puści im cug. O wzgarda wielka, oczywista! Wtem mu poseł
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 106
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Communia, Po nieszporze do karczmy, tam skończą omnia. A nie po włosku piją zwłaszcza Mazoszanie, Na gorzałkę jak palił gardła im dostanie. Owi jeszcze z świnich pięt co pierścionki kręcą, A dziewkom je na palcach po wsiach nosić stręczą, Dziwarnie ją przezwali z żydowska lizakiem, Iż gdy się jej napiją, śmielej rzną rzezakiem. Będnarze, trocinami iż się długo bawią Na niej, aza wczorajszych drożdży nią pozbawią. Trafiło się, orał chłop w Sycylijej lecie, Jeszcze wtenczas nie było gorzałek na świecie, I wyorał pod skibą flaszę pozłocistą, Będąc zaszpuntowana gliną prawie czystą. W tej flaszy była wodka. On chłop sprzepalenia Napił się,
Communia, Po nieszporze do karczmy, tam skończą omnia. A nie po włosku piją zwłascza Mazoszanie, Na gorzałkę jak palił gardła im dostanie. Owi jescze z świnich pięt co pierścionki kręcą, A dziewkom je na palcach po wsiach nosić stręczą, Dziwarnie ją przezwali z żydowska lizakiem, Iż gdy sie jej napiją, śmielej rzną rzezakiem. Będnarze, trocinami iż sie długo bawią Na niej, aza wczorajszych drożdży nią pozbawią. Trafiło sie, orał chłop w Sycylijej lecie, Jescze wtenczas nie było gorzałek na świecie, I wyorał pod skibą flaszę pozłocistą, Będąc zaszpuntowana gliną prawie czystą. W tej flaszy była wodka. On chłop sprzepalenia Napił sie,
Skrót tekstu: WodGorzBad
Strona: ?
Tytuł:
Wodka albo gorzałka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950