defekt przez rezydencją petrykowską miała: variationis w głowie. Z Petrykowa po świętach zaraz, które wesoło i zdrowo z kompanią odprawiłem dobrą, ruszyłem się do Rohotnej, i tam mało zabawiwszy się, jechałem do Wilna na trybunał, na którym miałem dyrekcją; ale dla pospolitego zamieszania limitowałem przez dwie niedziele sądząc. W Wilnie od wina dostałem pierwszy raz pańskiej choroby, podagry. Hetmana Sapiehę z szwedzkiem i polskiem wojskiem idącego za wojskiem republikańskiem, wyprowadzałem z kolegami za pół mile. U ipana Tyzenhauza wojewody nowogrodzkiego, ustawiczne moje bywały konwersacje. Do Rohotnej jechałem, gdzie podniosłem dwie chorągwie: pancerną i kozacką.
Z
defekt przez rezydencyą petrykowską miała: variationis w głowie. Z Petrykowa po świętach zaraz, które wesoło i zdrowo z kompanią odprawiłem dobrą, ruszyłem się do Rohotnéj, i tam mało zabawiwszy się, jechałem do Wilna na trybunał, na którym miałem dyrekcyą; ale dla pospolitego zamieszania limitowałem przez dwie niedziele sądząc. W Wilnie od wina dostałem pierwszy raz pańskiéj choroby, podagry. Hetmana Sapiehę z szwedzkiém i polskiém wojskiem idącego za wojskiem republikańskiém, wyprowadzałem z kolegami za pół mile. U jpana Tyzenhauza wojewody nowogrodzkiego, ustawiczne moje bywały konwersacye. Do Rohotnéj jechałem, gdzie podniosłem dwie chorągwie: pancerną i kozacką.
Z
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 107
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
. Przeczże ten nabożeństwa dla wsi nie odmienił?” „Bo drożej, niżeli wieś, swoję wiarę cenił. Na cóż mu ją wydzierać gwałtem chcą ci sędzię, Kiedy on mocno ufa, że w niej zbawion będzie? Toć już Bóg nie dla sądu, lecz przyjdzie dla kary, Kiedy go uprzedzają, sądząc ludzie z wiary. Jeśli jako o rozbój, albo insze brzydy, O wiarę karzą, czemuż opuścili Żydy?” „Bo się nam okupują.” „Pewnieć tymi, co są W Polsce pieniędzmi, inszych do Polskiej nie wniosą. A kędyż sprawiedliwość za pieniędzmi chodzi? Godne prawo nagany, ani się
. Przeczże ten nabożeństwa dla wsi nie odmienił?” „Bo drożej, niżeli wieś, swoję wiarę cenił. Na cóż mu ją wydzierać gwałtem chcą ci sędzię, Kiedy on mocno ufa, że w niej zbawion będzie? Toć już Bóg nie dla sądu, lecz przyjdzie dla kary, Kiedy go uprzedzają, sądząc ludzie z wiary. Jeśli jako o rozbój, albo insze brzydy, O wiarę karzą, czemuż opuścili Żydy?” „Bo się nam okupują.” „Pewnieć tymi, co są W Polszcze pieniądzmi, inszych do Polskiej nie wniosą. A kędyż sprawiedliwość za pieniądzmi chodzi? Godne prawo nagany, ani się
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 91
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wiedzieć i uprzątnąć należy/ tylko nam Episkopom/ z Bracią Cerkiewnikami/ Archimandrytami/ Igumenami/ i ze wszytką spolnie Cerkwią/ według każdego poważności/ i do tej sprawy należności. Mając zaraz w wiadomości swej za rzecz pewną/ owo/ że Turcy zjednoczenie Greków z Rzymiany/ coni[...] acją na przeciwo nim wszytkich Chrześcijan być sądząc/ tak tego postrzegają/ aby Patriarchowie/ zwłaszcza Konstantynopolski/ żadnych o tym namów i Traktatów z Papieżem nie czynili/ jak postrzegać zwykli całości swego Państwa. Ze/ by dobrze i życzyli i chcieli Patriarchowie/ prawością i pobożnością sprawy powabieni/ to uczynić/ niemogą. Zwłaszcza mając lud prosty zdawna z wielu przyczyn
wiedźieć y vprzątnąć należy/ tylko nam Episkopom/ z Bráćią Cerkiewnikámi/ Archimándrytámi/ Igumenámi/ y ze wszytką spolnie Cerkwią/ według káżdego poważnośći/ y do tey spráwy należnośći. Máiąc záraz w wiádomośći swey zá rzecż pewną/ owo/ że Turcy ziednoczenie Graekow z Rzymiány/ coni[...] átią ná przećiwo nim wszytkich Chrześćian bydź sądząc/ ták tego postrzegáią/ áby Pátriárchowie/ zwłaszcżá Konstántynopolski/ żadnych o tym namow y Tráktátow z Papieżem nie czynili/ iák postrzegáć zwykli cáłośći swego Páństwá. Ze/ by dobrze y życzyli y chćieli Pátriárchowie/ práwośćią y pobożnośćią spráwy powabieni/ to vcżynić/ niemogą. Zwłaszcżá máiąc lud prosty zdawná z wielu przycżyn
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 117
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
i natury. Mimo inszych grzeczności i pochwał swych wiele, Które zdobią to miasto, ma obywatele Polerowne i ludzkie, jako i gładkiej mowy, Tak postępków szlachetnych. Ma swój dank gotowy, Do którego poloru powód ma nie mniejszy Z wyniosłości powiatu i szlachty tamtejszej, Która ta odprawuje festy wszytkie swoje, Na wymyślne prezenty sądząc się i stroje. Najwięcej pod święty Jan. Tu weselne akty, Tu pogrzeby i różne traktuje kontrakty. A cóż gdy się przypatrzy okręgowi w murze, I jego dymensji puszczonej po sznurze, Ma z czego-się ukochać, tak i mury kołem, I rynek swym kwadratem toczy się wesołym, Tak bramy patrzą na się,
i natury. Mimo inszych grzeczności i pochwał swych wiele, Które zdobią to miasto, ma obywatele Polerowne i ludzkie, jako i gładkiej mowy, Tak postępków szlachetnych. Ma swój dank gotowy, Do którego poloru powód ma nie mniejszy Z wyniosłości powiatu i szlachty tamtejszej, Która ta odprawuje festy wszytkie swoje, Na wymyślne prezenty sądząc się i stroje. Najwięcej pod święty Jan. Tu weselne akty, Tu pogrzeby i różne traktuje kontrakty. A cóż gdy się przypatrzy okręgowi w murze, I jego dymensyi puszczonej po sznurze, Ma z czego-się ukochać, tak i mury kołem, I rynek swym kwadratem toczy się wesołym, Tak bramy patrzą na się,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 101
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
mi w nagrodę na ten czas zachowanej, wedle obowiązku mego Rzeczyposp: wiary dał o Vacansie niewiedzącemu Starostwo Chmielnickie i oraz obiecał Krakowskie, jakoż prędko potym obietnice mi swej dotrzymał. Nad to, kazawszy mi do Litwy za sobą jachać, Urzędu Marszałkowskiego, pod czas choroby godnej pamięci Pana Marszałka Nadwornego Kazanowskiego, godnym mnie sądząc, (Bóg i sumnienie jest mi świadkiem,) tej godności nie pragnącego uczcić mię obietnicą miłościwie, a potym i Przywilejem ra- czył. Po śmierci zaś tegoż nigdy bez żalu nie wspomnionego Pana, jakom teraźniejszemu panującemu służył od początku panowania jego. Com na Konwocacji, com na Eleccji, gwoli spokojnemu
mi w nagrodę ná ten czás záchowáney, wedle obowiąsku mego Rzeczyposp: wiáry dał o Vacanśie niewiedzącemu Stárostwo Chmielnickie y oraz obiecał Krákowskie, iákosz prętko potym obietnice mi swey dotrzymał. Nád to, kazawszy mi do Litwy zá sobą iácháć, Vrzędu Márszałkowskiego, pod czás choroby godney pámięći Páná Márszałká Nadwornego Kázánowskiego, godnym mnie sądząc, (Bog y sumnienie iest mi świádkiem,) tey godnośći nie prágnącego vczćić mię obietnicą miłośćiwie, á potym y Przywileiem ra- czył. Po śmierći záś tegosz nigdy bez żalu nie wspomnionego Páná, iákom teráznieyszemu pánuiącemu służył od początku pánowánia iego. Com ná Conuocátiey, com ná Electiey, gwoli spokoynemu
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 7
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
w mocy i w stałości swej zosta które od śś. Ojców praedecessorów naszych przyjęte i stwierdzone są, i nam podane. śś. i sławnych Apostołów imieniem Kanony ośmdziesiat pięć. Siódmy też w pierwszym swoim Kanonie Cerkiewne Zakony wyliczając/ na pierwszym miejscu przed inszemi śś. Apostołów Kanony pokłada Mojżeszowe ono we wszystkich aby było dzierża sądząc/ to jest/ aby nic od nich nie było odejmowano/ ani też aby co było do nich przykładano. I żli Kanony za tak znacznemi Ojców świadectwy/ odeyźrzane u kogo z prawej wiary ludzi będą? i będzie ich kto śmiał odrzucać/ kto się we wszem prawym naśladowcą śś. Synodów być chłubi. Tento
w mocy y w stałośći swey zostá ktore od śś. Oycow praedecessorow nászych przyięte y stwierdzone są, y nam podáne. śś. y sławnych Apostołow imieniem Canony ośmdzieśiat pięć. Siodmy też w pierwszym swoim Canonie Cerkiewne Zakony wylicżáiąc/ ná pierwszym mieyscu przed inszemi śś. Apostołow Canony pokłada Moyzeszowe ono we wszystkich áby było dźierża sądząc/ to iest/ áby nic od nich nie było odeymowano/ áni też áby co było do nich przykładano. Y żli Canony zá ták znácżnemi Oycow świádectwy/ odeyźrzáne v kogo z práwey wiáry ludźi będą? y będźie ich kto śmiał odrzucáć/ kto się we wszem práwym náśládowcą śś. Synodow być chłubi. Tento
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 48
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
a wewnątrz ozdoby i wygody; niechże nasza Rzeczpospolita, będzie tak respectabilis ab extra, żeby o niej nikt lekko nie sądził; ab intra zaś niech ma we wszystkich częściach rządu taką proporcją, żeby spokojnie swobód i wolności swojej zaziwała.
Nie brakuje nam na dobrych rzemiesnikach do wystawienia tego budynku; naród nasź bez pochlebstwa sądząc, ma wszystkie z przyrodzenia przymioty, które stanowią w każdym Państwie Dobro pospolite; boboźność, rozum, odwaga, wspaniałość wszystkie te cnoty są prawie naturalne i tak przyzwoite, że nie wiem aby który inszy naród w nich nas celował; mamy i materiały obfite do tego zbawiennego budynku: obszerność i zizność kraju, przykłady przodków
a wewnątrz ozdoby y wygody; niechźe nasza Rzeczpospolita, będźie tak respectabilis ab extra, źeby o niey nikt lekko nie sądził; ab intra zaś niech ma we wszystkich częśćiach rządu taką proporcyą, źeby spokoynie swobod y wolnośći swoiey zaźywała.
Nie brakuie nam na dobrych rzemiesńikach do wystawieńia tego budynku; narod nasź bez pochlebstwa sądząc, ma wszystkie ź przyrodzenia przymioty, ktore stanowią w kaźdym Państwie Dobro pospolite; boboźność, rozum, odwaga, wspaniałość wszystkie te cnoty są prawie naturalne y tak przyzwoite, źe nie wiem aby ktory inszy narod w nich nas celował; mamy y materyały obfite do tego zbawiennego budynku: obszernosć y źyzność kraiu, przykłady przodkow
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 11
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
ad ambitum, miarkowałaby się prawami sprawiedliwości.
Ale podźmy już ad examen tej, której sedem Rzeczpospolita żałoziła in respectabili areopago Trybunału naszego, i obacźmy jeżeli się w nim trzy essentiala attributa znajdują. Authoritas, in tegritas, et capacitas.
Quò ad authoritatem, nie masz co mówić, bo i owszem jego jurysdykcja, sądząc bez apelacyj, jest nad to sufficiens, żeby była respectabilis in statu; ale przez to samo, że jest excessiva, rozumiem że nie jest conveniens statui nostro; Przeto, miasto przyczynienia tej władzy, ziczyłbym ją reducere ad terminum, któryby non excedat, supra authoritatem supremam całej Rzeczypospolitej; ten któryby temu chciał
ad ambitum, miárkowałaby się prawámi spráwiedliwośći.
Ale podźmy iuź ad examen tey, ktorey sedem Rzeczpospolita załoźyła in respectabili areopago Trybunáłu naszego, y obacźmy ieźeli się w nim trzy essentiala attributa znáyduią. Authoritas, in tegritas, et capacitas.
Quò ad authoritatem, nie masz co mowić, bo y owszem iego jurysdykcya, sądząc bez appelácyi, iest nad to sufficiens, źeby była respectabilis in statu; ale przez to samo, źe iest excessiva, rozumiem źe nie iest conveniens statui nostro; Przeto, miásto przyczynienia tey władzy, źyczyłbym ią reducere ad terminum, ktoryby non excedat, supra authoritatem supremam całey Rzeczypospolitey; ten ktoryby temu chćiał
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 135
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
szatny? Uciętoć, pawiu, piękny on ogon udatny!
Nie w wieżach z ciosanego leżysz już kamienia ni w pałacach królewskich wielkiego imienia. Leżysz teraz na marach krótkich położone, a jeszcze w grób ściślejszy zostaniesz włożone. Cóż ci już po pałacach, któreć zbudowano? Zaledwieć grób na siedm stóp tylko wykopano. Źle sądząc, odtąd szkodzić nie będziesz nikomu, masz krzesło zgotowane już w piekielnym domu. Jam, co była tak pięknie od Boga stworzona, obrazem Jego Boskim dziwnie ozdobiona, od wszelkiej grzechu zmazy przez chrzest oczyszczona, znowu złości czernidłem jestem pomarzona. Przez cie-m się tak, o nędzne Ciało, zeszpeciła; rzec mogę:
szatny? Uciętoć, pawiu, piękny on ogon udatny!
Nie w wieżach z ciosanego leżysz już kamienia ni w pałacach królewskich wielkiego imienia. Leżysz teraz na marach krótkich położone, a jeszcze w grób ściślejszy zostaniesz włożone. Cóż ci już po pałacach, któreć zbudowano? Zaledwieć grób na siedm stóp tylko wykopano. Źle sądząc, odtąd szkodzić nie będziesz nikomu, masz krzesło zgotowane już w piekielnym domu. Jam, co była tak pięknie od Boga stworzona, obrazem Jego Boskim dziwnie ozdobiona, od wszelkiej grzechu zmazy przez chrzest oczyszczona, znowu złości czernidłem jestem pomarzona. Przez cie-m się tak, o nędzne Ciało, zeszpeciła; rzec mogę:
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 36
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
też to jest ciało; czy widzi, czy też mówi wiele albo mało; czy się rucha, czy chodzi? Tyś świadoma tego – duchem żyje, a samo nic nie ma takiego.
Kiedy by dusza Boga łaskawego miała, bezpieczna by od gwałtów ciała zostawała. Gdybyś była ku Bogu gorzała w miłości, sądząc ubogich w prawdzie i sprawiedliwości, gdybyś była od ludzi złośliwych stroniła, próżność by była świata nic nie zaszkodziła. Na ostatek, żem z tobą mieszkało zdradliwie, usty często złorzecząc i łając zelżywie, te rzeczy, które baczysz, są mi zostawione: dom ciasny, smród, robactwo ze mnie urodzone. Wiem
też to jest ciało; czy widzi, czy też mówi wiele albo mało; czy się rucha, czy chodzi? Tyś świadoma tego – duchem żyje, a samo nic nie ma takiego.
Kiedy by dusza Boga łaskawego miała, bezpieczna by od gwałtów ciała zostawała. Gdybyś była ku Bogu gorzała w miłości, sądząc ubogich w prawdzie i sprawiedliwości, gdybyś była od ludzi złośliwych stroniła, próżność by była świata nic nie zaszkodziła. Na ostatek, żem z tobą mieszkało zdradliwie, usty często złorzecząc i łając zelżywie, te rzeczy, które baczysz, są mi zostawione: dom ciasny, smród, robactwo ze mnie urodzone. Wiem
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 42
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004