orężem nie chodzi, Lada kto, kiedy (ze)chce, na nas naprzewodzi. Nie myśląc o kłopocie, zwady się przestrzegać, Nawet i własnym mężom musiemy podlegać. Mnie się (to) nie podoba, ile z szkodą naszą, Niechaj nas lada kiedy mężowie nie straszą. Ja jedna przy was wszytkich, sąsiadeczki, stoję, Wy też także macie się jąć o krzywdę moję. Abo się (to) mój zdrajca mnie mało natrechce, Pije złodziej każdy dzień, chociaj mu się nie chce. Gdy się ze mną pokąsa, to na złość utraca, A do domu przyszedszy, wszytko powywraca. Czeladź musi uciekać, każdemu nałaje
orężem nie chodzi, Leda kto, kiedy (ze)chce, na nas naprzewodzi. Nie myśląc o kłopocie, zwady się przestrzegać, Nawet i własnym mężom musiemy podlegać. Mnie się (to) nie podoba, ile z szkodą naszą, Niechaj nas leda kiedy mężowie nie straszą. Ja jedna przy was wszytkich, sąsiadeczki, stoję, Wy też także macie się jąć o krzywdę moję. Abo sie (to) mój zdrajca mnie mało natrechce, Pije złodziej każdy dzień, chociaj mu się nie chce. Gdy się ze mną pokąsa, to na złość utraca, A do domu przyszedszy, wszytko powywraca. Czeladź musi uciekać, każdemu nałaje
Skrót tekstu: SejmBiałBad
Strona: 64
Tytuł:
Sejm białogłowski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
co zarobi, zawsze mi daruje, Ledwo że mi trzewików chudak nie smaruje. Choćbym też chciała wyniść miedzy was, sąsiadki, Biesiady trochę zażyć, póki człowiek gładki, To mnie tylko pilnuje, a zawsze mi laje, Tylko mi tego wprawdzie w domu nie dostaje. Czwarta pani. A mnie to, sąsiadeczki, nie pomału szkodzi, Że też mój o mnie nie dba, chocia żeśmy młodzi. Więc, kiedy się rozigra, to mnie w boki łechce, Że się człowiek musi śmiać, choć ze mu się nie chce. Więc, kiedy się już człowiek trochę rozchechoce, To on w insze obróci, abo się
co zarobi, zawsze mi daruje, Ledwo że mi trzewików chudak nie smaruje. Choćbym też chciała wyniść miedzy was, sąsiadki, Biesiady trochę zażyć, póki człowiek gładki, To mnie tylko pilnuje, a zawsze mi laje, Tylko mi tego wprawdzie w domu nie dostaje. Czwarta pani. A mnie to, sąsiadeczki, nie pomału szkodzi, Że też mój o mnie nie dba, chocia żeśmy młodzi. Więc, kiedy sie rozigra, to mnie w boki łechce, Że sie człowiek musi śmiać, choć ze mu się nie chce. Więc, kiedy się już człowiek trochę rozchechoce, To on w insze obróci, abo się
Skrót tekstu: SejmBiałBad
Strona: 66
Tytuł:
Sejm białogłowski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
co, zawadzi mu mucha, Wysiedzi się na kartach, zjadłby złego ducha. Dziwno mi, że wisielca kędy nie zabiją, Bogdaj diabła wypieli ci, którzy z nim piję. Temu się nie dziwuję, który ma w towarze, Ale my ledwo iże chodzimy o parze. Miałam się ja was dawno, sąsiadeczki, radzić, Ledwie mi się nie przydzie z tego świata zgładzić.
Siódma pani. A ja mam u swojego, sąsiadeczki, dosyć, Ale skąpy, już począł sam że klucze nosić. Sam udaje wszytkiego, i mnie, i kucharce, Sam naczynie pochowa, misy, konwie, garce. On gorzałką szynkuje,
co, zawadzi mu mucha, Wysiedzi się na kartach, zjadłby złego ducha. Dziwno mi, że wisielca kedy nie zabiją, Bogdaj diabła wypieli ci, którzy z nim piję. Temu się nie dziwuję, który ma w towarze, Ale my ledwo iże chodzimy o parze. Miałam się ja was dawno, sąsiadeczki, radzić, Ledwie mi się nie przydzie z tego świata zgładzić.
Siódma pani. A ja mam u swojego, sąsiadeczki, dosyć, Ale skąpy, już począł sam że klucze nosić. Sam udaje wszytkiego, i mnie, i kucharce, Sam naczynie pochowa, misy, konwie, garce. On gorzałką szynkuje,
Skrót tekstu: SejmBiałBad
Strona: 67
Tytuł:
Sejm białogłowski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
zabiją, Bogdaj diabła wypieli ci, którzy z nim piję. Temu się nie dziwuję, który ma w towarze, Ale my ledwo iże chodzimy o parze. Miałam się ja was dawno, sąsiadeczki, radzić, Ledwie mi się nie przydzie z tego świata zgładzić.
Siódma pani. A ja mam u swojego, sąsiadeczki, dosyć, Ale skąpy, już począł sam że klucze nosić. Sam udaje wszytkiego, i mnie, i kucharce, Sam naczynie pochowa, misy, konwie, garce. On gorzałką szynkuje, i piwem, i miodem, A mnie ledwie iże już nie umorzy głodem. Sam szklenice pochowa, jeszcze je popłucze,
zabiją, Bogdaj diabła wypieli ci, którzy z nim piję. Temu się nie dziwuję, który ma w towarze, Ale my ledwo iże chodzimy o parze. Miałam się ja was dawno, sąsiadeczki, radzić, Ledwie mi się nie przydzie z tego świata zgładzić.
Siódma pani. A ja mam u swojego, sąsiadeczki, dosyć, Ale skąpy, już począł sam że klucze nosić. Sam udaje wszytkiego, i mnie, i kucharce, Sam naczynie pochowa, misy, konwie, garce. On gorzałką szynkuje, i piwem, i miodem, A mnie ledwie iże już nie umorzy głodem. Sam szklenice pochowa, jescze je popłucze,
Skrót tekstu: SejmBiałBad
Strona: 67
Tytuł:
Sejm białogłowski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
w nocy go, kiedy chcę, z pościeli wyżonę. Jak mi słowo przemarknie, to mu ja naśpiewam, Czasem tydzień nie gadam, kiedy się rozgniewam. Co chcę, to sobie pocznę, nie radzę się jego, Życzyłabym, sąsiadki, wszytkim mięć takiego.
Jedenasta pani. Ja swojemu tak dobrze, sąsiadeczki, życzę, Że mu naraz sto diabłów i więcej odliczę. Ba czasem się odliczy i ze dwa tysiąca, Potym nic nie przemówię cale dwa miesiąca. By na mię palec skrzywił, to do matki bieżę, Abo się rozniemogę, to w pościeli leżę. To on jak oparzony około mnie chodzi, Pyta: coc
w nocy go, kiedy chcę, z pościeli wyżonę. Jak mi słowo przemarknie, to mu ja naśpiewam, Czasem tydzień nie gadam, kiedy się rozgniewam. Co chcę, to sobie pocznę, nie radzę się jego, Życzyłabym, sąsiadki, wszytkim mięć takiego.
Jedenasta pani. Ja swojemu tak dobrze, sąsiadeczki, życzę, Że mu naraz sto diabłów i więcej odliczę. Ba czasem sie odliczy i ze dwa tysiąca, Potym nic nie przemówię cale dwa miesiąca. By na mię palec skrzywił, to do matki bieżę, Abo się rozniemogę, to w pościeli leżę. To on jak oparzony około mnie chodzi, Pyta: coc
Skrót tekstu: SejmBiałBad
Strona: 69
Tytuł:
Sejm białogłowski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950