/ Zielone? Darmo się przysz bo stracone. Potym się sama przyznała/ A wzakładzie Fawor dała. Lirycorum Polskich Pieśń XIII. WDOWY.
WIelka jest folga w żalu/ gdy co serce burzy Poufale przyjaciel/ drugiemu wynurzy. Tak nad przezorną Pilcą gdy się z sobą ziadą/ Jedna się Pani przed swą/ uskarża Sąsiadą. Wdowy obie; pod ciężkim Sieroctwa pretekstem/ Niż przewoźnik nawróci takim nucą tekstem. Już to mija dziewiąty Rok/ zazdrosny Faebie/ Jak tego oczekiwąm w gościnę do siebie. Który by w mych kłopotach/ mógł mi być ku radzie/ I wspustoszałej łozka rządy wiódł osadzie. Sąsiad zły/ prawo ciężkie/ jam
/ Zielone? Dármo się przysz bo strácone. Potym się sámá przyznáłá/ A wzakłádźie Fawor dáłá. Lyricorum Polskich PIESN XIII. WDOWY.
WIelka iest folgá w żalu/ gdy co serce burzy Poufále przyiaćiel/ drugiemu wynurzy. Ták nád przezorną Pilcą gdy się z sobą ziádą/ Iedná się Páni przed swą/ vskarza Samśiádą. Wdowy obie; pod ćięszkim Sieroctwá praetextem/ Niż przewoźnik nawroći tákim nucą textem. Iuż to miia dźiewiąty Rok/ zazdrosny Phaebie/ Iák tego oczekiwąm w gośćinę do siebie. Ktory by w mych kłopotách/ mogł mi bydź ku rádźie/ Y wspustoszáłey łozká rządy wiodł osadźie. Sąsiad zły/ práwo ćięszkie/ iam
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 168
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
białogłowę, niewiedząc, żeby to aktorka była, po miedzy mojej chodzącą i gałązką kropiącą, wierzbą także trzęsącą, i począł na nią wołać: babo taka a taka, co masz na miedzy mojej robić, a gdy ta aktorka potym się ku niemu zbliżyła, przepraszał ją, mówiąc: wybaczże W. Pani Sąsiado, bo nie wiedziałem ktoś Waszmość była, a ona mi odpowiedziała, żem pokrzyw szukała; w tydzień potym z tej okazji, że mi kazała na trawniku końmi wypaść swojemu woźnicy, gdym wyszedł z domu i mówiłem człowiekowi w sczycie u niej poszywającemu: młodzience, mowże temu woźnicy, niechai mi
białogłowę, niewiedząc, żeby to aktorka była, po miedzy moiey chodzącą y gałąską kropiącą, wierzbą także trzęsącą, y począł na nię wołać: babo taka a taka, co masz na miedzy moiey robic, a gdy ta aktorka potym się ku niemu zbliżyła, przepraszał ią, mówiąc: wybaczże W. Pani Sąsiado, bo nie wiedziałem ktoś Waszmość była, a ona mi odpowiedziała, żem pokrzyw szukała; w tydzień potym z tey okazyi, że mi kazała na trawniku konmi wypaść swoiemu woznicy, gdym wyszedł z domu i mowiłem człowiekowi w sczycie u niey poszywaiącemu: młodzience, mowże temu woznicy, niechai mi
Skrót tekstu: KsKrowUl_2
Strona: 641
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Krowodrza, cz. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Krowodrza
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1698 a 1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
Hiszpana Po śmierci Folwiranta mieli kapitana.
XII.
Baluganta słuchali wodza Leonowie, Pod Grandoniego sprawą byli Algarbowie, Od brata Marsylego, potem Falzyrona Kastylia zaś mniejsza była prowadzona. Madaras zawołany lud, na poły nagi, Z Sywiliej i z żyznej prowadzi Malagi I stąd, kędy zachodnie morze myje Gadę I gdzie Betys napawa Kordubę sąsiadę.
XIII.
Po Madrasie Stordylan i Tessyra jedzie, Po Tessyrze Barykond ludzie swoje wiedzie; Lizybona Tessyra, a Stordylanowa Granata, Majoryka jest Barykondowa. Ten Tessyra beł wielki rycerz, doświadczony, A niedawno beł został królem Lizybony Po śmierci powinnego swojego, Larbina; Galicja hetmanem miała Serpentyna.
XIV.
Po Serpentynie ludzie z
Hiszpana Po śmierci Folwiranta mieli kapitana.
XII.
Baluganta słuchali wodza Leonowie, Pod Grandoniego sprawą byli Algarbowie, Od brata Marsylego, potem Falzyrona Kastylia zaś mniejsza była prowadzona. Madaras zawołany lud, na poły nagi, Z Sywiliej i z żyznej prowadzi Malagi I stąd, kędy zachodnie morze myje Gadę I gdzie Betys napawa Kordubę sąsiadę.
XIII.
Po Madrasie Stordylan i Tessyra jedzie, Po Tessyrze Barykond ludzie swoje wiedzie; Lizybona Tessyra, a Stordylanowa Granata, Majoryka jest Barykondowa. Ten Tessyra beł wielki rycerz, doświadczony, A niedawno beł został królem Lizybony Po śmierci powinnego swojego, Larbina; Galicya hetmanem miała Serpentyna.
XIV.
Po Serpentynie ludzie z
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 298
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
weru, Żem sem try dni nie jadłszy, stregu na weczeru.” „Jest czas u mnie wieczerzy, jest — rzekę — obiadu. Idź, bracie, skądeś przyszedł, nazad do Bieszczadu.” 196 (N). GOŚĆ UPRZYKRZONY
Miałem gościem u siebie, niesła się za grzeczną, Niedaleką sąsiadę, panią już stateczną. Zjadszy za stołem chwali, że wszytko do smaku; Więc dobywszy wołowej rury z pasternaku, Je on sam szpik bez chleba tłusty, nie tak jak my; A tymczasem nakaszle pełną gębę flegmy, I gdy jej żal wyplunąć przy tak smacznym kęsie, Połknie, aż słychać było; wnętrze się
weru, Żem sem try dni nie jadszy, stregu na weczeru.” „Jest czas u mnie wieczerzy, jest — rzekę — obiadu. Idź, bracie, skądeś przyszedł, nazad do Bieszczadu.” 196 (N). GOŚĆ UPRZYKRZONY
Miałem gościem u siebie, niesła się za grzeczną, Niedaleką sąsiadę, panią już stateczną. Zjadszy za stołem chwali, że wszytko do smaku; Więc dobywszy wołowej rury z pasternaku, Je on sam szpik bez chleba tłusty, nie tak jak my; A tymczasem nakaszle pełną gębę flagmy, I gdy jej żal wyplunąć przy tak smacznym kęsie, Połknie, aż słychać było; wnętrze się
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 631
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
; Kto nie chce siana kupić, niech jeździ o słomie. Mam ja też jegomości, co się ujmie o mię!” Dałby kto inszy babie w wyuzdaną szczękę; Ja się jej nie przeciwiąc: „A kiep ci to” — rzekę. „Jako to? Mój jegomość? Poznacie go wnetki! Świadczę sąsiado” — grosza dobywszy z kaletki. „Kiep ci — rzekę — mojaśty, nie masz świadczyć czego.” Ta, grosza: „Świadczę znowu”, dobywszy drugiego, „Niechaj to — mówiąc — będzie wiadomo Waszeci.” Ja znowu: „Pewnieć, że kiep.” Kładzie ta grosz trzeci;
; Kto nie chce siana kupić, niech jeździ o słomie. Mam ja też jegomości, co się ujmie o mię!” Dałby kto inszy babie w wyuzdaną szczękę; Ja się jej nie przeciwiąc: „A kiep ci to” — rzekę. „Jako to? Mój jegomość? Poznacie go wnetki! Świadczę sąsiado” — grosza dobywszy z kaletki. „Kiep ci — rzekę — mojaśty, nie masz świadczyć czego.” Ta, grosza: „Świadczę znowu”, dobywszy drugiego, „Niechaj to — mówiąc — będzie wiadomo Waszeci.” Ja znowu: „Pewnieć, że kiep.” Kładzie ta grosz trzeci;
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 278
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wąsami, mając ostrogi na pół łokcia od butów, popędza ją żelaznym biczem z okrutnym hałasem; na co Polska gdy się obejrzała, perterrita niemiłosiernym widokiem pyta: ktoby była? odpowiada: jestem Ungaria od Niemców skaleczona i dziwnie uciśniona, muszę im sama do Wiednia nosić skarby moje; a dalej mówi: moja kochana sąsiado, widzę, że masz wielu konkurentów; ostrzegam cię, żebyś Niemca nie przybierała sobie za męża; bo się nieomylnie możesz takiego poszanowania spodziewać, jako ja mam od mojego cesarza. ROK 1713.
§. 7. Nie bardzo z razu na wprowadzenie owych saskich wojsk amarykowały województwa, słysząc o wojskach tureckich na poganiczu
wąsami, mając ostrogi na pół łokcia od butów, popędza ją żelaznym biczem z okrutnym hałasem; na co Polska gdy się obejrzała, perterrita niemiłosiernym widokiem pyta: ktoby była? odpowiada: jestem Ungaria od Niemców skaleczona i dziwnie uciśniona, muszę im sama do Wiednia nosić skarby moje; a daléj mówi: moja kochana sąsiado, widzę, że masz wielu konkurentów; ostrzegam cię, żebyś Niemca nie przybierała sobie za męża; bo się nieomylnie możesz takiego poszanowania spodziewać, jako ja mam od mojego cesarza. ROK 1713.
§. 7. Nie bardzo z razu na wprowadzenie owych saskich wójsk amarykowały województwa, słysząc o wojskach tureckich na poganiczu
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 207
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849
Kupiec/ Piwowar. Nasz sąsiad/ kmotr. Nie rad się wdawam w rekojemstwo. Bo stara jest przypowieść/ kto ręczy/ ten jęczy. Więc W. M. proszę o przyczynę/ żeby go wypuszczono. Skosztuje/ * spatrzę) mogęli co sprawić/ tedy z chęcią rad uczynię. Byłem tam Pani Sąsiado/ Kmoszko/ szwagierko/ nie frasujcie się będzie dobrze dali Bóg. A jakoż tam dla Boga? Dał się wżdy uprosić/ aczkolwiek scięszką męką/ i za wielką prośbą. A mąż mój jako? Już go wypuszczono/ teraz wnet go będziecie mieli doma. PAnie BOże W. M. nagrodź za tę pracą.
Kupiec/ Piwowar. Nász sąsiad/ kmotr. Nie rad się wdawam w rekojemstwo. Bo stára jest przypowieść/ kto ręcży/ ten jęcży. Więc W. M. proszę o przycżynę/ żeby go wypuszcżono. Skosztuje/ * spátrzę) mogęli co spráwić/ tedy z chęcią rad ucżynię. Byłem tám Páni Sąśiádo/ Kmoszko/ szwágierko/ nie frásuycie śię będźie dobrze dali Bog. A jákoż tám dla Bogá? Dał śię wżdy uprośić/ ácżkolwiek zćięszką męką/ y zá wielką prośbą. A mąż moy jáko? Iuż go wypuszcżono/ teraz wnet go będźiecie mieli domá. PAnie BOże W. M. nágrodź zá tę prácą.
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 94v
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612